Dodany: 05.06.2011 19:28|Autor: miłośniczka

Recenzja nagrodzona!

Książka: W słońcu
Kawalec Julian

I nadszedł koniec świata


To, co Wam teraz opowiem, być może wydarzyło się dawno temu, tak dawno, że nawet Wasze babcie pamiętają to zaledwie mgliście; możliwe jednak, że nie wydarzyło się nigdy. Być może było to w mieście, które codziennie znosi tupot Waszych stóp, ale i tego nikt już zagwarantować nie może. Może Wasza prababcia znała któregoś z bohaterów baśni, a może nigdy o nim nawet nie słyszała. Może to wszystko powstało tylko w głowie natchnionego pisarza, ale kto to wie? Nikt nie zdradzi tajemnicy, nawet miasto, choć miasto ze swoimi wiecznie jarzącymi się nocą światłami nie jest skore do zatrzymywania tajemnic, nie skryje mrokiem namiętnych ciał pchniętych do siebie mocą oberka ani ręki gwałtownie sięgającej po nóż sprężynowy. A ludzie, choć zawsze tęsknić będą za tajemnicą, nie będą wygrażać miastu zaciśniętą pięścią; nie, bo to miasto przekupi ich bardzo szybko ogromną liczbą kolorowych baloników napełnionych helem, kwiatami w doniczkach i domami tak ładnymi i dużymi, że nawet najpiękniejszy dawniej dom we wsi wygląda przy nich zaledwie jak kpina domu. Takie jest to miasto, takie.

Była sobie wieś. Wieś jak każda inna wieś. Miała ona swoją boginię, jak każda inna jej podobna; boginią tą była Matka Ziemia i tylko jej należał się szacunek i pokłon. Matka Ziemia rządziła się swoimi prawami, które zawsze ważniejsze były od praw ludzkich czy boskich, chrześcijańskich. Mądrość zamieszkującego ją ludu też była mądrością Ziemi i ten, co miał na własność choćby jej kawałek, był ważny. Ważny, dumny, chodził z podniesioną głową. Był panem. Lecz, jak dla wielu bogów, i dla niej nadszedł kres. Przyjechał jeden pan z miasta z drugim panem z miasta i zaczęli tę ziemię bezcześcić, bezczelnie wtargnęli na nią ze swoimi urządzeniami pomiarowymi i zdecydowali: tutaj stanie miasto. I tak oto runęło wszystko. Nastąpił koniec świata.

Była taka jedna, której te wydarzenia nie pozbawiły rezolutności. Mądra mądrością Ziemi wyszła na środek drogi, odwróciła się tyłem do jednego i drugiego pana z miasta, zakasała spódnicę i pokazała im zadek. Ten desperacki czyn - to było ostatnie, co mogła zrobić wieś dla swojej bogini: splunięcie pogardą. I choć baba od gołego zadka powiesiła się potem w stodole i ksiądz nie chciał trumny z tą babą wpuścić do kościoła, bo to grzech największy odebrać sobie życie, to chłopi podnieśli tę trumnę i tak na księdza całą siłą naparli, że musiał już ich wpuścić do kościoła razem z drewnem i ciałem, i racja została po stronie chłopów. Bo wiedzieli oni, że się babie należało, bo była ona mądra mądrością Ziemi i jak te pany z miasta przyjechały, to wystawiła im goły zadek – taka mądra była! A Bóg ją sam sobie osądzi i Bóg przyjmie ją do siebie, bo będzie wiedział, że to było najlepsze, co mogła ona zrobić dla wsi. Dla wsi i dla Ziemi.

Narracja powieści „W słońcu” zdaje się trochę mglista, wciąż jednak jest to porywająca, przenosząca w inny świat – taki, w którym cisza i spokój sprawują niepodzielne rządy – charakterystyczna narracja Kawalca. Uwielbiam ją. Wyciszyć się przy Kawalcu jest równie łatwo, jak wyciszyć się przy cichym, spokojnym jazzie. Zadziwia fakt, jak bardzo potrafimy zrozumieć tych wiejskich ludzieńków, mimo że nasze spojrzenie na świat różni się bardzo od ich światopoglądu, a ich definicje dobra i zła bywa, że logicznie nie dadzą się wytłumaczyć. To specyficzne rozumowanie, jakie jeszcze pewnie czasem spotykamy w opowieściach starszych ludzi wychowanych na wsi, tu zostało wyniesione na piedestał. I choć w realnym życiu zarzucamy mu nietolerancję i małostkowość, czytając powieść Kawalca zajmujemy określone stanowisko i nasze definicje dobra i zła zaczynają się powoli kształtować następująco: miasto – Zło wcielone; wieś – Dobro pierworodne. Opowiadanie, jakie na słonecznej wyspie snuje Stary, to tak naprawdę bardzo żywy obraz tego, jak mieszkańcy wsi podjęli wyzwanie rzucone już przez owych dwóch panów, którzy przyjechali „wymierzyć” ziemię, jak poradzili sobie z „końcem świata” – końcem Ziemi, końcem wsi. To opowieść o wielu ludzkich tragediach, o usprawiedliwionym złu, o okrucieństwie wreszcie też – a w tym wszystkim dramat człowieka, który nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Dramat Starego, który nie chce walczyć, ale nie ma również ochoty się przystosować; który kaja się i niemalże przeprasza za dokonaną zbrodnię tylko po to, aby po chwili próbować wytłumaczyć, że była ona potrzebna; dramat człowieka, który nie zniósł brzemienia utraty domu, odejścia starego, nadejścia nowego i ciężaru wielkiej, przerażającej tajemnicy. Bo Głupi, co to zginął w płomieniach, przed śmiercią powiedział Staremu coś, czego nie da się zapomnieć, póki w ciele tłucze się jeszcze choćby ostatek serca.

Tak... Głupi miał rację. Nad tą wsią zawsze coś wisiało…

Kawalca nie da się nie pokochać. Przeczytajcie, dajcie się ponieść ciszy i spokojowi, a gwarantuję, że wiele spraw, chaotycznie powrzucanych do szufladek świadomości - czy też podświadomości - zacznie się jakoś powoli układać, dopasowywać. Sama dałam się ponieść fali przemyśleń i tak oto piszę - piszę, żebyście i Wy sięgnęli po alegorycznego Kawalca. Bo po Kawalca sięgnąć naprawdę zawsze warto. Zawsze.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6792
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: jakozak 10.06.2011 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: To, co Wam teraz opowiem,... | miłośniczka
Świetna recenzja, Kasiu! Wspaniała. Jak dla mnie pisana! :-)
Użytkownik: miłośniczka 10.06.2011 15:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja, Kasiu! ... | jakozak
Dziękuję bardzo. :) Polecam Ci serdecznie Kawalca, może stwierdzisz, że nie jest taki znów "nie dla ciebie" i "nie przemawia", bo tak chyba kiedyś napisałaś? Przypominam sobie naszą wymianę zdań pod moją czytatką o Bratnym, Rodziewiczównie i Kawalcu właśnie. "Harfa Gorców" czy "W słońcu" to naprawdę wspaniałe lektury! :)
Użytkownik: jakozak 11.02.2015 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję bardzo. :) Polec... | miłośniczka
Póki co-, po przeczytaniu "W słońcu", uważam, że Kawalec jest dla mnie. Zdecydowanie. Teraz zaczęłam czytać Przepłyniesz rzekę.
Użytkownik: joanna.syrenka 13.06.2011 02:18 napisał(a):
Odpowiedź na: To, co Wam teraz opowiem,... | miłośniczka
Po "Harfie Gorców" i Twojej rekomendacji mnie przekonywać nie trzeba - Kawalec ma u mnie na stałe "zielone światło" w sercu i na półce...
I Wam polecam!

PS.
Zazdrościsz Dot lekkości pióra, a sama popełniasz taką piękną recenzję! Nie bądź za skromna :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: