Dodany: 12.05.2011 14:16|Autor: loginka

Książki i okolice> Kącik językowy

3 osoby polecają ten tekst.

Czy wypada zwracać innym uwagę na błędy jezykowe?


Mam małego synka, który właśnie uczy się mówić. Zależy mi na tym, by od samego początku uczył się poprawnej polszczyzny. Niestety, częto przebywamy z osobą, która robi okropne błędy językowe ("przyszłeś", "wziąść", "nie wytrzymie" zamiast "nie wytrzymam"). Jest to bliska nam osoba, mam do niej szacunek i nie wiem, czy wypada mi w jakiś sposób zwróć jej na to uwagę. A jeżeli tak, to jak zrobić to delikatnie?

Zdarzyło Wam się poprawiać innych? Jak na to zareagowali?
Wyświetleń: 21722
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 28
Użytkownik: 0liwkab 12.05.2011 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małego synka, który w... | loginka
Nieustannie kogoś poprawiam, ale to już chyba takie moje zboczenie.
Najczęściej walę prosto z mostu. Reakcje bywają różne. Jeśli ktoś ma dystans do siebie, opcje są dwie: podziękuje albo przemilczy i zignoruje. Niestety bywa też tak, że poprawiana osoba się obraża. Wszystko zależy od człowieka. :)
Są jednak przypadki,w których żadne poprawianie nie ma sensu, bo nie przyniesie żadnego skutku lub odpowiedź typu: ''poje... cię''.

Mam w domu sześciolatka, któremu zdarza się mówić ''przyszłem'' albo np ''dwie kubki''. Oczywiście poprawiam, ale niekiedy słyszę, że ''przecież X lub Y tak mówi. Pozostaje tylko zwrócić uwagę, że oni się po prostu pomylili...

Jeżeli twój znajomy/a popełnia błędy przypadkowo, poprawiaj. Natomiast, jeśli robi to za każdym razem, zwracanie uwagi raczej nie pomoże.
Użytkownik: ka.ja 12.05.2011 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieustannie kogoś poprawi... | 0liwkab
Nie pomoże. Mam koleżankę, która mówi "półtorej tygodnia/roku/kilograma" i kiedyś się o to pobijemy, bo ja ją ZAWSZE poprawiam, a znamy się już z piętnaście lat. Mam wrażenie, że to już prędzej mnie się pomyli i z rozpędu powiem "półtora godziny".
Użytkownik: Zoana 12.05.2011 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieustannie kogoś poprawi... | 0liwkab
Oj, więc ja chyba też jestem zboczona :), również wszystkich wkoło poprawiam. Znajomi już się przyzwyczaili i tylko machają na mnie ręką. Bywa jednak tak, że czasem już po prostu nie mam siły, bo widzę, że to i tak skutku nie przynosi, gryzę się w język i nic nie mówię. I wtedy słyszę: no i czemu mnie nie poprawiasz? Więc może jednak przynosi? ;)

Generalnie jednak jestem za poprawianiem. Choć często słyszę, że nie wypada. Przepraszam bardzo, a mówić niepoprawnie, to wypada?
Użytkownik: Zbojnica 13.05.2011 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, więc ja chyba też jes... | Zoana
Ne wypada, to w nosie dłubać w towarzystwie.
Ja jestem za poprawianiem ile się da. W końcu poskutkuje. Nie wiem czemu, ale mamy takie czasy, w których większą wagę przywiązuje się do poprawnego wyrażania się w językach obcych niż w polskim...
Użytkownik: 0liwkab 13.05.2011 11:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ne wypada, to w nosie dłu... | Zbojnica
''Nie wiem czemu, ale mamy takie czasy, w których większą wagę przywiązuje się do poprawnego wyrażania się w językach obcych niż w polskim...'' - polemizowałabym. Z moich obserwacji wynika, że poprawność stała się swojego rodzaju awangardą i niewiele osób uważa ją za coś istotnego. Bez względu na język.
Chociaż mogę się mylić. I mam cichą nadzieję, że tak właśnie jest.
Użytkownik: Zbojnica 13.05.2011 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: ''Nie wiem czemu, ale mam... | 0liwkab
Możliwe w takim razie, że to kwestia otoczenia. Nie powinnam więc uogólniać. Wśród moich znajomych panuje w ogóle tendencja do stawiania języków obcych ponad rodzimym: bo przecież mamy trudną ortografię (czyżby?), charakterystyczne głoski, nie do wymówienia dla cudzoziemca(?).
Stąd też chyba przyzwolenie dla dysleksji i usprawiedliwianie dyslektyków. Jeżeli taka tendencja będzie się utrzymywała, to za kilka(naście) lat takie przypadki, jak nagłośniony przez media wpis prezydenta w księdze kondolencyjnej, nie będą niczym niezwykłym i niecodziennym. I nikogo nie będą dziwiły.
Użytkownik: Anna 46 13.05.2011 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ne wypada, to w nosie dłu... | Zbojnica
No, nie bardzo i nie zawsze, ile się da.
Fakt, bardzo nie wypada dłubać w nosie w towarzystwie. :-) Prawdopodobnie osoba błędnie mówiąca, to świekra Loginki (swojej Mamie by zwróciła uwagę), albo ciocia - ktoś bliski; zależy w jakich są układach i czy owa osoba ma wystarczający dystans do siebie - podejrzewam, że nie. Trzeba nie lada dyplomacji w takich razach, taktu i kultury.
Trudna sprawa. :-)
Użytkownik: Zbojnica 13.05.2011 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: No, nie bardzo i nie zaws... | Anna 46
A mi się wydaje, że zawsze się da.
Tylko, oczywiście, inaczej się zwraca uwagę koleżance, inaczej koledze, a jeszcze inaczej teściowej. W przypadkach, gdy nie bardzo mogę bezpośrednio zwrócić uwagę, uciekam się do innych metod niż bezpośrednie poprawianie błędów. Na przykład mówię, że w mojej pracy wszyscy namiętnie "włanczali" płyty, dopóki nie pojawiłam się ja, i nie uświadomiłam im, że taka głoska jak "ąn" w tym wyrazie nie występuje w polszczyźnie, więc jest to forma niepoprawna. Ludzie zapamiętują często, że coś jest niepoprawne wtedy, gdy im się wyjaśni, dlaczego. Sama też nie mam nic przeciwko temu, by mnie ktoś poprawiał, bo nie jestem nieomylna :). A na poprawności bardzo mi zależy.

Jak to mawiał pewien profesor - "Gura przez u zwykłe nie ma swojego desygnatu" :D
Użytkownik: Marylek 24.05.2011 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: A mi się wydaje, że zawsz... | Zbojnica
A szefowi?

Byłam kiedyś w takiej sytuacji: moja szefowa (ówczesna) prosiła mnie o przekazanie grafikowi tekstu do wprowadzenia na plakat. Na wszelki wypadek poprosiła, żebym sprawdziła, czy tekst jest czytelny, bo wpisała go ręcznie. Na samym końcu były dwa dopiski w nawiasie. Zwróciłam uwage na nieznane mi słowo: "trzcionka". "A co tu jest napisane?" - spytałam. Dopiero za trzecim razem dotarło do mnie, że chodzi o "czcionkę". I nie ośmieliłam się nic powiedzieć. Ty byś umiała?
:)
Użytkownik: Zbojnica 24.05.2011 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A szefowi? Byłam kiedy... | Marylek
No ja bym pewnie wypaliła coś w stylu, że "O tu jest błąd w zapisie" (zwłaszcza, gdybym została poproszona o sprawdzenie czytelności tekstu, błąd językowy powoduje m.in, że tekst może być nieczytelny):). Ja bywam bezczelna językowo, i też liczę na to, że mnie też ktoś poprawi jak zajdzie taka potrzeba. Nie zawsze z reszta błędy wynikają z niewiedzy, często z pośpiechu, roztargnięcia czy jeszcze jakichś innych sytuacji zewnętrznych.
A może to po prostu moje belferskie niespełnienie wynikające z niemożności realizowania się w zawodzie ?:D
Użytkownik: Paulina* 24.05.2011 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: No ja bym pewnie wypaliła... | Zbojnica
Bardzo dobry pomysł. Ale przeczytaj uważnie swoją wypowiedź ;).
Użytkownik: Maxim212 24.05.2011 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A szefowi? Byłam kiedy... | Marylek
Ja nie bawię się w ceregiele. Sławetne "poszłem" powoduje u mnie zapytanie "Co poszyłeś?". Tak, to jest złośliwe, ale czasem inaczej nie można... Kiedyś niechcący (a może chcący?) zabiłem tęgiego klina pewnej biuralistce zaznaczając na czerwono kilka dorodnych "buraków", które, zaczytana w Harlequinach, dama zza biurka raczyła "zasadzić". Długo nie mogła dojść kto śmiał wskazać błędy. Była, naturalnie, obraza majestatu, bo komentarze pozostałych pracowników były dość cierpkie...
Użytkownik: Pingwinek 02.09.2018 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: No, nie bardzo i nie zaws... | Anna 46
Zgadzam się z Tobą.
Użytkownik: ju_ko 13.05.2011 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małego synka, który w... | loginka
Tak jak już ktoś wspmniał, czy poprawiać zależy od tego, kogo mamy poprawiać. Wydaje mi się, że w Twojej sytuacji lepiej będzie wytłumaczyć dziecku, że są osoby, które mówią niepoprawnie i przypominać i poprawiać dziecko, a nie dorosłego, który wniskuję z Twojego wpisu, raczej już nie zmieni swoich nawyków.
Użytkownik: Prosdokia 22.05.2011 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak już ktoś wspmniał... | ju_ko
Niestety dziecko, które zaczyna mówić jest za małe żeby mu tłumaczyć takie rzeczy.
Dziecko naśladuje dorosłych i będzie naśladowało wszystkich z otoczenia. Sytuacja jest trudna, bo według mnie takie zakorzenione nawyki niezwykle trudno jest zmienić i nie wiem czy warto ryzykować, bo rzeczywiście ta osoba może czuć się urażona
Użytkownik: ju_ko 03.06.2011 16:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety dziecko, które z... | Prosdokia
Widać, że nie mam aż tak dużego doświadczenia z dziećmi, a sytuacja faktycznie patowa...
Użytkownik: kyinra 14.06.2011 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małego synka, który w... | loginka
Moim zdaniem wszystko bierze się z wychowania. Zazwyczaj nie zwraca się uwagi małym dzieciom, gdy popełniają błędy językowe. "Bo to w końcu dziecko, wyrośnie, będzie mówić poprawnie". Potem wkracza w otoczenie takich samych dzieci jak ono samo. Błędne koło. Dość wyraźne i niepokojące jest też używanie zamiast normalnych rzeczowników dziecięcych odpowiedników. Rodzic mówiący do dziecka "Przynieś brum-bruma" raczej nie zachęci go do używania poprawnych określeń. Ale to tak z innej beczki:)
Użytkownik: loginka 22.06.2011 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małego synka, który w... | loginka
Dziękuję wszystkim za włączenie się do dyskusji i za porady.

Nie zdecydowałam się na zwrócenie uwagi wprost, próbuję stosować podstęp polegający na tym, że powtarzam do synka, to co mówi ciocia, oczywiście w wersji poprawnej i w taki sposób, żeby to brzmiało naturalnie, jako część naszej rozmowy (gdy ciocia pyta: "Misiaku, z kim poszłeś na spacer?" powtarzam, niby zachecając Małego do odpowiedzi: "No synku, powiedz cioci, z kim poszedłeś się pobawić").

Innym, bliższym mi osobom, zwracam uwagę, gdy popełnią jakiś błąd językowy, sama też nie mam nic przeciwko temu, żeby mnie poprawiano. W końcu uczymy się przez całe życie... :-)

Użytkownik: Radek8904 19.02.2012 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za włą... | loginka
Nie wiem czy wypada, ale ja i tak zawsze i wszędzie wszystkich poprawiam xD
Użytkownik: Radek8904 19.02.2012 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za włą... | loginka
Nie wiem czy wypada, ale ja i tak zawsze i wszędzie wszystkich poprawiam xD
Użytkownik: margines 20.02.2012 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy wypada, ale ... | Radek8904
Witaj w klubie;]!
Nie tylko "zwracających uwagę".

A na takie "weszłem" i "wyszłem"... zawsze mnie coś w dołku SKRĘCA i "młodzieży" zwracam uwagę albo zmuszam ich do powtarzania tego zdania tyle razy, ile potrzeba, aż ich "szare komórki same zaskoczą" o co chodzi.

Wiem, że też popełniam błędy (niestety, a także przy innych notorycznie mówiących źle człowiek zastanawia się, co i jak pisze się i mówi), ale nie aż takie kardynalne.
Użytkownik: hburdon 20.02.2012 00:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy wypada, ale ... | Radek8904
Po "nie wiem" powinien być przecinek. :*
Użytkownik: lilunia 13.03.2012 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Po "nie wiem" powinien by... | hburdon
Ja również mam małe dziecko, które dopiero uczy się mówić. Staramy się, by w jego otoczeniu wszyscy poprawnie się wypowiadali, ale niektórzy są niereformowalni ;)
Użytkownik: cordelia 02.09.2018 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za włą... | loginka
Moim zdaniem znalazłaś bardzo dobre i taktowne rozwiązanie. Poprawianie innych to sztuka, zawsze to powtarzam. ;-)
Użytkownik: okladka 26.07.2013 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małego synka, który w... | loginka
Dziecko jest tylko dzieckiem. Ja na Twoim miejscu delikatnie zwróciłbym uwagę tej osobie :)
Użytkownik: Pingwinek 02.09.2018 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małego synka, który w... | loginka
Poprawiam najbliższą rodzinę. U osób spoza tego grona błędy zauważam i staram się je tolerować, ba, nawet potrafią mnie ująć ^^ - jednak jak za kimś nie przepadam, to swoje sobie myślę :P
Użytkownik: Doomed 08.01.2022 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małego synka, który w... | loginka
Nie wiem czy wypada, ale ludzie którymi się otaczam są mi wdzięczni. Wydaje mi się to naturalne, mnie poprawiał mój ojciec i także czułem wdzięczność. Jeśli natomiast poprawiam kogoś nie pierwszy raz, w odpowiedzi słyszę, że owy ktoś wie i dalej ciśnie swoim "w każdym bądź razie", to się poddaję i pozostawiam go z jego ułomnością.
Użytkownik: Tiste Andii 27.04.2022 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam małego synka, który w... | loginka
Nie wierzę w zapewnienia typu: "zawsze zwracam uwagę". Życia by nam na to nie wystarczyło. Osoba składającą takie oświadczenie nie robiłaby nic innego niż wysyłała e-maile czy listy do różnych mediów prostując wykryte tam błędy. Podejrzewam, że nawet jedynie reagowanie na błędy pojawiające się na tym forum to byłaby praca na pełen etat z wieloma nadgodzinami.
Przyjmijmy, że chodzi jedynie o reagowanie kiedy możliwy jest kontakt osobisty. Jakoś nie wyobrażam sobie by takie osoby po wykładzie podchodziły do osoby prowadzącej zajęcia i mówiły: "ale mówi się xxx" a nie: "yyy". Uczestnicy: spotkania z jakąś znaną postacią, prelekcji itp. wydarzeń raczej nie ustawiają się w kolejce by zwrócić uwagę na błędy językowe osoby prowadzącej czy zaproszonej.
Mając szefa choleryka z przerośniętym ego, raczej nie będziemy go poprawiać, chyba że lubimy misje samobójcze. Istnieją osoby reagujące na poprawianie - jedynie irytacją i ostatecznie nigdy nie modyfikują swych błędów. Większego sensu w poprawianiu ich nie widzę, chyba tylko by zaspokoić nieco swą próżność.
Pracując od czasu do czasu jako wolontariusz z uczestnikami powstania warszawskiego nie wyobrażam sobie bym miał poprawiać obcego 90-letniego staruszka popełniającego błąd językowy (a zdarza się to czasami). Jego nawyków językowych raczej już nie zmienię, a takie poprawianie uznałbym za przejaw impertynencji jeśli nie chamstwa.
Nie sądzę by osoby składające takie deklaracje wtrącały się do rozmowy kilku kibiców np. Legii udających się w pełnym "rynsztunku" na wieczorny mecz, pouczając ich, iż nie: "wyszłem ze stadionu" a "wyszedłem ze stadionu".

Forumowiczka Zbójnica napisała: "Nie wiem czemu, ale mamy takie czasy, w których większą wagę przywiązuje się do poprawnego wyrażania się w językach obcych niż w polskim". Podobnie jak Oliwia i ja bym polemizował z tym stwierdzeniem. Skłaniają mnie do tego codzienne obserwacje, wciąż bardzo często w sklepach czy knajpkach słyszę ludzi kupujących (bądź zamawiających): "bruszczettę", "anszua", kluski "gnoczczi", "tortilę", "pene", "kamembert", "kłinoa" itp. kwiatki.

Utwierdza mnie też w tym przekonaniu zapis rozmowy z Erykiem Ostrowski (autorem "Charlotte Brontë i jej siostry śpiące") zaprezentowany na tym forum. Są błędy biorące się z niewiedzy, są też błędy wynikające z niechlujstwa językowego i zwykłego lenistwa. W tejże rozmowie napotkamy na błędy obu rodzajów. W moim mniemaniu te ostatnie są jednak najgorsze. W tekście nazwisko sióstr pada 158 razy, poprawnych zapisów jest jedynie siedem! Chodzi oczywiście o zapisywanie "ë" jako "e". Żaden z biblionetkowych uczestników rozmowy nie użył prawidłowego zapisu (a pojawia się wśród nich uczestniczka tego wątku, która: "ZAWSZE" poprawia).
Pal licho leniwych uczestników rozmowy, kto jak kto ale autor takiej biografii na pewno będzie używał prawidłowego zapisu. Niestety - nic z tego, panu Ostrowskiemu cierpliwości wystarczyło jedynie na pierwszą wypowiedź gdzie pojawia się forma ""Brontë" ("Brontë" pojawi się jeszcze raz w przedostatniej wypowiedzi tego autora), uciążliwość ta widać mu się szybko znudziła i w dalszych wypowiedziach mamy już prawie wyłącznie "Bronte". Przy czym nie ma w tym żadnej konsekwencji, autor w jednej wypowiedzi umieszcza dwie różne formy.
Ktoś powie, iż taka forma rozmowy; w sumie - rodzaj czatu; wymusza pewien pośpiech stąd takie uproszczenia. Tyle że ta rozmowa trwała cztery dni, można więc było sobie wcześniej np. "przygotować" stosowną literę i ją w odpowiednim miejscu wkleić.
Pan Ostrowski nie tylko z nazwiskiem miał kłopot, otóż okazuje się, że nie wie iż imię jednej z jego bohaterek: "Charlotte" jest w naszym języku nieodmienne! Innymi słowy traktuje "Charlotte" jak "Charlotta", co jest oczywistym błędem. Nie jest w tym odosobniony, gdyż ten błąd powtarzają niektórzy jego rozmówcy. Przy czym; znów; pan Ostrowski nie jest konsekwentny, w tej samej wypowiedzi w dopełniaczu mamy u niego: "Charlotty" i "Charlotte", raz w mianowniku pojawia się: "Charlotte" a tuż dalej "Charlotta", w celowniku: "Charlotcie". Pan Ostrowski zaprezentował również "nowatorską" odmianę imienia: "George", w wydaniu tego autora mamy: "George'm" zamiast "George'em".
Zupełnym już drobiazgiem były zapis: "Winifred Gerin" zamiast "Winifred Gérin", accent aigu jest tu całkiem na miejscu, zważywszy że jej pierwszy mąż był Belgiem i zważywszy na status i upowszechnienie języka francuskiego w tym kraju. Co prawda w języku francuskim możliwe jest tworzenie za pomocą łącznika (trait d'union) nazwisk w skład których wchodzi imię (np. Philippe Louis-Dreyfus) ale akurat taki przypadek nie dotyczy odtwórczyni roli Charlotte Brontë. Zatem: "Marie-France Piser" a nie: "Marie France-Pisier". Nawet z polskim nazwiskiem pan Ostrowski sobie nie poradził, napisał:"Róży Centwersznerowej" zamiast "Centnerszwerowej".
Z gaelickim językiem też pan Ostrowski postępuje nieco po macoszemu, autor "Mac na míchomhairle" Pádraig Ó Pronntaigh przybiera u niego formę: "Padraig O’Pronntaigh". Coś takiego mocno mogłoby rozwścieczyć niejednego Irlandczyka. Otóż ów przedrostek "Ó" oznaczał "potomek" (w przypadku kobiet przybierało to formę "Ní"), forma zaprezentowana przez pana Ostrowskiego to anglicyzacja dawnego zapisu, czego Irlandczycy; zważywszy na ich historię; nieszczególnie lubią.
Mógłbym uznać, że fragment: "taki obraz pokotuje" to efekt zmęczenia pisarza (wpisu dokonał o 00.06), ot - zwykła literówka, natomiast literówką nie jest już chyba forma: "możnaby"?
Konia z rzędem temu, kto brał udział w tej rozmowie (bądź ją jedynie śledził) i napisał do autora i prowadzącego prywatną wiadomość wskazując na niestosowność takiego okaleczania nazwisk obcego pochodzenia. Ja rozumiem uproszczoną pisownię imion, czyli, że mamy np.: "Francois" a nie: "François", z nazwiskami jest jednak nieco inaczej.
Strach pomyśleć co by było gdyby w podobny sposób prowadzono dyskusję np. o znanym islandzkim językoznawcy Árnim Böðvarssonie. Pojawiłby się jako: "Bodvarsson", "Bobvarsson" a może "Bodwvarsson"?!
Przy czym wszystko to jest zgodne jeśli nie z zapisem to z duchem Regulaminu...

Przyznam szczerze, że nie przeczytałem rzetelnie Regulaminu tego forum, z doświadczenia wiem, iż są one na ogół podobnie skonstruowane (prawa autorskie, język polski, kultura dyskusji, nie komentowanie poczynań zespołu administracyjno-moderatorskiego itp.). Po doświadczeniu z kilkunastoma wpisami na tym forum postanowiłem przeczytać go uważniej. I wprost mnie zamurowało. Z zapisami regulaminu się nie dyskutuje ale można je (chyba?) skomentować. W zamierzchłych czasach na wielu forach występował tzw. "syndrom amerykańskiej klawiatury". Ludzie posiadający komputery nabyte w różnych krajach mieli problemy z używaniem polskiego alfabetu, podobny problem dotyczył osób pracujących w obcych krajach i posługujących się telefonami. W regulaminach tkwił zazwyczaj zapis o tym, że językiem danego forum jest język polski, piszący na forum mają się stosować do reguł gramatycznych i ortograficznych języka polskiego, nagminne ich łamanie mogło być powodem kar administracyjnych. W indywidualnych przypadkach Administracja mogła jednak zezwolić niektórym osobom; mającym tego rodzaju techniczne problemy; na pisanie bez polskich "ogonków". Problem w tym, że syndrom często przekształcał się w epidemię i coraz więcej osób pisało bez polskich znaków diakrytycznych tłumacząc się posiadaniem np. amerykańskiego laptopa. Obecnie takich problemów już raczej nie ma.

Za kuriozalny zatem muszę uznać zapis, że na tym forum można pisać bez polskich znaków diakrytycznych. Przy czym twórcy Regulaminu nie przejmują się zupełnie logiką, przecież każdy piszący na forum natyka się na wezwanie: "Na Forum BiblioNETki zwracamy uwagę na poprawną polszczyznę, gramatykę i interpunkcję - zadbaj o to razem z nami, pisz poprawnie!". Co prawda nie wymieniono w tym wezwaniu ortografii ale zapis bez polskich znaków diakrytycznych to po prostu przykład niepoprawnej polszczyzny. Przy czym PWN; stojące obecnie za tym portalem; wspierało swego czasu akcję "Język polski jest ą-ę". To już takie sieciowy przykład rozdwojenia jaźni. Katalog książek jest wizytówką - i tam trzeba pisać zgodnie z regułami, a na forum - to już niekoniecznie. Od frontu: przystrzyżony trawnik, kwiaty w wiszących doniczkach, żwirek zagrabiony a od tyłu sterta butelek plastikowych, złom niewiadomej proweniencji i furkoczące na wietrze foliowe woreczki. Co w ten sposób promują zarządzający tym forum?

W efekcie otrzymujemy na forum wpisy o zadziwiającej konstrukcji. Niektórzy w ogóle nie używają polskich znaków diakrytycznych, inni piszą wyłącznie wybrane znaki, jeszcze inni zaczynają ze znakami potem przechodzą w tekst bez nich by na końcu znów do nich powrócić. To w pewien sposób jest nawet fascynujące ale tak jak fascynujące są horrory. Tu mamy do czynienia z horrorem językowym. Nie komentujemy tu na żywo wydarzenia typu wyścigi formuły jeden zatem trudno usprawiedliwiać się koniecznym pośpiechem. Nie jest to problem natury technicznej skoro ktoś potrafi początkowo pisać prawidłowo by w trakcie zrezygnować z używania polskich znaków diakrytycznych. Trudno się oprzeć wrażeniu, iż ulega on duchowi tego forum.
Na tym forum moderujący (bądź inni użytkownicy) mogą mnie zganić za napisanie: "Cześć Forumowicze!", "Forumowicze jutro nie będzie mnie na forum", za to za dozwolone zostaną uznane: "Pojdzze, kin te chmurnosc w głab flaszy!" (z J.G. Pawlikowskiego), "Czy Moderatorka moze zrobic mi laskę".

A co do poprawiania to jak z warzywami. Są zdrowe i należy je jeść, w przypadku pewnych chorób musimy jednak unikać niektórych z nich. Innymi słowy to sprawa indywidualna. Jeśli wiemy, że nic nie osiągniemy to nie ma sensu poprawiać. Jeśli straty; powiedzmy towarzyskie; przewyższają zyski to musimy rozważyć - czy ma to poprawianie dla nas aż takie znaczenie? Powiedzmy, że udało się nam utrwalić u kogoś znajomego kilka prawidłowych form. Osoba ta poczuła się jednak zmęczona naszą misją pedagogiczną i zaczęła nas unikać. Każdy z nas musi sobie wtedy odpowiedzieć na pytanie: czy to dla nas zysk czy jednak strata?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: