Dodany: 10.05.2007 18:42|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nie śmiejmy się z Indian


Po świetnym „Gringo wśród dzikich plemion” nie miałam już wątpliwości, że następną książkę Cejrowskiego nie tylko przeczytam, ale i kupię „w ciemno”, tym bardziej że nie jestem jedynym w rodzinie entuzjastą literatury podróżniczej. Kupiłam „Rio Anaconda” i nie pożałowałam.

Ze spisanych na ponad 400 stronach barwnych opowieści o spotkaniu z rzeczywistością, którą większość mieszkańców naszego kręgu kulturowego zna tylko z książek i filmów, wyziera przede wszystkim ogromna ciekawość świata, ciekawość, dla której zaspokojenia warto poświęcić własną wygodę, zaryzykować zdrowie, ba... nawet życie! A z tą ciekawością wiąże się gotowość zaakceptowania albo przynajmniej tolerowania odkrywanych odmienności.

Na każdym etapie podróży Cejrowskiego wydarza się coś, co uświadamia nam, że to, co uważamy za śmieszne, dziwaczne czy głupie, wcale nie musi wyglądać tak samo z perspektywy odchylonej o kilkadziesiąt stopni szerokości i długości geograficznej; że sprawy, które dla nas samych mają wagę priorytetową, mogą okazać się zupełnie nieważne w cieniu tropikalnej roślinności, i nawet pojęcia tak – zdawałoby się – uniwersalne, jak przyzwoitość, uczciwość, okrucieństwo czy lenistwo, nabierają zupełnie innych odcieni, przefiltrowane przez osad zbiorowych doświadczeń określonego społeczeństwa. I choć Cejrowski co i raz kwituje relację ze swoich doświadczeń stwierdzeniem w rodzaju: „Tacy są Latynosi. I wygodnie jest o tym pamiętać”[1], „Tak myślą Dzicy. I warto o tym pamiętać”[2], „Nie dziwmy się Indianom. A już na pewno nie śmiejmy się z nich, że wierzą w takie rzeczy”[3] – to wcale nie usiłuje wchodzić w rolę wszechwiedzącego moralizatora, raczej po prostu ustawia się na pozycji człowieka doświadczonego, usiłującego przekazać innym odkrytą przez siebie część prawdy.

A czyni to ze swadą wprawnego gawędziarza, z pasją i humorem (który co prawda nie zawsze bywa najwyższej próby, ale... tam, gdzie nie ma kabaretów i satyryków, ludzie też się muszą z czegoś śmiać, choćby i z wymyślania nazw dla krowich placków w nieistniejących językach...). Niemal słychać te zawieszenia głosu, niemal widać te gesty, miny, ten wyraz zadumy na twarzy albo szatański błysk w oku...

Całości dopełniają dziesiątki doskonałych zdjęć i przepiękna oprawa graficzna (wspólna dla całej serii Biblioteka Poznaj Świat). Jedyną rzeczą, której nie uważam za szczególnie udaną, jest wyodrębnienie niektórych partii tekstu białym drukiem na czarnym tle, co z daleka wygląda wprawdzie efektownie, jest jednak wyjątkowo nieprzyjazne dla oka. Ale doprawdy, ta kropla dziegciu nie psuje smaku beczki miodu, jaką jest dla miłośnika podróżniczej literatury lektura tego świetnego reportażu.


_ _ _

[1] Wojciech Cejrowski, „Rio Anaconda”, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006, s. 103.
[2] Tamże, s. 220.
[3] Tamże, s. 295.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 22930
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: agnes_80 09.08.2007 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Po świetnym „Gringo wśród... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości :-) Książkę czytałam z wypiekami na twarzy... Nie - nie 'czytałam' - ja ją po prostu pochłonęłam podobnie jak poprzednią, czyli "Gringo...". Gorąco polecam tę pozycję wszystkim miłośnikom literatury podróżniczej - również tym, którym wydaje się, że do fanów Wojciecha Cejrowskiego nie należą.
Użytkownik: Bohun 20.08.2007 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Po świetnym „Gringo wśród... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie do końca zgadzam się z przedmówcami.
Pisarswto Cejrowskiego jest - niestety - nieporadne, manieryczne, rozwlekłe i narcystyczne.
Maniera, to ciągłe powtarzanie pewnych zwrotów. Przedmówca z entuzjazmem zacytował kilka. Widać "na kogo popadnie, na tego bęc". Na mnie widać "bęc" - bo we mnie te zwroty entuzjazmu nie budzą.
Czytając "Rio Anaconda" cały czas miałem wrażenie, że to samo mozna było opowiedzieć dużo krócej. Autor wyraźnie zabiera nam czas ciągnąć swe opowieści niemiłosiernie. Chyba był wynagradzany do arkusza i dbał o to, aby tych arkuszy było odpowiednio dużo. Równiez rozmiar czcionki wskazuje, że objętość dzieła była istotnym czynnikiem. Inne książki serii wydrukowane zostały wyraźnie mniejszą czcionką. Oczywiście duża czcionka mi nie przeszkadza (ze wzrokiem juz coraz gorzej). Natomiast rozwlekłość narracji -tak.
Narcyzm (czy może autopromocja) być może zjednują pisarzowi wiernych czytelników (czego dowodem narcystyczne pisarstwo Łysiaka) powodują jednak wątpliwości co do rzetelności autora. W przpadku książki Cejrowskiego wątpliwości sa poważne. Oto książka jest bogato ilustrowana, ale brak choćby jednego zdjęcia przedstawiającego dzikich Indian. Na fotografiach Cejrowskiego Indianie są ubrani w dżinsy a Indianki mają bawełniane spódniczki. A główna część książki dzieje się wśród dzikich Indian, którzy chodzą na golasa. Ale nie ma ani jednego zdjęcia, które mogłoby być dowodem, że autor wśród takich Indian rzeczywiście przebywał. Z treści książki dowiadujemy się, że pan Wojciech zniszczył dziesiątki filmów ze zdjęciami dzikich Indian. Zrobił to... z sympatii do nich, aby nikt nie trafił w te miejsca, które on odwiedził. Może ktoś to "kupuje", ale ja nie bardzo. Są też i inne fragmenty tekstu, w którym autor pośrednio przyznaje sie do konfabulacji i do zmyśleń. Przyznam się, że "Rio Anaconda" jako zapis prawdziwej podróży i opis realnej rzeczywiśtości, mimo wymienionych wyżej wad, ma dla mnie pewna wartość (o tym za chwilę). Ale jeżeli najciekawsza częśc książki jest wytworem fantazji autora, to...
Główną zaletą książki Cejrowskiego (jeżeli jest ona rzetelna relacją z realnej podróży), to - opróćz opisu różnych zwyczajów pierwotnych Indian, ich jadłospisu, domostw, ubioru, zabaw, wierzeń - opis ich psychiki, duszy. Otóż Cejrowski, niczym Coppola w "Czasie Apokalipsy", podróżuje nie tylko w głąb dżungli, ale także w głąb psychiki (dzikich Indian). Jest to bardzo interesujące, gdyż dowodzi, że my - Biali Ludzie - bardzo daleko zaszlismy w sferze materialnej i racjonalnej, ale w sferze ducha, instynktów, zjawisk paranormalnych - w stosunku do ludów pierwotnych wyraźnie sie cofnęliśmy.
Sama koncepcja podróży traktowanej przez Cejrowskiego nie tylko jako wyprawa w sferę obcej kultury materialnej, ale wyprawa do wnętrz ludzi wyrosłych w zupełnie innych warunkach, jest bardzo atrakcyjna. Warto by ja stosować przy okazji każdego kontaktu z obcą kulturą (nie tylko wtedy, gdy jest to kultura tak egzotyczna, jak kultura dzikich Indian). Zalecaja taka metodę zwiedzania prawdziwi podróżnicy. Podkreslał to Herbet w relacjach ze swoich poróży po Europie. Metoda ta wymaga jednak czasu, cierpliwości i spostrzegawczości. No i rzetelności, bo często można mieć wątpliwość, czy różne sensacyjne spostrzeżenia nt. psychiki ludzi z innych kultur są trafne. A ponieważ można podejrzewać, że pan Wojciech
konfabuluje (patrz wyżej), a do tego w swej książce pochwala żucie koki (która podobno jest niegroźna - skąd ja znam tę śpiewkę? przypomna mi się moja wizyta w Amsterdamie, który na trzeźwo jest brudnym, nieciekawym miastem, ale za to na haju... Ho, ho).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.08.2007 16:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca zgadzam się ... | Bohun
Czuję się trochę zbita z tropu takim punktem widzenia; biorąc bowiem do ręki książkę podróżniczą - niezależnie od autora - zakładam, że opisuje ona prawdziwe jego doświadczenia i nigdy nie przyszłoby mi do głowy dopatrywać się w tekście konfabulacji czy oszustw. Oile pamięć mnie nie myli, to w emitowanych w TV filmach z wypraw autora widać również i Indian w swoim naturalnym otoczeniu, w tradycyjnych strojach, aczkolwiek być może nie jest to akurat owo jedno jedyne plemię, o którym w książce wspomina.
Nie bardzo też wiem, czym się objawia mój entuzjazm przy cytowaniu "refrenów" Cejrowskiego - bo akurat zdanie, w którym je przytaczam, na zdrowy rozsądek jest chyba najmniej entuzjastyczne ze wszystkich. No ale, jak widać, jeden tekst można odczytać na wiele różnych sposobów...
Użytkownik: aniaorzeszek 22.09.2007 17:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca zgadzam się ... | Bohun
Zgadzam się: książka jakkolwiek ciekawa, lekka i łatwa do czytania niestety mistrzostwem pióra nie grzeszy... No ale może nie można oczekiwać zbyt wiele...Do Kapuścińskiego (tak tak, to dalekie odwołanie)mu bardzo daleko, żeby nie powiedzieć lata świetlne...
Zastanawiam się także wciąż na ile historie z książki są prawdziwe a na ile trochę sfabularyzowane...wciąż mi to nie daje spokoju...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 24.09.2007 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się: książka jakk... | aniaorzeszek
Ach, nie! Porównanie do Kapuścińskiego nawet nie przyszłoby mi do głowy, to zupełnie inny gatunek - widziałabym tu raczej odniesienia do, powiedzmy, Brandysa ("Śladami Stasia i Nel", "Z panem Biegankiem w Abisynii").
Nie wiem, dlaczego zakładasz, podobnie jak Bohun, że w historiach opowiadanych przez Cejrowskiego koniecznie musi znajdować się jakaś porcja nieprawdy czy zafałszowania. Równie dobrze taki zarzut można by przedstawić każdemu autorowi niezwykle licznych książek podróżniczych, publikowanych przez wiele lat w najróżniejszych wydawnictwach - zwłaszcza tych z lat <60, gdzie materiał zdjęciowy z konieczności był skąpy i kiepski. Ja wychodzę z założenia, że skoro mnie nie było tam, gdzie był autor i nie mogę na własne oczy sprawdzić, jak wygląda opisana przezeń rzeczywistość, to przyjmuję, że pisze prawdę.
Użytkownik: pjurewicz 16.11.2007 02:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się: książka jakk... | aniaorzeszek
Na Kapuścińskiego należy spojrzeć nieco bardziej krytycznie (bardziej, niż proponują to popularne media). Jego zbiór esejów "Wojna futbolowa" broni się tylko tym, że warstwa fabularna jest ciekawa. Niestety język a'la "Trybuna Ludu" i podobne poglady/komentarze są zwyczajnie obrzydliwe. Zwłaszcza, gdy się wie jak wielką biedę wprowadziły lewicowe rewolucje w Afryce. Odnośnie biedy, identyczne zafałszowanie wnosi (skądinąd świetnie napisany) "Cesarz". Wystarczy przeczytać dowolną (nie PRL-owską) książkę historyczną, żeby zobaczyć, że rewolucja marksistowska w Etiopii i obalenie cesarza wprowadziło niespotykaną w tym kraju biedę. Dzieci z wydętymi brzuchami jako symbol Etiopii (znany z TV), to efekt właśnie obalenia cesarza i wprowadzenia markistowskich pomysłów z Sorbony.
Użytkownik: pjurewicz 16.11.2007 02:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca zgadzam się ... | Bohun
Narcystyczna? Polecam omijać komentarz Bohuna - który jest zapewne projekcją jego własnej osoby - szerokim łukiem. Książkę czyta się jednym tchem. Porusza wrażliwość autora, przemyślenia są zdecydowanie niebalnalne. To, że autor jest wolnościowcem (a nie socjalistą jak wielu pisarzy) i ma komentarze odbiegające od popularnych, poprawnych politycznie, ale zwyczajnie głupich wypowiedzi a'la "Gazeta Wyborcza" świadczy tylko na jego korzyść. Bohun nie lubi też genialnego Łysiaka - zatem widać wyraźnie, że krytyka Cejrowskiego wynika z nielubienia jego poglądów i tyle.

Nawiasem mówiąc, rzucie liści koki, podobnie jak zarzywanie jakichkolwiek narkotyków powinno być prywatną sprawdą każdego człowieka (tak jak picie alkoholu) i totalitarne (mówienie ludziom co mają robić) uprzedzenie do tego zjawiska, też świadczy o Bohunie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.11.2007 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Narcystyczna? Polecam omi... | pjurewicz
Łysiaka lubiłam dotąd, dokąd się nie wziął za publicystykę polityczną; jego książki historyczne i o sztuce są bez zarzutu, zaś reszta (mam na myśli li tylko stronę artystyczną), mówiąc eufemistycznie, słaba. Cejrowskiego nie znosiłam, dokąd się zajmował publicystyką polityczną; lecz jako autora literatury podróżniczej go lubię i cenię.
Wniosek? Może nie należy mieszać literatury do polityki i polityki do literatury. I starać się nie manifestować swoich poglądów politycznych w Biblionetce.
Użytkownik: Bohun 01.01.2008 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Narcystyczna? Polecam omi... | pjurewicz
pjurewiczu,
Napisałeś:
"Polecam omijać komentarz Bohuna"
Co to za wycieczka ad personam?
Nieładnie, nieładnie.

Nie wypowiadałem się nt. poglądów politycznych Cejrowskiego, czy Łysiaka, ani tym bardziej nie podzielałem opinii głoszonych przez GW - czytaj prosze uważniej i ze zrozumieniem.

Co do zażywania narkotyków - nie podzielam Twojego poglądu, że to prywatna sprawa człowieka dopóty, dopóki leczymy narkomanów z pieniędzy wspólnych, tj. pochodzących z podatków (czy tam składek na NFZ).

Oczywiście nie twierdzę, że Cejrowski zażywa narkotyki, ani tym bardziej, że jest narkomanem wymagającym leczenia. O tym, że w czasie swej wędrówki po Amazonii żuł liście koiki sam napisał w swojej książce, a więc sam uczynił ten fakt przedmiotem publicznej informacji (choć stwierdził, że żucie koki nie powoduje takich efektów, co zażywanie kokainy - nie wiem, nie próbowałem ani jednego, ani drugiego).

Stwierdziłem jedynie, że wiarygodność fragmentów książki budzi moje poważne wątpliwości (m.zd. sam autor - prawda, że dosyć subtelnie - sugeruje to uważnemu czytelnikowi w swej książce), stąd przypuszczenie, które miało być żartem (pjurewiczu - powinienes to zauważyć), iż w prawdopodobnym zmyśleniu tych fragmentów książki pomogło autorowi żucie koki.

Chce też powiedzieć, że cała seria podróżnicza wydawnictwa Zysk (sic!) i s-ka, redagowana przez Cejrowskiego cierpi na typową dla naszych czasów chorobę komercjalizacji. Stąd wspomniany narcyzm autorów, nadymanie się, opowiadanie banałów (obok fragmentów rzeczywiście ciekawych i wartościowych), które obniża wartość tej serii. A szkoda, bo sam pomysł jest ciekawy, a bogata szata graficzna budzi szacunek.
Użytkownik: Dzióbek 23.01.2008 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: pjurewiczu, Napisałeś: ... | Bohun
Chcę tylko dorzucić, że mam bardzo podobne odczucia do Bohunowych. Książka nie wydała mi się w pełni wiarygodna, a poczucie humoru autora, jak dla mnie, niezbyt subtelne.
Użytkownik: rysiek_4 22.05.2009 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Chcę tylko dorzucić, że m... | Dzióbek
Autoreklama i sprytna, trudna do zdemaskowania konfabulacja, podawana jako prawda. Cel uświęca środki?
Użytkownik: Valaya 22.05.2009 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Autoreklama i sprytna, tr... | rysiek_4
Właśnie kupiłam tę książkę. Czyżbym wyrzuciła pieniądze w błoto? Masz jakieś dowody na tę konfabulację?
Użytkownik: chrispu 04.09.2008 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca zgadzam się ... | Bohun
eee tam. Książkę czyta się świetnie i guzik mnie obchodzi czy Cejrowski konfabulował czy nie. Zwiedził kawał świata i ma prawo opisywać to co widział w sposób dowolny. Akurat te "wejścia w duszę" Indian podobały mi się najbardziej.
Użytkownik: tilia8 16.10.2008 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: eee tam. Książkę czyta si... | chrispu
Bohun trafił w sedno z tym narcyzmem, bo mi też od razu przyszedł na myśl Łysiak przy lekturze Cejrowskiego. Fajnie, ładnie, ciekawie... ale... na pierwszym miejscu JA!!! Może po to się jeździ w dzikie miejsca, bo dla Indianek jest się wtedy number one?:)) I śnią o nas, noc w noc?? :)) (Cejrowski kojarzy mi się z chłopakiem, który w szkole nie miał powodzenia, potem odkrył pasję albo cechę, która mu to zwraca z nawiązką, no i lecimy na całego!!) Za panem WC nie przepadam, ale książka ciekawa, wciągająca, i dobrze się czytało o różnych ciekawostkach, no i zdjęcia fajne. Ale też miałam wrażenie, że rozciągnięta tu i tam nadmiernie. I też pomyślałam - a ile w trym prawdy?? Ile konfabulacji?? Kto to sprawdzi?? Po trawce mój znajomy też potrafił zrozumieć Araba mieszkającego w akademiku, jak Cejrowski swego szamana, ale kto sprawdzi, czy naprawdę ten Arab/szaman mówił to, co się wydawało słuchaczowi, słuchającemu nieznanego języka?? (to a propos telepatii).
A kokę żują tam w górach bo chroni przed chorobą wysokościową, mój znajomy był na wakacjach w Meksyku i stosował z powodzeniem.
Użytkownik: rysiek_4 22.05.2009 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: eee tam. Książkę czyta si... | chrispu
A jeśli to "wejście" to fikcja. Jest Ci wszystko jedno?
Użytkownik: pred89 28.09.2010 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca zgadzam się ... | Bohun
Zgadzam się z komentarzem Bohuna. Po Rio Anaconda straciłem w pewnym stopniu zaufanie do autora.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: