Mało przyjemne zaskoczenie.
W notce tej nie będę się odnosił do konkretnych fragmentów książki, tak że myślę, iż może ją przeczytać również ten, kto do tej powieści nie podszedł.
Jako że jest to druga trylogia Trudi Canavan, którą zacząłem, mogę być miejscami nieobiektywny.
Czy warto było tę książkę przeczytać? Szczerze mówiąc, nie wiem, pewnie dużo będzie zależało od następnej części. Niewątpliwą zaletą książek T. Canavan jest ich język, dotyczy to również i tej. Z drugiej strony, autorka ma, moim zdaniem, coraz większe skłonności do rozwijania tematów jednoznacznie określających płeć adresatów (do której ja się nie łapię).
W "Łotrze" znaczną część książki (żeby nie powiedzieć większość) przepełniają odczucia i myśli bohaterów; co do postaci męskich - mogę śmiało powiedzieć, że żaden normalny (w naszym pojęciu) mężczyzna nie miałby podobnych problemów (w przypadku kobiet nie wiem, nie posiadam takowej wiedzy).
Następnym minusem może być wprowadzenie kolejnych wątków homoseksualnych... Jako człowiek, w którym takowe wątki budzą odrazę, byłem niepocieszony rozwinięciem jednego z nich i dodaniem nowego, tym razem lesbijskiego. Potrafię zrozumieć, że czasami artyści lubią poruszyć kontrowersyjne tematy, jednakże poświęcone im miejsce w książkach jest ograniczone, zaś tutaj tego ograniczenia nie ma, wręcz powiedziałbym, że im dalej w las (szkoda, że się nie kończy), tym ciemniej.
Po lekturze stwierdzam, że niestety moja sympatia do Trudi Canavan mocno zmalała, a szkoda, bo wykreowany przez nią świat bardzo mi się podoba i chętnie bym przeczytał jeszcze parę książek opowiadających o wydarzeniach w owym światku.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.