Dodany: 17.06.2011 23:32|Autor: Literadar

"Podróże z tej i nie z tej ziemi"


Józef Baran to multiinstrumentalista słowa; choć główną domeną jego działalności jest poezja, nieobce mu są też formy dziennikarskie ("Autor! Autor! Rozmowy z ludźmi pióra i palety"), a jego dziennik ("Koncert dla nosorożca. Dziennik poety z przełomu wieków") jest jednym z najciekawszych i najmądrzejszych dzienników literackich opublikowanych w ostatnich latach. Okazuje się, że i to nie wszystko, bo teraz dano czytelnikom sposobność poznania Barana–reportera – w której to roli artysta sprawdza się nie gorzej, niż ludzie żyjący z tylko poznawania i opisywania mniej lub bardziej odległych regionów świata. Różnica tkwi właściwie tylko w tym, że czynnikiem sprawczym wojaży autora w takim samym – jeśli nie większym – stopniu jak globtroterska pasja, są rozmaite uwarunkowania zawodowo-rodzinne: odwiedziny u prowadzącej iście kosmopolityczny tryb życia córki i mieszkających za granicą przyjaciół czy udział w kongresach literackich. Jednak każdy taki wyjazd, czy to wycieczka za miedzę (czyli na dawne polskie Kresy, dziś znajdujące się w granicach Ukrainy), czy egzotyczna podróż na antypody, jest dlań pretekstem do bacznego obserwowania zastanej tam rzeczywistości i snucia refleksji. Czasem te refleksje są liryczne, poetyckie: "A jak przejmująco szumi wiecznością – przyłożona do uszu – muszla nocy!..."; "Węgielki po ognisku rozgrzebanym na rozległych wzgórzach, ziemskie SOS nadawane niebu. Wszystko świeci: domy, ulice, auta — robaczki świętojańskie, szeregowe połączenie, ocean ocean ocean, noc noc noc" (interpunkcja oryginału). Czasem ironiczne: "Podejrzenie przelatujące przez głowę: że im twarze mocniej odlane z jednej bryły, im słabiej odbijają się na nich uczucia – nie tak jak na naszych słowiańskich i śródziemnomorskich gębach – tym większy w państwie porządek?"; "Brazylijczycy biją nas również na głowę w … pożegnaniach. To odrębny rytuał godny epopei. Po pięć, sześć razy podają sobie ręce, wpadają w ramiona, ściskają, obejmują, odchodzą, wracają i znów ich rozmowa toczy się jak gdyby nigdy nic, a dygresje porywają ich w daleką podróż, przy której tracą poczucie czasu. Obserwowałem to zjawisko parokrotnie i traciłem nadzieję, że kiedykolwiek się rozstaną"...



Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji w magazynie BiblioNETkowym "Literadar":







autor recenzji: Dorota Tukaj - dot59






Recenzja ukazała się w magazynie BiblioNETkowym Literadar (nr 6)


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 587
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: