Dodany: 28.05.2011 09:33|Autor: duch puszczy

Niebieski dzbanuszek z łabędziem


Magda Szabó zastawiła na mnie pułapkę, w którą, niepomny wcześniejszych doświadczeń, wpadłem od razu. Zamieściła mianowicie na początku swej powieści obszerny spis ważniejszych bohaterów. Takie wykazy sprawiają, że gubię się w licznych parantelach i bezskutecznie usiłuję zapamiętać nazwiska, co z góry skazane jest na niepowodzenie. A tu jest co zapamiętywać, gdyż "Staroświecka historia" to saga rodzinna napisana z rozmachem i pełna smakowitych detali oraz pikantnych szczególików. Dodajmy, że jest opowieścią o rodzinie samej autorki, a w zasadzie – o jej matce. Zanim jednak na scenie pojawi się Lenke Jablonczay, primo voto Majthényi, secundo voto Szabó, poznamy dokładnie nie tylko scenerię wydarzeń, a więc okolice Debreczyna, ale i dzieje przodków Lenke po mieczu i kądzieli.

Zaczyna się niemal jak u Prousta (toutes proportions gardées, rzecz jasna), co prawda nie od ciastka, ale od secesyjnego dzbanuszka z łabędziami, który narratorka kupiła pod wpływem dziwnego impulsu. Odkąd kurzący się na półce przedmiot pojawił się w jej domu, Szabó poczuła dziwną chęć odświeżenia kontaktów z dawno niewidzianymi krewnymi. Narastało w niej też pragnienie napisania książki o matce, kobiecie pięknej i utalentowanej, a jednocześnie przez całe dzieciństwo cierpiącej z powodu grzechów swych rodziców, wychowywanej przez surową babkę, która odbiera jej całą radość życia i pod różnymi względami okalecza psychicznie, przelewając na dziewczynkę całą swą nienawiść do nieakceptowanej synowej. Drobiazgowo zbierane materiały, pamiątki rodzinne, rękopisy, wspomnienia krewnych i znajomych zaczęły powoli składać się w panoramę losów dwóch rodzin z węgierskiej prowincji. Tajemnicę dzbanuszka wyjaśnił Magdzie dopiero przyrodni brat.

Próba przedstawienia, choćby w największym skrócie, historii Lenke i jej przodków to rzecz karkołomna, nie poważę się więc na tak ryzykowny krok. Zdradzić zbyt dużo – to zniweczyć przyjemność lektury innym, napisać za mało – to stworzyć obraz mglisty i zamazany. A uwierzcie mi, że książka pełna jest emocji i uczuć, często skrajnych: miłość jest tu namiętna i wielka, choć niekoniecznie wieczna, a niechęć i nienawiść twarde i nieprzejednane (jednak do czasu). Trudno uwierzyć, że bohaterowie żyją w XIX wieku na węgierskiej prowincji, a nie w Weronie, gdzie rodzinne animozje wydawałyby się bardziej na miejscu. Niesamowita jest galeria postaci: arystokratów hulaków, solidnych kupców, matron o niezłomnych poglądach, złotych młodzieńców i rozflirtowanych panien. Jest nawet grupa światłych zakonnic. Każda postać ma do odegrania swoją rolę, jest porysowana wyraziście, choć niekiedy zaledwie paroma kreskami. W tle przewalają się światowe kataklizmy; czymże jednak jest wojna światowa wobec narodzin wyczekiwanego dziecka?

Książka Magdy Szabó wciąga powoli, ale nieuchronnie. Najpierw czekamy, do czego zmierza narratorka swą opowieścią o dzbanku i odnawianiu rodzinnych więzów, później poznajemy otoczenie, w jakim przyszło żyć bohaterom, a zanim poczujemy się znużeni historyczno-geograficznymi detalami, niepostrzeżenie zatapiamy się w rodzinnych komplikacjach, uczymy się imion i nazwisk, profesji, zalet i przywar kolejnych postaci i zaczynamy sekundować im w życiowych wyborach, zaczynamy mieć swoje sympatie i antypatie.

Dla wielbicieli "Tajemnicy Abigel" to pozycja obowiązkowa, dla innych - doskonały początek znajomości z Magdą Szabó.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5032
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: zochuna 30.05.2011 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Magda Szabó zastawiła na ... | duch puszczy
Dzięki za recenzję:) Książkę już mam, teraz tylko muszę wygospodarować czas na przeczytanie:)
Użytkownik: duch puszczy 30.05.2011 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za recenzję:) Ksią... | zochuna
:D Jeśli mogę coś doradzić, to nie kartkuj i nie podczytuj, bo przepadniesz:D
Użytkownik: norge 27.06.2011 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: :D Jeśli mogę coś doradzi... | duch puszczy
Wlasnie przeczytalam i musze powiedziec, ze jestem zachwycona. Twoja recenzja doskonale oddaje tresc i nastroj ksiazki; nic dodac, nic ujac. Jednak pierwsze 28 stron (policzylam!) jest tragiczne. Zaplatane, trudne do przebrniecia i miejscami naprawde zniechecajace. Juz bylam bliska rezygnacji i... nagle, wlasnie od strony 29, jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki nastapil przelom. Przewracalam kolejne kartki i coraz bardziej bylam zafascynowana historia Lenke i jej rodziny...

Ksiazka jest swietna, jedna z najlepszych w tym gatunku jakie kiedykolwiek czytalam. A wciaga do tego stopnia, ze czlowiek zapomina o bozym swiecie :)
Użytkownik: duch puszczy 27.06.2011 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Wlasnie przeczytalam i mu... | norge
Początek może faktycznie nie zapowiadał rewelacji, ale chyba aż tak tragiczny nie był, chociaż też czekałem aż wreszcie się zacznie:)
Użytkownik: Akrim 13.11.2012 09:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Wlasnie przeczytalam i mu... | norge
Pamiętam, że będąc smarkulą zaczęłam czytać tę książkę, ale znudzona po kilkunastu stronach, zrezygnowałam. Dziś, dzięki Biblionetce i takim informacjom jak Twoje, Diano, mogę delektować się całą resztą, bo te niezbyt ciekawe opisy tylko przeleciałam. A dalej jest już po prostu cudownie! :)
Użytkownik: crazybritney 05.02.2013 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Wlasnie przeczytalam i mu... | norge
No to powiew optymizmu, bo miałam książkę zarzucić z tegoż właśnie powodu:) Skutecznie jednak odwiodłaś mnie od tego zamiaru:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: