Mało która książka zachwyciła mnie tak jak "Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Bronte. Pamiętam, że nie umiałem się od niej oderwać, mało tego, potrafiłem zalewać się łzami razem z tytułową bohaterką. Pokochałem Jane i pewnie kiedyś do książki o jej losach z chęcią wrócę. W ogóle pokochałem twórczość sióstr Bronte. "Wichrowe Wzgórza" autorstwa Emily to dla mnie literackie arcydzieło, z jakim niewiele może się równać. Wycieczką życia jak do tej pory okazała się wizyta na plebanii w Haworth, gdzie mieszkała rodzina Bronte. I naprawdę smutkiem i zdumieniem mnie napawało, że na polskim rynku nie są dostępne przetłumaczone pozostałe powieści Charlotte (poza "Villette") oraz ani jedna książka autorstwa Anne Bronte.
Tymczasem niedawno późnym wieczorem zadzwoniła do mnie Minutka poinformowana przez Wagę!68 (i z poleceniem zadzwonienia do mnie), że ukazała się powieść Charlotte Bronte
Shirley (
Brontë Charlotte (Brontë Karolina; pseud. Bell Currer))
. Cóż, takie wiadomości mógłbym otrzymywać codziennie. Dwa dni później za sprawą Lutka, trzymałem nowiutki egzemplarz "Shirley" w dłoniach. Czym prędzej zabrałem się za lekturę - gdyby nie pewne okoliczności życiowe, przeczytałbym te 630 stron krócej niż w 4 dni.
O czym jest ta książka? Dowiecie się z noty wydawniczej, moim zdaniem za dużo zdradzającej (prezentuje główne wątki romansowe - czyli kto się w kim kocha - które wcale nie są tak z początku oczywiste. Najogólniej rzecz ujmując sporo w "Shirley" konfliktów - między płciami, między klasami, między "zwyczajnymi" robotnikami a postępem technicznym. A czytanie o tym jest czystą przyjemnością. To coś jak picie wykwintnego, stuletniego wina - cudowny język, inteligentny humor, świetnie nakreślone postaci, ciekawa fabuła.
A jednak oceniłem "Shirley" trochę niżej niż "Dziwne losy Jane Eyre". Wydaje mi się, że Charlotte Bronte dużo lepiej wychodziła narracja pierwszoosobowa. Partie tekstu są bardzo nierówne, wprowadzone są też zabiegi, o które bym panny Bronte nie podejrzewał (sporo nie zawsze udanego humoru sytuacyjnego, a pierwszy rozdział to istny majstersztyk satyryczny, który raczej mógłby wyjść spod pióra Austen, Gaskell czy Dickensa). Zatem "Shirley" zaskakuje kogoś, kto czytał "Dziwne losy Jane Eyre". Jednak pomimo kilku wad powieściowych, warto po tę książkę sięgnąć. Warto wyjść na spotkanie z klasyką - i Literaturą przez duże L.
Cóż, tym samym kończę swój roczny plan przeczytania 20 prewersalek (i to wyszło mi z jednym bonusem!). Oczywiście to nie oznacza, że klasykę będę omijał teraz szerokim łukiem - bynajmniej. A pomyśleć, że zarzekałem się, że akcję skończę albo z "Martwymi duszami" albo z "Oliverem Twistem" albo z "Fortuną Rougon-Marquartów". Widać los lubi płatać (literackie) figle - a te powieści i tak przeczytam!
Moje prewersalki w kolejności przypadkowej:
Maria Rodziewiczówna: "Wrzos", "Kądziel", "Nieoswojone ptaki"
Oscar Wilde "Pleban i ministrant", "Aforyzmy i paradoksy", "Bądźmy poważni na serio"
Antoni Czechow "Trzy siostry"
Pierre Corneille "Cyd"
Honoriusz Balzac "Modesta Mignon"
Henryk Sienkiewicz "Latarnik"
Arystofanes "Chmury"
Hans Christian Andersen "Krzesiwo"
Kenneth Graham "O czym szumią wierzby"
Rudyard Kipling "Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami"
Georege Sand "Ostatnia miłość"
Narcyza Żmichowska "Poganka"
Aleksander Fredro "Baśń o królewnie Pizdolonie"
Elizabeth Gaskell "Panie z Cranford"
Michał Lermontow "Ashik-Kerib - bajka turecka"
Gabriela Zapolska "Żabusia"
Charlotte Bronte "Shirley"
Myślę, że to dobrze ustanawiać rozmaite akcje czytelnicze. Dzięki akcji na klasykę mogłem w końcu poznać twórców, których poznanie zawsze sobie obiecywałem i odwlekałem (Sand, Rodziewiczówna, Czechow), nadrobić zaległości w lekturach (Corneille, Sienkiewicz), sięgnąć po książki, które od dawna chciałem przeczytać ("Panie z Cranford", "Żabusia", "Poganka", "O czym szumią wierzby"), a wreszcie niejako przy okazji poznać autorów zupełnie mi nieznanych (Arystofanes, Kipling) czy wrócić do tych, których znam (Wilde, Balzak). Myślę, że inne akcje (np. przykrurzątka, czytanie Fleszarowej-Muskat) też mają bardzo pozytywny wydźwięk. Oby ich było jak najwięcej na biblionetce!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.