To aż niewiarygodne, że tak wielowymiarowe i ważne dla polskiej kultury i religijności zjawisko, jakim są pielgrzymki na Jasną Górę, nie doczekało się literackiego opracowania. Złośliwie można powiedzieć, że żadnemu z naszych pisarzy nie chciało się podążać z pielgrzymią kompanią, a wyłącznie w ten sposób można zebrać odpowiedni materiał, dowiedzieć się, co kieruje pątnikami, co ich podtrzymuje w drodze, jak przeżywają wędrówkę i jak wygląda ich codzienność.
Trudów nie uląkł się tylko Władysław St. Reymont, który jako korespondent „Tygodnika Ilustrowanego”, wyruszył 5 maja 1894 roku z warszawskiej Pragi w drogę do Częstochowy, „do źródła dobra i szczęśliwości”, jak ją nazwie w zakończeniu. Pielgrzymka, w której uczestniczył, chociaż nie mówiono o tym otwarcie, miała być hołdem w rocznicę insurekcji kościuszkowskiej.
Początkowo Reymont obserwował pielgrzymów jak egzotyczną osobliwość. Sam będąc racjonalistą, zadawał sobie pytanie: „co im każe rzucić dom, dzieci, gospodarstwo, zarobek, zawsze pewną miskę kartofli, łóżko i pierzynę i iść mil kilkadziesiąt o suchym chlebie, sypiać po drogach, znosić trudy niewypowiedziane życia koczowniczego?... Cóż to jest za siła, która ich porywa z gniazda i rzuca w różnorodny, taki sam tłum i wlecze, i odprowadza?...” Poszukuje odpowiedzi, wypytuje pątników, przygląda się ich zachowaniu, przysłuchuje rozmowom i śpiewom. Jeszcze trzyma się z boku, niby idzie z nimi, ale nie czuje się częścią gromady. Do czasu. Wreszcie bowiem i Reymontowi zaczyna się udzielać ta atmosfera pobożności, prostej może i może niezbyt głębokiej, zżywa się z kompanią, roztapia się w niej. I jemu dają się we znaki trudy drogi, pomaga innym, sam pomoc przyjmuje, czuje się jak wśród swoich. Chłonie opowieści, pieśni, mijane krajobrazy, zapomina o tym, co zostawił za sobą, chociaż sam siebie gani za poddawanie się, jak to nazywa, sentymentalizmowi.
Niedługi tekst Reymonta nazywany jest pierwszym polskim reportażem. Każdy dzień, każdy etap drogi to nowy rozdział. Krótki opis miejscowości, w której zatrzymuje się pielgrzymka, kościoła, lokalnych osobliwości. Drobiazgi życia codziennego: problemy z noclegiem, bolące nogi, zła droga, marne jedzenie, upał. Relacje z nietypowych wydarzeń, jak choćby z wypędzania złego ducha z opętanych, charakterystyki współtowarzyszy – szczególnie wzruszająca historia chorego Antka, rozmiłowanego w kwiatach, którego matka wiozła na Jasną Górę, by tam prosić o jego uzdrowienie. Zapisane opowieści o tym, jak Pan Jezus ze świętym Piotrem niegdyś po ziemi chodzili. Urozmaicone krajobrazy, bujna wiosenna przyroda. To debiut pisarski Reymonta, bardzo – moim zdaniem – udany. Echa przeżyć z tej pielgrzymki pobrzmiewać będą po latach w "Chłopach", religijność bohaterów powieści jest religijnością gromady pątników. Język opisów, chociaż jeszcze niedopracowany, niedoszlifowany, przypomina język chłopskiej epopei. W "Pielgrzymce" (
Pielgrzymka do Jasnej Góry (
Reymont Władysław (Reymont Władysław Stanisław; właśc. Rejment Stanisław Władysław))
) widać już zalążki wielkiego talentu, dar obserwacji i wielką ciekawość ludzi i świata. Rzecz jest niemal zupełnie zapomniana, ale ze wszech miar zasługuje na przypomnienie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.