Ulicami Berlina z Christiane
Wiele osób, zanim jeszcze zabrałam się za czytanie książki "My, dzieci z Dworca ZOO", odradzało czytanie pierwszych opisów jej życia. Oczywiście nie zastosowałam się do tych rad. Jeżeli ktoś podchodzi w ten sposób do tej właśnie książki, może sobie od razu odpuścić.
Całą historię pochłonęłam w dwa dni. Z jak najlepszym zrozumieniem. Nie wiem, czy przesadzam, ale przyznaję, że książka dogłębnie mnie poruszyła. Trzy dni po przeczytaniu książki nadal nie mogę dojść do siebie. Przeczytałam tyle literatury dotyczącej narkotyków, że mogę jasno i bez ogródek powiedzieć, że ta jest najlepszą ze wszystkich. Dlaczego? Bo do mnie dotarła. Dotarła do mnie w tak dosadny sposób, że nie wiem, czy byłabym w stanie teraz obojętnie przeczytać ją drugi raz.
Autorka szczegółowo opisuje etapy swojego staczającego się na dno życia. Nie ma, tak jak w wielu tego typu książkach, momentu, w którym nagle zachodzi wspaniałe odtrucie i wszystko szczęśliwie się kończy. Za każdym razem, gdy Christiane po kolejnym odwyku znów sięgała po narkotyki, czytałam i przeżywałam to z niedowierzaniem. Gdyby nie fakt, że książka została przecież napisana przez nią samą, byłabym w stanie pomyśleć, że dziewczyna pod koniec książki umrze.
Polecam gorąco każdemu, nie tylko młodemu człowiekowi, gdyż jest to także przestroga dla naiwnych i bezradnych rodziców.
Nie wiem, kiedy będę w stanie odciąć się od świata, który otworzyła przede mną autorka, a który, w gruncie rzeczy, zawsze stał przede mną otworem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.