Dodany: 27.06.2011 12:10|Autor: Averil
Dobre czytadło dla nastolatek
„7 razy dziś” to nie jest arcydzieło, ale poprawnie napisana książka dla młodzieży, adresowana chyba szczególnie do „imprezowych” nastolatek. Na samym początku proszę przyszłych czytelników, by nie zrażali się konwencjonalnym początkiem, bo potem jest już tylko lepiej. Przyjaciółki jadąc samochodem zastanawiają się żartobliwie, co chciałyby czuć w chwili śmierci - jakiej muzyki słuchać, jakie zabrać ze sobą wspomnienia. Są typowymi, bezrefleksyjnymi, żyjącymi z dnia na dzień nastolatkami. Te typy bohaterów i środowisko amerykańskiego liceum znamy z wielu książek i filmów, mimo tego po „7 razy dziś” warto sięgnąć.
Książka zaczyna się jak „Dzień świstaka” dla młodzieży i mniej więcej do połowy jest podobna do tego filmu. Bohater filmowej komedii miał jednak z założenia nieskończenie wiele szans, by do perfekcji doprowadzić jeden dzień swojego życia, a jego błędy „resetowały się” i nie miały żadnych konsekwencji.
Tutaj jest trochę inaczej, bo i szans jest mniej, i założenie od początku jest trochę inne. Bohaterka dowiaduje się, że każde działanie ma konsekwencje i to nie tylko dla niej, każdy czyn jest tu porównany do ruchu skrzydeł motyla, który może gdzieś daleko spowodować tornado. W trakcie prób naprawy swoich (i nie tylko swoich) błędów Samantha uczy się, że nie wszystko w życiu da się naprawić, że z konsekwencjami niektórych postępków trzeba nauczyć się żyć - o ile to życie jeszcze będzie nam dane. Bo nigdy nie wiadomo, który dzień będzie ostatni.
Autorka książki ostrzega bez nachalnego dydaktyzmu, że nigdy nie znamy chwili swojej śmierci. A żyjąc bez refleksji, możemy krzywdzić nie tylko siebie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.