Dodany: 30.05.2011 11:09|Autor:

Książka: Motyl
Genova Lisa
Notę wprowadził(a): littleangel_

nota wydawcy


„Motyl” to jedna z najpiękniejszych i najbardziej poruszających książek ostatnich lat. Niezapomniana opowieść o kobiecie sukcesu, która w wyniku okropnej choroby stopniowo traci swoje myśli i wspomnienia, i tym samym odkrywa, że każdy nowy dzień przynosi jej inne spojrzenie na miłość i życie.


Alice Howland jest dumna z życia, na które tak ciężko zapracowała. Ma pięćdziesiąt lat, jest wykładowcą psychologii na Harvardzie, światowej sławy ekspertem w dziedzinie lingwistyki oraz żoną odnoszącego sukcesy męża i matką trójki dzieci. Kiedy coraz częściej zdarza jej się tracić pamięć i orientację, decyduje się na wizytę u lekarza. Tragiczna diagnoza choroby Alzheimera o wczesnym początku całkowicie zmienia jej życie.

Kiedy nieuleczalna demencja pozbawia ją tożsamości, dotychczas niezwykle niezależna Alice walczy, by nauczyć się żyć każdą chwilą. Musi przewartościować swoje relacje z mężem, uznanym naukowcem oraz oczekiwania w stosunku do dzieci, a także postrzeganie siebie samej w otaczającym ją świecie.


"Motyl", powieść jednocześnie piękna i przerażająca, to poruszający i niezwykle żywy obraz życia z chorobą Alzheimera, który pozostaje w pamięci jeszcze na długo po zamknięciu książki.

[Papierowy Księżyc, 2011]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10855
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 37
Użytkownik: Pani_Wu 30.06.2011 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: „Motyl” to jedna z najpię... | littleangel_
Postawiłam książce ocenę dobrą. Ponieważ to jest książka rzeczywiście dobra, solidnie przygotowana. Natomiast uważam, że jest mocno przereklamowana.

1) Po pierwsze jest to powieść pisarki amerykańskiej. Oznacza to, że autorka solidnie odrobiła zadanie domowe, ale warstwa emocjonalna jest powierzchowna. To są według mnie dwie typowe cechy większości książek amerykańskich pisarzy (dopracowanie szczegółów tematycznych i powierzchowność w sferze emocji). Z zadaniem domowym problemu nie było – autorka pisała o sprawach, którymi zajmuje się zawodowo. Natomiast emocji w książce znalazłam niewiele jak na moją słowiańską duszę. Po „achach” i „ochach” na okładce i wewnątrz tomu, spodziewałam się czegoś więcej niż naukowej wiwisekcji przypadku.

2) Warstwa faktograficzna imponuje solidnym przygotowaniem i z tego względu warto tę książkę przeczytać. Choroba Alzheimera dotyka wiele osób i może się zdarzyć, że w jakiś sposób stanie się udziałem nas samych – poprzez chorą bliską osobę na przykład. Z drugiej strony szczegóły medyczne w książce powodują, że problem jest wzięty „na rozum”. Intelektualizowanie to często stosowany system obronny, żeby nas emocje nie powaliły. Dlatego trudno pogodzić w jednej książce intelektualne podejście do choroby jako przypadku medycznego z uwarunkowaniami genetycznymi, z emocjami, które ta choroba wywołuje.

3) Warsztatowo książka jest także dobra. Piszę o tym, ponieważ mocno reklamuje się ją jako debiut. W moim poczuciu to jedna z książek napisana zgodnie ze schematem, którego uczą na warsztatach kreatywnego pisania. Na okoliczność debiutu, to nie jest zarzut.

Podsumowując swoje wywody: sukces książki związany jest z silną promocją, nośnym tematem i gruntowną znajomością problemu przez autorkę. Natomiast zachwyty nad stroną emocjonalną są przesadzone. Ale być może dlatego, że dla duszy słowiańskiej książka musiałaby być bardziej duszoszczypatielnaja niż jest, aby nazwać ją poruszającą.

Warto tę powieść przeczytać ze względu na temat, ale nie jako literaturę piękną, jak ją zaklasyfikowano.
Użytkownik: Raincloud 18.08.2011 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Postawiłam książce ocenę ... | Pani_Wu
Zgadzam się. Również czuję niedosyt, głównie przez opinie z okładki, które mówią, że książka jest bardzo wnikliwym i poruszającym studium psychologicznym osoby, dotkniętej tej chorobą. Myślę, że emocje powinny w tym przypadku odgrywać główną rolę. Brakowało nie tylko wgłębienia się w emocje głównej bohaterki, ale i jej rodzimy. Rozumiem, że autorka świadomie wybrała sposób patrzenia na sytuację właśnie z perspektywy chorej osoby, ale trochę mi brakowało nakreślenia odczuć i myśli jej męża i dzieci.
Ogólnie jednak dobrze czytało się tą książkę i temat jest bardzo ciekawy, być może to tylko subiektywny niedosyt w niektórych aspektach powieści.
Użytkownik: Pani_Wu 18.08.2011 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się. Również czuj... | Raincloud
Dwie osoby z subiektywnym niedosytem to zastanawiające :) Ciekawe w sumie ile musi być tych niedosytów, żeby uznać, że jest on obiektywny?

A na poważnie - nie masz wrażenia, że opinie z okładki przestają już być rzetelnym źródłem informacji? Zatem niech żyje biblioNETka !
Użytkownik: Raincloud 19.08.2011 08:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwie osoby z subiektywnym... | Pani_Wu
Zazwyczaj do opinii z okładek podchodzę dość nieufnie, ale przyznaję, że tym dałam się trochę zwieść. Były dość jednomyślne, że aż przekonujące :)
Jednak tak sobie myślę, że być może mamy zupełnie inne oczekiwania od czytelników amerykańskich i interesują nas trochę inne poziomy tej samej historii.
Użytkownik: Pani_Wu 19.08.2011 08:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Zazwyczaj do opinii z okł... | Raincloud
Tak, masz rację. Zauważam, że coraz mniej odpowiadają mi książki amerykańskich pisarzy. Nawet jako rozrywka. Zaczynam się nawet łapać na tym, że "o, amerykańskie, a to nie, dziękuję" :)
Mówimy o nowych książkach, a nie o wielkich klasykach :)
Użytkownik: jakozak 19.08.2011 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwie osoby z subiektywnym... | Pani_Wu
Tak - opinie z okładek są mylne. One nie mówią prawdy o książce. Tu chodzi o to, żeby sprzedać. A więc musi być naj...
Użytkownik: Pani_Wu 19.08.2011 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak - opinie z okładek są... | jakozak
Tudzież "towarzystwo wzajemnej adoracji" czyli różni pisarze podbijają sobie bębenek, a wydawcy zaraz widzą "drugiego..." w miejsce kropek wstawić nazwisko autora aktualnych "bestsellerów" :)
Użytkownik: jakozak 19.08.2011 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Tudzież "towarzystwo wzaj... | Pani_Wu
Na to samo wychodzi.
Użytkownik: Natii 10.02.2012 06:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się. Również czuj... | Raincloud
Przede wszystkim książka z założenia miała opisywać chorobę z punktu widzenia chorego, nie opiekuna, więc to oczywiste, że nie ma wgłębiania się w emocje rodziny. O Alzheimerze zawsze mówi się z punktu widzenia opiekuna, więc uważam, że to bardzo dobrze, że w końcu pojawiło się coś z punktu widzenia chorego. Z drugiej strony autorka bardzo dobrze pokazała reakcje i zachowania rodziny, z których moim zdaniem można wyczytać bardzo, bardzo dużo emocji - nie są one dosłownie nazwane, ale chociażby z zachowania męża Alice można czytać emocje jak z otwartej książki (zresztą zachowania i reakcje dzieci też są przedstawione bardzo dobrze, prawdziwie i też można z nich wiele wyczytać). Jeśli jednak odczuwasz niedosyt, proponuję zajrzeć na jakiekolwiek forum dla opiekunów (chciałam tutaj podać link do jednego bardzo dobrego polskiego forum, ale niestety strona jest właśnie w przebudowie) - choć nie będzie to lektura łatwa.

Jeśli chodzi o Alice i jej chorobę, nie mogła ona zostać lepiej przedstawiona przy założeniu, że pokazujemy sytuację z punktu widzenia chorej osoby - inaczej książka nie byłaby wiarygodna. Nie można bardziej wgłębić się w emocje osoby chorej na Alzheimera, niż to zrobiła autorka książki. Gdyby książka opowiadała o chorobie nie dotykającej umysłu, to jak najbardziej można się wgłębiać i wgłębiać w opisy emocji bez końca. W przypadku Alzheimera nie jest to możliwe i tę chorobę bardziej wymownie opisuje się, opisując zachowania, nie emocje. Które zresztą też są pokazane - od początkowego zagubienia Alice przez wybuchy gniewu i ataki paniki po stopniowe zapadanie się zwyczajnie w nicość, im więcej jej mózgu jest niszczone przez chorobę.

Ta książka jest przesiąknięta emocjami (tyle że nie zawsze dosłownie nazwanymi) - powie Ci to każdy, kto miał lub ma do czynienia z chorobą Alzheimera na co dzień. Jest tak prawdziwa i wnikliwa, że już bardziej nie mogła być w przypadku tej choroby.
Użytkownik: Natii 10.02.2012 06:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Postawiłam książce ocenę ... | Pani_Wu
A propos emocji, przeczytaj proszę, co napisałam poniżej. :-)

Tutaj tylko dodam - książka nie bez przyczyny jest polecana przez tak wiele osób bezpośrednio związanych z tematem (czy jako opiekunowie, czy jako sami chorzy, jeszcze na tyle świadomi, że mogą ją zrozumieć). A jest polecana, bo osobę związaną z tym tematem (przepraszam za tak niefortunne określenie, ale nic lepszego nie przychodzi mi do głowy, może: bezpośrednio zainteresowaną?) porusza.Tu nie chodzi o promocję. Książka autentycznie porusza, bo - jak napisałam już poniżej - jest prawdziwa od początku do końca i aż boli w swojej prawdziwości. Bo dokładnie i wiernie przedstawia zarówno zachowania, jak i emocje chorych i opiekunów - tak wiernie, że niejedna osoba bezpośrednio zaangażowana odnajdzie w tej książce zwyczajnie siebie i opis swojej codzienności. Książka porusza, bo czytasz ją i co chwilę masz ochotę powiedzieć: "o, to znam; o, dokładnie tak było; o, i o tym napisała, to niesamowite!".

Jeśli chodzi o nośność tematu, to zupełnie się z tym nie zgadzam - na pewno w Polsce temat nie jest nośny, a o chorobie Alzheimera się nie mówi.
Użytkownik: Natii 10.02.2012 06:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Postawiłam książce ocenę ... | Pani_Wu
Jeszcze a propos Twojego punktu 2) - do Alzheimera trzeba, niestety, często "podejść na rozum", bo inaczej człowiek by zwariował. Można oczywiście emocjonalnie wziąć do siebie słowa bliskiej osoby, która krzyczy Ci w twarz, że ją okradasz, że Cię nienawidzi, etc. (i się tym zadręczać), ale można też - i moim zdaniem jest to lepsza reakcja i lepsze podejście - rozumowo sobie wytłumaczyć, że te słowa są wywołane przez chorobę, która niszczy mózg i tak naprawdę nie są prawdziwe. Podchodzenie do Alzheimera wyłącznie w sposób emocjonalny nie jest możliwe i przede wszystkim nie jest dobre. Czasem trzeba emocje częściowo wyłączyć lub odsunąć trochę na bok, bo, jak napisałam, inaczej człowiek by zwariował. Medyczne, rozumowe podejście do Alzheimera jest bardzo potrzebne, bo wielu opiekunów, zwłaszcza w początkowej fazie choroby ich bliskich, zwyczajnie nie rozumie (tak jak nie rozumiał tego mąż Alice, co jest świetnie pokazane w książce), że zachowania ich bliskich nie są podyktowane złą wolą, złośliwością, lenistwem, a zmianami w mózgu. Niby teoretycznie to wiedzą, ale w praktyce i tak podchodzą do choroby bardzo emocjonalnie (co nie jest dobre. Tak, emocje miłości, czułości są jak najbardziej potrzebne w opiece na chorym, ale potrzebny jest też rozumowy dystans). Co jest na swój sposób oczywiste, zazwyczaj opiekujemy się przecież osobą nam bardzo bliską i patrzenie na to, jak choroba zabiera jej umysł, jest bardzo, bardzo trudne.

Takie medyczne wyjaśnienia są potrzebne w przypadku Alzheimera i bardzo pomagają - i zrozumieć chorobę, i lepiej dzięki temu sobie z nią radzić (mam tutaj na myśli oczywiście opiekuna).
Użytkownik: Marylek 10.02.2012 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze a propos Twojego ... | Natii
No, to do schowka ją, niestety. ;)
Użytkownik: Pani_Wu 10.02.2012 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze a propos Twojego ... | Natii
Witam,
Przede wszystkim nie chciałam nikogo, swoją wypowiedzią urazić.
Bardzo jestem Ci wdzięczna za Twoje uwagi, bo widzę, że zupełnie inaczej odbiera tę książkę człowiek, który opiekuje się osobą chorą na Alzheimera, a inaczej ktoś, kto zna tę chorobę tylko ze słyszenia.
Myślę, że często jest tak, że jeśli nie zetkniemy się osobiście z jakimś problemem, to go nie rozumiemy. Możemy wtedy być nawet wobec innych osób niesprawiedliwi w swoich ocenach lub gruboskórni.
Teoretycznie poszerzenie wiedzy na dany temat powinno pomóc w byciu bardziej uważnym, empatycznym, akceptującym różne sytuacje, ale nie zawsze to się sprawdza.
Być może dla kogoś takiego jak ja, bardziej poruszająca byłaby książka napisana z punktu widzenia opiekuna osoby chorej. Łatwiej byłoby mi się zidentyfikować z bohaterem, zrozumieć różne trudności, które się z tym wiążą i ograniczenia. Na pewno takie pozycje istnieją. Natomiast podczas lektury "Motyla" nie byłam w stanie dostatecznie wczuć się w sytuację osoby chorej, pomimo, że rozumiałam jak ogromne spustoszenie czyni choroba w jej mózgu. Nie zeszła ta książka u mnie z poziomu rozumu do poziomu emocji. Być może, nieświadomie, broniłam się przed tym, bo to mogą być bardzo silne emocje, zbyt silne dla mnie, abym mogła je unieść. Prościej zablokować się i odrzucić. Ale na pewno nie lepiej, utrzymanie murów obronnych kosztuje dużo energii.
Nikomu, także sobie, nie życzę takiego losu, jaki spotkał bohaterkę książki, ani jej rodzinę, która musiała patrzeć jak ukochana osoba traci swój najistotniejszy skarb - pamięć.
Użytkownik: Natii 10.02.2012 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, Przede wszystkim... | Pani_Wu
Ja się nie czuję urażona. :-) Po prostu bardzo mnie zaskoczył Wasz odbiór tej książki i poczułam się w obowiązku trochę ją "obronić" i właśnie przedstawić punkt widzenia opiekuna.
Tracenie pamięci z powodu Alzheimera jest straszne, ale to tylko jedno z bardzo wielu spustoszeń czynionych przez tę chorobę (o czym też wie niewiele osób, utożsamiając Alzheimera tylko z utratą pamięci). Jeszcze jakoś można sobie z tym poradzić, przyzwyczaić się do tego. Gorzej, kiedy chory zamienia się w coraz mniejsze dziecko, które trzeba karmić, przewijać, myć, wymyślać zabawy - a to wszystko jest szczególnie trudne na etapie choroby, kiedy chory przejawia wzmożoną agresję i nie chce współpracować czy zwyczajnie być posłusznym. ;-) Autorka kończy książkę, zanim Alice znajdzie się w tym etapie choroby - nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale skoro miał być punkt widzenia chorego, to dalej raczej już nie mogła pójść...
Alzheimer rujnuje kompletnie wszystko - zaczyna od umysłu i sukcesywnie rozprzestrzenia się na całe ciało - i to jest chyba najstraszniejsze.
Użytkownik: Natii 10.02.2012 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, Przede wszystkim... | Pani_Wu
Jeśli chodzi o punkt widzenia opiekuna, znalazłam tylko to: sklep.biblionetka.pl/... - ale sama nie czytałam.
Użytkownik: Pani_Wu 10.02.2012 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o punkt widz... | Natii
Dziękuję za odpowiedź i linka do książki :-)
Użytkownik: Natii 10.02.2012 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za odpowiedź i l... | Pani_Wu
:-)
Użytkownik: Marylek 04.05.2012 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, Przede wszystkim... | Pani_Wu
Być może mam mało słowiańską duszę. Dla mnie książka wstrząsająja. Zaczęłam wczoraj wieczorem, skończyłam dziś rano. Nie mogłam spać, obudziłam się w nocy i czytałam. Brak emocji? Tam jest multum emocji! Dlatego, że jest napisana z punktu widzenia pacjenta, bardzo łatwo można się utożsamić, a to sprawia, że wchodzi się w świat osoby chorej i jest się tam samo przerażonym jak ona. I jeszcze dodam, że nie jestem i nigdy nie byłam opiekunem osoby chorej na Alzheimera, ani też nikt z moich bliskich na tę chorobę nie cierpiał.

I nie zgadzam się też z twierdzeniem, że książka jest napisana na podstawie schematu uczonego na amerykańskich kursach dla pisarzy. Według takich schematów skonstruowane są powieści Dana Browna czy Harlana Cobena, żeby podać pierwszy nasuwający się przykład. Nie "Motyl".
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.05.2012 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może mam mało słowiań... | Marylek
Własną masz?... (powiedz, że nie, to nie będę się napraszać o pożyczkę!).
Użytkownik: Marylek 04.05.2012 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Własną masz?... (powiedz,... | dot59Opiekun BiblioNETki
Od Warwiego. :) Czyli przyniosę na następne spotkanie. Nie wydaje mi się, żeby Warwi miał coś przeciwko pożyczeniu jej Tobie, nawet bez napraszania się. ;) Naprawdę warto!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.05.2012 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Od Warwiego. :) Czyli prz... | Marylek
Już ją mam od jakiegoś czasu albo w schowku, albo w notesiku, do którego wrzucam interesujące tytuły wyczytane w gazetach. No, trudno, muszę się jakoś sprężyć i nadrobić zaległości, żeby zrobić miejsce na nowe :-)...
Użytkownik: Marylek 04.05.2012 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Już ją mam od jakiegoś cz... | dot59Opiekun BiblioNETki
To się naprawdę czyta jednym tchem, 344 strony małego formatu + podziękowania i wywiad z autorką, duża czcionka. Dla Ciebie to będzie jedno popołudnie. :)
Użytkownik: misiabela 16.08.2013 09:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może mam mało słowiań... | Marylek
Ta książka jest porażająca, zwłaszcza dla osób, które przekroczyły pewną granicę wiekową. Bardzo ciężko mi się ją czyta, właśnie ze względu na emocje, jakie wzbudza - chyba też mam mało słowiańską duszę. Pozwolę sobie zacytować krótki trzyzdaniowy wstęp, który sam w sobie już wciska w fotel:
"Przed rokiem neurony w jej głowie, umiejscowione niedaleko uszu, zaczęły obumierać, lecz cały proces odbywał się zbyt cicho, by mogła go usłyszeć. Ktoś mógłby rzec, że działo się coś złego, skoro same neurony zapoczątkowały serię wydarzeń mającą na celu doprowadzenie do ich własnej destrukcji. Niezależnie od tego, czy było to molekularne morderstwo, czy też komórkowe samobójstwo, jej ciało nie było w stanie jej ostrzec, że umiera". (str. 11)
Użytkownik: Marylek 16.08.2013 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka jest porażając... | misiabela
Porażająca - to odpowiednie słowo. Do dziś jestem wstrząśnięta sceną, w której narratorka odkrywa w komputerze plik "Motyl", który sama kiedyś dla siebie przygotowała - i późniejszym rozwojem sytuacji. Nie ma ucieczki...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.05.2012 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, Przede wszystkim... | Pani_Wu
Gdybyś chciała poznać inne ujęcie, mam dwie propozycje:
1/ opowiadanie "Stary niedźwiedź mocno śpi" z tomu Kocha, lubi, szanuje... (Munro Alice),
i 2/ dużo obszerniejsza prawdziwa historia:
Iris (Bayley John).
Użytkownik: Marylek 04.05.2012 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybyś chciała poznać inn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy myśmy o tej Alice Munro już kiedyś nie rozmawiały? Od jakiegoś czasu przewija mi się w mózgu to nazwisko, chyba nawet studenci wspominali.
A o Iris Murdoch wiem, choć nie wiedziałam, że mąż napisał książkę. Chcę obie! Ale może do Wisły dopiero?... Muszę się sprężyć z zeszłorocznymi z Wrocławia, żeby pooddawać, a nasze śląskie bieżące, a moje własne kuszące?... Naprawdę, doba jest za krótka! :-p
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.05.2012 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy myśmy o tej Alice Mun... | Marylek
O Munro była niejeden raz mowa na spotkaniach śląskich - obie z Seneką ją lubimy, więc zawsze wymieniamy wrażenia, ostatnio co prawda Seneki nie było, ale też z kimś (Misiakiem?) rozmawialiśmy na temat tych opowiadań; "Kocha, lubi, szanuje" mam własne, teraz chyba u Neski - no to do września pewnie przeczyta.
"Iris" miałam z biblioteki; jeśli jest tutaj na wsi, to pewnie i w cywilizowanej okolicy się da złowić :-).
Nawiasem mówiąc, na podstawie obu tych utworów powstały filmy - ekranizacja opowiadania Munro ma tytuł "Daleko od niej", a "Iris" - jak książka (młodą Iris grała Kate Winslet, starą Judi Dench). Zaryzykowałabym twierdzenie, że ten drugi ma nawet nieco przewagi nad książką - Bayley ma taki dość suchy styl, a film robił takie wrażenie, że trudno się było pozbierać. W przypadku Munro jest odwrotnie - film dobry, ale opowiadanie duuuużo lepsze.
Użytkownik: Gagisa 01.07.2011 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: „Motyl” to jedna z najpię... | littleangel_
Jestem wciągnięta w wir fantastyki i nie wiem czy kiedykolwiek przestanę budować te wspaniałe światy i zmienię tematykę moich lektur, jednakże skusiłam się na MOTYLA i jestem mile zaskoczona. Nie mogłam się od niej oderwać! Zaczęłam ją czytać rano, a skończyłam wieczorkiem.;) Naprawdę piękna książka! nie podobało mi się zakończenie. mimo to POLeCAM .
Użytkownik: Pani_Wu 02.07.2011 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem wciągnięta w wir f... | Gagisa
A jakie zakończenie podobałoby się Tobie?
Użytkownik: jakozak 19.08.2011 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: „Motyl” to jedna z najpię... | littleangel_
Dałam ją sobie do schowka. Może tym razem nie zawiodę się. Dzielne amerykańskie eleganckie kobiety sukcesu w książkach już mnie nużą. Wszystko na jedno kopyto. Chcę ją przeczytać, bo widzę, że pojawia się inny problem, niż kocha-nie kocha.
Użytkownik: Pani_Wu 19.08.2011 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dałam ją sobie do schowka... | jakozak
Może przywieźć Ci ją do Wrocławia?
Użytkownik: jakozak 19.08.2011 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Może przywieźć Ci ją do W... | Pani_Wu
Będę długo czytała, bo już mam trochę obiecanych...
Użytkownik: Pani_Wu 19.08.2011 09:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Będę długo czytała, bo ju... | jakozak
To może za jakiś czas, a teraz puszczę w obieg na miejscu.
Użytkownik: jakozak 19.08.2011 09:13 napisał(a):
Odpowiedź na: To może za jakiś czas, a ... | Pani_Wu
Dobrze. :-) Przyjedź kiedyś do nas na Śląsk. Jest bosko!
Użytkownik: Pani_Wu 19.08.2011 09:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze. :-) Przyjedź kied... | jakozak
Gromadzą mi się zaproszenia, więc chyba się kiedyś wybiorę :)
Użytkownik: jakozak 19.08.2011 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Gromadzą mi się zaproszen... | Pani_Wu
Koniecznie :-)
Użytkownik: Marylek 10.02.2012 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Gromadzą mi się zaproszen... | Pani_Wu
O! Przyjedź, przyjedź! :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: