Na wschód od Edenu pobiegnę, choćby zaraz
Najcudowniejsza książka, jaka kiedykolwiek wpadła mi w ręce. Czytałam ją dwukrotnie, po raz pierwszy w wieku 14 lat, potem - jako osiemnastolatka. Te cztery lata przerwy pozwoliły mi zapomnieć większość wątków fabularnych, toteż oba "podejścia" do lektury nosiły znamiona odkrycia.
Steinbeck w mistrzowski sposób ukazuje życie klanu Trasków, oplatając główną historię siecią faktów historycznych, filozoficznych rozważań i niemal poetyckich opisów przyrody (które to, muszę zaznaczyć, pomijam w każdej czytanej książce, jako element z gruntu najsłabszy i zwyczajnie nudny. W każdej książce, oprócz tej). Nie sposób pominąć głębi psychologicznej, z jaką przedstawiono bohaterów. Moim ulubieńcem, od momentu, w którym się pojawił, został Samuel Hamilton. Dobry, pełen ciepła i prostej radości życia, potrafi jednak wziąć sprawy z swoje ręce i wykrzyczeć w twarz to, co powinno zostać wykrzyczane. Samuel jest kimś pomiędzy biblijnym prorokiem a szalonym wynalazcą.
Ale to nie jego chciałabym spotkać, gdybym mogła poznać jednego bohatera. Mój wybór padłby bez wątpienia na Li, uosobienie mądrości, spokoju i lojalności. Od zawsze fascynowała mnie mentalność mieszkańców Chin - ich skupienie, dokładność i wytrwałość. Li, choć wychował się w Ameryce, posiada wszystkie te cechy. Niezwykle imponuje mi jego filozoficzne zacięcie, które pokazał badając latami magiczne słowo "timszel".
"Na wschód od Edenu" to niesamowita powieść o wolności, oparta na wykorzystanym kilkakrotnie motywie Kaina i Abla. Jej przesłanie da się streścić jednym słowem - "możesz".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.