Dodany: 30.04.2007 11:43|Autor: matis
Rincewind na emeryturę?
Niejednemu się pewnie narażę, ale to najsłabsza książka Pratchetta, którą, jak dotąd, przeczytałem. Brak jej często lekkości dowcipu, brak fantazji w rozwoju postaci, brak konceptu i konsekwencji w prowadzeniu fabuły, brak, w ostateczności, długiej, zwariowanej podróży (choć jest jej podróbka). Bohater dzielnie zmyka z czarodziejskim kapeluszem, który okazuje się mało istotny dla dalszej części, pojawiają się jakieś postaci, które potem nic specjalnego nie robią, oprócz absorbowania sobą czytelnika, znaczną część książki wypełniają opisy nieciekawych, niezabawnych i zbędnych w śledzeniu rozwoju akcji dyskusji między magami, jakimiś pionkami Świata Dysku.
Nie powiem, że to beznadzieja, bo tak przecież nie jest, ale są lepsze.
To co się dzieje na końcu, może świadczyć o podobnej ocenie autora, ale różnie, jak wiadomo, może jeszcze być.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.