Dodany: 18.07.2011 16:57|Autor: agatatera

Książka: Jonasz
Zdanowicz Władysław Marian

1 osoba poleca ten tekst.

Leńczyk na rowerze, czyli nasi w Iraku


Książka ta jest kontynuacją historii pewnego żołnierza, który jako nowicjusz, czyli Pinky, trafia na misję stabilizacyjną w Iraku. Ale od początku...

W pierwszym tomie mamy okazję poznać szeregowego Piotra Leńczyka, który w efekcie komedii przypadków wysłany zostaje do Iraku. Nasz nowicjusz ma masę absurdalnych przygód, w ich wyniku trafia do grupy zesłańców (przynajmniej tak ich widzi reszta obozu) - plutonu rotacyjno-dyspozycyjnego, który wysyłany jest na wszystkie najgorzej zapowiadające się akcje, a z którego można zostać tylko wysłanym karnie do Polski.

Drugi tom zaczyna się od momentu przyłączenia Leńczyka do powyższego plutonu i obrazuje właściwie życie codzienne żołnierzy w nim służącym. Brzmi to sucho i beznamiętnie, a to jest ostatnia rzecz, jaka mogłabym o tej książce powiedzieć! Dlaczego?

Dlatego, że obydwa tomy to komedia absurdów w stylu wojaka Szwejka. Szeregowcy są tutaj bystrzejsi od generałów, widocznie siedzenie w bazie i niewychylanie nosa poza jej teren nie służy rozwojowi inteligencji. Przygody czekające na podopiecznych kapitana Młodszego oraz sierżantów Gecco i Drwala są barwne - obława na terrorystę, współpraca z irakijską policją, nocne kontrole strategicznego mostu etc. Czekają na nich bomby, moździerze, ostrzał z różnej broni, nienawiść mieszkańców.

Na tle grupy błyszczy (choć nie jest to błysk złota) szeregowy Leńczyk - przyciężkawo myślący chłopak bez większego wykształcenia i zamiłowania do nauki, ale potrafiący zadziwić wszystkich swoimi komentarzami. Nie zna on jednak umiaru, nie ma instynktu zachowawczego, co rusz wyskakuje z jakimś głupim tekstem do oficerów. A współpracownicy muszą mu ratować przysłowiowe cztery litery. Przykładem jego popisów jest na przykład moment, w którym otrzymawszy rozkaz powrotu do bazy Land Roverem z innymi żołnierzami, podkrada rower i wraca nim przez cały dzień, przy okazji doprowadzając do wybuchu paniki w szeregach ekstremistów.

Autor stworzył galerię naprawdę ciekawych, mniej lub bardziej karykaturalnie nakreślonych, postaci. Oczywiście na pierwszym planie jest Leńczyk ze swoim bezmyślnym postępowaniem, głupimi komentarzami, żołądkiem bez dna. Jednakże i jego koledzy z plutonu są świetnie przedstawieni, mają bardzo różne charaktery i sposób zachowania. Bardzo polubiłam dwóch szwagrów - Drwala i Gecco. Leńczyk mnie momentami doprowadzał do pasji :). Aspir był bardzo milutki z tymi swoimi zapędami lekarskimi. Autor przyłożył się do charakteryzowania swoich bohaterów, dodał na przykład gwarę poznańską i śląską.

Przez szkiełko absurdu widzimy funkcjonowanie polskiego wojska, a szczególnie dowództwa na misji i w kraju. Przerażający jest brak porządnego sprzętu, miliard papierków do wypełnienia, rola magazyniera jako bóstwa, a oficerów jako półbogów. Rozkazy w większości okazują się nielogiczne, nawet nie muszą być wykonalne - chodzi głównie o to, by ten, kto je wydał, poczuł się ważny. Zwykły żołnierz to zero, którym nikt się nie musi przejmować, więc pluton rotacyjno-dyspozycyjny jest bardzo często niewyspany, nienajedzony, niewyposażony. A przecież musi się zmagać z najtrudniejszymi zadaniami spośród żołnierzy z Camp Echo! W krzywym zwierciadle widzimy także wpływ polityków na życie codzienne żołnierzy - podejmują decyzje w Warszawie, ich wykonanie zaś często jest niemożliwe lub bardzo uciążliwe na misji w zupełnie różnym od Polski kraju. A w tym całym absurdzie, biurokracji i nadużywaniu władzy muszą funkcjonować żołnierze niżsi stopniem.

Bohaterowie stworzeni przez autora to dla mnie największy plus tej książki. Poza tym ważny jest także barwny język (proszę się nastawić na niecenzuralne słowa; jednak czy widzieliście kiedyś żołnierzy, którzy by ich nie używali?) oraz bardzo fajne przedstawienie rzeczywistości życia na misji wojskowej. Ta książka jest połączeniem absurdu i przenikliwej obserwacji rzeczywistości. Wiele razy łapałam się na tym, że przytakiwałam w duszy opiniom, które padały z ust bohaterów. Jest to połączenie słodko-kwaśne, śmiejemy się, ale czasami jest to śmiech przez łzy.

Niełatwo pisze mi się o tej książce, bo jest ona tak bogata w wydarzenia i pełnokrwistych bohaterów, że cokolwiek bym napisała, wyjdzie niewystarczająco entuzjastycznie. Może w takim razie fakt, że osobie takiej jak ja - niemającej do czynienia z wojskiem ani się tą tematyką nieinteresującej - obydwa tomy bardzo się podobały!


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1520
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: