Po spotkaniu z Syrenką w Katowicach
Kochani!
Właśnie zakończyło się spotkanie z gościem specjalnym, a była nim nasza Syrenka, która przypłynęła z Poznania. Ślązacy jak zwykle dopisali, choć zabrakło nam kilku twarzy, ale i tak było wesoło. Śmialiśmy się dużo i kelnerzy też się (z nas) śmiali... Ale byli bardzo sympatyczni i elokwentni.
Wystąpili (nie w kolejności ukazywania się obsady):
Syrenka
Olimpia
Lutek
Marylek
Jakozak (ze świeczką i kawiorem)
Reniferze (z szyszką, viagrą, centymetrem, specjalnym żelem do nosa)
Jean
Mielikki
Makrauchenia
Minutka (nie popieramy palenia)
Lenka
Campari
Epa
Neska
oraz Misiak (ze swoimi pośladkami, które biedne stały się obiektem zmasowanego ataku butów tudzież rąk niewieścich)*
*biedactwa?
Zdarzenia:
- furorę zrobiła wielofunkcyjna szyszka jaką zaprezentowała nam nieoceniona doktor Reniferze (a czego ona tam nie ma w tej torebce! Przygotowała się jakby miał być kolejny koniec świata!). Szyszka nie jest już tylko miłym leśnym rekwizytem. Odpowiednio dopasowana, wspomożona odpowiednim żelem i zaaplikowana może być źródłem wielu radości
- furorę zrobił również centymetr krawiecki. Mierzyliśmy sobie palce (tak zwane fakiuki), a ja i Lutek jako jedyni mężczyźni między niewiastami mierzyliśmy również...
fakiuki i wyszło, że mamy najdłuższe
- w Jakozak - kto by ją o to podejrzewał! - wstąpiła piromanka. Paliła wszystko i tylko cudem my uszliśmy z życiem (zgasiliśmy świeczki) i knajpa nie spłonęła. Jakozak pokazała przy okazji jak temperuje się ołówek przy pomocy płomienia. Ołówek nie nadaje się do użytku. Zróbmy minutę ciszy w intencji jego pamięci i zasadźmy na grobie ołówka konwalie, które są trujące o czym nie wiedziałem
- Jakozak zajadała się kawiorem (jako jedyna), Reniferze, Misiak i Lutek delektowali się bezkonkurencyjnym mascarpone z malinami
- Reniferze opowiadała jak to kompot zamienia się w barszczyk i jak pomyje stają się krupnikiem
- Campari opowiadała rewelacyjny kawał o wiewiórce i Jezusie.
- Dowiedzieliśmy się co można dać policjantowi zamiast łapówki (zwłaszcza, kiedy ten jest przystojny)
- Reniferze i Misiak wystosowali oficjalny apel do Minutki, żeby nie zasmucała swojego mózgu i nas - biblionetkowiczów
- Reniferze nadal wspomina z rozrzewnieniem kota miziającego dekolt
- dorwano zeszyt Joli. Okazało się, że wszyscy jesteśmy nominowani... i zapisani... (Makrauchenio, co to były za propozycje wejścia od kuchni, hę?)
- Marylek i Reniferze dorwały słynnego Liska, co wywołuje w Misiaku myśli samobójcze. Nie mógł im nijak go odebrać. Tajne informacje dostały się do obiegu publicznego, a Misiak będzie musiał popełnić samobójstwo jako najlepszy biblionetkowy szpieg w historii. Adieu!
- Epa zjadła ostatniego pierożka z talerza (ruskiego)
- Udowadnialiśmy wyższość majonezu kieleckiego nad dekoracyjnym
- W wyniku przejęcia listka Misiak zobowiązuje się nie wypominać Marylkowi przetrzymywania jego "Fałszerzy". Za to znajdzie inną książkę, którą będzie mógł Marylkowi wypominać (a pamiętasz, moja droga, tego Mruczysława? On się zestarzał na Twoim regale:D)
- gwoździem programu było uwiecznione na zdjęciach kopanie Misiakowego zadka. Misiak już nie siedzi, zaliczył mnóstwo kopniaków i klapsów (trzeba czasem było robić dodatkowe ujęcie), a przy pożegnaniu buziaczków na osłodę (ach, kobiety!). Kelnerzy tudzież szefostwo "Pieprzu i Soli" nie mogli się nazachwycać. Misiak po prostu dał się poznać z d...y strony.
- okazało się, że słynny trójkąt trzech cesarzy Olimpia mogła obserwować z okna swojego mieszkania
- stwierdziliśmy z Olimpią, że było stosunkowo cicho - ale to dlatego, że nie było Madame Seneki (brakowało nam Ciebie, chlip, chlip!)
- rzeczona Seneka oraz Margines byli obecni na spotkaniu telefonicznie
Było fantastycznie!