Dodany: 30.05.2011 23:16|Autor: tynulec

Czytatnik: Myśli pozbierane

4 osoby polecają ten tekst.

Poezja w moim życiu


Nie wiem czy poezja jest bardzo ważna w moim życiu. Ma w nim jednak swoje miejsce. Pamiętam mój pierwszy wiersz, który wywarł na mnie ogromne wrażenie, a było to kilkanaście lat temu. Lekcja polskiego, chyba czwarta klasa podstawówki i "Wędrówka" Danuty Wawiłow. Mocno utożsamiłam się z podmiotem lirycznym. Potem długo, długo nic. Żaden wiersz nie zapadł już tak głęboko w pamięć. Dopiero "Jestem Julią" Poświatowskiej. To było moje pierwsze spotkanie z tą poetką. Należy do tych, które lubię czytać. Myślę, że jej wiersze są bardzo oryginalne. Nie zetknęłam się jeszcze z poezją podobną do poezji Poświatowskiej. Podoba mi się "organiczność" i opisy miłości, a wszystko to przepełnione nią samą i jej chorobą. Jest to poezja bardzo osobista, a tym samym dla mnie bardzo prawdziwa. Poświatowska dała siebie zupełnie, oddała się czytelnikowi, mając chyba nadzieję, że zostanie zrozumiana, a może wiersze były dla niej terapią, oswajaniem się ze śmiercią, a to jak odbierze ją czytelnik nie miało dla niej znaczenia. Chyba odpowiedź nie ma dziś znaczenia.

W mojej skromnej biblioteczce.
Na pierwszym roku studiów kupiłam sobie pierwszy tomik jej poezji, a kilka dni temu zawędrowałam do antykwariatu, gdzie miałam szukać Kapuścińskiego, a znalazłam Poświatowską. I chyba klamra się zamknęła, bo właśnie kończę ukochane studia.


Wędrówka

Pewnego dnia
wyjdę z domu o świcie,
tak cicho,
że nawet się nie zbudzicie.

I pójdę,
i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
I nie wezmę ze sobą nikogo,
tylko tego małego chłopaka,
co wczoraj na schodach płakał
i bał się wrócić do domu,
a dlaczego
to tego
nie chciał powiedzieć nikomu.

I jeszcze weźmiemy ze sobą
tego czarnego kotka,
co miauczy zmarznięty na progu
i każdy odpycha go nogą,
i nie chce go wpuścić do środka.

I będziemy tak szli i szli
drogami, lasami, polami,
i każdy dzieciak,
i każdy pies
będzie mógł iść razem z nami.

I będziemy tak szli i szli
aż kiedyś,
po latach wielu,
staniemy wreszcie u celu.
I będzie tam ciepła ziemia
i dużo, dużo nieba,
i każdy będzie miał to,
czego najbardziej mu trzeba.

I będzie wspaniale.
Tak!
I niczego nie będzie nam brak!
I tęsknić nie będę wcale!
I tylko czasami, czasami
pomyślę,
że byłoby dobrze,
gdybyście wy
byli z nami...

D. Wawiłow

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7055
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: Zoana 31.05.2011 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy poezja jest ... | tynulec
Moja "przygoda" z poezją zaczęła się podobnie, tylko w moim przypadku to były dwa wiersze, recytowane mi niejednokrotnie przez moją Mamę, wieczorem do snu, jeszcze chyba nie chodziłam wtedy do szkoły. Wiele różnych wierszy mi recytowała, ale te dwa to było "to", choć wtedy prawdopodobnie nie do końca je rozumiałam. Do dziś znam je na pamięć - "Przypływ" Władysława Broniewskiego i "Historia o czarownicach" Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

A co do Poświatowskiej, to pamiętam, że dawno temu na konkursie recytatorskim dostałam wyróżnienie za "Wenus", ponoć taka obrazowa i sugestywna była moja interpretacja. A chodziłam wtedy do gimnazjum, jeśli nie do podstawówki. ;)
Użytkownik: tynulec 31.05.2011 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja "przygoda" z poezją ... | Zoana
Broniewski napisał kiedyś:

Nie wiem co to poezja
nie wiem, po co i na co,
wiem, że czasami ludzie
czytają wiersze i płaczą.

Ja też nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie po co mi poezja i co mi daje, ale dotyka chyba najwrażliwszej części ludzkiej duszy. Wywołuje pewne stany emocjonalne, które trudno opisać. Spotkanie z poezją jest zupełnie inne od spotkania z książką i tylko człowiek mógł wymyślić obie, jakże niesłychanie wspaniałe formy wyrazu ludzkiej kultury.

Możesz wpisać tu Twoje wiersze z dzieciństwa?
Użytkownik: Zoana 31.05.2011 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Broniewski napisał kiedyś... | tynulec
A z przyjemnością.


Władysław Broniewski
"Przypływ"

W morze spienione, w szumiące morze
gwiazdy spadały i nikły.
Oto ci serce dzisiaj otworzę —
to przypływ, miła, to przypływ!

Nocy tej księżyc poszedł na przełaj
przez srebrne wody Śródziemne,
fala do brzegu szła i ginęła,
jak giną słowa daremne,

fala ginęła, fala wracała,
jak miłość, której nie trzeba,
i obojętna gwiazda spadała
z obojętnego nieba.

Miłość konała, jak na gruźlicę
konają piękni i młodzi,
i w konającej patrzałem lice
z rozpaczą, że już odchodzi.

Mówiłem sercu: "Milcz o miłości,
serce uparte i dumne" —
a miłość rosła we mnie jak kościół,
dokąd wniesiono już trumnę.

Słowa miłości, słowa rozpaczy
zdławiła noc głuchoniema.
Kochać — to znaczy: dotknąć, zobaczyć,
a ciebie nie ma... nie ma...

Nocy tej przypływ bił o wybrzeże
zagniewanymi falami.
Byliśmy prości, byliśmy szczerzy,
byliśmy smutni i sami.

I słów nie było. I niepojęta
tkliwość złączyła nam dłonie...
Ja nie pamiętam, nie chcę pamiętać,
że miłość była w agonii!

Ach! ona świeci blaskiem wspaniałym
w gwiazd spadających hymnie!
Gwiazdy — to mało, morze — to mało,
jeżeli miłość jest przy mnie,

bo wtedy mogę ująć w ramiona
świat od miłości mej szerszy
falą wezbraną, falą szaloną
nie napisanych wierszy...

Miła, ja płaczę... Gwiezdny alkohol
ma posmak cierpki i przykry.
Fala powraca szemrząc ci: "Kocham".
To przypływ, miła, to przypływ.
Użytkownik: Zoana 31.05.2011 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A z przyjemnością. W... | Zoana
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
"Historia o czarownicach"

Świeciły trzy księżyce,
Leciały trzy czarownice,
Leciały z daleka po niebieskich drogach,
czasem ginęły w chmurze -
- a na Łysej Górze
diabeł, diabeł na nie czekał,
o złotych rogach.

Jedna miała rudy włos,
na czarnej miotle leciała w skos.
Hej! Hej! Hej! Hej!
Druga, jak ćma siwa,
trzymała się ożoga
półżywa -
Hej! Hej! Hej! Hej!
A trzecia nieboga
podobna do białej jaskółki,
miała złociste włosy, na nich wieniec z witułki
rwanej o północku na łące
w miesięcznej poświacie.
Miała usta czerwone, ciało kocim sadłem
świecące
i oczy płonące cierpieniem upadłem.
Jechała na łopacie.
Hej! Hej! Hej! Hej!
Na Łysej Górze, pod cieniem trzech krzyży,
diabeł zasiadł posępny przy ognisku czerwonem,
owinął się ogonem,
rękami objął kopyta
i czarownic się pyta:
tej, której włos ryży,
tej, co siwa trzęsąca,
i tej, która srebrniejsza niźli talerz miesiąca: -
Za co go kochają - ?
I rzecze ta ryża ruda:
"Kocham cię, szatanie,
miłują cię me usta za twe całowanie,
za szaleństw cuda.
Tyś mąż!
Kto cię zaznał, ten twój!
Ramieniem mnie zwiąż
i zawsze przy mnie stój!
Wszystko jest kłamstwem w świecie, prócz twego uścisku,
on jest trójkątem w gwieździe Salomona,
ku niemu lecę jak błyskawica
w drzew nocnym szumie, w nietoperzy pisku,
ja, czarownica szalona!"

- I rzecze ta stara siwa,
brzydka jak płaz:
"Ciało moje - pusta płachta,
skarby z niej wykradł mi czas.
Tak to bywa.
Kochali mnie księża, szlachta,
królowie, pany, sam Bóg!
Dziś jam zdeptana siłą młodych nóg,
jako szczypawka lub skorek,
i jeno dla ciebie jeszcze skarb zawiera
mój pusty worek.
Nocą, gdy księżyc prószy,
przychodzisz ku mnie -
Stajesz u wezgłowia
i chciwymi rękami w ciała mego trumnie
szukasz pięknej jak kwiat złotogłowia
mej duszy.
Ty jeden, jeden jeszcze chcesz czegoś ode mnie.
Więc wlokę się za tobą w niepowrotne ciemnie
i kocham cię, kocham, szatanie,
za łaskę twoją: - cudne pożądanie!"

Szatan milczy, gładzi brodę,
na trzeciej czarownicy spogląda urodę
i wzywa ją do siebie, sadza na kolanach,
- jałowiec trzaska w polanach.
I płyną ciche słowa, smutne jak śpiew łabędzi:
"Tęsknota mnie tu pędzi,
tęsknota wichrowa
i żałość bez miary. -
Zdradził mnie Jasiek jedyny.
Ty mi dochowaj wiary
i nie krzywdź mnie bez winy.
Za miłość zapłać miłością,
za pożądanie pragnieniem -
choć jesteś jeno ciemnością
i Bożym cieniem. -
Zabierz mnie do domu,
nie daj mnie nikomu,
ani ludziom, ani bogom,
przyjaciołom ani wrogom,
gdyż nigdy nie słyszano,
nigdy nie mówiono,
by diabeł, diabeł rzucił duszę potępioną!"

Na Łysej Górze czernią się trzy krzyże,
tańczą wkoło widma białe i cienie chyże.
Hej! Hej! Hej! Hej!
Użytkownik: tynulec 01.06.2011 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Maria Pawlikowska-Jasnorz... | Zoana
Wiersz Broniewskiego przepiękny, brzmi jak bajka na dobrą, spokojną noc. Ale wiersz Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej dla mnie osobiście przerażający! Myślę, że jako dziecko bałabym się tych czarownic i diabła.

Kiedy napisałaś o wierszach recytowanych Ci przez mamę na dobranoc, przypomniało mi się, że u mnie w domu stałymi mieszkańcami byli Tuwim i Brzechwa. Ich wiersze dla dzieci recytowało się u nas całymi dniami:) Był Leń i Zosia Samosia, i Abecadło, Murzynek Bambo, Warzywa ze straganu, Kaczka Dziwaczka, Ptasie radio. Jakie wspaniałe wspomnienia wróciły:)!
Użytkownik: Zoana 01.06.2011 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiersz Broniewskiego prze... | tynulec
A mnie ten wiersz nigdy nie przerażał, chyba zawsze traktowałam go jako taką wierszowaną bajkę, a przecież bajek dla dzieci o czarownicach i diabłach jest multum. Zawsze lubiłam takie mroczne opowieści. Jak teraz o tym pomyślę, to dochodzę do wniosku, że kochana Mama raczyła mnie głównie takimi opowieściami. ;) Często cytowała słynne:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?

Pawlikowska napisała też śliczny wiersz o swojej wiewiórce, generalnie bardzo wesoły, z wyjątkiem końcówki, w której opisuje śmierć ulubieńca. I właśnie ten fragment zwykła recytować mi Mama:

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
"Wiewiórka" (fragment)

Aż raz - w godzinie złej, urzeczonej -
Drzwi zgniotły kłębek rudoczerwony.
Już się wiewiórka po ziemi wlecze,
zmoczona z krzyża wytrysłym mleczem,
A piękny ogon, płomyk borowy,
Uwiądł, tragicznej pełen wymowy.
Z oczami w moich - drżąca ze zgrozy,
Bez księdza, modlitw i bez narkozy
Daje mi lekcję dumy milczenia,
Gdy przyjdzie płacić długi istnienia.
I bierze - obca wszelkiej pociesze -
Z zimnych rąk śmierci - twardy orzeszek...

Poza tym, że ten fragment jest bardzo smutny i tragiczny, to jest w moim odczuciu niewymownie piękny i przejmujący. Do tej pory jestem pod ogromnym wrażeniem tego wiersza i tego, że można śmierć opisać w taki sposób, i to śmierć nie ukochanego człowieka, ale ukochanego zwierzątka. W zasadzie, to za sprawą Mamy i jej wytrwałych wielokrotnych recytacji ulubionych wierszy, ja również zakochałam się w poezji w ogóle, a w twórczości Pawlikowskiej w szczególności. I za to zawsze będę Jej wdzięczna.

Tak, u mnie Brzechwa i Tuwim również często gościli. I jeszcze Wróbelek Elemelek Hanny Łochockiej, którego czytaliśmy dla odmiany z Tatą. :)

Jak już przy wspomnieniach z dzieciństwa jesteśmy, przypomniał mi się jeszcze jeden wierszyk, a może fragment dłuższego wiersza, który moja Mama szczególnie lubiła, a leciał mniej więcej tak:

Zapytywał zimorodek:
gdzie też tutaj jest wychodek?
Na to gęś mu tak odgędzie:
w tym lokalu można wszędzie!

Niestety nie mam pojęcia, kto jest autorem.
Użytkownik: Zoana 01.06.2011 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie ten wiersz nigdy n... | Zoana
A tak w ogóle, to "Wędrówka" bardzo mi się podoba, chętnie poczytałabym inne wiersze Danuty Wawiłow. Może mogłabyś mi coś polecić na początek?
Użytkownik: tynulec 01.06.2011 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A tak w ogóle, to "Wędrów... | Zoana
Niestety nie znam innych wierszy Danuty Wawiłow. Będąc kilkuletnim uczniem, nie zaczęłam poszukiwań jej tomików wierszy. Chyba nawet z nikim nie dzieliłam się tym, że "Wędrówka" wywarła na mnie takie wrażenie, więc nikt też nie podsuwał mi niczego tej autorki. Wiem, że pisała dla dzieci najpierw swoich, a potem wydawała bajki i wiersze, chcąc dotrzeć do szerszej publiczności.

W BiblioNETce jest sporo jej dzieł, więc jeśli Ci się spodobała "Wędrówka", wystarczy iść dalej, za ciosem może sugerując się właśnie bnetką:)

Użytkownik: Zoana 01.06.2011 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety nie znam innych ... | tynulec
Zobaczę więc, co mają w mojej bibliotece. :)
Użytkownik: maramara 31.05.2011 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy poezja jest ... | tynulec
A czy ja tu mogę wrzucić mój ukochany wiersz?
Użytkownik: tynulec 01.06.2011 10:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy ja tu mogę wrzucić ... | maramara
O tak, jak najbardziej:)
Użytkownik: maramara 01.06.2011 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak, jak najbardziej:) | tynulec
A, to proszę (uwielbiam go i znam na pamięć)!

Łuskanie grochu (Urszula Kozioł)

... muszę wziąć go całego (mruczała kobieta)
z kolorem jego skóry i zapachem potu
także szyję, czerwony worek jego głosu,
niczego nie wybiorę w nim kiedy go biorę.
Tak mruczała kobieta przy łuskaniu grochu

(a w grochu się przebiera choć z jednego strąka).

Bo jeśli go wybrałam w nim przebrać nie mogę
jak usta to i oddech i słowa z oddechem
jego ręce też muszę choćby były nie te
o jakie mi chodziło. Innych nie wybiorę.
Nawet jeśli rąk nie ma, jeśli są w domyśle
miejsca w których powinny być i miejsca także.

A potem będę czekać czy przyjmie się we mnie
tak jak szczep się przyjmuje. Wtedy jestem glebą.
A czasem jest odejście. Wtedy jestem raną
powolnym oderwaniem oczu rąk słów gestów
wewnętrzną amputacją łożyskiem bez rzeki
nie wyrzucę go z siebie tak jak groch z łupiny.

(Wszedł pijany mężczyzna zwalił się za stołem).

Jesteśmy urodzone ażeby ból znosić
brzemienność chleba w ciało jest dla nas powszednia
zatem chleba krąg dzieląc dzielimy i siebie
żeby co podzielone znów nasycać chlebem.
Kobiety — myślę o tych z piersiami po pępek
o kobietach ja mówię co jak kangurzyce
ich ręce łuskające groch zachłanne ręce
wygrażające niebu pazurami w ziemi.

Mężczyźni dzielą globy jak się chleb rozdziela
jest jałowy ich podział a w krew się przemienia
więc porastając strachem chronią się w alkohol
i wciąż są szczelni strachem — mruczała kobieta
łuszcząc groch — i to wszystko na tym można skończyć.

(Mężczyzna pięścią w stół i jeszcze o stół głową)

Niczego nie wybiorę w nim skoro go biorę
muszę wziąć go całego. Śmiałość jego marzeń
i strach jego na siebie wziąć muszę gdy nocą
zrywa się zlany potem z wizją krachu świata
i przejść ponad tym strachem jak się w bród przez rzekę
wezbraną idzie w rękach wysoko unosząc
powszedniość ocalenia czyli chleb i ciało.

Jego czułość i chamstwo także przyjąć muszę
bo silniejszy o miłość którą cofnąć gotów
miłością koczowniczą słabszy jest zarazem
bowiem trzeba mieć siłę ażeby ból znosić
nie żeby go zadawać — myślała kobieta.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: