Kontrowersje dotyczące książki Lindy Polman
Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z książką "Karawana kryzysu.Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej" ale w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej" przeczytałam artykuł Adama Leszczyńskiego,który mając ogromne doświadczenie w tematach społecznych oraz pomocy dla krajów tzw.trzeciego świata zwraca uwagę na radykalizm z jakim napisana jest ta książka.Nie będę streszczać wszystkiego,ale kluczowe zarzuty stawiane przez autora to brak wyobraźni i rozeznania w realiach pomocy społecznej w biednych krajach.
L.Polman zdaje się demonizować pomoc humanitarną i postrzegać całą sytuację zero-jedynkowo.Jeżeli występuje jakaś patologia całysystem jest zły.To prawda,że mieszkańcy biednego południa handlują nieraz materialnymi pomocami podarowanymi np.przez ONZ jednak czynią to często nie w interesie jakiś bliżej nieokreślonych struktur mafijnych tylko,być może uważają,że inna rzecz jest im bardziej niezbędna do przeżycia niż wózek inwalidzki.
Uważam,że ważne jest spojrzeć krytycznym okiem na wszelkie nieścisłości lub przekłamania w tej publikacji,ponieważ może dać wielu osobom wygodną wymówkę,aby nie wspierać akcji humanitarnych,skoro i tak pomoc nie dociera do potrzebujących.
Myślę,że tak jak wszędzie korupcja i kradzieże zdarzają się i wewnątrz tych organizacji i należy dążyć,żeby to zmienić,ale nie należy porzucać całkowicie pomocy tylko dlatego,że nie jest w 100% skuteczna.