Dodany: 25.07.2011 23:42|Autor: gosiaw

"Droga ślepców" Marka Dryjera


Długo trwało zgromadzenie odpowiedniego materiału, ale czytatka obiecana w wątku Właśnie czytam/przeczytałem gniota... nareszcie jest gotowa. Arcyciekawych fragmentów nie brakowało. Wręcz musiałam się ograniczać tylko do tych "wyjątkowych", bo wynotować wszystkiego nie sposób. Nie pozwalał na to i czas, i troska o własne zdrowie psychiczne, i ustawa o prawie autorskim - nie można wszak ot tak sobie przepisać połowy czyjejś książki. ;)

Do lektury książki nie zachęcam, chyba że kogoś marna literatura nie irytuje, a śmieszy. Wówczas polecam zdecydowanie. Znakomita zabawa gwarantowana.

A oto wybrane cytaty:


"Jego twarz wyglądała jak surowy befsztyk naznaczony piętnem czasu" s. 7

"Skąd do cholery wzięła się tu ta parszywa ospa? Wiedział, że nie może się drapać, ale to było od niego silniejsze. Pocierał więc i płakał. Łkał i na nowo to muskał." s.7

"Nie raz rozmawiał o tym z ojcem. I o mamie także. Często napotykał przy tym na ciszę. Nauczył się już, że czasami to właśnie ona była odzwierciedleniem tej osoby, której nie mógł już zwyczajnie usłyszeć." s. 9

"Jej mętny wzrok lustrował jego oczy." s. 9

"Rano zastało ich deszczowe i jeszcze zimniejsze od nocy. Postanowili zostać. Poruszanie się w takich warunkach i tak było prawie niemożliwe. Na szczęście suchych gałęzi im nie brakowało. Byli nimi dosłownie okutani." s. 20

"Wrócili na drogę. Wyruszyli na południe. Asfalt od razu z lekkością przyjął swych gości. Pchali swój kosz dynamicznie, a on stukał tylko rytmicznie." s. 24

"Na noc rozbili obóz pod skałą. Starym konarem zasłonili jedną z odsłoniętych ścian. Trochę starych ubrań i jakieś znalezione śmieci pomogły zapchać ogarnięte przeciągiem dziury." s. 29

"-Teraz powinienem cię zastrzelić, ale ten mały chłopiec przekonał mnie wcześniej, żebym darował ci życie. Ocalił ci je.
Obdarty i głodny wielkolud popatrzył tylko na dziecko. (...) Cały czas nie mógł oderwać wzroku od kosza. Chciał się najeść, chciał się odziać, ale nie mógł. Przez tego malutkiego człowieczka nie mógł spełnić swoich zachcianek. Odwieczne marzenie prysło niczym bańka mydlana." s. 31-32

"Zaparzył kawę. Cienkie pasmo jej aromatu, subtelnie zataczając koło, obiegło najbliższą okolicę." s. 32
"Zaparzyli herbatę. Tym razem jednak zabrakło aromatu." s. 33

"Znowu ani żywego ducha. Tak jakby na świecie pozostało już tylko kilkaset osób, gęsto przy tym rozsianych." s.33

"W pewnym momencie szosa zaczęła rozchodzić się na boki. Niczym pająk i jego chude macki macała w poszukiwaniu ukrytej pajęczyny." s. 44

"Adrenalina biła niczym młot kowalski." s. 48

"Pot spływał im po karku, następnie po plecach, aż dotarł do pośladków. Tam go roztarli rękoma. Szukali nadal, tym razem natrafili na jakieś cele." s. 48

"W jednej z cel usłyszeli kroki, odgłosy. Skomlenie i biadolenie obiło im się o uszy." s. 48

"Hen wysoko, tam na niebie zamigotało piękno. Był to szeroki klucz; machające skrzydłami ptaki nie zwracały uwagi na wpatrujących się w nie ludzi. Ich zwiewne pióra, napięta sylwetka i doskonała aerodynamika wskazywały na wspaniałą lotność. " s. 52

"Szli do utraty tchu. A jak już go utracili, to stanęli by go ponownie odzyskać." s. 53

"Klęcznik uwierał mężczyznę w plecy, ale nie protestował." s. 55

"Nie oglądając się już za siebie weszli, między drzewa. Las, który po nocy nie ujrzał jeszcze światła dziennego, wchłonął ich błyskawicznie i przytulił do siebie swoimi wielkimi ramionami. Przedzierali się teraz mozolnie pomiędzy jego gęstymi jak poranny deszcz gałęziami." s. 55

"Sosny rosły tu już od tysięcy lat i nie zamierzały tego zmieniać." s. 60

"Nic nie nadawało się do spożycia. Mimo to wybrali z tego małe co nieco." s. 62

"Chłopiec opowiedział, jak umiał najlepiej, o tym, co zobaczył. Opisał zatokę, która znajdowała się poniżej o zataczała koło. Z dala widoczna była także duża wyspa. Jej roślinność bujnie kwitła, a drzewa rozrastały się na boki. Nawet kolor butelki po piwie pojawił się na horyzoncie. Błękitna woda neutralizowała ogarniający ją popiół i strącała go w otchłań niebytu." s.75

"Schodził tak w milczeniu, mocno przy tym pochylony do przodu. Przy stromych fragmentach ocierał jeszcze brzuchem o wystające głazy. Zdziwił się nawet, że go jeszcze miał, jadał przecież rzadko." s. 76

"Minął przedmieścia i ujrzał owalny kształt plaży. Łączyła się subtelnie z wodą, która delikatnie obmywała jej piaskowe stopy. (...) Wielki portowy cypel wystawał niczym gigantyczny sopel lodu. Ostry i długi, tym się różnił od innych, że ekwilibrystycznie zakręcony. Zachodził od lewej do prawej, prosto na wschód. I tam właśnie poszukiwał światła, ale go nie było." s. 78

"Znienawidził także wszystkich ludzi. Piękna zatoka była teraz tylko napiętnowana nienawiścią, piekielną drogą. Dalszym szlakiem, którego nie mógł dotychczas odnaleźć ani dostrzec. To był właśnie ten popękany przez upływający czas, brakujący mu asfalt. Widział go teraz dokładnie, jak się wspina i opada, potem zakręca i się przechyla. " s. 81

"Wypatrywał zagrożenia. Szukał także dobrych ludzi. I jedno, i drugie mogło czaić się w tym portowym mieście." s. 87

"Kawałek dalej ulica była dosłownie zdruzgotana, brakowało kilku metrów kostki brukowej." s. 90

"Kolejny, z przestrzeloną głową, konał w amoku." s. 91

"Nawierzchnia wyszarpana niczym pazurami lamparta nie nadawała się do dalszej wędrówki. Dosłownie skóra zdarta z asfaltu." s. 92

"Stare, zdezelowane statki tkwiły gęsiego na mieliźnie." s. 92

"Jak gazela przeskoczył szeroki pas niebytu, by wtopić się w zieloną krainę szczęścia." s. 96

"Gdzieś w Ameryce Północnej, na terenie dawnych stanów Montana, Idaho i Wyoming mieścił się przepiękny park krajobrazowy Yellowstone. Położony był w Górach Skalistych na rozległym płaskowyżu rozciętym wąwozem rzeki Yellowstone, gdzie wyłaniały się cudowne wodospady. Upper Fallus i Lower Fallus nie miały sobie równych." s. 111

"Później wpatrywali się jeszcze w niebo. Tak długo, na ile pozwalało zmęczenie. Nawet wtedy, gdy głowy odmawiały im już posłuszeństwa, starali się jeszcze uszczknąć choćby odrobinę tego widoku." s. 114

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Droga ślepców (Dryjer Marek). Wydawnictwo Radwan, 2010.


Uwaga: Ponieważ w komentarzach pojawiły się również cytaty z Szklane miasto (Dryjer Marek) ("Droga ślepców" Marka Dryjera), łączę tę czytatkę również z tą książką.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 21889
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 39
Użytkownik: Zoana 26.07.2011 03:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
"Pot spływał im po karku, następnie po plecach, aż dotarł aż do pośladków. Tam go roztarli rękoma. Szukali nadal, tym razem natrafili na jakieś cele."

Cudowne! :))) Nieprotestujący klęcznik, skóra zdarta z asfaltu, zdruzgotana ulica, konanie w amoku... Ach, i oczywiście przyczajeni dobrzy ludzie. ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.07.2011 07:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pot spływał im po karku,... | Zoana
No i asfalt przyjmujący gości, i bijąca adrenalina, i macająca szosa...
Delicje!
Użytkownik: gosiaw 26.07.2011 07:54 napisał(a):
Odpowiedź na: No i asfalt przyjmujący g... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mnie jeszcze ujął Kubuś Puchatek w nowej, postapokaliptycznej wersji. ;)

"Nic nie nadawało się do spożycia. Mimo to wybrali z tego małe co nieco."
Użytkownik: Zoana 26.07.2011 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie jeszcze ujął Kubuś P... | gosiaw
O, i jeszcze to:

"Szli do utraty tchu. A jak już go utracili, to stanęli by go ponownie odzyskać."

:D
Użytkownik: agnieszak 28.07.2011 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie jeszcze ujął Kubuś P... | gosiaw
Krótki i dosłowny opis sposobu odżywiania wielu studentów :)))
Użytkownik: Zoana 28.07.2011 18:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Krótki i dosłowny opis sp... | agnieszak
:)))
Użytkownik: anek7 26.07.2011 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
Zawsze myślałam, że klęcznik uwiera w kolana a nie w plecy...
A determinacja sosen jest godna podziwu;)
Użytkownik: gosiaw 26.07.2011 08:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Zawsze myślałam, że klęcz... | anek7
Uwierać uwierał, ale przynajmniej nie ośmielał się protestować. ;)

Ta książka jest pisana jednym ciurkiem. Prawie nie ma nowych akapitów czy przerw w tekście. Tak więc co kilka zdań zastanawiałam się o co czy o co czy o kogo właściwie tu chodzi. Ale gdybym chciała to wszystko wynotować, to musiałabym pół książki przepisać. Jednak zdanie o klęczniku nie pozostawia wątpliwości. Uwierał i nie protestował klęcznik.

Pisanie jednym ciurkiem to pewnie był jakiś zamysł pisarski. Język też miał być zapewne prosty i oszczędny. Ale prosty i oszczędny, to nie znaczy drewniany, koszmarny stylistycznie i zwyczajnie niepoprawny, najeżony błędami, których uczeń gimnazjum powinien się wstydzić. A przynajmniej nie musi tego oznaczać. Oryginalna "Droga" jest przecież takich żałosnych mankamentów pozbawiona.

Razi też ubóstwo językowe autora. Czy naprawdę chłopiec musi być co stronę okutany kocem (a raz to nawet gałęziami :D)? Może jakiś słownik synonimów by się przydał?
Zresztą nie tylko słownik synonimów. Czasami tekst woła i o "zwykły" słownik. Czy słowo "kierunkowskaz" można stosować w znaczeniu "drogowskaz"? Moim zdaniem nie, co potwierdza i internetowy słownik języka polskiego ( http://www.sjp.pl/co/kierunkowskaz ). A takie coś widziałam w tekście "Drogi ślepców" kilka razy, więc nie ma mowy o przypadku.

A czasami Dryjer sięga po jakąś metaforę czy pseudopoetyckie porównanie. I nie wiem już co jest bardziej załamujące: czy czytanie tej językowej siermięgi, czy tych wątpliwej jakości niby górnolotnych sformułowań.
Użytkownik: Astral 01.07.2012 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwierać uwierał, ale przy... | gosiaw
Dzięki za robotę. Dobrze, że się za to nie brałem, pamiętasz, zastanawiałaś się czy to aby nie plagiat z McCormacka, ale w tej sytuacji trudno byłoby mówić o plagiacie choćby ze względu na różnicę poziomów... ale Ty nie wytrzymałaś, trochę się pomęczyłaś, a my dzięki temu pękaliśmy ze śmiechu :)

Polecam charakterystyczny wywiad z autorem (uwaga na zachwyty nad wydawcą! Mam wrażenie, że jego główna zaleta to reklamowanie, reszta to drożyzna i haczyki - trzeba czytać to co jest "małym drukiem"...) - na szczęście krótki, bo on ma nam jakoś wyjątkowo mało do zakomunikowania poza tym, że napisał "dużo prac". http://lubimyczytac.pl/autor/42842/marek-dryjer/wywiad

Zresztą jeden cytat mówi o nim wszystko: "Samo pisanie sprawiało mi wiele radości, uwielbiam to do dziś. Podczas pisania odpoczywam, to jest nie do opisania."
Użytkownik: Pingwinek 12.03.2020 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwierać uwierał, ale przy... | gosiaw
No, akurat w przekładzie "Drogi" McCarthy'ego wyrażenie "zakutani w koce" występuje często (zbyt często, jak na mój gust) i wyjątkowo irytuje, ale wygląda na to, że poza tym szczegółem książki dzieli kosmos. Czytając fragmenty "Drogi ślepców" Dryjera, które przytaczasz, miałam właśnie wrażenie, że to jakieś marne próby naśladowania amerykańskiej powieści...
Użytkownik: carmaniola 26.07.2011 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
Czyż nie cudo? :))))))))) Asfalt przyjmujący gości - pewnie kawą i herbatą, szosa macająca i szukająca pajęczyny i te pośladki, i cele! I adrenalina, która bije niczym młot kowalski! Ciekawe w co, albo w kogo bije.

Koniecznie powinniśmy ustalić biblionetkową nagrodę dla gniota roku! Najpierw chodziły za mną (to pisanie jest zaraźliwe!)"pośladki" , teraz pomyślałam, że koniecznie powinny być "asfaltowe", ale to mogłoby zostać uznane za rasistowskie, podobnie jak "Asfaltowy fallus", więc może "Asfaltowa adrenalina" ? ;-) Rymuje się ze "Złotą maliną", jakieś nawiązanie by było, a ten asfalt jest naprawdę niesamowity!
Użytkownik: Admin 26.07.2011 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyż nie cudo? :)))))))))... | carmaniola
Nie no, "Asfaltowe Pośladki" to wspaniała nazwa na nagrodę :) Tylko kto się podejmie to wyrzeźbić? :) I czy nagrodzony odbierze nagrodę? :)
Użytkownik: carmaniola 27.07.2011 10:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie no, "Asfaltowe Poślad... | Admin
Oj, ja nie wiem, nie wiem. Z wyrzeźbieniem akurat chyba najmniejszy problem, bo cały Wrocław rozkopany wzdłuż i wszerz, i wszędzie - "Dosłownie skóra zdarta z asfaltu." - kawałków pokruszonego asfaltu pełno, coś by się wybrało na pośladki, albo asfaltowy klęcznik, który uwiera w plecy (i na dodatek wcale nie protestuje!). Potem ładnie oprawić i gotowe. Tylko z tym odebraniem kłopot. Filmowcy też chyba nie zawsze odbierają te swoje "Złote maliny"?

Muszę zasięgnąć rady u filmowej Sowy, która na razie świata poza kinowym ekranem nie widzi. :-)
Użytkownik: gosiaw 27.07.2011 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, ja nie wiem, nie wiem... | carmaniola
A może ten klęcznik to z gatunku biomebli, takich jakie występowały u Lema? W Dzienniki gwiazdowe [2001] (Lem Stanisław), podróż bodajże XXI. Że też od razu na to nie wpadłam. Teraz już wszystko się zgadza. Ale pan Dryjer tak to sprytnie, w zawoalowany sposób przekazał, że trzeba wielkiej przenikliwości, by od razu to pojąć, więc jestem chyba odrobinę usprawiedliwiona. ;)
Użytkownik: carmaniola 27.07.2011 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: A może ten klęcznik to z ... | gosiaw
Może to w ogóle jest "powieść z kluczem" a do tego czytanego przez Ciebie egzemplarza ktoś go zapomniał dołączyć? Albo może on czai się, ten klucz (skoro już mamy biomeble), podobnie jak dobrzy ludzie, w portowym mieście? I trzeba go odnaleźć? Ta powieść może być znacznie bardziej skomplikowana niż to się na pierwszy rzut oka wydaje!
Użytkownik: Astral 01.07.2012 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie no, "Asfaltowe Poślad... | Admin
Większość oczywiście nie odbiera - grafomani raczej nie mają poczucia humoru... Proponuję "Asfaltową Palmę" - może być jakiś koszmarny wiecheć, a może "Asfaltową Radość (Pisania)" - to trochę dosłowne, ale sama nagroda może mieć dowolny kształt, np. klepsydry z kolorowym piaseczkiem albo pluszowego zwierzaka zwariowanego gatunku :)
Użytkownik: imarba 01.07.2012 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Większość oczywiście nie ... | Astral
Ustanowienie takiej "nagrody" zdaje się czasem nad wyraz pożyteczne i nie w tym, moim zdaniem problem, czy ktoś ją odbierze, czy nie, ale ile kategorii i podkategorii powinna zawierać i w ilu można by nominować dane "dzieło" i ile "dzieł" wolno nominować.
Taka ot choćby jak na razie nieistniejąca kategoria jak "grafoman roku" byłaby bardzo pożyteczna, ale to chyba już za całokształt.
Drogi ślepców jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję wkrótce to zmienić, bo lubię się pośmiać. Oj BARDZO lubię :)
Użytkownik: gosiaw 01.07.2012 16:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ustanowienie takiej "nagr... | imarba
To tymczasem polecam nowe dzieło. Początek jest za darmo. http://www.e-bookowo.pl/imagesdb_fd7e5391f235692b898a5d9000ff77​31.pdf
Całość kosztuje 11 zł. Jak to mój mąż skomentował - co najmniej o 10 zł za dużo. :D
Użytkownik: imarba 01.07.2012 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To tymczasem polecam nowe... | gosiaw
Przeczytałam...

Ciepły sierpniowy dzień nie wskazywał żadnego zagrożenia

Twarze kierowców, zadymione od tlących się niedopałków i purpurą wyścielone.

I mężczyzna, któremu lód spłynął z wafla prosto na ziemię, roztopiony pacnął na bruk, robiąc śmiesznego kleksa.

Stał i patrzył, aż spłonął ostatecznie.

Tuż po wybuchu, od razu po tym, jak błysk położył setki nieżywych na ziemi, on schował swój wzrok w ostatniej chwili.

(...)koła zapiszczały niczym przejechany bezpański pies. Jego noga przeleciała wtedy tuż obok głowy dziewczyny. Nawet się nie poruszyła
Użytkownik: gosiaw 01.07.2012 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam... Ciepły... | imarba
Mnie jeszcze niezmiernie ujął fragment:
"Stał i patrzył, gdzieś daleko przed siebie. Zamyślił się i trwał w tym przez chwilę. Nigdy mu to się dotąd nie zdarzyło. Nigdy, aż do dziś."
Użytkownik: imarba 01.07.2012 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie jeszcze niezmiernie ... | gosiaw
Mnie fascynuje bezpański pies co to piszczy inaczej niż pański i ta noga...
Może powinno się dać mu spokój, to facet w końcu zaprze się i nauczy się pisać? Zrezygnuje? Zacznie czytać i nauczy się budowy zdania?
Jest wiele możliwości, choć przyznam, czarno to widzę.
To przecież już jego trzecia czy czwarta książka...
Użytkownik: Marylek 01.07.2012 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam... Ciepły... | imarba
Ten mężczyzna, jak rozumiem, roztopiony pacnął na bruk? Bardzo oryginalne. I adekwatne do dzisiejszej pogody, cały dzień się roztapiam, zaraz pacnę. :-D
Użytkownik: imarba 01.07.2012 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten mężczyzna, jak rozumi... | Marylek
No i jeszcze ten śmieszny kleks. Jak już pacniesz to sprawdź, czy kleks jest adekwatnie śmieszny, albo może nie pacaj, takie pacanie na bruk może być bolesne, nawet jeżeli wywołuje śmieszne kleksy :)
Użytkownik: imarba 01.07.2012 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten mężczyzna, jak rozumi... | Marylek
i ta noga, chyba była psia (?), ale jakim cudem przeleciała nawet się nie poruszając?
Użytkownik: Marylek 02.07.2012 07:36 napisał(a):
Odpowiedź na: i ta noga, chyba była psi... | imarba
Tak, rzeczywiście, noga zdecydowanie psia. Cudów jest tam więcej!

Tekst jest wstrząsający, kawałek przeczytałam. Równie wstrząsający w warstwie gramatyczno-stylistycznej, jak i faktorgraficznej. Facet wybyja szybę w samochodzie kamieniem, wsiada, po czym włącza wewnętrzy obieg powietrza, żeby nie docierało to zanieczyszczone z zewnątrz.
Użytkownik: imarba 02.07.2012 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, rzeczywiście, noga z... | Marylek
Bezchmurne dotąd niebo beczące głucho z brezentowych obłoków baranich, ciasno wciśnięte w falujące płaty nieznanych nikomu antracytowych chmur.

To już zaczyna ewoluować w kierunku eksperymentalnych form wyrazu, bo chyba brak mi tu czegoś takiego jak... orzeczenie?
Użytkownik: Eida 02.07.2012 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezchmurne dotąd niebo be... | imarba
Tak, tak. W końcu nieudany eksperyment to ciągle eksperyment ;)
Użytkownik: Marylek 02.07.2012 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezchmurne dotąd niebo be... | imarba
Bo może to poezja jest?... Eksperymentalna!
Użytkownik: agatatera 26.07.2011 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
O mamusiu! ;) Co za "cudeńka", no niechże temu autorowi życie bardziej się uda i odciągnie go od pisania książek :>

Moi faworyci to "Szli do utraty tchu. A jak już go utracili, to stanęli by go ponownie odzyskać." oraz "Klęcznik uwierał mężczyznę w plecy, ale nie protestował." :D
Użytkownik: joanna.syrenka 28.07.2011 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: O mamusiu! ;) Co za "cude... | agatatera
Nie no, co Ty! Niech pisze, będzie z czego się śmiać...
Użytkownik: Astral 01.07.2012 15:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie no, co Ty! Niech pisz... | joanna.syrenka
Ale żeby się pośmiać, ktoś to musi najpierw przeczytać i wypisać cytaty. Ja tego na pewno już nie tknę! Jest tyle dobrych książek, a tak mało czasu na czytanie: mam całe półki jakichś obskurnych cudactw (np. podejrzanych o fantastykę) - większość jest zwyczajnie nudna i bełkotliwa, owszem, czasami na na coś takiego trafiam, ale taka lektura ma sens tylko wtedy, jeśli jest napakowana śmiesznościami i niezbyt długa. "Droga" jest na szczęście napakowana i śmieszna.
Do konsekwentnego śmiania się podczas niedługiej lektury polecam:
Tadeusz Podwysocki - Golkonda (Petra)
Grzegorz Walczak - Nim zaśnie Ziemia (Bellona)
Ta druga była "o niebo lepsza" w pierwotnym maszynopisie, wędrowała ok. 10 lat po różnych wydawnictwach, te zamawiały recenzje i oddawały tekst autorowi, a autor poprawiał, poprawiał, poprawiał, aż w końcu padło na Bellonę (to autor z gatunku b. wojowniczych). Ta rzecz trafiła do mnie DWUKROTNIE, kiedy pracowałem w Alfie, wraz z rekomendacjami i recenzją polecającą. Ale sama książeczka nadal jest śmieszna.
Użytkownik: gargantua 09.08.2011 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
Cytaty z "Drogi ślepców" Marka Dryjera:

"... Tak niewiele miał, nigdy nie przywiązywał też do tego uwagi. Ojciec zawsze mu powtarzał, że ludzie kochają otaczać się różnymi przedmiotami, ale w obliczu śmierci i tak są bezsilni. Nie potrafią ich ze sobą zabrać. Za bardzo przywiązują się do przedmiotów zamiast do ludzi. Teraz myślał tak jak oni, jak ci, których tu spotkał. Zapatrzeni w siebie, z chęcią gromadzenia i chowania przed innymi. Bił się z myślami, ojciec by tego nie pochwalał. Postanowił go posłuchać, nie chciał przecież gromadzić. Chciał się dzielić. Jak tylko będzie miał czym, to na pewno to zrobi..." strona 81

"Zeszli z głównej ulicy i zaczęli się ponownie rozglądać. Patrzyli w każdą stronę, nie wiedząc, gdzie iść. Wszędzie panowała cisza. Obraz bezbronnego miasta pławiącego się w milczeniu porażał swą niemocą. Poniszczone i dawno już opuszczone domy, które kiedyś świeciły złotem w blasku słońca, teraz stały niczym szare mogiły. Trumny na ziemi, pozbawione ostatniej drogi, ostatniego pożegnania. Resztki drzew, skwerów i placyków, które dotychczas ocalały, świeciły własnymi zgliszczami. Pozbawione dawnego uroku, teraz nikomu niepotrzebne i niewykorzystane. Wszystko pokryte pyłem, brudne i poobdzierane. Pozbawione sensu istnienia..." strona 25

"... Minęli wysuszone ciała. Sprawdzili zaplecze, szafki i szuflady. Wszędzie leżały pieniądze. Banknoty i monety, bezużyteczne śmieci. To dla nich ludzie kiedyś zabijali się nawzajem. To dla nich poświęcali wszystko, co mieli najlepszego. A teraz leżą niepotrzebne na ulicy. Dosłownie wszędzie. Żeby chociaż nadawały się do palenia. Sprawdzili dokładnie wszystkie pomieszczenia. Znaleźli telefon. Mężczyzna przyłożył do niego ucho. Żadnego sygnału, milczał jak zaklęty. Kiedyś wszyscy trajlowali, teraz nikt już tego nie robił. Odrzucił go w kąt..." strony: 25-26

Fragment rozmowy chłopca z mężczyzną:

- A od ilu lat jest się dorosłym?
- Nie wiem. To chyba nie zależy od wieku.
- A od czego?
- Nie wiem. Od tego, jak się postępuje. Od tego jakim się jest człowiekiem. strona 26

"... Wszystko jakby przyspieszyło. Pchali go razem, na zmianę. Najpierw mężczyzna, potem chłopiec. Krok za krokiem, noga za nogą. Zakręty, kilka następujących po sobie jednocześnie. Bali się zakrętów, bo wtedy nie widzieli drogi. Najbardziej bali się tego, czego nie było widać..." strona 33

"Ruszyli jeśli można tak powiedzieć. Najpierw musieli wydostać się z lasu. Zajęło im to godzinę. Normalnie wystarczyłby kwadrans, ale teraz nic już nie było normalne. Wszędzie tylko opadający na ziemię pył i świdrujący w nozdrzach popiół. Słońce nie mogło się przez to przebić. Już tak dawno nie widzieli słońca. On nigdy go przecież nie widział. Ale musiało jeszcze istnieć, bo gdyby go nie było, to oni także by już nie żyli. W jednej sekundzie umarłby cały świat..." strona 6

"Nie widzieli dotychczas żadnych ludzi, żadnych trupów. Poza tymi, na które się natknęli w domach. Dotarli do dużego hotelu, który mieścił się niedaleko centrum. W oddali zobaczyli kolejny i następny. Kasyno, a w zasadzie tylko jego szyld. Środek miało całkowicie wypalony. Kolejne centrum handlowe i multipleks. Znaleźli w nim resztki popcornu, tak jakby jakiś seans dopiero co się zakończył. Pusta kręgielnia straszyła porozbijanymi kulami. Na ścianach widniała krew. Posterunek policji, na którym znaleźli naboje do rewolweru. Biura i kancelarie prawnicze. Budynek sądu, klub sportowy i dworzec kolejowy. Wszystko opuszczone i poniszczone. Mnóstwo wykolejonych maszyn, śmierdzącej zgnilizną tapicerki. Zobaczyli fosę, nie pływały w niej kaczki. Niestety, pomyśleli. Na ławkach zauważyli pierwsze ciała. Poskręcane i wysuszone jak zioła w ogrodzie po dorodnych zbiorach. Nie pachniały, niestety, tak samo. Zdeformowane głowy, pourywane korpusy i ręce. Połamane nogi. Wszystko obdarte ze skóry, pozbawione również mięśni i pozostałych organów. Tylko sterczące flaki, spływające prosto do fosy. Płynące wraz z jej nurtem. Odwrócili głowy z obrzydzenia, poprawili maski. Usłyszeli szelest, potem stukot. Odwrócili się do tyłu. Zamarli. Nie zobaczyli jednak nikogo. Odetchnęli przez chwilę. Wiatr rozpoczął już namiętny taniec. Szarpał i gładził jednocześnie, niczym niewprawiony kochanek podczas miłosnych uniesień. Potem grzmot i błyskawica. Niebo zapaliło się na chwilę. Tak samo jak oni palili swoją zapalniczkę, tylko milion razy mocniej. Stracili orientację. W tym samym momencie na dobre rozpadał się deszcz. Kwaśny i brudny, splamił szybko okolicę. Musieli się gdzieś przed nim schować. Wiedzieli, że jak przemoczą ubranie, to nie zdążą go wysuszyć. Wiedzieli, że jak to zrobią, to umrą..." strony: 43-44
Użytkownik: darcia127 11.08.2011 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
Błędnie Pani podała cytat, strona w książce także jest inna.

Dotyczy:

"Pot spływał im po karku, następnie po plecach, aż dotarł aż do pośladków. Tam go roztarli rękoma. Szukali nadal, tym razem natrafili na jakieś cele." s. 48

W oryginalnym tekście nie ma "... aż dotarł aż do pośladków..." - to jest błędny zapis!

Strona cytatu, to nie 48, a 46!

Pełny cytat z książki:

"Sunęli teraz wzdłuż ściany. Namacali jakieś pokrętło, przekręcili gałkę. Zawieszone nad nimi świetlówki błysnęły delikatnym światłem. W większości powypalane i porozbijane, ale kilka z nich jeszcze świeciło. Pewnie po raz ostatni. Teraz to, co znajdowało się przed nimi i z boku, było już w jakimś stopniu widoczne. Nie oglądali się za siebie. Sprawdzali kolejne sale i pokoje. Za sobą usłyszeli tylko głośny łomot. Potężna siła bez ustanku waliła w zaryglowane przez nich drzwi. Pot spływał im po karku, następnie po plecach, aż dotarł do pośladków. Tam go roztarli rękoma. Szukali nadal, tym razem natrafili na jakieś cele..." strona 46 (Droga ślepców, Marek Dryjer, Wydawnictwo Radwan, 2010)

Błędy w książce są, niestety, jak w prawie każdej, ale przytoczone przez Panią fragmenty, w większości, to nie są cytaty, które wyjaśniają cokolwiek, tylko pojedyncze wyrazy, albo zdania, które są wyrwane z kontekstu.
Użytkownik: gosiaw 11.08.2011 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Błędnie Pani podała cytat... | darcia127
"Pośladkowy" cytat oczywiście sprawdzę, jak tylko będę miała znowu dostęp do książki. Ale powiem szczerze: czy pojawia się tam słowo "aż", czy nie pojawia, i na której to dokładnie jest stronie, nie ma większego znaczenia.

A wszystkie te cytaty umieszczone w jakimkolwiek kontekście, bądź jakiegokolwiek kontekstu pozbawione, w większości są ciągle tak samo nonsensowne i, moim zdaniem, bardzo źle świadczą o umiejętnościach autora jako pisarza. Ba, źle nawet świadczą, według mnie, o umiejętności posługiwania się językiem polskim tak w ogóle. Weźmy na przykład ten niezwykle cierpliwy klęcznik, który nie protestuje i chyba nie trzeba dodawać już nic więcej. A to jest tekst już po korekcie i redakcji!

Widzę, że przybywa nam nowych użytkowników. To oczywiście cieszy, ale czemu interesuje ich tylko jedna, jedyna książka i nic poza tym? Trochę szkoda.
Użytkownik: carmaniola 12.08.2011 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pośladkowy" cytat oczywi... | gosiaw
Jakiś specjalny wysyp tych użytkowników jednoksiążkowych. Szkoda, że nie potrafią dostrzec, że (o)błędność cytatu "pośladkowego" nie na podwójnym, czy też pojedynczym "aż" polega. :)
Użytkownik: gosiaw 15.08.2011 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Błędnie Pani podała cytat... | darcia127
Sprawdziłam. "Pośladkowy" cytat pochodzi ze strony 48, tak jak podałam. Przynajmniej w moim egzemplarzu jest na tej stronie.
Natomiast drugie słowo "aż" pojawiło się niepotrzebnie i to rzeczywiście była moja nieuwaga. Już to poprawiłam.
Wyjaśniam dla porządku, choć w dalszym ciągu uważam, że jest to dość mało istotne.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 11.10.2011 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
Ponieważ od pewnego czasu lubuję się w wynajdywaniu podobnych cytatów, postanowiłam dorzucić co nieco do zebranej przez Ciebie kolekcji. O prawa autorskie nie musimy się martwić, razem będzie tego co najwyżej jakaś jedna piąta całości :).
Oto link do zbioru uzupełniającego:
Skąd ci ślepcy w tytule?.
Użytkownik: Eida 04.04.2012 18:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
Właśnie przeczytałam "Drogę ślepców", co odbija się na moim zdrowiu. Mój układ odpornościowy najwyraźniej stwierdził, że dla niego to za dużo i potrzebuje wolnego. Efekt? Gorączka, katar, bolące gardło.

Myślę, że po części stało się tak przede wszystkim za sprawą "porywającej" akcji, (idą, idą i idą, raz po raz coś widzą, zamierają, a potem znowu idą), wspomnianych powyżej cytatów i niezwykle błyskotliwych dialogów, których chyba nikt tu nie obśmiał (albo ja czegoś nie zauważyłam) i dlatego byłam na nie kompletnie nieprzygotowana. Wspomniane dialogi wyglądają/brzmią o tak (zacytuje tylko kilka, gorączka jest już dostatecznie wysoka, a zbyt długa ponowna lektura może grozić gwałtownym pogorszeniem stanu zdrowia):

"- Boję się. A pan?
- Ja też.
- Tak?
- Tak.
- Co zrobimy?
- Nie wiem.
- Aha.
- Tak. Aha.
- Kocha pan swoją rodzinę?
- Tak.
- Dlatego nie wie pan, co zrobimy?
- Tak.
- A czym jest kochanie?
- Nie wiesz? Ojciec ci nigdy nie mówił?
- Chyba nie. Chyba nie mówił.
- Kochanie to miłość, a miłość to poświęcenie. Jeżeli oddajesz wszystko, co masz, jeżeli robisz dla nich tyle, ile zdołasz, to znaczy, że kochasz.
- Aha.
- Tak. Aha." s. 17

* * *
Kolejny (fragment):
"- I myśli pan, że oni także poszli razem na południe?
- Tak. Tak właśnie myślę.
- Czy to oznacza, że jak tam już dotrzemy, to będę się mógł z nim pobawić?
- Tak. Na pewno będziesz mógł.
- To dobrze.
- Tak. dobrze.
- Tak.
- Tak." s. 52-53

(Szczególnie irytujące są pytania zadawane przez "tak?", powtarzanie "-tak, -tak" przez obu bohaterów i zupełnie nienaturalne "Tak. Aha" - niestety pojawiają się w niemal każdej wymianie zdań między bohaterami. Brrr!!)

I mój "ulubiony" fragment dialogu:
"- On już nie żył wtedy, jak wziął nasz kosz. Rozumiesz?
- Nie.
- Rozumiesz?
- Chyba tak." s. 32

Ja niestety nie rozumiem. Ale widocznie tak już musi być.
A teraz szukam jakiegoś remedium, czyli po prostu dobrze napisanej książki (niekoniecznie powieści).
Pozdrawiam :)
Użytkownik: Viv87 12.05.2012 22:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo trwało zgromadzenie... | gosiaw
"Kosz stukotał tylko rytmicznie" "Statki tkwiły gęsiego na mieliźnie" "konał w amoku"... I te przerażające sosny, które jakimś cudem wytrzymały tysiące lat (ten nasz dąb Bartek to jakiś, krucze, przedszkolak) i jeszcze powzięły zamiar pozostania tam, gdzie były! Za to ulica była zdruzgotana... Jak się pisze wypracowanie w obcym języku i zagląda co raz do słownika po nieznane nam słówka, to zwykle łapie się pierwsze lepsze i wtedy wychodzą takie kwiatki. Czy autor jest z Polski?

W trakcie czytania naszła mnie taka apokaliptyczna wizja - wielkie pożary niszą wszystkie książki polskie, zostaje tylko kilka egzemplarzy powyższego dzieła, a dzieci w szkole w XXX wieku będą się nad nią biedzić jako jedyną przedstawicielką literatury regionalnej... I odwieczne pytanie, co poeta miał na myśli... Straszne.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: