Dodany: 24.08.2011 18:29|Autor: norge

Książka: Ostatnie lato
Collier Catrin (pseud. John Katherine)

4 osoby polecają ten tekst.

Powieść historyczna dla kobiet


Na moją chęć przeczytania "Ostatniego lata" wpłynęło kilka czynników: zaskakująco wysokie oceny w BibilioNETce, zachęcająca nota wydawcy, tematyka II wojny światowej, Prusy Wschodnie i pojawiający się wątek polski. Przeoczyłam tylko jedną rzecz, a mianowicie kilka zdań z tyłu okładki, z których wynika, że autorka specjalizuje się w "powieściach historycznych dla kobiet"* i napisała już ich osiemnaście (!). Ta informacja na pewno zapaliłaby mi w głowie "czerwoną lampkę". Jednak do tego nie doszło, więc pełna nadziei i dobrych chęci zaczęłam lekturę.

Pierwsze stronice, z dwupłaszczyznową, przeplatającą się narracją, wydały mi się obiecujące. Z jednej strony - zapiski z pożółkłych kart pamiętnika młodej arystokratki Charlotty von Datski, sięgające jej osiemnastych urodzin w sierpniu 1939 roku, a z drugiej – opowieść rozgrywająca się współcześnie, kiedy nasza bohaterka, już jako 86-letnia kobieta, odbywa podróż śladami przeszłości. Wraz ze swoją wnuczką spędzi kilka dni w w Olsztynie (przed wojną Allenstein), w którego okolicach rodzina Charlotty miała posiadłości.

Niestety, w miarę rozwoju akcji dobre wrażenie zaczęło mijać, bo treść książki stawała się coraz bardziej schematyczna, naiwna, a potem łzawa i ckliwa. Autorka nie pozostawiła najmniejszych wątpliwości, kto jest dobry, a kto zły. Nawet gdyby trafił się jakiś mniej rozgarnięty czytelnik, wszystko zostało po wielokroć powtórzone, uwypuklone, podkreślone - podobnie jak w brazylijskim serialu. Jeśli dowiadujemy się, że Charlotta miała fatalne stosunki ze swoją siostrą, to co najmniej kilkanaście razy znajdziemy dowody na okropny charakter tej drugiej. Jeśli nie ułożyło się intymne pożycie z pochopnie poślubionym Clausem, to konsekwentnie - tak co dziesiątą stronę – będą się powtarzać opisy jego głupoty, braku delikatności, brutalności, chamstwa itd. I tak w kółko.

Jeśli dobrze policzyć, podróż babci i wnuczki odbywa się w roku 2005. Ręce mi opadły, gdy doszłam do scen przestawiających współczesną Polskę. Nagromadzenie uprzedzeń, bzdurnych banałów, zasłyszanych gdzieś tam opinii osiąga tu prawdziwe szczyty. Charlotte mija trabanty i fiaty unieruchomione na poboczach polskich dróg z powodu braku części zamiennych, na trasie Warszawa - Olsztyn widzi liczne wozy ciągnione przez zaprzęgi konne, zauważa, że "w każdym polskim hotelu obowiązkowo musi być sklepik oferujący bursztyny"**, wszędzie jest częstowana wódką, po okolicach krążą grupy brudnych Cyganek z dziećmi, bogaci Rosjanie wykupują zabytkowe dworki i pałace, itd., itd.

Śmieszyły mnie też wszystkie zbiegi okoliczności, a było ich – zapewniam – mnóstwo. Charlotte znajduje dawny dwór w pełnej krasie, w tym samym hotelu melduje się jej bratowa (nie widziały się od końca wojny), odnajduje się były narzeczony siostry, dawny służący i jakby tego było mało, bohaterka spotyka jednego z więźniów rosyjskich pracujących na folwarku w czasie wojny. Że nie wspomnę o pełnym "zaskoczeń" wątku miłosnym. Do tego proszę dołożyć nienaturalne, obfitujące w wyszukane zwroty dialogi oraz patetyczne zakończenie, przy którym co wrażliwsze czytelniczki będą zmuszone wyciągnąć chusteczki, aby ocierać kapiące z oczu łzy… i już wiadomo, jak wygląda kolejna powieść historyczna dla kobiet Catrin Collie. Brr… nigdy więcej!



---
* Catrin Collie, "Ostatnie lato", tłum. Agnieszka Lipska-Nakoniecznik, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2009; tekst z okładki.
** Tamże, s. 130.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4223
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: UzytkownikUsuniety08​242023180251 15.11.2012 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Na moją chęć przeczytania... | norge
Zgadzam się z opinią. Ja również spodziewałam się czegoś więcej. Szczególnie zdziwiły mnie trabanty i to że w Polsce jest szczególnie niebezpiecznie, aż szybko zaczęłam liczyć w którym ona roku wybrała się do Polski. w 2005 roku Polska na pewno nie była mniej bezpieczna niż USA i Wielka Brytania. Nie wiem czy się z tego śmiać czy płakać. Autorka popisała się sporą ignorancją. Jeśli się pisze o jakimś Państwie to wypadało by coś więcej wiedzieć o nim prócz znajomości nazw miast.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: