Nic nie znacząca historia o spadaniu w przepaść
W swoich "Szkicach literackich" prof. Hutnikiewicz, powołując się na znawców współczesnych Żeromskiemu (T.Choiński) i późniejszych, stwierdza jasno, że autor ten nie panuje nad budową utworu, wprowadza zamęt, anarchię i żywioł uczuciowy. Tą samą klątwą obarczone zostały również i "Dzieje grzechu". Autor co i rusz każe Ewie, postaci pierwszoplanowej, wsiadać do pociągu, ilekroć nie wie, jak powiązać komplikującą się fabułę. Efekt zaczyna być widoczny już w połowie pierwszego tomu.
Do przeczytania omawianego utworu skłoniło mnie studium psychologiczne ludzkiego sumienia, moralności i społecznych oczekiwań wobec jednostki (konkretnie - kobiety); tę płaszczyznę, stanowiącą fundament całej intrygi, Żeromski potraktował niekonsekwentnie i bez przekonania. Zabrakło części najważniejszej, mianowicie refleksji...
"Dzieje grzechu" to także pole, na którym ścierają się teorie natury socjo-politycznej.
Z książką polecam się zapoznać, ale niekoniecznie zagłębiać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.