Dodany: 12.07.2011 16:02|Autor: norge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Samozwaniec: Tom I
Komuda Jacek

6 osób poleca ten tekst.

Orły, sokoły, herosy


"Jesteśmy szlachtą, solą ziemi. Dumą Rzeczypospolitej. Szablą i mieczem Litwy i Korony. Po to nas matki wydały na świat. Ojcowie nauczyli szabli, a łomot końskich kopyt tulił do snu"*.

Napisanie dobrej powieści historycznej wydawałoby się proste, przynajmniej w teorii. Najlepiej, jeśli pisarz jest historykiem. Powinien wybrać "ciekawe czasy", wymieszać fikcję z faktami historycznymi, oddać klimat epoki, dopracować drobne szczegóły odnośnie do wyglądu domów, ubiorów, pożywienia, sprzętów, narzędzi pracy itd., itd., stworzyć żywych i barwnych bohaterów, wymyślić pełną napięcia akcję, nasycić opowieść jakąś refleksją i… no, właśnie, czy to wszystko? Chyba jednak nie, skoro polskich autorów, których powieści historyczne uznałabym za godne polecenia, mogę wyliczyć na palcach jednej ręki. Do dziś pamiętam rozczarowanie towarzyszące mi podczas czytania "Ostatniej kohorty" Waldemara Łysiaka, która - mimo niewątpliwego talentu literackiego pisarza i jego historycznej pasji - okazała się płaska, nieciekawa i wręcz męcząca.

"Samozwaniec" Jacka Komudy przede wszystkim mnie zaskoczył, bo zawsze kojarzyłam tego autora z fantastyką. Uważałam, że to taki drugi Sapkowski piszący w stylu "trylogii husyckiej", co skutecznie mnie zniechęcało. A tu miła niespodzianka; dostałam do ręki normalną powieść historyczną - bez śladu elementów nadprzyrodzonych - która jest barwna, świetnie skomponowana, wciągająca i pod płaszczykiem rozrywki przemyca solidną dawkę historii.

Tłem akcji jest I Rzeczpospolita z początków XVII wieku, a opisywane wydarzenia rozgrywają się wokół pewnego dramatycznego i do dziś budzącego emocje epizodu w dziejach stosunków polsko-rosyjskich. Otóż w 1604 pojawił się w Krakowie rzekomo cudownie ocalały carewicz, najmłodszy syn Iwana IV Groźnego o imieniu Dymitr (Samozwaniec). Przedstawił on Zygmuntowi III Wazie plan wyprawy na Moskwę w celu zdobycia tronu carskiego. Król się wahał, ale wiele magnackich rodów, między innymi Mniszchowie i Wiśniowieccy, uznało, że sprawa warta jest zachodu. Dlaczego by nie skorzystać z nadarzającej się okazji, jeśli można uzyskać nowe ziemie dla swoich domen i jednocześnie rozszerzyć wpływy? Na pozór szalony plan zaczyna wchodzić w życie. Dymitr w otoczeniu kilku tysięcy polskich rycerzy i Kozaków dońskich rusza w kierunku Rosji, aby odzyskać "swoją ojcowiznę". Skomplikowane zaszłości rodzinne sprawiają, że do wyprawy dołącza młody szlachcic, stolnikowic sanocki, towarzysz husarski Jacek Dydyński.

Czytając Komudę trzeba przyzwyczaić się do pewnej bezceremonialności, z jaką przedstawia siedemnastowieczny szlachecko-rycerski świat. Nie spotkamy tu rozmodlonych rycerzy spod kresowych stanic, nawróconych bohaterów, szlachetnych idealistów poświęcających życie dla ojczyzny. Nie znajdziemy cnotliwych polskich białogłów w rodzaju Baśki Wołodyjowskiej. Zamiast tego czeka nas totalny brak poprawności politycznej oraz obrazy nieupiększonego codziennego życia husarzy i ich pocztowych. W większości składały się te poczty z pełnych fantazji warchołów, pijanic i rębajłów myślących nie o Rzeczypospolitej, ale o mołojeckiej sławie, łupach wojennych, gorzałce i grze w kości. Brutalnych, samowolnych, ordynarnych, klnących jak przysłowiowi szewcy...

Autor jest nie tylko miłośnikiem Polski szlacheckiej, ale i doskonale obeznanym w temacie historykiem. Na każdej stronicy, w każdym niemal zdaniu widać imponującą wiedzę, która, podparta żmudnymi studiami opartymi na materiałach źródłowych, pozwala na osiągnięcie uderzającej wiarygodności. Język książki, kwiecisty, bogaty, lekko stylizowany, zawiera mnóstwo szczegółów charakterystycznych dla epoki. Czy ktoś potrafiłby dziś wyjaśnić, co to były ferezje, kirysy, korbacz, rohatyn, tranzelka? Albo na czym polegał i jak w praktyce wyglądał słynny atak jazdy husarskiej? Oj, nie raz i nie dwa przydawał mi się słowniczek umieszczony na końcu książki.

Opis rodowej siedziby Dydyńskich, sceny ze staropolskiego pogrzebu z kruszeniem kopii, oblężenie Nowogrodu, pojedynek na szable, atak konnicy na wojska moskiewskie – to wszystko skrzy się i mieni życiem. Czytelnik niemal słyszy świst wyciąganych z pochew szabel, zamiera na dźwięk łomotu końskich kopyt, szumu husarskich skrzydeł, trzasku pękających belek stropów, czuje, jak kruszą się mury, ściska szczęki trzydziestostopniowy mróz... albo zapada cisza tak wielka, że aż dzwoni w uszach. Nie chcę przesadzić, ale nie wiem, czy kiedykolwiek czytałam autora powieści historycznych, który ma taki dar pisania jak Komuda.

Chociaż zaliczam się do czytelników łatwo ulegających entuzjazmowi, nie mogę nie zauważyć w "Samozwańcu" pewnych niedociągnięć. Gwoli sprawiedliwości muszę dodać, że w najmniejszym stopniu nie przeszkadzały mi one w delektowaniu się lekturą. Myślę tu o szablonowym potraktowaniu wątku romansowego, pewnej utracie wiarygodności, gdy opowieść zaczyna przechodzić na szerszy plan, zbyt karykaturalnym kontraście między płaszczącymi się przed tyranią poddanymi cara a dumną, nawykłą do swobód i przywilejów szlachtą polską. Miejscami raziło mnie też nadmierne szafowanie sprośnościami. Mam nadzieję, że autor się poprawi w dwóch następnych tomach cyklu, na które zresztą z niecierpliwością czekam.

Podobno pisarstwo Jacka Komudy można albo pokochać, albo znienawidzić. Po moim pierwszym randez-vous, czyli lekturze "Samozwańca" czuję lekki zawrót głowy towarzyszący klasycznemu oczarowaniu :).



---
* Jacek Komuda, "Samozwaniec" t. I, wyd. Fabryka Słów, 2009, s. 114.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5593
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Zbojnica 12.07.2011 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jesteśmy szlachtą, solą ... | norge
Diano, każda z recenzowanych przez Ciebie książek trafia do mojego schowka i z tą też nie jest inaczej:). Nie zawiodłam się jeszcze na żadnej Twojej opinii :).
Użytkownik: norge 12.07.2011 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Diano, każda z recenzowan... | Zbojnica
To bardzo mi miło :)
Użytkownik: Sebiu 30.08.2012 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jesteśmy szlachtą, solą ... | norge
Świetna recenzja. Zastanawiałem się czy nie zainwestować w tą właśnie trylogię. Teraz już wiem, że warto się z nią zapoznać. Pozdrawiam
Użytkownik: norge 30.08.2012 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja. Zastana... | Sebiu
Oj, warto na pewno. Ja teraz czekam na trzecią cześć cyklu. Wiem, że jest już wydana i pewnie przy najbliższym pobycie w Polsce ją zakupię. Pewnie będę musiała przeczytać wszystko od początku, bo jednak dużo uleciało mi z pamięci, a każda kolejna powieść to koontynucja poprzedniej.
Użytkownik: Sebiu 11.09.2012 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, warto na pewno. Ja te... | norge
Ja właśnie czasem czekam, aż autor zakończy cały cykl, aby nie niecierpliwić się czekając na kolejny tom :) Wtedy kupuję od razu wszystkie części i czytam jedną po drugiej :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: