Dodany: 26.07.2011 13:38|Autor: analaw

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wypędzeni do raju
Załuski Krzysztof Maria

1 osoba poleca ten tekst.

Aussiedlerski blues


Kolejny raz w ostatnim czasie sięgnęłam po pozycję, która nie powinna mi się podobać. Z pobieżnych okładkowych oględzin wiem, że to na pewno nie będzie moja ulubiona bajka. Za współczesna, za krótka, za nowoczesna. Nie ma nic wspólnego z wielowątkową psychologiczno-obyczajową fabułą, której fanką jestem od lat. Ale rozczarowania nie ma. Za dobrym, bo intrygującym tytułem kryje się dobra, bo bezlitośnie prawdziwa treść. Coś prawdziwego zawsze porusza, niepokoi, nie pozostawia obojętnym. A tu mamy do czynienia z książką niemal autobiograficzną. Autentyczność opisywanych miejsc, ludzi i sytuacji jest wielkim atutem, gdyż silniej uderza odbiorcę niż fikcja literacka. I tu rzeczywiście uderza. Na tyle silnie, że wrażliwego czytelnika może zaboleć.

Oczami bohatera oglądamy świat, który wielu Polakom żyjącym w Polsce w latach 80. i 90. wydawał się rajem. Ten świat to małe miasteczko w Niemczech, a właściwie obóz przejściowy dla przesiedleńców (głównie Polaków ze Śląska i Pomorza oraz Rosjan i Rumunów), czyli Aussiedlerów. W pogoni za obiecanym i wyczekiwanym rajem dostawali się w emigracyjne piekło, które zresztą sami współtworzyli. Wyłaniający się z kart książki obraz polskiej emigracji ekonomiczno-politycznej tych lat jest bezlitosny i przerażający. To masa, a właściwie ciemna masa tępych, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, buraków, koniecznie w białych skarpetkach i marmurkowych dżinsach, za to bez żadnych ambicji i bez znajomości języka; to tłum odrażających cwaniaków, pijaków, o niskim poziomie inteligencji i kultury. Polscy przesiedleńcy pozbawieni są poczucia bezpieczeństwa, które daje przynależność do konkretnej grupy kulturowej i językowej, bowiem w obozie nie należą do żadnej. Do jednej się nie przyznają i najchętniej w ogóle by zapomnieli, że kiedykolwiek w niej byli, a do drugiej jeszcze wstępu nie mają. Kandydaci na Niemców są gotowi zrobić bardzo dużo, jeśli nie wszystko, byleby tylko udowodnić swoje niemieckie korzenie i uzyskać status pozwalający osiedlić się w "kraju przodków". Równocześnie opluwają i wyśmiewają wszystko, co polskie, bojąc się posądzenia o polskość, a nawet o sympatię do kraju, w którym dotąd żyli. Zakompleksieni, leniwi i przebiegli, są jednocześnie komiczni i tragiczni. Kiedy widzimy "szerokopienne, pozbawione jakiejkolwiek refleksji, utapirowane baby"[1] czy też kogoś, kto "nosi krawat w kwiaty do różowej koszuli i dżinsowej marynarki, a do tego mokasyny, białe skarpetki i czapkę bejsbolówkę, (...) pije koniak z colą, wódkę z piwem i mieloną kawę zalaną wrzątkiem w blaszanym kubku"[2], nie wiemy – śmiać się czy płakać. Jeśli śmiech, to niestety przez łzy. Bo po pierwsze, śmiejemy się trochę z samych siebie, a po drugie, życie w obozie do rajskich zaliczyć trudno. Jednak ciężki los przesiedleńców współczucia nie wzbudza, a oni sami wywołują zażenowanie i niechęć.

Na szczęście (jak nieco zgryźliwie zauważę) wśród tych wszystkich cynicznych, brudnych i złych postaci znajduje się jeden sprawiedliwy. Jeden, który ratuje twarz polskiej emigracji. Oczytany, inteligenty i wykształcony. Bohater, który ogląda i opisuje to polskie piekło emigracji, i który nie godzi się na taką rzeczywistość. Buntuje się, poszukuje lepszego życia i stabilizacji. Jest też bardzo wnikliwym obserwatorem. Celnie punktuje. Nie tylko obnaża nasze narodowe wady, ale także komentuje sytuację polityczno-gospodarczą Niemiec i Polski. Wokół siebie widzi nie tylko Aussiedlerów i smutną rzeczywistość obozową, dostrzega również piękno kawałka ziemi, na której przebywa, a są to okolice Jeziora Bodeńskiego u podnóża Alp. Przy okazji dostarcza czytelnikowi informacji na temat opisywanych miejsc i ludzi z owym miejscem związanych.

Wtrąceń różnotematycznych (głównie historycznych) tu sporo i chociaż są one niewątpliwie cenne dla ogólnej wiedzy czytelnika, to jednak trochę rozbijają porządek i układ opowieści. Męczące dla mnie były również zaburzenia chronologii, pewien chaos i nieuporządkowanie. Mimo tych niedoskonałości książka przemawia do wyobraźni wyraźnym głosem. Na pewno warto ten głos poznać.


---
1. Krzysztof Maria Załuski, "Wypędzeni do raju", wyd. Maszoperia Literacka, 2010, s. 92.
2. Tamże, s. 93.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2163
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: