Dodany: 31.03.2007 19:17|Autor: verdiana

Książki i okolice> Rozmowa z pisarzem

Jacek Dehnel - Spotkanie nr 11


SPOTKANIE ZAKOŃCZONE

Jacek Dehnel: urodzony 1 V 1980 w Gdańsku. Absolwent polonistyki na UW (w ramach Kolegium MISH), praca magisterska: "Larkin spolszczony. The Whitsun Weddings Ph. Larkina w tłumaczeniu St. Barańczaka: problemy przekładu". Mieszka w Warszawie, na Powiślu.

Wydał cztery tomiki wierszy:

Żywoty równoległe, Zielona Sowa, Kraków, 2004
Wyprawa na południe, Teatr Mały, Tychy, 2005
Wiersze (zawierające dwa poprzednie tomiki oraz niepublikowaną wcześniej „Pochwałę przemijania”) Lampa i Iskra Boża, Warszawa, 2006
Brzytwa okamgnienia i inne wiersze Biuro Literackie, Wrocław, 2007

Oraz prozę:

Kolekcja (opowiadania), Marpress, Gdańsk, 1999
Lala (powieść), Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2006
Rynek w Smyrnie (opowiadania), Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2007

Publikował m. in. w "Kursywie", "Kwartalniku Artystycznym", "Lampie", „Opcjach”, "Studium", "Toposie", "Tytule", "Undergruncie".

Zajmuje się tłumaczeniami poezji (m. in. O. Mandelsztama, W. H. Audena, Ph. Larkina, K. Verdinsa, G. Szirtesa, M. Oliver) i tekstów piosenek (m. in. pieśni do muzyki Astora Piazzolli), a także malarstwem i rysunkiem.

Laureat wielu nagród i wyróżnień literackich, m. in. w konkursach Czerwonej Róży, Prozatorskim Wydawnictwa Znak, Literackim Miasta Gdańsk, im. Herberta, Rilkego, Bierezina, Baczyńskiego, Poświatowskiej. Laureat Nagrody Kościelskich w 2005 roku i Paszportu Polityki za rok 2006. Jego teksty były tłumaczone m.in. na baskijski, francuski, gaelic, łotewski, słowacki, słoweński, „Lala” jest przekładana na niemiecki i angielski.

Na stronę autora, gdzie napisał "słowo o sobie", można wejść tutaj.

SPOTKANIE ZAKOŃCZONE. Aby porozmawiać z pisarzem, można napisać do niego maila na adres: von.dehnel@wp.pl.
Wyświetleń: 89773
Dyskusja została zamknięta.
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 162
Użytkownik: verdiana 31.03.2007 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Pytania do Autora dodajemy, klikając DODAJ KOMENTARZ, nie Odpowiedz.

Zapraszam!


Dyskusję, która wywiązała się w tym wątku przed spotkaniem, przeniosłam tutaj:
https://www.biblionetka.pl/art.asp?kom=tak&oid=-1&aid=50457
Można ją kontynuować.
Użytkownik: verdiana 31.03.2007 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Od dwóch czytelniczek „Lali” usłyszałam, że brakuje im drzewa genealogicznego, takiego, jakie można znaleźć gdzieś w sieci dla „Stu lat samotności” Marqueza. Rzeczywiście, w przypadku Marqueza przy pierwszym czytaniu brakowało mi go, przy drugim doszłam do wniosku, że właściwie nie jest potrzebne, bo nie ma znaczenia rozróżnianie Aurelianów Buendiów, bo nie o to chodzi, żeby wiedzieć, kto był po kim. Gdyby było to niezbędne dla książki, Marquez zapewne sam umieściłby w każdym wydaniu takie drzewo. Tak samo myślę teraz o „Lali”. Nie umieściłeś w niej drzewa genealogicznego – dlaczego?
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dwóch czytelniczek ... | verdiana
I ja postanowiłem na samym początku dodać do "Lali" drzewo genealogiczne - bo powiązania rodzinne są tak naprawdę istotne i zagmatwane tylko na początku książki, kiedy znamy bohaterów najsłabiej i, co za tym idzie, najłatwiej nam się zgubić.

Tymczasem jednak Wydawnictwo przekonało mnie, że dodanie drzewa genealogicznego ukierunkuje uwagę wielu krytyków dość jednoznacznie: ot, kolejna książka wspominkowa, kolejny "Ogród pamięci", tymczasem "Lala" jest przecież książką o zupełnie innych sprawach, która posługuje się tylko formą gawędy rodzinnej, a w istocie wprowadza nas w ponure i bolesne rejony umierania i rozpadu. I, znając kompetencje wielu krytyków literackich, zgodziłem się z wydawcami w tej kwestii - stąd też brak drzewa genealogicznego w "Lali" (przez co musiałem mojej pani profesor dyktować drzewo przez telefon :) ).
Użytkownik: imarba 31.03.2007 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja postanowiłem na samy... | dehnel1980
krytyków? A co z czytelnikami?
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: krytyków? A co z czytelni... | imarba
Czytelnicy sobie z reguły lepiej radzą. Choćby dlatego, że nie czytają na czas, z obowiązku i po łebkach.
Użytkownik: imarba 31.03.2007 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytelnicy sobie z reguły... | dehnel1980
jestem czytelnikiem zachwyconym "Lalą" i nie czytałam na czas, a jednak... brakowało. Myślę, że wiele straciłam nie mając drzewa genealogicznego!
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: jestem czytelnikiem zachw... | imarba
Można sobie rozrysować. Ja sobie przy Marquezie rozrysowałem (ale też format książki nieco inny, więc nie było mi szkoda czasu...). Pewna czytelniczka przyszła na wieczór autorski z własnoręcznym drzewem i poprosiła o uzupełnienia.
Użytkownik: woy 02.04.2007 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Można sobie rozrysować. J... | dehnel1980
To ja powiem odwrotnie i bardziej po myśli autora: ja się bardzo ucieszyłem, że tam nie było żadnego drzewa, mapki ani zdjęć z rodzinnego albumu. Bo takie autentyzujące zabiegi rzeczywiście szufladkują książkę, uwypuklają część biograficzną, autentyczną, kosztem tego, co autor chcialby na kanwie tego autentyzmu przekazać. Dla mnie istotą tej książki jest jej poetycki przekaz: o przemijaniu, o starości, o dawnych czasach, o konfrontacji z czasami dzisiejszymi. Dzięki brakom rodzinnych pamiątek odebrałem "Lalę" jak fikcję literacką, mimo że od początku oczywiście wiedziałem o jej autentyczności. I pozwoliło mi to nie zastanawiać się, kto od kogo pochodzi ani jak daleko było od jakiegoś majątku do jakiejś tam lokalnej metropolii, tylko smakować to, co wg mnie jest sednem tej ksiązki.

Przy okazji zapytam więc: czy wszystko w tej historii to autentyk? Przyjęta forma sprzyjałaby podkoloryzowywaniu lub dopełnianiu wydarzeń rzeczywistych pewnymi zmyśleniami i uzupełnieniami, dla zachowania jakiejś fabularnej idei. Oparłeś się temu? Wystarczyło prawdziwego życia dla wykreowania tak urokliwej fabuły?
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja powiem odwrotnie i ... | woy
Jak już gdzieś pisałem, wszystko to autentyk (poza cesarzową Eugenią, ale pobieżna choćby znajomość dat jej życia - Eugénie de Montijo, czyli Doña Maria Eugenia Ignatia Augustina Palafox-Kirkpatrick, hrabina Tebów, 5. maja 1826 – 11. lipca 1920, świadczy, że to zmyślenie). Problem był raczej z selekcją, z przycinaniem do potrzeb książki, niż z dodawaniem. Życia wystarczyło aż nadto, kuzyni cały czas zgłaszają się z różnymi ciekawymi historiami.
Użytkownik: verdiana 31.03.2007 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
„Kolekcja” zawiera w sobie ziarno absurdu. „Lala” z kolei jest rzeczywista, autentyczna; jaka będzie Twoja kolejna proza? Albo – jaka jest, bo „Rynek w Smyrnie” ukazał się przed paroma dniami.
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kolekcja” za... | verdiana
Cóż, to każdy z czytelników sam osądzi - "Rynek" przedwczoraj trafił do na półki EMPiKów i innych księgarń. "Kolekcja" to książka pisana w liceum, między sprawdzianem z geografii a odpytywaniem z historii, a literatura licealna to jednak literatura specyficzna, niekoniecznie warta polecania.

"Rynek w Smyrnie" to z kolei opowiadania pisane po wydaniu "Kolekcji" - a zatem nieco bardziej świadome, z echami większej ilości lektur, doświadczeń, odkryć. Byłem trochę starszy, wyprowadziłem się z domu, interesowało mnie coś więcej niż samo zmyślanie historii i możliwość ich zapisywania - po dawnej fascynacji Schulzem, Borgesem i Marquezem przyszedł czas na "czystsze cięcia", przede wszystkim na Durrella i jego "Kwartet aleksandryjski", który był jedną z książek, które wywarły największy wpływ na moje pisanie, przynajmniej ówczesne.

Opowiadania z tego zbioru, pisane na przestrzeni kilku lat (1999-2002 bodajże) są bardzo rozmaite, ale spaja je zainteresowanie fatum, losem, przeznaczeniem czy jak to sobie nazwiemy - tą siłą, która decyduje o naszym życiu, stawia nas przed wyborami a czasem nawet tych wyborów dokonuje za nas, bezapelacyjnie (nic dziwnego, byłem właśnie u progu dorosłego życia). Jest tam i fatalna (bo fatalna w skutkach, ale i "fatalna" od "fatum") miłość, i instynkt autodestrukcji, i wyroki boskie od których śmiertelnik nie może się odwołać. Rozmaitości.

Jest to pewnie książka lepsza od "Kolekcji", bo dojrzalsza - ale z drugiej strony daję Państwu do ręki nie dużą, spójną formę, powieść, tylko kilka osobnych opowiadań, wybranych z dużej ilości tekstów z tamtego okresu, które uznaliśmy za słabe żeby je publikować. Miłośników "Lali" najbardziej zainteresuje pewnie "Filc", czyli opowiadanie o trzech ciotkach - starych pannach, siostrach mojego dziadka (a więc szwagierkach Lali).



Użytkownik: verdiana 31.03.2007 19:25 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Jak to się stało, że trafiłeś do Nieszuflady? Czym ona teraz jest dla Ciebie?
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to się stało, że traf... | verdiana
Do Nieszuflady trafiłem po tym, jak usiłowałem zorganizować promocję mojej pierwszej książki poetyckiej, "Żywotów rówoległych" i wybrałem się do sąsiadów, czyli do "Czułego barbarzyńcy" na warszawskim Powiślu. I tam za wieczór autorski zażądano 1800 złotych, więc odpuściłem. Moi wydawcy, czyli Grzegorz Nurek i Roman Honet z Zielonej Sowy, polecili mnie Uli Figure, która organizowała warszawskie "Spotkania Uli" (inicjatywa padła, ale odrodziła się ostatnio pod skrzydłami Nieszulady jako Lonteria) oraz Justynie Radczyńskiej vel Joli Grosz, osobie, która współtworzy portal i Fundację Literatury w Internecie od samych początków i położyła tam niebywałe zasługi. Justyna zaprosiła mnie do Nieszuflady na tzw. "konsultacje" - oceniłem kilkadziesiąt wierszy, przyszedłem, odpowiedziałem na pytania, zjadłem kolację w przemiłym towarzystwie i poszedłem do domu. Ale dyskusje potrwały nieco dłużej, rozwijały się swobodnie, i z czasem wciągnąłem się w portal, komentowałem kolejne wiersze, angażowałem się w kolejne spory krytycznoliterackie. No i wsiąkłem.

Z czasem dostałem nawet pół etatu w Fundacji - sekretarzuję tam innemu projektowi, czyli Stronom Literackim (www.literackie.pl), a Nieszufladę niezmiennie uważam za miejsce bardzo istotne - i dla mnie osobiście, i dla młodej literatury polskiej w ogóle; miejsce, w którym wiele się nauczyłem o ludziach i o pisaniu, ale również miejsce, w którym na moich oczach młodzi ludzie zmieniają się z poczwarek grafomanii w motyle poezji (że użyję takiej grafomańskiej metafory :) ).
Użytkownik: verdiana 04.04.2007 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Do Nieszuflady trafiłem p... | dehnel1980
Czy masz w Nieszufladzie swoich ulubionych poetów? Kogoś szczególnie polecasz? Myślę teraz głównie o tych poetach, którzy jeszcze nie wydali żadnych tomików, ale publikują swoje wiersze w Nieszufladzie.
Użytkownik: dehnel1980 04.04.2007 23:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy masz w Nieszufladzie ... | verdiana
Poetów niewydanych? Polecam Michała Kędzierskiego, Kubę Przybyłowskiego, Kamilę Janiak, Jacka Mączkę. A z mało znanych, ale po debiucie - Dariusza Adamowskiego na przykład.
Użytkownik: imarba 31.03.2007 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Zacytuję pewną opinię:
"O ile powieść "Lala" idealnie wpasowała się w aktualny świat i image Dehnela, to z pomysłami na następne książki może być problem. Trudno bowiem by nagle pojawiły się kolejne, inspirujące historie, a sam Dehnel, pozbawiony uroczej babci, niekoniecznie będzie w stanie poradzić sobie z wymyśleniem własnych"
(Beata Bartecka)
Chciałabym zapytać czy ta opinia w jakikolwiek sopsób jest zasadna?


Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacytuję pewną opinię: &... | imarba
Cóż, trudno mi powiedzieć. "Lala" jest moją szóstą książką, "Rynek w Smyrnie" - siódmą, w przygotowaniu dwie kolejne, pomysłów na znacznie więcej. Nie sądzę, żeby mi zabrakło materiału do pisania przez najbliższe dwie dekady. A czy to będą książki lepsze czy gorsze niż "Lala" - no cóż, trudno mi powiedzieć, ja mam nadzieję, że to, co powstaje teraz, będzie lepsze, że będzie świadectwem rozwoju, że nie zawiedzie czytelników. Ale to myślenie życzeniowe, nie wiadomo ile z tego wyjdzie.

Saganka powiedziała kiedyś, że we wczesnej młodości (14 lat czy jakoś tak) pojechała do dziadków na lato i całe wakacje spędziła siedząc na strychu i czytając książki wyjęte z wielkiej skrzyni - i wtedy zrozumiała po pierwsze, że chce pisać, a po drugie - że będzie pisała tylko o człowieku i że do końca życia tego tematu nie wyczerpie.
Użytkownik: verdiana 31.03.2007 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, trudno mi powiedzieć... | dehnel1980
A co powstaje teraz? Zdradzisz?
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A co powstaje teraz? Zdra... | verdiana
Teraz powstaje cykl czterech minipowieści "Balzakiana", który używa engine'u balzakowskiego do opisu współczesnego społeczeństwa polskiego (analogie są fantastyczne, pracuje mi się znakomicie) - aluzje do Wielkiego Honoriusza są rozliczne, począwszy od podejmowanych tematów (przemiany społeczne, władza pieniądza, skąpstwo, miłość, dandyzm), przez formę (powieść w listach; przeplatanie - postaci pierwszoplanowe pojawiają się w innych częściach jako drugoplanowe) aż po dokładne przeniesienie "Domu pod Kotem z Rakietką" w realia dzisiejszej Warszawy.

Następna książka to historia o matce Makrynie Mieczysławskiej, XIX-wiecznej charyzmatycznej oszustce, która nabrała pół Europy na swoją zmyśloną biografię męczennicy. Fantastyczna kobieta!
Użytkownik: Bozena 31.03.2007 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Helena Bieniecka na okładce książki - prześliczna. Fotografia urzekająca.
Nie sposób napatrzeć się na tak piękną oprawę także ze zdjęciem Autora.
Czy pomysł na okładkę był ten jedyny i z góry wiadomy dla Pana, a potem tylko czekał na realizację?
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 22:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Helena Bieniecka na okład... | Bozena
Dziękuję Pani w imieniu Babci :)

Zawsze bardzo mi zależało na ładnych okładkach. Z realizacją było różnie. W umowach wydawniczych specjalnie zastrzegam paragraf o tym, że będę miał wpływ na oprawę graficzną książek.

Zdjęć Babci z dzieciństwa zachowało się (czytelnicy wiedzą czemu) bardzo niewiele - od początku chciałem, żeby na okładkę trafiła właśnie ta fotografia. Tym bardziej odkąd zaproponowałem tytuł "Lala" (poprzednio brzmiał on "Wszyscy moi obcy ludzie"), bo babcia na zdjęciu trzyma właśnie lalkę, co wydawało mi się szczególnie uroczym zbiegiem okoliczności. Natomiast Wydawnictwo bardzo chciało oprawę "nowoczesną" (z tego samego powodu, dla którego zrezygnowaliśmy z drzewa genealogicznego) i przedstawiono mi naprawdę wiele wersji, a ja się wykłócałem jak jaka primadonna (z czym czułem się strasznie niezręcznie - ale tak mam niestety, może dlatego, że maluję i jestem szczególnie wyczulony na okładki książek), aż w końcu, drogą rozlicznych dyskusji i kompromisów, doszliśmy do takiego rozwiązania, które wydaje mi się dość korzystne.

Ale to zasługa hipnotycznych, wielkich oczu Babci :)
Użytkownik: Bozena 02.04.2007 01:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Pani w imieniu B... | dehnel1980
:)
„...wykłócałem jak jaka primadonna...”
Jak to dobrze! Tak, rozwiązanie, w moim odbiorze, jest zdecydowanie korzystne („nowoczesna” oprawa?? Nom de Dieu! ).
Postawiłam „Lalę” w biblioteczce tak, bym mogła swobodnie zerkać od czasu do czasu na te „hipnotyczne, wielkie oczy”. Wiem, fotografie z dzieciństwa Babci spalone zostały; więc szczęściem, że ta ocalała, i jak prawdziwe uczucie Autora wyłaniające się z kart utworu przypomina teraz tajemniczy i piękny kwiat. Taki, który odnaleźć możemy jedynie w sobie.

„...tak, ten sam ja pojąłem przerażającą delikatność wszystkiego, co piękne.”[JD]

Czytając Pana książkę miałam przed oczyma własnych rodziców, co prawda sporo młodszych od Babci Pana, ale zupełnie podobnie powracających do tamtego czasu, do tamtego klimatu, przy każdej nadarzającej się sposobności. Dlatego, uważam, że kompozycja całości utworu
(a w niej temporalizacja) nie mogła lepsza być chyba.

1/ Czy rozważał Pan inne koncepcje ujęcia całego (tlącego się w umyśle i zapisanego w notatkach) tworzywa na tę właśnie książkę?

A ja? Żałuję bardzo, że zabrakło mi cierpliwości (względem moich bliskich) do słuchania po raz n-ty tych samych opowieści - z bezmiarem dygresji - czy opisów w rozmaitej formie, choćby ozdób na - niewiele znaczącej dla mnie - sukience, której już nie było. A przecież...

A przecież już same korale na szyi pięcioletniej Heleny Bienieckiej przekazują tak wiele...

Pod wrażeniem jestem dojrzałej i pięknej - miejscami poetyckiej – a i nie pozbawionej humoru prozy młodego Autora, w której odnalazłam sporo bliskich mi myśli, miejsc, znaczeń...no i, spotkałam (cenne to dla mnie spotkanie), co tu dużo mówić, sympatycznego...Julka; tego samego, który przetłumaczył dzieła moich ulubionych pisarzy: M. Prousta (przetłumaczył ostatni tom cyklu), Stendhala, A. France’a, H. Balzaca...a którego dusza – wedle słów Babci – wcieliła się w Pana.

2/ Czy prawda to?

3/ Proszę przypomnieć, jeśli to możliwe: w jakim momencie Pana życia zrodziła się myśl napisania książki o Babci właśnie i dlaczego? Kiedy odczuł Pan, że po prostu to uczynić...musi?
------

Słowa, dziś prawie zapomniane - a i rzadko używane - znane mi z rodzinnego domu, które odnalazłam w „Lali” możliwe, że okażą się dla wielu jednym ze sposobów do zachowania pomostu pomiędzy wczoraj a dziś, do zrozumienia tych, co odeszli już; i nabycia na zawsze ich treści najistotniejszej.
To udana książka. Gratuluję.
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: :) „...wykłócałem ... | Bozena
Dziś przyszla do wglądu okładka niemieckiego wydania, oparta na tym samym zdjęciu, bardzo mało zmieniona - co cieszy. Korale na zdjęciu (zachowane zresztą w wersji niemieckiej) są dorobione przez graficzkę (podobnie jak kwiaty we włosach), ale wiem skądinąd, że Babcia takie właśnie czerwone korale w dzieciństwie nosiła.

1. Owszem, historie Babci zostały najpierw spisane w formie króciutkich, bardzo lakonicznych, "spranych" opowiadanek - na pół strony, na stronę. Całość nosiła tytuł "Gazale polskie" - od gazali, czyli poematów arabskich, porównywanych do sznura pereł, gdzie każda strofa jest osobną całostką, ale razem składają się na całość większą. I tak to spisałem na przełomie podstawówki i liceum, mając czternaście, piętnaście, szesnaście lat - ale jakoś tego cyklu nawet nie skończyłem, wydawał mi się za słaby. I wróciłem do pomysłu po kilku latach, na początku studiów. Wtedy książka znalazła nieoczekiwane dopełnienie, kontrapunkt, jakim była postępująca starość i choroba.

2. Nie wiem, czy Julek się we mnie wcielił, czy nie - myślę, że w jakimś sensie moja Babcia wychowała mnie na jego obraz i podobieństwo, i możemy nazwać to wcieleniem zapośredniczonym, wcieleniem przez odbicie. Ale czy dokonało się to na jakimś planie metafizycznym... nie sądzę. Choć recenzja w czasopiśmie "Wróżka" na tym aspekcie książki bardzo się skupiła :)

3. To już mniej więcej napisałem wcześniej - pod koniec podstawówki, bo wtedy to był jedyny "mój" materiał życiowy, przed wszystkimi doświadczeniami, które z czasem zacząłem zbierać. Natomiast pisanie "Lali" już na studiach było zupełnie inne - miałem świadomość odchodzenia nie tylko opowieści i osoby, ale i jakiegoś szerszego planu życiowego, rozmaitych innych kwestii, które mi się w międzyczasie pokazały.
Użytkownik: Bozena 04.04.2007 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś przyszla do wglądu o... | dehnel1980
Aj...Trzeba dziś w każdej kwestii zachować...dystans, ale jakoś wciąż zapominam o tym; tymczasem mam nadzieję, że i lala na okładce (jak korale, te gazale, może perły czerwone) nie została „dorobiona” przez graficzkę. Tak czy inaczej - będąc malutką dziewczynką - Babcia korale nosiła.

Porównując opowieści o Julku, i choćby w części znając siebie (JD) można odczuć lub nie - tę, wedle mnie, metafizyczną właśnie więź (Pan nie wie, czyli tej więzi nie odczuł Pan – to także właściwa odpowiedź); tu nic wspólnego, uważam, z wcieleniem zapośredniczonym ducha, wcieleniem przez odbicie; tutaj może być coś z przekazania wzorców zachowań, zainteresowań... ale nic z... duszy. I tak, jak Pan napisał – to tylko wychowanie „na obraz i podobieństwo”, czyli według jakiegoś z góry przyjętego kryterium. Ja, by tak rzec, odczuwam, że mam coś wspólnego z kimś tam; nazywając to coś powinowactwem dusz (jakkolwiek duszę nazwiemy).

„Ale na nieszczęście reakcje duchowe nie zawsze są tym, co sobie wyobraża zdrowy rozsądek.”*:)

P.S. Nie czytam czasopisma „Wróżka”, a i u wróżek nie bywam.:)

* M. Proust „Nie ma Albertyny”
Użytkownik: dehnel1980 04.04.2007 23:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Aj...Trzeba dziś w każdej... | Bozena
No, cóż, myślę, że różni nas zakres geograficzny: on był zdecydowanym frankofilem, ja jestem nieprzejednanym anglolubem.
Użytkownik: exilvia 31.03.2007 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Witam! Chciałabym zapytać, co ostatnio Cię zachwyciło jeśli chodzi o literaturę, film, muzykę, sztukę.
Pozdrawiam serdecznie i życzę pisania nadal tak udanych (a nawet jeszcze bardziej!) książek jak "Lala".
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam! Chciałabym zapytać... | exilvia
Mało co jest mnie w stanie naprawdę zauroczyć, więc pojawią się dzieła które już jakiś czas są na rynku (ale generalnie nowości - o zauroczeniach klasyką, np. Balzakiem, którego teraz czytam ciurkiem, nie wspominam):

Literatura:

Kuciak "Dalekie kraje"
Różycki "Kolonie"
Rymkiewicz "Wieszanie"


Film:

Almodovar "Volver"
Jordan "Śniadanie na Plutonie"
Fryers "Królowa"


Muzyka:

Pluhar "Antidotum Tarantullae"
Savall "Marin Marais - IV księga utworów na violę da gamba"
koncert Antony'ego we Wrocławiu


Sztuka:

po raz kolejny cykl gobelinów "Dama z jednorożcem" w Musee Cluny
zdjęcia Witkina
malarstwo Huculaka i Waliszewskiej



Użytkownik: verdiana 31.03.2007 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Mało co jest mnie w stani... | dehnel1980
A mnie właśnie zauroczył ten post, bo wymieniłeś mnóstwo zjawisk, które i mnie urzekły. :-) Pluhar i L'arpeggiata szczególnie (a który utwór z tej płyty najbardziej Cię urzeka? "Lu povero Ntonouccio" z krzykiem rwącym trzewia na końcu?).

Zakładam, że skoro Marais jest Ci bliski, "Wszystkie poranki świata" (i książkę, i film) znasz? Czy Quignarda czytujesz? Czy jego "Scribo: taciturio" jest Ci bliskie?

Czy widziałeś już wystawę późnych obrazów Czapskiego w Zachęcie? Piotr Kłoczowski bardzo twórczo je porozmieszczał, niebanalnie, niechronologicznie. Jaki kierunek w malarstwie jest najbardziej Twój?



Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie właśnie zauroczył ... | verdiana
W różnych okresach różne fragmenty mnie najbardziej urzekały - na początku "Se fatta la mezzanotte, la notte 'scuro, 'scuro [...] Ah, vita bella, perche non torni piu" (jeśli dobrze cytuję, bo cytuję z pamięci), nawet sobie ten tekst przełożyłem; potem i "'Ntonuccio", i tarantella o fontannie z mechanicznymi ptaszkami, które będą śpiewały ukochanej o miłości, wreszcie ostatnio szalone kastaniety w tarantelli instrumentalnej (Nr 3 na płycie, bodajże).

"Wszystkie poranki" znam, film od dawna, książkę - od niedawna, Kuba Mikurda namówił mnie do Quignarda, przeczytałem sobie też "Albucjusza" i "Seks i trwogę" - niestety, ograniczony jestem do przekładów, jako nie-frankofon. Jako nie-latynofon musiałem sobie sprawdzić znaczenie "Scribo: taciturio" - i myślę sobie, że nie. Dla mnie literatura wynika z jakiejś podstawowej chęci opowiadania, mówienia właśnie, nie milczenia. Z radości (lub ulgi) która płynie z dzielenia się z drugim człowiekiem tym, co nas cieszy, smuci, czego się boimy, za czym tęsknimy.

Czapskiego w "Zachęcie" nie widziałem - przyjechała do mnie Mama i zabrałem ją na Wróblewskiego. Ale z pewnością się wybiorę, bo Czapski mnie bardzo interesuje malarsko, choć to zupełnie nie moje klimaty - coś mnie jednak kręci i chwyta, nawet w tych brudnawych obrazach.

Nie ma chyba kierunku w malarstwie, który mnie szczególnie zauroczył - już nie. W dzieciństwie był to gotyk, zwłaszcza niemiecki i niderlandzki, w liceum secesja i symbolizm. Ale tak naprawdę kocham konkretne obrazy, a nie oeuvre artystów czy, tym bardziej, całe epoki.
Użytkownik: verdiana 04.04.2007 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: W różnych okresach różne ... | dehnel1980
Quignard ma w Polsce szczęście do tłumaczy: Krzysztof Rutkowski, Tadeusz Komendant. Szczególnej uwadze polecam "Błędne cienie" i "Życie sekretne". Na marginesie mówiąc, Krzysztof Rutkowski napisał "Zakochanego Stendhala" o Stendhalu właśnie i kiedy wspomniałeś o swoich minipowieściach inspirowanych Balzakiem, pomyślałam sobie, jak by to było ciekawie, gdybyś i Stendhalowi poświęcił taki cykl. Pewnie płonne marzenia, ale pomarzyć można. :-)

Którą książkę Balzaka cenisz najwyżej? Którą szczególnie polecasz?

Nie wszystkie obrazy Czapskiego w Zachęcie są "brudnawe". Jest tam też sala ze ścianami pomalowanym pastelowo i obrazami, które mi się kojarzą z impresjonizmem:
http://www.virtus3.pl/modus/wernisaz2kr/
Są też wystawiona rękopisy dziennika.

Czy mógłbyś wymienić kilka konkretnych obrazów, które kochasz?

Użytkownik: dehnel1980 04.04.2007 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Quignard ma w Polsce szcz... | verdiana
Balzaka cały czas zgłębiam, chodzę z kolejnymi tomami "Dzieł zebranych" pod pachą. Póki co najwyżej oceniłbym "Eugenię Grandet", "Proboszcza z Tours" i "Bal w Sceaux", ale czas zapewne doda parę innych tytułów.

Obrazy, które kocham? "I lock the door upon myself" Khnopffa, "Portret Roberta de Montesquiou-Fezensac" Boldiniego, "Portret małżeństwa Arnolfini" van Eycka, "Tryptyk św. św. Janów" Memlinga, "Portret W. Grahama Robertsona" Sargenta, "Fryz Beethovenowski" Klimta, "Portret Bii de'Medici" Bronzina, "Madonna wśród skał" (londyńska) Leonarda, "Kobieta ważąca perły" Vermeera... mógłbym tak wymieniać jeszcze dwie godziny, albo trzy.
Użytkownik: 00761 31.03.2007 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Zauroczyła mnie "Lala" [m.in.] językiem. Jak oceniasz współczesną polszczyznę, także tę literacką?
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauroczyła mnie "Lala" [m... | 00761
Polszczyzna jest przepięknym, bogatym językiem, znakomitym do uprawiania literatury, zwłaszcza poezji (chodzi mi szczególnie o subtelność i olbrzymią ilość asonansów, a także o warstwę brzmieniową, która daje duże pole do popisu, ale przecież nie tylko). Jest, oczywiście, zaśmiecana, jak każdy język - i od nas, jej użytkowników i, co za tym idzie, współtworców, zależy co z nią zrobimy. Trzeba dbać o język, używać możliwie bogatego słownictwa (bo jeśli są na jedną rzecz dwa słowa, to z pewnością jakoś się różnią zakresem znaczeniowym, zabarwieniem, rejestrem - a zatem mają rację bytu). Uważam, że namolne kalki językowe z angielszczyzny, jakkolwiek często konieczne (w związku z gwałtownymi przemianami w Polsce - choćby takimi, że do niebywale silnych przemian ogólnoświatowych dochodzi wszystko to, czego nie przerobiliśmy jako społeczeństwo i użytkownicy języka w latach minionych, kiedy byliśmy odcięci od reszty globu żelazną kurtyną), psują język i należy z nimi walczyć ilekroć wchodzą na miejsce słów zadomowionych w języku. Nie walczyłbym więc z weekendem (choć forma "łikend" budzi we mnie dreszcz obrzydzenia), ale "apyldżus" czy "dżaket" budzą we mnie irytację, że nie wspomnę już o takich koszmarach jak "Butszop" na szyldzie sklepu obuwniczego.

A co do polszczyzny literackiej... hm, jak mamy koło siebie Rymkiewicza, Witkowskiego, Tkaczyszyna-Dyckiego, Masłowską, Mueller i Różyckiego, to zastój czy regres nam nie grozi, wszyscy oni pięknie rozwijają polszczyznę.
Użytkownik: 00761 31.03.2007 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Polszczyzna jest przepięk... | dehnel1980
I mamy jeszcze Jacka Dehnela. :) Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, z którą zgadzam się w pełni. Będę jednak drążyć temat. A wulgaryzacja języka? Przeczytałam kiedyś "Bombla" Nahacza i szereg wypowiedzi zachwyconych nim krytyków. Dla mnie to była tortura, nie literatura.
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: I mamy jeszcze Jacka Dehn... | 00761
Nie wiem, nie czytałem. Na szczęście jestem czytelnikiem, nie krytykiem, mogę czytać to, na co mam ochotę.
Użytkownik: 00761 01.04.2007 12:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, nie czytałem. N... | dehnel1980
Rozumiem, ba, wysoko cenię dyplomatyczny charakter tej odpowiedzi. Przywołany przeze mnie przykład miał służyć li tylko egemplifikacji zjawiska, o które pytałam: pisania "bluzgiem", epatowania czytelnika wulgaryzmami. Jak postrzegasz funkcję prozaizmu i wulgaryzmu w literaturze współczesnej?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, ba, wysoko ceni... | 00761
Wulgaryzmy to słowa jak wszystkie - mają swoje zastosowanie w języku i, oczywiście, w literaturze. Ale też należy pamiętać, że są bardzo silnie nacechowane i, podobnie jak słów "miłość", "Bóg", "samotność" czy "cierpienie", należy je stosować z umiarem. I w książkach, i w życiu. A robienie z wulgaryzmu efektu w wierszu (czy w prozie) to jednak strasznie wyświechtany chwyt, którego lepiej się wystrzegać.

Oczywiście, istnieje coś takiego jak koloryt lokalny - opisujemy środowisko marginesu społecznego, no i tam rozmaici mafiozi i menele nie mogą kląć "o, cholipcia!" albo "o, kurka flaczek!" - ale też należy mieć umiar w takich stylizacjach; jeśli wstawiamy w książkę jakiegoś, bo ja wiem, jąkałę albo kogoś, kto kaleczy język, to trzeba umiejętnie dozować efekty, bo inaczej mija się to z sensem i zamiast uwodzić czytelnika, zwyczajnie go nudzi i przeszkadza w lekturze.
Użytkownik: verdiana 31.03.2007 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Polszczyzna jest przepięk... | dehnel1980
I Marię Cyranowicz. :-)
Na Nocach Poetów bywasz?
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: I Marię Cyranowicz. :-) ... | verdiana
Bywam raczej rzadko. Ze trzy razy może, jak czytał ktoś z bliższych znajomych (a ja akurat mogłem przyjść). No i jak sam czytałem, rzecz jasna. Kiedyś bywałem na "Spotkaniach Uli", teraz zdarza mi się przyjść na "Lonterię", bo to blisko, na sąsiedniej ulicy.
Użytkownik: Nux 31.03.2007 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Polszczyzna jest przepięk... | dehnel1980
Wymieniłeś Masłowską, to ciekawe - większość osób raczej zarzuca jej prostactwo (no może nie wprost, ale sens ten). Czy to znaczy, że podobała Ci się np. "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną"? Czy raczej przyjmujesz to jako zjawisko ciekawe dla literatury i nic więcej?
Użytkownik: dehnel1980 31.03.2007 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Wymieniłeś Masłowską, to ... | Nux
Ja tam myślę sobie skromnie, że Dorota Masłowska ma wielki talent językowy, i że być może kiedyś przekuje go na wielki talent literacki (czyli doda do tego głębszą świadomość formy jako całości, konstrukcji, układu wektorów - bo tego mi w jej książkach brakuje). Trochę mi przypomina młodego Brittena: miał olbrzymi talent do pisania melodii, był w zasadzie samoukiem, podbił londyńskie salony wpadającymi w ucho utworami. Po czym zrozumiał, że musi się nauczyć kontrapunktu, zniszczył wszystkie rękopisy poza kilkoma kawałkami, z których złożył potem "Simple Symphony". Jeśli Dorota Masłowska doda coś do pomysłów językowych, do znakomitej metaforyki, innymi słowy, jeśli podłoży pod tę (swego rodzaju) praską, rokokową wydmuszkę trochę literackiego mięcha, to z pewnością sięgnie szczytów.
Użytkownik: librarian 01.04.2007 04:54 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Na razie czytałam tylko "Żywoty równoległe", parę wywiadów na internecie. Czeka na mnie "Lala" w Polsce. Widzę w Pana twórczości (czy nawet w ubiorze) fascynację przeszłością, czy gdyby mógł Pan naprawdę przenieść się w przeszłość i żyć, powiedzmy u schyłku XIX wieku, chciałby Pan?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Na razie czytałam tylko &... | librarian
Przeszłość, i owszem, fascynuje mnie, bo uważam ją za bardzo ważną część życia - żadna wcześniejsza epoka nie osadzała nas tak bardzo w przeszłości, jak XX i XXI wiek. Dzięki historii, archeologii, nauce obcujemy nagle z olbrzymią ilością ikon dalekich kultur - to trochę jak z etnicznością: w XVIII wieku mało kto w Europie widział Murzyna, Turka, że o Eskimosie nie wspomnę; teraz każde dziecko wie jak wyglądają, w sklepie możemy kupić dania całego świata, w EMPiKu - zapoznać się z ich literaturą i muzyką, i tak dalej. Podobnie jest z czasami minionymi, są na trwałe osadzone w naszym życiu, zajmują olbrzymią część ikon w naszych mózgach: Chaplin, Monroe, Hitler, Tutenchamon, Mojżesz, i tak dalej, i tak dalej. Zamykać na to wszystko oczy i uważać, że nowoczesność to tylko to, co zostało stworzone po 1989 roku, czy, tym bardziej, po 31. III. 2007 roku - to absurd. I dlatego często piszę o przeszłości jako o immanentnej części rzeczywistości otaczającej nas tu i teraz.

A z epok najchętniej wybieram czasy obecne: internet, cd, prysznice, łatwość podróżowania, wygoda, wolność. Uchowaj Boże jakieś przenosiny, no, chyba, że turystycznie, na tydzień :)

Użytkownik: Agis 01.04.2007 06:41 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Czytając "Lalę" cały czas zastanawiałam się na ile to jest dokument, na ile powieść. Zwłaszcza te fragmenty, które w niejednym wyrobiły nabożny stosunek do wnuka, który z taką cierpliwością zajmuje się starą babcią.
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytając "Lalę"... | Agis
"Powieść" i "dokument" wzajemnie się nie wykluczają. Ale jeśli chodzi o "prawdę" w tej książce, to prawdziwe jest wszystko: i opowieści Babci, i moje. Jedyne, co jest tam zmyślone, to historia o cesarzowej Eugenii - ale wynika to z tego, że "Lala" jest również książką o przemianach opowieści, nie tylko Babci, ale i moich - stąd jest tam zmyślające dziecko (wmawiałem wszystkim, że jestem dzieckiem murzyńskiej księżniczki - tutaj weszła cesarzowa Eugenia, która jeździła w XIX wieku po całej Europie i poznali ją jako małe dzieci m.in. Proust, Lampedusa i Cocteau, czy też Gide, nie pomnę), potem jest egzaltowany nastolatek, i wreszcie dorosły człowiek, z dystansem opisujący chorobę i opiekę.

A z tą opieką to naprawdę nie ma co robić wielkiego halo - jak się kogoś kocha, to wszystko wychodzi zupełnie naturalnie. Poza tym w "Lali" są raptem opisy moich wizyt wakacyjnych, a co ma powiedzieć ktoś, kto zajmuje się chorym człowiekiem (rodzicami, babcią, dzieckiem) przez dwadzieścia, trzydzieści lat? Nie, to naprawdę jest nieporównywalne.
Użytkownik: Agis 02.04.2007 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: "Powieść" i &qu... | dehnel1980
A z tą opieką - to (wbrew pozorom) jednak jest o co robić wielkie halo. Może dlatego właśnie "Lala" wzbudziła we mnie taki zachwyt. Oczywiście pomijając inne jej niewątpliwe atrybuty. :-)
Użytkownik: verdiana 02.04.2007 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: A z tą opieką - to (wbrew... | Agis
Myślę, że Jacek ma rację. Że taka opieka nad kimś, kogo się kocha, jest oczywista i nie nosi znamion poświęcenia, bo wypływa z potrzeby pomagającego, a nie z przymusu. Liiceanu, który opiekował się umierającym Noicą napisał:

"Przekonałem się wówczas, że każda miłość, jeśli chcemy upewnić się o jej prawdziwości, musi przejść próbę czynności zwykle wywołujących w nas obrzydzenie. Ja, który dotąd zawsze odmawiałem uznania naszej biologii i jej nędz, który ze wstrętem odwracałem głowę od ułomności życia codziennie masowałem mu [Noice] stopy, ocierałem go z potu i przewijałem, po każdym zaś posiłku płukałem jego sztuczne zęby pod strumieniem wody w umywalce w sposób równie naturalny, jak myłem ręce. Nie było w tym wszystkim ani śladu czołobitnej czci, lecz tylko troskliwa miłość, ta miłość, którą odczuwamy wobec kochanej istoty pogrążonej w nieszczęściu, skutkiem czego staje się ona naszym dzieckiem".
("Dziennik z Păltinişu", Gabriel Liiceanu, tłum. I. Kania)

Tak wyobrażałam sobie opiekę wnuka nad Babcią, czytając "Lalę"...
Użytkownik: imarba 02.04.2007 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że Jacek ma rację.... | verdiana
Zgadzam się Verdiano, ale to nie zmienia faktu, że jest bardzo trudna. Psychicznie - widzieć kogoś ukochanego w pewnych życiowych sytuacjach bez odwrotu i fizycznie, nikt przecież nie jest przygotowany na taką ewentualność, przeżywamy życie licząc naiwnie, że nas to nie spotka. Na dodatek, życiowa dewiza "jutro bedzie lepiej, lub kiedyś bedzie lepiej" w tym wypadku po prostu nie ma racji bytu.
Użytkownik: verdiana 02.04.2007 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się Verdiano, ale... | imarba
Takie życie, nikt nie mówił, że będzie łatwe...
Użytkownik: Agis 01.04.2007 06:43 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Ciekawa jestem jaki jest Twój stosunek do nagród literackich, którą z nich uważasz za najbardziej prestiżową, którą chciałbyś kiedyś otrzymać?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem jaki jest ... | Agis
Za najbardziej prestiżową uważam, i nie będę tu pewnie odosobniony, Nagrodę Nobla. A oprócz tego są pomiejsze nagrody międzynarodowe (Herdera na ten przykład) i narodowe (czy, by precyzyjniej rzecz ująć, nagrody różnych języków - Booker, Goncourtowie). Na naszym poletku jest kilka najaważniejszych nagród i nie umiałbym chyba ustawić ich w jakimś rankingu: Nagroda Kościelskich, Nike, Paszport Polityki, do których niebawem może doszlusują, jeśli okrzepną, Angelus i Gdynia.

Chciałbym napisać książkę godną Nike, tym bardziej godną Nobla - bo to jest sprawa zasadnicza. A to, czy się nagrodę otrzyma, czy nie, to rzecz drugorzędna - oczywiście w szerszej perspektywie, bo mało kto wzgardzi 100.000 zł a tym bardziej milionem dolarów, że o sławie nie wspomę. Ale myślę sobie, że lepiej być Herbertem i Proustem bez Nobla niż Fo czy Soyinka z Noblem.
Użytkownik: Agis 02.04.2007 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Za najbardziej prestiżową... | dehnel1980
Przyznam, że nie uściśliłam mojego pytania. Nobel to rzecz oczywista, a ja miałam na myśli nagrody polskie. Ciekawiło mnie czy Nike, która zdaje się tracić zaufanie czytelników, jest wciąż ważna dla twórców (pomijając aspekt finansowy).
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam, że nie uściślił... | Agis
Trudno mi się wypowiadać gremialnie dla twórców. Środowisko Frondy od dawna trąbi, że Nike to jakieś lewicowe dyrdymały, i że Nagroda Mackiewicza jest z Nike przynajmniej równorzędna. No cóż, ja tej równorzędności nie widzę.

Często nie zgadzam się z wyrokami jury Nike - bo pewnie na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat były książki lepsze, niż te, które wyróżniono tą statuetką. Ale to samo można powiedzieć o Noblu, Bookerze czy Goncourtach. Natomiast jeśli się prześledzi wszystkie po kolei nagrody, to widać, że pokazują dość pełne spectrum polskiej literatury współczesnej: jest i poezja, i proza (i nawet formy pośrednie, takie jak "Piesek przydrożny" czy, imho, "Paw Królowej"), są i młodzi, i starzy wyjadacze, i lewica, i prawica, proza wspomnieniowa, "małe ojczyzny", "literatura zaangażowana". I, jak sądzę, nagrodzone książki wyznaczają jeśli nie najwyższe punkty w tych podziałach, to z pewnością jedne z najwyższych.
Użytkownik: Agis 01.04.2007 06:43 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Kiedy można spodziewać się spotkania z Tobą w Gdańsku?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy można spodziewać si... | Agis
Spotkanie było nie tak znowu dawno, w Ratuszu Staromiejskim. Teraz do połowy maja wszystkie terminy mam zajęte, a od połowy maja do października nigdzie nie jeżdżę, tylko piszę nową książkę. Więc najwcześniej jesienią, jeśli ktoś mnie zaprosi.
Użytkownik: Agis 02.04.2007 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie było nie tak zn... | dehnel1980
No to przegapiłam. :-(
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 23:24 napisał(a):
Odpowiedź na: No to przegapiłam. :-( | Agis
Co zrobić...
Użytkownik: verdiana 02.04.2007 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Spotkanie było nie tak zn... | dehnel1980
A kiedy spotkanie w Warszawie? Czy będziesz np. na targach w PKiN w maju? Jest gdzieś w sieci dostępny grafik Twoich spotkań?
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A kiedy spotkanie w Warsz... | verdiana
Czasem publikuję to na stronie autorskiej. Ale mogę spisać z kalendarza:
11. IV Strzelin
12. IV Czeladź
13. IV Wrocław (Port Wrocław)
18. IV Bolesławiec
19. IV Głogów i Legnica
20. IV Łódź
21. IV Olsztyn
24. IV Warszawa (promocja "Rynku w Smyrnie", klub Punkt na Koszykowej)
25. IV Elbląg
26. IV Wrocław

9. V Krosno
10. V Tarnów i Gorlice
11. V Jasło
16. V Zielona Góra

A potem pisanie książki.
Użytkownik: verdiana 04.04.2007 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasem publikuję to na st... | dehnel1980
Dzięki.
Pytanie trochę na marginesie spotkań. Zdarzało się, że autor na wieczorze autorskim podpisywał wyłącznie książkę, która właśnie wyszła i była promowana. Innych swoich - nie. Nie wiem, czy to narzuca wydawnictwo, czy autorzy sami tak chcą. Stąd pytanie: czy podczas promocji "Rynku w Smyrnie" można do Ciebie przyjść z inną książką, np. z "Lalą" czy z "Kolekcją", do podpisu, czy odmówisz złożenia autografu? :-)
Użytkownik: dehnel1980 04.04.2007 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki. Pytanie trochę n... | verdiana
Podpisuję się nawet na świstkach wyrwanych z zeszytu, a co dopiero na poprzednich książkach... niektórzy fani mnie wzruszając przynosząc WSZYSTKIE moje książki, które naprawdę bardzo trudno wygrzebać. Zawsze mnie to rozczula, że komuś się chciało. Nie podpisałbym się tylko na cudzej książce :)
Użytkownik: czupirek 05.04.2007 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Podpisuję się nawet na św... | dehnel1980
A robisz też dedykacje, czy tylko się podpisujesz? :-)
Użytkownik: dehnel1980 05.04.2007 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: A robisz też dedykacje, c... | czupirek
W zależności od oczekiwań przynoszącego. Zdarzyła mi się nawet teściowa z dedykacją dla synowej: "Oli, żeby doceniła swoją rodzinę". Ech.
Użytkownik: verdiana 05.04.2007 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Podpisuję się nawet na św... | dehnel1980
Na cudzej nie? A kiedy darowujesz bliskim cudze książki, też nie wpisujesz im dedykacji? :-)
Użytkownik: dehnel1980 05.04.2007 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Na cudzej nie? A kiedy da... | verdiana
Wpisuję, a jakże :) Ale nie na własnym spotkaniu autorskim.
Użytkownik: Gusia_78 01.04.2007 08:28 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Czy po sukcesie „Lali” i wydaniu kolejnego zbioru opowiadań czuje się Pan bardziej poetą czy prozaikiem? Który gatunek literacki jest Panu w tej chwili bliższy? Pozdrawiam bardzo gorąco. Miłośniczka „Lali”.
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy po sukcesie „La... | Gusia_78
Czuję się i prozaikiem, i poetą, i tłumaczem. Zresztą, to idzie jakoś tak falami - na przykład skończyłem pisać "Brzytwę okamgnienia" w lipcu i od tego czasu napisałem ze dwa wiersze, w ogóle nie odczuwam potrzeby pakowania się teraz w poezję. A z drugiej strony proza leżała odłogiem bardzo długo, od czasów "Kolekcji" niczego nie wydałem, "Rynek w Smyrnie" wprawdzie dostał nagrodę w konkursie Znaku, ale nagrodę poboczną (główną otrzymał wtedy Olszewski za "Amsterdam"), więc nie został opublikowany (i ukazuje się dopiero po paru latach, w nieco innym składzie); "Lala" przepadła w tym i jeszcze dwóch innych konkursach (jeszcze pod innym tytułem) i, prawdę mówiąc, zarzuciłem prozę zupełnie. A teraz nie mogę się doczekać wolnej chwili kiedy będę mógł wreszcie popracować nad "Balzakianami" i "Makryną" - jak Pani widzi, nie mam tutaj stałych preferencji, są raczej płynne.
Użytkownik: imarba 01.04.2007 08:47 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Czytając "Lalę" miałam wrażenie autentyczności miejsc i zdarzeń. Jest to więc książka osobista, bo dotycząca najbliższej rodziny. Czy nie spowodowała ona niezdrowego "zainteresowania" samą rodziną, zainteresowania wykraczającego poza granice zakreślone w książce?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytając "Lalę"... | imarba
Hm, no nie wiem, może u kogoś spowodowała. Ale jakoś nie spotkałem się z lawiną pytań o intymne szczegóły z życia moich bliskich i dalszych krewnych. Za to odnaleźli mnie zagubieni kuzyni (wnuk Kazimierza Brokla, tego, u którego moja Babcia mieszkała na Zamku w Warszawie), którzy są po pierwsze nader sympatyczni, a po drugie pokazali mi zdjęcia osób, o których pisałem w książce - u nas te fotografie się nie zachowały, a oni mieli obitki. I tym sposobem wreszcie się dowiedziałem jak wyglądał prapradziadek Leonard, jak wyglądała ciocia Róża, ciocia Ewa, wuj Maciej, kuzyn Zdziszek. Bardzo to było wzruszające - wiedzieć o nich tyle i nagle, po tylu latach, zobaczyć ich twarze.
Użytkownik: verdiana 01.04.2007 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Wiem, że miewasz wystawy swojego malarstwa - czy możemy się spodziewać jakiejś w Warszawie?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 15:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że miewasz wystawy ... | verdiana
Dawno nie miałem żadnej wystawy. Być może we wrześniu cykl "Eroi" będzie pokazany w Łodzi, ale to jeszcze nic pewnego.
Użytkownik: 00761 01.04.2007 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Osiągasz znaczące sukcesy w poezji i prozie. Czy nie kusi Cię napisanie dramatu?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Osiągasz znaczące sukcesy... | 00761
Nie, niepecjalnie. Nie sądzę, żebym umiał ograniczyć się do dialogów, mnie bardzo jednak zajmuje to, co dzieje się w didaskaliach.
Użytkownik: Marie Orsotte 01.04.2007 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Pozwoli Pan, że zadam kilka pytań od razu - w jakim wieku zaczął Pan pisać wiersze? Ma Pan może jakieś rady dla początkujących poetów/pisarzy? Czy lubi Pan operę? Czy lubi Pan Stendhala? Czy zamierza Pan zamieścić więcej swoich utworów na swojej stronie w portalu literackie.pl?
Będę naprawdę bardzo wdzięczna za odpowiedzi :)
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwoli Pan, że zadam kil... | Marie Orsotte
Ależ proszę bardzo.

Pierwszy wiersz napisałem na egzaminie wstępnym do liceum, czyli mając lat 15.

Mam rozliczne rady dla młodych pisarzy i poetów, udzielam ich na prawo i lewo w portalu literackim Nieszuflada - można prześledzić, jak kto się uprze, 6000 moich komentów.

Owszem, operę lubię. Zwłaszcza Mozarta, ale również Monteverdiego, Haendla, Glassa, wyjątki z XIX-wiecznych oper włoskich (poza może "Traviatą", która, jak "Don Giovanni", jest dziełem pełnym, z którego nic się nie da wyrzucić).

Ze Stendhala czytałem tylko "Czerwone i czarne", którym byłem zachwycony (a dwie sceny - początkowa z młodym kardynałem ćwiczącym przed lustrem błogosławienie oraz końcowa z wiezieniem głowy Juliena - liczę w poczet najlepszych, jakie przeczytałem) - ale równocześnie, choć kupiłem sobie 5 tomów dzieł zebranych, jakoś do Stendala więcej nie sięgałem, Balzac mi go wyparł póki co.

Na Literackich od dawna niczego nie wklejałem, bo nie piszę nic nowego (jeśli chodzi o wiersze) - ale mógłbym pewnie powymieniać... Znacznie więcej tekstów (choć ostatnio głównie tłumaczeń) znajdzie Pani na Nieszufladzie.
Użytkownik: Marie Orsotte 02.04.2007 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ proszę bardzo. Pi... | dehnel1980
Pytałam akurat o operę, bo mnóstwo moich znajomych jest do niej uprzedzonych - że konserwatywna, przestarzała, nudna - a w zasadzie opera wydaje mi się dziedziną sztuki, z którą można by wiele jeszcze zrobić, takie połączenie literatury, muzyki i żywej sztuki :)

Scena z kardynałem faktycznie była świetna, chociaż przyznam, że ja zupełnie inaczej widziałam to zakończenie (; Najchętniej napisałabym je od nowa, ale boję się, że tym obraziłabym niejako pamięć Stendhala (podobną sytuację miałam niedawno z opowiadaniem T. Manna pt. "Tonio Kroeger", które jest dla mnie jakby niedokończone - straszne uczucie!).

Na pewno wejdę na tę Nieszufladę, której, nawiasem mówiąc, zrobił Pan na tym forum świetną reklamę :)
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytałam akurat o operę, b... | Marie Orsotte
No ja bym nie dopisywał innego zakończenia "Tonio Krogerowi" :) A z operą dużo się robi na całym świecie, spokojna głowa.
Użytkownik: Marie Orsotte 03.04.2007 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: No ja bym nie dopisywał i... | dehnel1980
Mnie to zakończenie cały czas zastanawia, ale chyba tylko mnie (: Pana zdanie co do opery nieco mnie uspokaja.
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie to zakończenie cały ... | Marie Orsotte
No, cóż, jeśli zastanawia, to chyba nie jest z nim tak najgorzej...
Użytkownik: 00761 01.04.2007 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Jakie nazwiska zawiera prywatny ranking najwyżej cenionych poetów Jacka Dehnela?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakie nazwiska zawiera pr... | 00761
Ranking - to nie, bo musiałbym uszeregować rosnąco lub malejąco, ale mogę wymienić kilka nazwisk bez kolejności:


Kawafis, Rilke, Mandelsztam, Brodski, Merrill, Lorca, Auden, Larkin, Masters, Reznikoff;

Miłosz, Szymborska, Tkaczyszyn-Dycki, Leśmian, Kochanowski, Barańczak, z młodszych - Podsiadło, Różycki, Woźniak, Kuciak.
Użytkownik: woy 02.04.2007 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ranking - to nie, bo musi... | dehnel1980
A Herbert? Jego brak na tej liście jest świadomy, czy to przeoczenie?
Użytkownik: cynkol 02.04.2007 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A Herbert? Jego brak na t... | woy
No właśnie. Wydaje mi się, że Twoja twórczość kształtuje się pod silnym wpływem Herberta.
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: A Herbert? Jego brak na t... | woy
Nie, przeoczenie - zapisałem go najpierw, a potem dzieliłem na zagranicznych i naszych, i przeoczyłem.
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 23:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, przeoczenie - zapisa... | dehnel1980
Ale też muszę dodać, że większy wpływ na mnie miał z pewnością Miłosz, Larkin, Brodski. Herbert, z Szymborską, Gałczyńskim, Lorką i Mandelsztamem, to wpływy słabsze.
Użytkownik: Korniszon13 01.04.2007 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Było pytanie czy nie kusi Cię stworzenie dramatu. Nie kusi. A czy dramat do Ciebie przemawia? Kto według Ciebie tworzył albo nadal tworzy najbardziej wyraziste sztuki?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Było pytanie czy nie kusi... | Korniszon13
Dobry dramat do mnie przemawia - ale w sumie dość rzadko chodzę do teatru, nie kusi mnie to specjalnie; myślę, że dobry film w zasadzie wyparł dobry teatr, przynajmniej w moim odbiorze - uwielbiałem kiedyś teatr telewizji i w teatrze "prawdziwym" brakuje mi kontaktu, będzie się Pan śmiał, z dużą twarzą aktora, a nie z marioneteczką na scenie.

Myślę, że William Shakespeare jest w zasadzie niezagrożony :)
Użytkownik: Korniszon13 01.04.2007 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobry dramat do mnie prze... | dehnel1980
Z "Pana" jeszcze we mnie niewiele. :)

Dobry film? Więc co jest dla Ciebie (mogę bezpośrednio...?) kinem z prawdziwego zdarzenia? Czy dobry film będzie takim obrazem, który ma nam coś przekazać, czy po prostu zabawić?

Szekspir się trzyma. A jak z polskimi dramaturgami - mają jakieś szanse, żeby o nich nie zapomniano?

Aha, jeszcze jedno. Czy uważasz, że dramat jest dramatem i powinno się go oglądać (w teatrze, w telewizji)? Czy może lepiej czasami poczytać niż obejrzeć? - żeby pomyśleć, zastanowić się, przystanąć...
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Z "Pana" jeszcz... | Korniszon13
Dobry film? Greenaway, Visconti, Almodovar, Chereau, Ozon, Fellini. Z samego tego zestawienia widać, że zabawianie nie wystacza :) Oczywiście, że przekaz - i to często taki, którego nie da się zastąpić innym przekazem (literaturą, malarstwem, muzyką).

Nie znam zbyt wielu młodych polskich dramaturgów; dobry dramat to chyba taki, który się nie starzeje, który ma zdolności proteuszowe - cały czas będzie odkrywany przez kolejne pokolenia, przerabiany na nowo, cały czas będzie odczytywany w nieco inny sposób, jakby od początku mówił o jakichś sprawach (o które 20 lat wcześniej nikt by go nie posądził). W tym sensie Mickiewicz się nie starzeje, Wyspiański; "Wesele" i "Dziady" sobie żyją. Na przykład. Ale nie wiem, naprawdę się na tym nie znam.

Mnie czytanie dramatów męczy, mam wrażenie obcowania z ersatzem.
Użytkownik: Korniszon13 01.04.2007 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Swojego czasu literatura iberoamerykańska była bardzo popularna. Zresztą nadal ma wielu sympatyków, mnie na przykład. :) W sumie wyodrębniła się, jest jakby oddzielnym gatunkiem o specyficznym charakterze. A co Ty o niej sądzisz? Jak ją odbierasz? Których jej autorów cenisz sobie najbardziej? Wspominałeś już o Borgesie i Marquezie. Czy jest ktoś jeszcze?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Swojego czasu literatura ... | Korniszon13
Ja się wychowywałem na literaturze iberoamerykańskiej, i nadal mam do niej wielki sentyment; zresztą mój chłopak jest latynoamerykanistą i też uwielbia tę literaturę, choć nieco inne rejestry - on Vargasa-Llosę, typ polityczny raczej. A ja z koleim Marqueza, Borgesa, Carpentiera, Cortazara (opowiadania).
Użytkownik: Korniszon13 01.04.2007 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się wychowywałem na li... | dehnel1980
Ja właśnie się wychowuję z Cortazarem w ręce. :) Mógłbyś napisać coś więcej o Twoim stosunku do tego autora?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja właśnie się wychowuję ... | Korniszon13
Zachwyca mnie człowiek, który napisał "Opowieści o famach i kronopiach" i opowiadania - ale też nie wszystkie. A na przykład ani "Gry w klasy", ani "Modelu do składania" nie czytałem. Nie wiem, za słabo chyba znam żeby coś więcej powiedzieć.
Użytkownik: Korniszon13 01.04.2007 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Co sądzisz o literaturze "eksperymentalnej"? Takiej, jaką tworzył na przykład Perec. Pisaną według algorytmów i wzorów, znajdującą odbicie w liczbach. Czy to dla Ciebie coś więcej niż zabawa autora ze słowem?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Co sądzisz o literaturze ... | Korniszon13
Myślę, że to jest jeden z pomysłów na pracę z mózgiem, coś takiego, jak rymy i rytmy w poezji: że narzucamy sobie jakiś kaganiec, który nam pomaga dotrzeć w rejony, w które "na sucho" byśmy nie dotarli.

I na przykład Pereca "Życie" mam cały czas w planach czytelniczych i bardzo bym się z tym chciał zmierzyć, "Zamek krzyżujących się losów" Calvino uważam za przepyszny. Natomiast męczą mnie czasem takie eksperymenty językowe jak "Czarny potok" Buczkowskiego.
Użytkownik: Filip II 01.04.2007 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Niestety czytałem tylko Twoje "Żywoty Równoległe", do niczego innego nie udało mi się dotrzeć. "Lali" jestem bardzo ciekawy, moja ciekawość wzrosła kiedy przeczytałem tutaj o drzewie genealogicznym, sam cały czas wypełniam drzewo swojej rodziny.
Sam zbierałeś informacje o swojej rodzinie czy wszystkie informacje dostałeś od razu od rodziny?

Życzę powodzenia w dalszym pisaniu, dużo nagród. I pozdrawiam współfestiwalowicza ;) Przy okazji zapytam się - jaki film najbardziej rozszerzył Twoje horyzonty na Nowych Horyzontach?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety czytałem tylko T... | Filip II
But it is in catering for her literary wants that a woman's shopping capacity breaks down most completely. If you have perchance produced a book which has met wit some little measure of success, you are certain to get a letter from some lady whom you scarcely know how to bow to, asking you "how it can be got." She knows the name of the book, its author, and who published it, but how to get into actual contact with it is still an unsolved problem to her. You write back pointing out that to have recourse to an ironmonger or a corn-dealer will only entail delay and disappointment, and suggest an application to a bookseller as the most hopeful thing you can think of. In a day or two she writes again: "It is all right; I have borrowed it from your aunt."

Saki (H. H. Munro), "The Sex that doesn't Shop" w: "Reginald in Russia" :)


"Lala" była nawet w kioskach "Ruchu", trudno było do niej nie dotrzeć, chyba, że za Wielką Wodą...

Trochę informacji o rodzinie zebrałem sam, ale jeśli chodzi o "Lalę" to dotyczy rodziny, o której wiedziałem od samej Babci (a dowiedziałem się nieco więcej ostatnio, dzięki poznaniu kuzynów, którzy się odnaleźli po nitce książki); natomiast inne gałęzie rodziny (Dehnelowie, Boboli, Karpińscy, Boguszewscy, Modzelewscy, Głowaccy, itp.) są opracowani przez różnych wujów i ciotki. I nadal opracowywani. Ja na to nie mam zbyt wiele czasu.

Nie przepadam za filmami nowohoryzontowymi - wszystkimi tymi "dwóipółgodzinnymi poetyckimi opowieściami o kawałku drewna w paragwajskiej dżungli, nakręconymi telefonem nokia w deszczu pod wiatr", mnie to mierzi, nudzi i usypia. Ja lubię dobrze skonstruowane kino, z nerwem. We Wrocławiu w ubiegłym roku najbardziej podobały mi się... a zresztą, co będę pisał: na Nieszufladzie jest mój czteroczęściowy "Raptularzyk" opisujący moje wrażenia ze wszystkich filmów które tam widziałem.
Użytkownik: imarba 02.04.2007 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: But it is in catering for... | dehnel1980
Poproszę o tłumaczenie na francuski, ewentualnie włoski... jakoś tak się składa, że chciałabym zrozumieć :-)
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Poproszę o tłumaczenie na... | imarba
Chwileczkę...
Użytkownik: Filip II 02.04.2007 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: But it is in catering for... | dehnel1980
Ja też proszę o przekład, może na polski? ;) Po rosyjsku ewentualnie, jeśli to jest fragment Reginalda w Rosji ;)

Nie raz patrzyłem się na "Lalę" przez szybę kiosku (szklanymi oczami), ale pieniędzy nigdy znaleźć nie mogłem. Zresztą wolałbym to wydanie w twardej okładce ;)

Jeśli będziesz miał czas polecam zagłębić się w historie swojej rodziny, mnie strasznie odpręża grzebanie we wszystkich starych papierach i wyobrażanie sobie losów moich przodków, najczęściej zapomnianych.

Dziękuje, chętnie przeczytam ;)
Użytkownik: Sherlock 02.04.2007 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też proszę o przekład,... | Filip II
Однако наиболе&​#1077; несовер&​#1096;енна женская покупат&​#1077;льная способн&​#1086;сть там, где дело касаетс&​#1103; их литерат&​#1091;рных нужд. Если вам случитс&​#1103; произве&​#1089;ти на свет книгу, имеющую хоть толику успеха у публики - вы непреме&​#1085;но получит&​#1077; письмо от какой-нибудь дамы, которую вы при встрече бы и не узнали, с вопросо&​#1084;, "где ее можно достать&​quot;. Она знает названи&​#1077; книги, автора, издател&​#1100;ство, но как заполуч&​#1080;ть саму книгу - для нее неразре&​#1096;имая задача. Вы отвечае&​#1090;е ей, что обращат&​#1100;ся к торговц&​#1091; зерном или скобяны&​#1084; товаром - пустая трата времени,​ и что книжный магазин,​ на ваш взгляд - самое многооб&​#1077;щающее место.Че​рез пару дней она пишет вам снова: "Все в порядке.​ Я одолжил&​#1072; ее у вашей тетушки&​quot;.
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 12:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Одн ... | Sherlock
Cóż, dziękuję za wkład, niestety sam nie zrozumiem.
Użytkownik: Sherlock 03.04.2007 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, dziękuję za wkład, n... | dehnel1980
Nie dziękuj, wyznam ci szczerze, pierwszy bym... napisał parę zdań po polsku, gdybym chciał wziąć udział w dyskusji, ale ten rosyjski tekst był dla Filipa, który przecież wyraźnie życzył sobie rosyjskiego przekładu tych angielskich fragmentów utworu "Reginald in Russia".
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie dziękuj, wyznam ci sz... | Sherlock
Ciekawe, swoją drogą, czy Saki był kiedykolwiek tłumaczony na rosyjski, zwłaszcza "Reginald in Russia". Może jeszcze za carskich czasów?
Użytkownik: Sherlock 03.04.2007 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe, swoją drogą, czy... | dehnel1980
W 2002 roku na język rosyjski przetłumaczył Witalij Jermolin (vitaly_ermolin@yahoo.com).
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 23:57 napisał(a):
Odpowiedź na: W 2002 roku na język rosy... | Sherlock
:) dzięki
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też proszę o przekład,... | Filip II
Ale to przy zaspokajaniu potrzeb literackich umiejętności zakupowe kobiety załamują się całkowicie. Jeśli przez przypadek wydałeś książkę, która odbiosła maleńki sukces, z pewnością otrzymasz list od jakiejś damy, co do której nie jesteś nawet pewien, czy jej się kłaniać, z pytaniem "Gdzie ją można kupić?". Zna tytuł książki, jej autora i wydawcę, ale wejście w bezpośredni z nią kontakt jest dla kobiety nadal nierozwiązalnym problemem. Odpisujesz zauważając, że szukanie jej w sklepie żelaznym albo u kupca zbożem spowoduje jedynie opóźnienia i rozczarowania, i sugerujesz zwrócenie się do księgarza jest najlepszym rozwiązaniem które przychodzi ci do głowy. Za dzień czy dwa pisze ponownie: "Już po sprawie, pożyczyłam ją od Pańskiej ciotki".

A, jeśli kwestia kosztów, to zwracam honor.

Ja trochę się pozagłębiałem w historię rodziny, ale jeśli ma się jej tyle i przez tyle pokoleń, to jest to nieco, proszę mi wierzyć, nużące. Linia opisana w "Lali" jest najkrótsza i najbardziej tajemnicza - Karpińscy sięgają XV wieku, Boboli - XIII, Dehnelowie w Polsce - XVIII, a poza Polską, jako de Neelowie i Neelowie de StSauveur - X (w genealogiach królów skandynawskich ich przodkowie dochodzą jeszcze do jakiegoś V wieku, a jeden XVIII-wieczny nuworysz z innej gałęzi tego rodu, Neale, wzbogacony na suknie, kazał sobie dopisać legendę sięgającą Neala, który uregulował Nil (stąd nazwa) i miał dzieci z córką Faraona (tą, która znalazła Mojżesza). Straszne bzdury)).

Użytkownik: Sophie7 01.04.2007 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Witam:)Przeczytanie "Lali" treśc,język ksiazki podziałaly na mnie uzdrowieńczo, wprawiły w zdumienie i zachwyt.Zaczęłam zaglądać na półki z polską literaturą współczesna,którą do niedawna, po złych doświadczeniach omijałam szerokim łukiem.Cieszy fakt,że bez chamstwa,wulgaryzmów i nachalności można trafić do czytelników-co cieszy mnie ogromnie.Proszę powiedzieć-czy trudniejsze dla pisarza jest wymyślanie fikcji czy raczej pisanie o ludziach i sytuacjach,z którymi stykamy się na codzień?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam:)Przeczytanie "... | Sophie7
Dziękuję bardzo :)

Myślę, że trudność pisania nie polega na tym, czy się "zmyśla" czy "pisze prawdę" - tylko na tym, jak to zapisać, jak obmyślić książkę tak, by "działała", by trafiała do czytelnika, mówiła mu coś o jego życiu, skłaniała do myślenia, otwierała oczy, jak to zamknąć w słowa tak, żeby opowieść prowadziła czytelnika tam, gdzie ma prowadzić, rzucała mu pod nogi kłody tam, gdzie ma je rzucać, i tak dalej. Ale nie wiem, może inni pisarze mają inaczej.
Użytkownik: verdiana 01.04.2007 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję bardzo :) My... | dehnel1980
Z tego, co piszesz, wnioskuję, że piszesz dla czytelnika, nie dla siebie (autoterapia, odskocznia od dnia codziennego itd. itp.). Gdzie leży granica, poza którą nie przejdziesz? Na ile jesteś w stanie dostosować się do potrzeb czytelnika i czy kosztem choćby minimalnego sprzeniewierzenia się swoim pisarskim zasadom? Czy w ogóle masz takowe? Jak to jest u Ciebie?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego, co piszesz, wnios... | verdiana
Literatura autoterapeutyczna jest bardzo cenna, ale mało kiedy nadaje się do publikacji; podobnie jak literatura uprawiana jako hobby - tak samo trudno żeby statystyczny działkowiec współzawodniczył z zawodowymi ogrodnikami a niedzielny akwarelista - z artystami, którzy całe życie poświęcili malarstwu.

Myślę, że granicę stawiam mniej więcej w swoich rewirach czytelniczych - to znaczy uważam, że książka powinna być zrozumiała dla średnio rozgarniętego inteligenta; nie mam ambicji pisania dla doktorantów, dla których sensem życia jest tropienie aluzji u Pounda. Chyba nigdy nie stałem przed takim dylematem "sprzeniewierzania się swoim zasadom pisarskim".
Użytkownik: Gusia_78 01.04.2007 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Dołączę sie do słów Filifionki i również dziękuję za "Lalę". Bardzo się cieszę, że znalazł się pisarz z mojego pokolenia, który aby stworzyć dobrą powieść, docenioną zarówno przez czytelników jak i krytykę nie nurza się w morzu wulgaryzmów i wszechogarniającego pesymizmu,który tak mnie odrzuca od polskiej literatury współczesnej. Na taki debiut czekałam od lat. Pytanie z mojego ulubionego podwórka: czy i co ceni Pan z literatury wspomnieniowej i diarystki, jeśli w ogóle?
Użytkownik: dehnel1980 01.04.2007 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dołączę sie do słów Filif... | Gusia_78
No ja nie wiem, czy "Lala" jest książką specjalnie optymistyczną...

Obawiam się, że Panią zawiodę - mało czytam takiej literatury, przypominam sobie "Wspomnienia niebieskiego mundurka" i "Sekretarzyk babuni" - ale, prawdę mówiąc, wolę literaturę inspirowaną wspomnieniami ("Lampart", "Bohiń", "W poszukiwaniu straconego czasu") niż bezpośrednio wspominkową.
Użytkownik: Sophie7 01.04.2007 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Czy zdarza się Panu zapisywać myśli, spostrzerzenia jak również poezję w miejscach zupełnie przypadkowych,pod wpływem chwili, jak choćby na kawiarnianej serwetce,w pociągu?..Czy zachowuje Pan swoje sposrzeżenia w zakamarkach pamięci i zapisuje je - no właśnie gdzie? Czy są jakieś ulubione miejsca,klimaty w których Pan pisze? Czy to są męki twórcze,czy raczej upust i wytchnienie
Użytkownik: Marie Orsotte 02.04.2007 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy zdarza się Panu zapis... | Sophie7
Ja się dołączę do tego pytania, dodając tylko: co Pan sądzi o tworzeniu (?) na komputerze?
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się dołączę do tego py... | Marie Orsotte
Prozę piszę niemal wyłącznie na komputerze, zresztą z przekładami jest tak samo. Poezję niekiedy zapisuję odręcznie - ale odkąd mam laptopa, nawet w podróży zdarza mi się coś wstukać w komputer (przez pewien czas miałem nawet zepsutą klawiaturę laptopową, którą zalałem sobie kieliszkiem Mirto di Sardegna, przez co musiałem jeździć z dodatkową, dopinaną przez USB).
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy zdarza się Panu zapis... | Sophie7
W pociągu to ja zapisałem bardzo dużo wierszy, co zresztą widnieje w datach, do tego stopnia dużo, że wahałbym się przed użyciem zwrotu "miejsce zupełnie przypadkowe". Chyba, że chodzi Pani o zapisywanie wiersza w pociągu NA pociągu (ścianka działowa, obicie skajowe, rant umywalki) - to nie. Kawiarniane serwetki też odpadają, bo nawet w podrzędnych kawiarniach obsługa poproszona o kartkę papieru kartkę papieru przynosi.

Natomiast rzadko kiedy zapisuję wiersz od razu, z reguły chodzi mi po głowie przez czas jakiś - tydzień, miesiąc, bywa, że ponad rok. I szuka klocków, z których powinien zosać złożony.

Lubię pisać nie tyle w klimatach jakichś (umiarkowany mi odpowiada), ale w podróży - i to podróży pełnej, nie tylko w pociągu czy w samolocie (co mi się jeszcze nie zdarzyło - pewnie z braku stukotu kół), ale w podróży długiej, w obcych miejscach, obcych miastach. W podróży oczy ma się otwarte szerzej niż normalnie i zauważa się często rzeczy, których nie spostrzegłoby się na gruncie oswojonym.

Męki twórcze nie wykluczają upustu i wytchnienia. Najpierw męka, potem wytchnienie. :) A mówiąc serio - ja nie przepadam za samym pisaniem wiersza, to nie jest fajna praca; tłumaczenie jest często rozrywkowe, szaradowe. Pisanie raczej nie (przynajmniej dla mnie). Lubię mieć napisany dobry wiersz, mieć satysfakcję z dobrego wiersza (dobrego na miarę moich możliwości, oczywiście), ale samo pisanie niespecjalnie mnie uciesza.
Użytkownik: imarba 02.04.2007 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Pierwszy wiersz napisany na egzaminie wstępnym do liceum nie był jak rozumiem debiutem. Co nim było i jak do niego doszło, samoistnie czy z pomocą i zachętą ludzi bliskich? Skąd pociąg do pisania?
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszy wiersz napisany ... | imarba
No nie, nie, to potem drukiem nie wyszło... mieliśmy usprawiedliwić podpowiadanie na lekcjach w dowolnej formie literackiej - a ja bałem się, że nie spełnię warunków rozprawki czy czegoś w tym stylu, więc dla bezpieczeństwa napisałem wierszem, bo - jak sądziłem podówczas - w wierszu wszystko wolno.

Pociąg do pisania? Bierze się chyba stąd, że w naszym domu przyjmowano za naturalne, że każdy człowiek coś pisze, maluje, lepi, na czymś gra, i tak dalej. Wynikło.
Użytkownik: Kemor 02.04.2007 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Młodym, zdolnym i z zauważalnym już dorobkiem Artystą zajmują się niewątpliwie krytycy.
W związku z tym proszę o odpowiedź na dwa pytania:
1/ Czy interesujesz się tą krytyką literacką i jaki ma ona wpływ na Ciebie i Twoją twórczość?
2/ Jakie jest Twoje zdanie o tej krytyce?
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Młodym, zdolnym i z zauwa... | Kemor
Interesuję się krytyką, nie tylko zresztą krytyką zawartą w pismach - szukam recenzji na blogach, na małych stronach internetowych. Bo dobrze wiedzieć na ile rozmaite chwyty literackie się sprawdzają, co się podoba (i komu), co irytuje. Ale, z drugiej strony, nie sądzę, żeby to miało jakiś wpływ na to, co piszę albo jak piszę.

Nie mam zbiorczego zdania o krytyce, podobnie jak nie mam zbiorczego zdania o ludziach, wierszach czy krajobrazach.
Użytkownik: czupirek 02.04.2007 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Ciekawi mnie kwestia przekładów. Tłumaczysz poezję, a co z prozą? Bierzesz ją czasem na warsztat? A może masz jakieś plany z nią związane?
Użytkownik: dehnel1980 02.04.2007 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawi mnie kwestia prze... | czupirek
Przekładałem Sakiego (dla własnej przyjemności, jeszcze w liceum), teraz przekładam dzieło paranaukowe "Historia Rózgi" (ok. 1870 r.), to też są bardzo ciekawe sprawy - tyle tylko, że prozę może tłumaczyć wielu, a rymowaną poezję metryczną - mało kto. Więc skoro mam już pewną smykałkę do rymów, to trochę szkoda mi marnować ją na przekładanie powieści. Chętnie przełożyłbym "Linię piękna" Hollinghursta, przepiękną książkę, którą zmasakrował tłumacz (a Wydawnictwo Muza przypieczętowało ten akt drukiem).
Użytkownik: Czajka 03.04.2007 04:31 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Padło w tej rozmowie nazwisko Prousta przy okazji spotkań z cesarzową, chciałam zapytać, czy znasz, czytałeś Prousta, jeżeli tak to, czy go lubisz, co w nim cenisz, co dla Ciebie jest ważne?
Kiedy go przeczytałeś pierwszy raz i czy do niego wracałeś?
Ja nie czytałam "Lali", natomiast znam jej tematykę i oczywiście owa tematyka nie mogła mi się nie skojarzyć z jednym z piękniejszych literackich opisów relacji wnuka z babcią zawartym w Poszukiwaniu.
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Padło w tej rozmowie nazw... | Czajka
Czytałem w liceum, przez pół roku. Z wielką przyjemnością. A potem jeszcze "Jana Saunteil", ale to już chyba na studiach. I cały czas zamierzam wrócić, szczególnie ostatnio - byłem akurat w Paryżu i w Opera Garnier wydziałem balet oparty na "W poszukiwaniu" (kiedyś widziałem go na Mezzo, dawno temu) - i to było niezwykłe przeżycie, że właśnie w tym miejscu, gdzie błyszczała księżna Oriana, a mężczyźni tłoczyli się we frakach... no cóż, a dookoła swetry. Jak schodziliśmy z P. wielkimi schodami Opera Garnier, mając wokół siebie nie suknie z dekoltami i białe gorsy, ale dzianinę i poliester, po raz kolejny mruknęliśmy "Francja upada".
Użytkownik: Czajka 04.04.2007 13:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałem w liceum, przez ... | dehnel1980
Dziękuję za odpwiedź, namawiam do powrotu - Proust ponownie czytany jest jeszcze świetniejszy.
Przyznam, że pomysł zrealizowania baletu na podstawie Poszukiwania mnie zupełnie zaskoczył, już dosyć karkołomna wydawała mi się adaptacja filmowa.
Bardzo jestem ciekawa na czym to polegało - były wykorzystane jakieś wątki i jakie?
Trudno mi sobie wyobrazić Orianę w balecie.

Swetry w kontekście prozy Prousta, który z taką pieczołowitością opisywał każdy toczek i pantofelki i sam przywiązywał ogromną wagę do ubrania - smutne.
Użytkownik: dehnel1980 04.04.2007 23:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za odpwiedź, nam... | Czajka
Balet, o ile mi wiadomo, nie jest nowy, tylko ponadtrzydziestoletni, Petita, wystawiany po raz pierwszy w 1974 roku. Leciał kiedyś na Mezzo, więc jest pewnie jakoś do zdobycia. Pierwszy akt nudnawy (poza przeginającą się panią Verdurin), w drugiej części ciekawsze, uroczy baron gnący się przed Morelem i dużo czarujących młodych nagich mężczyzn.
Użytkownik: woy 03.04.2007 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Ponieważ dziś od samego rana mało mnie apopleksja nie tkła, chciałbym podrzucić link: http://www.gazetawyborcza.pl/1,75475,4033555.html i zapytać, czy już to czytałeś? I co Ty na to? Podpadłeś Nowackiemu w czymś? Bo moja apopleksja jest stąd, że dawno nie widziałem recenzji napisanej z tak wyraźnie założoną tezą. Nie wiem, może - skoro już raz mnie zaszufladkowano jako antymasłowskiego - teraz będę klasyfikowany jako prodehnelowski, ale nie znoszę czegoś takiego. Noż kurde, napisać, że pisarz w impasie, bo jego wcześniejsze opowiadania są bardziej puste niż późniejsza powieść! Zegarek Nowackiemu idzie do tyłu? Uff... Już mi przeszło. Komentując już na spokojnie - oczywiście nie wiem, czy merytorycznie Nowacki ma rację, bo "Rynku w Smyrnie" nie czytałem. Może mieć, nie o to chodzi. Opowiadania 19-, 22-latka mają prawo być niewiele lepsze od opowiadań 18-latka. Tylko jaka to jest podstawa do oceny rozwoju pisarza, ktory po dobrych kilku latach tworzy powieść taką jak "Lala", powieść, którą ten sam Nowacki uznaje za "najokazalszą" w ubiegłym roku?
Użytkownik: Agis 03.04.2007 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ dziś od samego r... | woy
A mnie się najbardziej podobał zarzut o rozmowy na temat garderoby. Pewnie by ich nie było, gdyby nie to, że najczęściej zadawane przez dziennikarzy pytanie, to: "Dlaczego ubierasz się tak, a nie inaczej?". :-)
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się najbardziej po... | Agis
Ha, żeby było zabawniej, sam Dariusz Nowacki w recenzji "Lali" swego czasu długo rozwodził się nad tym, jak się ubieram, a najwięcej pytań na temat ubrań zadawała mi dziennikarka "Wyborczej" właśnie, do dość żenującego wywiadu w "Wysokich Obcasach".
Użytkownik: verdiana 06.04.2007 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, żeby było zabawniej, ... | dehnel1980
A nikt Cię nie pyta o daty pod wierszami w "Wyprawie na południe"? Nikt nie próbuje interpretować tego jako ciągu dalszego "staroświeckiego" image'u? Frak, laseczka, początek poprzedniego stulecia...? Właśnie czytam "Wyprawę", więc pytam. :-)
Użytkownik: dehnel1980 06.04.2007 01:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A nikt Cię nie pyta o dat... | verdiana
Swego czasu, tuż po wręczeniu mi Nagrody Kościelskich, Justyna Radczyńska zmontowała kapitalny centon krytyczny o mojej poezji, z pewnością dostępny na Nieszufladzie - i tam powtarzają się takie mantry, te same frazy obracane przez różnych krytyków. Są trzy gwoździe żelazne w każdej recenzji: notka polecająca Miłosza, moje ubrania i antydatowanie wierszy.

Notka Miłosza czasem się jeszcze pojawia, moje ubrania są, niestety, nadal osią zainteresowań krytyków recenzujących moje książki (co ciekawe, czytelnicy niespecjalnie się tym interesują), antydatowanie nadal odbija się czkawką - o tyle nieaktualną, że w "Wierszach" gdzie przedrukowano oba poprzednie tomy, zrezygnowałem z antydatowania, które dla krytyków też było jakąś kwestią zasadniczą i osiową, a dla mnie - marginalną.
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ dziś od samego r... | woy
Nie, nie czytałem wcześniej. Cóż, ja nie zwykłem polemizować z partiami ocennymi recenzji, zwłaszcza recenzji własnych książek - bo to są, jak sądzę, sprawy nie podlegające dyskusji. Natomiast mogę się rzeczywiście dziwić tym, że Dariusz Nowacki stawia mi na podstawie "Rynku w Smyrnie" zarzut "impasu pisarskiego", skoro "Lala" powstawała IX. 2000 - XI 2002, natomiast opowiadania kolejno:

"Sanctus sanctus sanctus": 29 IV 1999
"Filc": 16 VII - 3 VIII 1999
"Rynek w Smyrnie" 8 VIII 2001
"Olaf Farbiarczyk" - 20 I 2001
"Patrząc na Stromboli": 7 I 2001 - 8 VIII 2002
"Die Schoepfung": 25 II 2000 - 4 XI 2002

Czyli, jakby na to nie patrzeć, powstawały przed i podczas pisania "Lali" oraz niewydanej powieści "Dni hojności". Nie mówiąc już o tym, że w styczniu wydałem całkiem nowy tom wierszy, co też nie wydaje mi się specjalnym objawem impasu.
Użytkownik: Marie Orsotte 03.04.2007 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie czytałem wcześni... | dehnel1980
>>> oraz niewydanej powieści "Dni hojności".

Czy ta powieść pozostanie niewydana, czy może będzie okazja ją przeczytać?
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: >>> oraz niewyda... | Marie Orsotte
"Dni hojności" być może kiedyś wydam, jeśli zrobię w nich solidne przesieki i dopiszę drugą część.
Użytkownik: Sophie7 03.04.2007 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ dziś od samego r... | woy
Zgadzam się,również czytałam tą recenzje - jest wyjątkowo zjadliwa i jakby bardziej celowała w osobę samego pisarza niż w ksiażkę,którą napisał - puszczam ją mimo uszu i wyczekuję z niecierpliwością na "Rynek w Smyrnie",który póki co,do mojej miasteczkowej ksiegarni nie dotarł
Użytkownik: dehnel1980 03.04.2007 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się,również czyta... | Sophie7
Etam, "wyjątkowo zjadliwa" to ona nie jest :) A Dariusza Nowackiego jako krytyka cenię - zresztą, nie sposób się z nim nie zgodzić, że "Lala" to książka lepsza niż "Rynek w Smyrnie" - bo pełniejsza, dojrzalsza, w dodatku duże formy na ogół nam się bardziej podobają niż opowiadanka. Proszę się nie martwić, do mojej wielkomiejskiej księgarni "Rynek" też nie dotarł - ale to dopiero kilka dni po oficjalnej premierze.
Użytkownik: czupirek 04.04.2007 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
A tłumaczysz tylko na polski, czy z polskiego na inne języki też? Z jakich języków tłumaczysz? Czy na przykład chciałbyś przetłumaczyć coś swojego?

Czy są jakieś utwory, które bardzo chciałbyś przetłumaczyć, ale nie dajesz sobie z nimi rady?

Jak w ogóle traktujesz tłumaczenia - czy na równi z twórczością własną, czy może raczej pobocznie, a może jeszcze jakoś inaczej (albo i wszystko naraz ;-))?

Zastanawiam się też, jak brzmiała Twoja wersja "Sonetu 18." Szekspira. :-) Czy jest to rzecz ujawnialna (przekład, a nie fakt mojego zastanawiania się, oczywiście ;-))?

Użytkownik: dehnel1980 05.04.2007 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A tłumaczysz tylko na pol... | czupirek
Wyrosłem tylko w polszczyźnie i tylko na polski mogę tłumaczyć. Na angielski mógłbym przełożyć instrukcję obsługi pralki, ale nie literaturę piękną. Z pewnością nie będę tłumaczył na języki obce własnej pisaniny - aczkolwiek zawsze z radością współpracuję z tłumaczami (szczególnie na angielski, bo na tym gruncie czuję się najpewniej).

Mam apetyt na "Changing lights in Sandover" Merrilla, ale 500 stron wiersza to nie na moje siły. Chciałbym też przełożyć 110 stronicowy tomik "Reel" Szirtesa, ale skończy się pewnie na wyborze.

Tłumaczenia to twórczość jak każda inna - i jak każda inna specyficzna. Cenię je bardzo wysoko, przede wszystkim jako kapitalną naukę warsztatu poetyckiego, bo ja jestem przecież nadal w fazie nauki.

Nie przypominam sobie przekładania Sonetu 18 akurat.
Użytkownik: verdiana 05.04.2007 00:39 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Użytkownik misiak297 2007-04-05 00:22:55 napisał(a):

Czy mógłbyś jakoś zareklamować dla mnie swoją książkę "Lala"? Przyznam, że znam ją tylko z tytułu i z prestiżowych nagród jakie otrzymuje. W każdym razie byłbym bardzo wdzięczny. Pozdrawiam serdecznie! Mam nadzieję, że dobrze się czujesz w naszej biblionetkowej społeczności.
Użytkownik: dehnel1980 05.04.2007 08:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Użytkownik misiak297 2007... | verdiana
Ja nie zwykłem reklamować swoich książek czy ich streszczać (prośba o streszczenie to zazwyczaj wybieg dziennikarek, które nie przeczytały książki :) ) - na szczęście w Biblionetce pokazało się kilka reklam/streszczeń, a w necie można znaleźć kilka recenzji, które coś Panu o "Lali" powiedzą.
Użytkownik: verdiana 06.04.2007 00:32 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Skąd pomysł na "Garb wskutek gruźlicy kręgosłupa"? Wydaje mi się strasznie turpistyczny, trochę jak poezja Ratonia - czemu akurat ten wiersz umieściłeś na literackie.pl?

Czy dziewczynka z "Dziewczynki" istniała? To było Twoje prawdziwe przeżycie?

Pytam akurat o te dwa wiersze, bo te mnie najbardziej poruszły w "Wyprawie".
Użytkownik: dehnel1980 06.04.2007 01:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Skąd pomysł na "Garb wsku... | verdiana
Pomysł na "Rys. 370. Garb wskutek gruźlicy kręgosłupa" wziął się dokładnie stąd, skąd bierze się w wierszu: z konkretnej fotografii, a raczej ilustracji malowanej z fotografii, znajdującej się na tablicy przedstawiającej choroby kości. Ilustracja, istotnie nosząca nr 370, znajduje się w książce "Lekarz ratujący zdrowie" (pierwszy lub drugi tom, lata 20te), polskiej wersji niemieckich kompendiów wiedzy z przełomu XIX i XX wieku. Zobaczyłem to zdjęcie garbatego dziecka i tak długo za mną chodził ten obraz, ta bezradność i ból, aż pojawił się tekst.

Dziewczynka z "Dziewczynki" istniała, wiem nawet jak miała na nazwisko. Była przepięknym dzieckiem, podobna trochę do Nel z "Pustyni i w Puszczy" z lat 70tych, czyli wielkie błękitne oczy, długie rzęsy i blond loki. Była jednym z najpiękniejszych dzieci, jakie widziałem w życiu.

Zresztą komoda z "Komody" (i dziewczyna z programu i jej matka, opisane w tym tekście) to też autentyki. Komoda stoi u mnie w domu i dalej czeka na remont, co do dziewczyny - nie wiem, czy się odnalazła.
Użytkownik: verdiana 06.04.2007 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Moje ulubione pytanie: Jak wygląda domowa biblioteczka Jacka Dehnela? Półki odkryte? oszklone? Książki poukładane tematycznie? alfabetycznie? seriami wydawniczymi? I jakie to książki? Jakoś nie mogę założyć, że domowej biblioteczki nie posiadasz. :-)

Czy znakujesz jakoś swoje książki? Ekslibris, pieczątka...?
Użytkownik: dehnel1980 06.04.2007 01:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje ulubione pytanie: Ja... | verdiana
Potworny bałagan. Raz, że część książek mam jeszcze w domu, dwa, że Piotr ma inny system i ja mam inny system układania (więc mamy biblioteki rozdzielne), trzy, że nie mieścimy się z książkami, cztery, że mieszkanie jest wynajmowane i większość książek stoi na mocno nieustawnych regałach Puszcza 76 (nieoszklone - a tam gdzie były, szyby wyjęte; w przyszłości chciałbym mieć wielką bibliotekę: część książek luzem, najpiękniejsze w przeszklonych szafach).

A zatem, układ jest taki: w sypialni jest duża biblioteczka Pietii, wąski regał z różnościami (u dołu moje publikacje, wyżej genealogia i heraldyka, wyżej Ceramy), na sąsiedniej ścianie wielka japońska szafa na herbaty, która na paru półeczkach mieści również książki (a konkretnie: naszą bibliotekę gejowską i okołogejowską: "Pierre & Gilles" z autografem, "Tom of Finland", Hollinghurst, Yourcenar, Iwaszkiewicz, Witkowski, etc.). W dużym pokoju książki są w części gabinetowej. Przy wejściu: wąski regał, gdzie na dole są stare książki medyczne, spirytyzm i seksuologia, wyżej niziutkie serie ze zdjęciami z XIX i XX wieku, jezcze wyżej stare roczniki pism o sztuce, w tym "Studio", które zbieram by uzupełnić splądrowaną bibliotekę prapradziadka Brokla. Za moimi plecami dwie półki zrobione ze znalezionych na śmietniku płytkich sosnowych szuflad na pościel ze starego łóżka: u dołu płyty CD, u góry czarna seria PIWowska (i jej wcześniejsza wersja szarawa) i kilka innych serii (szara Czytelnika, z Laurem, Salamandra, BB Muzy, czerwona Czytelnika, 5 tomów Stendhala i 12 Platona i in., niżej rozmaite starocie, najukochańsze cymelia, w tym Słowacki z Brockhausa z 1862 r., pierwodruk "Salome" Wilde'a, podręcznik historii z 1819 r. (od Stworzenia Świata do pokonania zbója Napoleona przez miłościwie panującego cara Aleksandra). W głębi gabinetu po prawej stoi duży regał Pietii, po lewej dwa moje. Na samej górze naukowe i biografie, niżej cztery półki albumów, niżej podział: po lewej miszmasz wysokich ksiażek (Goreye, Chłędowski, trochę książek z przełomu wieków) a pod nimi (w zamykanym "barku") albumy fotograficzne, jeszcze niżej poezja zagraniczna. Po prawej natomiast: literatura polska, niemiecka, francuska, anglojęzyczna, iberoamerykańska, pod nimi reszta poezji zagranicznej i poezja polska.

We wszystkich są ex-librisy. Pietia ma otwartą księgę z greckimi literami P T, dookoła sześć skrzydeł serafickich na tle świetlistej glorii i otok z napisem, ja mam secesyjnego motyla rysowanego jedną linią, a poniżej napis. Ex-librisy są kserowane na kolorowych papierach z matryc, cięte na małe kartoniki i wklejane. Z czym jest wiele radości.
Użytkownik: adriaqx 07.04.2007 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Potworny bałagan. Raz, że... | dehnel1980
magiczna biblioteka :)

może trochę na marginesie..

Jak Jacek Dehnel definiuje miłosć?
Czy czuje potrzebę wniesienia czegoś do polskiej prozy gejowskiej?

Z zainteresowaniem zagłębię sie w Pana twórczosć...od poezji
ale już po maturach :)


pozdrawiam
Użytkownik: dehnel1980 08.04.2007 00:54 napisał(a):
Odpowiedź na: magiczna biblioteka :) ... | adriaqx
Czy ja wiem? Taka zbieranina raczej, trochę z domu, trochę z czasów nasto-, trochę ze słynnego antykwariatu Pana Krzysia na Bielanach, trochę naprawdę fajnych znalezisk.

Nie, przepraszam, ja wprawdzie "robię w pisaniu", ale definicja miłości to nie jest moja działka. Może filozof by sobie poradził, oni szukają formuł. Ja uważam, że miłości nie da się rzetelnie zdefiniować, można ją tylko na różne sposoby przedstawiać.

Nie piszę prozy gejowskiej, nie piszę nawet gejowskiej poezji, jak sądzę (poza może kilkoma pojedynczymi tekstami - jest jeden taki wiersz w "Wyprawie", są fragmenty w "Zegarze, czyli małej liturgii...") ponieważ na ogół interesuje mnie miłość jako taka (czy też: związki międzyludzkie jako takie) a nie jej (ich) aspekt gejowski. Jeśli chodzi o pisanie - bo na przykład bardzo lubię Hollinghursta. Nie wykluczam, że przyjdzie czas, kiedy właśnie ten aspekt będzie dla mnie szczególnie istotny, i wtedy może i napiszę jakąś "powieść gejowską", ale, prawdę mówiąc, nie widzę tego w najbliższych latach.
Użytkownik: Agis 07.04.2007 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Potworny bałagan. Raz, że... | dehnel1980
Brzmi imponująco. :-)
Użytkownik: dehnel1980 08.04.2007 00:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Brzmi imponująco. :-) | Agis
Iiiii tam. :)
Użytkownik: nisha 06.04.2007 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Chciałabym zadać Panu nietypowe pytanie - w jaki sposób narodził się Pana talent pisarski? Czy już od najmłodszych lat lubił Pan pisać, czy odkrył go w sobie dużo później?
Użytkownik: dehnel1980 06.04.2007 23:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałabym zadać Panu nie... | nisha
Zawsze lubiłem opowiadać. Ale "talent" to duże słowo, nie ma co nim szafować.
Użytkownik: Nux 07.04.2007 20:04 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
To jeszcze takie pytanka na końcówkę - czy lubisz spotkania autorskie, spotkania z czytelnikami? Czy wolisz spotkania na żywo, czy nieco bardziej wirtualne? Czy zdarza Ci się już, że ktoś zaczepia Cię na ulicy?
Użytkownik: margerytka5 07.04.2007 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: To jeszcze takie pytanka ... | Nux
Oj chyba rozpoznają i to w dość nietypowych miejscach:) Ja np. rozpoznałam w kasie teatru w którym odbywał się koncert Antonego:) Magiczny i jedyny w swoim rodzaju zresztą. Jeśli mogę mieć zatem pytanie z obszaru muzyki - jak trafił Pan na płyty Antonego? Czy jeszcze coś z muzyki popularnej (brrr ale to określenie tu nie pasuje) Pana ostatnio urzekło?
Użytkownik: dehnel1980 07.04.2007 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj chyba rozpoznają i to ... | margerytka5
A tam to ja byłem w pracy, z "Łossskotem", choć byłbym i tak, nawet gdyby reżyserzy nie planowali tam pojechać. Na szczęście byliśmy jednomyślni: zadzwoniłem, że koniecznie, że wspaniały Antony, i w ogóle, a jeden z reżyserów powiedział: "Tak, wiem, już wam zarezerwowałem bilety". Bardzo to było miłe.

Na Antony'ego trafiłem tak, że mój serdeczny przyjaciel Radzio (z którym przyjaźnimy się, ze zmiennym szczęściem, lat dziesięć) przywiózł jedną z płyt ze Stanów, gdzie często bywa - podobnie jak przywoził Damiena Rice'a czy Rufusa Wainwrighta w czasach, kiedy u nas jeszcze o nich nic nie ćwierkało.

Z muzyki popularnej? Ja nie sądzę żeby Rufus czy Antony byli "popularni". Są? Ja wiem, że to jest czasem opisywane jako "baroque pop" ale nie wiem kto tę durnotę wymyślił. Sporo jest muzyki wymykającej się podziałom. I dobrze!
Użytkownik: verdiana 07.04.2007 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A tam to ja byłem w pracy... | dehnel1980
Antony jest dość popularny, pewnie za sprawą radia PIN, które takich perełek puszcza całe mnóstwo i też zanim się zacznie w Polsce o nich ćwierkać. :-) A Evy Cassidy słuchasz?
Użytkownik: dehnel1980 08.04.2007 00:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Antony jest dość popularn... | verdiana
Ech, no cóż, nie słucham radia PIN, w ogóle właściwie radia nie słucham, tylko płyt - za plecami mam całą ściankę z cd i cały czas coś leci. Eva Cassidy akurat nie (nie, że nie lubię, po prostu nie znam).
Użytkownik: dehnel1980 07.04.2007 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: To jeszcze takie pytanka ... | Nux
Bardzo lubię spotkania - a konkretnie rzecz biorąc: samą ich spotkaniowość, możliwość rozmowy z czytelnikami. Bo jest oczywiście również część męcząca, czyli jeżdżenie pociągami, niewysypianie się, siedzenie w zadymionych knajpach (bo niezadymionej w danej miejscowości nie ma), etc. No ale coś za coś. To, czy spotkanie jest na żywo, czy wirtualne - specjalnie nie czyni różnicy w przyjemności płynącej z rozmowy z czytelnikami. Od dawna mi się zdarzało, że ktoś mnie zaczepiał na ulicy, choć pewnie z czasem powody się zmieniają. Wiadomo: tu zmarszczka, tam siwy włos na mojej skroni... :) A poważnie: tak, jasne. Ale ja też zaczepiam różnych ludzi, to w ogóle jest miłe jak można pogadać z kimś nieznajomym.
Użytkownik: verdiana 07.04.2007 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo lubię spotkania - ... | dehnel1980
A tu mnie zaciekawiłeś: kogo i czemu zaczepiasz? Co sprawia, że zaczepiasz akurat te osoby, a nie inne, i w jakich okolicznościach? :-)
Użytkownik: dehnel1980 08.04.2007 00:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A tu mnie zaciekawiłeś: k... | verdiana
Różnych ludzi, bez reguł. Jeśli mnie np. zainteresuje co akurat mają w ręku (tak poznałem na bazarze na Kole Hilary, przemiłą scenograf z Londynu, która niestety po paru latach mieszkania w Polsce przeniosła się do Zurychu), co mówią (na zajęciach - teraz już raczej nie mam sposobności), jak wyglądają.
Użytkownik: empe 08.04.2007 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
Jestem świeżo po lekturze "Lali" i muszę przyznać, że jestem zauroczona. Czytając miałam wrażenie, że sama jestem obecna przy tych rozmowach, wspominkach.

Powiedz mi, proszę, jak wyglądało pisanie tej powieści? Czy rzeczywiście opierałeś się na notatkach? A może nagrywałeś opowieści babci na dyktafon, czy też pisałeś tylko to, co zapamiętałeś z słyszanych wiele razy historii?

Zastanawia mnie sam proces pisania powieści. Czy ciężko było zdecydować, które ze wspomnień Babci zamieścić w powieści, czy przystępując do pracy wiedziałeś, czego nie może w niej zabraknąć?

Nie wiem, czy takie pytanie już padło, ale czy dużo czasu zajęło Ci spisanie tych historii? I czy w tej chwili, już jakiś czas po wydaniu, jesteś absolutnie zadowolony ze swojego dzieła? A może nachodzą Cię wątpliwości, czy nie lepiej byłoby z którychś historii zrezygnować, aby w ich miejsce mogły pojawić się inne?

Przepraszam za nadmiar pytań. ;)
Użytkownik: dehnel1980 08.04.2007 01:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem świeżo po lekturze... | empe
Pisanie wyglądało, obawiam się, niebywale nudnie - z reguły z góry na dół i od lewej do prawej, ale nie w całości od razu, tylko fragmentami, które potem były łączone. Niczego nie nagrywałem, niczego nawet nie spisywałem. Gadaliśmy sobie - zresztą, ja większość tych historii znałem. Co innego fragmenty dziennika, które są pod koniec książki (wyróżnione kursywą) - to rzeczywiście fragmenty diariusza, którego prowadzenie potem zarzuciłem.

Zasadniczo wiedziałem czego nie może zabraknąć, ale książka rozwija się wedle własnych praw, czasem coś trzeba było przenieść, pominąć, rozbudować, żeby całość działała.

Czas powstawania książki podany jest w datach na końcu (ok. 2 lat), ale wcześniej spisywałem te same historie jeszcze w podstawówce i liceum - potem to zarzuciłem i wróciłem do "Lali" (wtedy jeszcze pod innym tytułem) na studiach.

Nie wiem, czy jestem "absolutnie zadowolony" z "Lali" - raczej nie. Ale to jest książka sprzed pięciu lat prawie, mam do niej nieco inny stosunek niż do czegoś nowego, bardziej zdystansowany. I, ze względu na bohaterkę, duży sentyment. Nie umiem tego rzetelnie ocenić.
Użytkownik: verdiana 08.04.2007 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOTKANIE ZAKOŃCZONE ... | verdiana
W imieniu Redakcji i wszystkich Biblionetkowiczów chcę serdecznie podziękować Jackowi Dehnelowi, który przez kilka dni odpowiadał na nasze pytania.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: