z okładki
W gaźniku mego wozu nagle coś zaczęło parskać i kichać. Raptem silnik zgasł i prąd wody począł nas znosić wprost pod dziób statku.
- Do kroćset!... - zawołał oficer. - On nas przepołowi...
Na pokładzie zauważono, co się z nami stało. Woda za statkiem jakby się zagotowała, zaczęto hamować.
- Wyskakujemy! - krzyknął oficer.
Dziób statku był tuż obok. Wyrastał nad nami krawędzią, jak wielka, biała skała.
[Siedmioróg, 2000]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.