(anty?) Aborcyjne ochy i achy
Druga powieść Marty Dzido jest jej osobistym aborcyjnym comming outem. Już we wstępie autorka zdradzi, iż opowieść o maturzystce Annie, której chłopak problem niechcianej ciąży zamierza rozwiązać banknotami i wskazaniem adresu prywatnej kliniki, stanowi bardzo osobistą opowieść.
To proza wyznania z elementami przemycanej między wersami publicystyki. Proza, która jest zupełnie nieprzekonująca i stanowi dość przypadkowy zlepek zdań budujących w oczach czytelnika obraz zagubienia, niepewności, lęku i bólu młodej dziewczyny, która zamiast wkuwać do ustnej matury z historii, kładzie się na fotelu, by pożegnać się z drobną galaretą, której nie daje szans na to, by stała się człowiekiem i powiedziała do niej „mamo”.
Anka ma własne mieszkanie, mnóstwo czasu wolnego i udręczoną przez demony przeszłości psychikę. Ma także narkotyzującą się koleżankę Milenę, której brutalny samiec zadał gwałt i która nie jest w stanie żyć normalnie po tym traumatycznym przejściu. Teraźniejszość ustawicznie przeplata się ze wspomnieniami własnymi bohaterki bądź też urojonymi, odpowiednio skrojonymi do przesłania i tematyki powieści (dowiadujemy się, co czuła jej matka, gdy w młodym wieku zaszła w ciążę, co chciała z nią uczynić, jak się czuła po porodzie i jak brutalna była dla niej rzeczywistość - pytanie tylko, skąd jej córka - narratorka może o tym wszystkim wiedzieć).
Fakt, jako mężczyzna nigdy nie doświadczę osobiście problemu aborcji lub gwałtu. Faktem jest jednak także to, iż książka Dzido w żaden sposób do tych problemów mnie nie zbliżyła. Czułostkowe i nad wyraz patetyczne (choć opisane oszczędnym, surowym wręcz językiem) wyznania szlochającej po kątach i żyjącej przeszłością dziewczyny, która nie ma żadnej sensownej wizji tego, jak zagospodarować teraźniejszość i przyszłość, zwyczajnie mnie nie przekonują.
Na fali popularności debiutanckiej powieści „Małż” udało się autorce opublikować książkę słabą, pełną niedociągnięć i niedopracowaną. Nie ma co odwodzić od jej przeczytania - Dzido jest teraz tak bardzo popularna, że czytelników „Śladu po mamie” będzie na pewno wielu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.