Dodany: 18.07.2011 11:55|Autor: lena_14

Książka: Przeminęło z wiatrem
Mitchell Margaret

2 osoby polecają ten tekst.

Piękna, porywająca, monumentalna historia miłości Scarlett O'Hary i Retta Butlera


[Zdradzam zakończenie książki]


Jestem świeżo po lekturze "Przeminęło z wiatrem". Ostatni, 3. tom przeczytałam niemal jednym tchem, zarywając noc, przez ostatnie 30 stron płakałam jak bóbr, do tej pory nie mogę dojść do siebie.

Moment, kiedy dzięki ostatnim słowom umierającej Melanii dociera do Scarlett prawda, której nie była sobie w stanie uświadomić przez te wszystkie lata, rozwiązanie zagadki wciąż powtarzającego się koszmaru, w którym zagubiona we mgle, rozpaczliwie poszukuje ratunku, nadziei, schronienia... W końcu do niej dociera, że jej jedyną prawdziwą miłością był Rett, a uczucie, jakim tak uparcie darzyła mdłego Ashleya było platoniczne, wyidealizowane, było mrzonką i oszukiwaniem samej siebie. Wcześniej widziałam film (notabene rewelacyjny), znałam zakończenie, ale myślałam, że Rett mimo cierpień, upokorzeń, które znosił przez te wszystkie lata, jednak choć jednym słowem da Scarlett iskierkę nadziei, że mogą jeszcze uratować ten związek...

Cytat (który mam cały czas w pamięci): "Miała niejasne przeczucie, że gdyby kiedykolwiek rozumiała Ashleya, nie mogłaby go kochać, gdyby rozumiała Retta, nie straciłaby go nigdy"* jest, moim zdaniem, kwintesencją, najlepszym wnioskiem końcowym, gorzkim i przygnębiającym, wysnutym o wiele za późno, jest największą życiową klęską i porażką Scarlett, której już się nie da naprawić, bo życie rozpadło się na drobne kawałki, miłość Retta do Scarlett bezpowrotnie (?) przeminęła z wiatrem, ostała się tylko dobroć i litość...

Ponieważ zakończenie jest pesymistyczne, ale otwarte, ja głęboko staram się wierzyć w to, że mimo wszystko Scarlett uda się odzyskać miłość Retta, że ta miłość Scarlett, w końcu odkryta, przywróci mu siły i sens życia po śmierci Bonnie, Melanii i ostatecznie zdobędzie kobietę swego życia. Przecież byli sobie przeznaczeni!

Zakończenie naprawdę mną wstrząsnęło, nie mogłam powstrzymać łez, wzruszenia, emocji, bardzo przeżyłam, że tak się to wszystko zakończyło. Mówiłam sobie w duchu: "nie, to nie może się tak skończyć, tak źle i tragicznie, dlaczego? Oni przecież MUSZĄ byc razem..."'

Choć wiem, że to tylko fikcja i ktoś stojący z boku mógłby stwierdzić, że to "tylko" książka, wymysł autorki, słowa zapisane na wielu stronach, to mają jednak one niezwykłą moc, wielką siłę oddziaływania, wręcz rażenia, potrafią wywołać łzy, smutek, radość…

Ach, rozpisałam się, może ta moja wypowiedź jest nieskładna i chaotyczna, ale nic nie poradzę na to, że największe wrażenie robi na mnie właśnie taka literatura, która wywołuje najprawdziwsze emocje – łzy i wzruszenie.


---
* Margaret Mitchell, "Przeminęło z wiatrem", przeł. Celina Wieniewska, wyd. Czytelnik, Warszawa, 1991, s. 370.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1545
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: