Dodany: 27.04.2011 08:53|Autor: czytelnik1967

Jest taki świat...


Przedstawiam wybór opowiadań Trumana Capote pod tytułem „Miriam”. Są to krótkie opowieści: całość zajmuje zaledwie 125 stron, widzę na okładce (wyd. KiW, 1979) fotografię dziewięcioletniej dziewczynki w bardzo grzecznym ukłonie, zwraca jednak uwagę jeden szczegół: czarny pasek, jaki przestępcy na zdjęciach mają na oczach, dziewczynka z okładki ma na brzuchu. Wygląda to tak, jakby była przepołowiona. Cóż to może oznaczać?

Sięgnijmy zatem po tekst opowiadań. Szukajmy odpowiedzi.

Opowiadania są cztery: „Pan Bida”, „Dzieci w dniu urodzin”, „Miriam” i „Drzewo nocy”.

Bohaterka opowiadania „Pan Bida”, Sylwia ma niecodzienne zajęcie: sprzedaje sny. Kupiec snów, tak go nazwijmy, pan Revercomb, jest postacią mityczną, na poły realną. Sylwia nigdy go nie widziała, wszystkie sprawy dotyczące snów prowadzi pani Mozart. Jest to całkiem miła, choć od czasu do czasu bezkompromisowa kobieta. Jeśli udziela rad, robi to z dystansem, bez wchodzenia w zażyłość z klientami pana Revercomba.

Sylwia potrzebuje rady, jest osoba zagubioną, szukająca wsparcia; owszem, dostaje je od swej jedynej przyjaciółki, Estelle, tak, ale nie chce z jej rady skorzystać. Coraz bardziej zatraca się w snach, myśleniu o nich, żyje nimi, zapomina, gdzie przebiega granica między jawą a snem.

To opowiadanie jest przypowieścią: Capote widzi w snach odbicie pragnień człowieka - człowieka, który żyje w świecie owianym mgiełką niezwykłości, oparem niezwykłych wydarzeń. Miasto, w którym rzecz się dzieje, jest opisane jak scenografia filmu. Jeszcze chwila, a zobaczyłbym za kamerą Alfreda Hitchcocka: ten znakomity reżyser potrafiłby zrobić z opowiadania Capotego całkiem dobre kino, dodajmy - kino grozy: chodzi bardziej o atmosferę niż o postaci. Atmosferę zawartą zwłaszcza w dialogach i opisach: tu Autor jest mistrzem, a nawet więcej: wizjonerem.

Pannę Bobitt z opowiadania „Dzieci w dniu urodzin” i tytułową bohaterkę opowiadania „Miriam” wiele łączy: po pierwsze, są to dzieci; dzieci zachowujące się dorośle: wskazuje na to słownictwo, gesty, sposób bycia. Wszystko i wszystkich krytykują, rządzą każdym, kto jest w zasięgu ręki. Panna Bobitt ma pod swoimi skrzydłami, jeśli można tak powiedzieć, całe miasteczko, do którego zawitała; Miriam rozkazuje pani Miller, przypadkowo spotkanej na ulicy wielkiego miasta kobiecie.
I jeszcze jedno: obie dziewczynki mają cechy demoniczne: pojawiają się tam, gdzie ich nikt nie czeka, tam, gdzie nikt się ich nie spodziewa. Są jak duchy, fantomy: fantomy czego? przeszłości, ukrywanych pragnień, „drugiego” dna? Panna Bobitt chce „oświecić” mieszkańców małego miasteczka swoimi uwagami na temat życia. Jest nadopiekuńcza w stosunku do… matki. Chce być najlepsza, najpiękniejsza, najszlachetniejsza. Miriam pokazuje pani Miller świat w takich barwach, w takich nastrojach, że ta kobieta, żyjąca z dnia na dzień, obawiająca się tylko własnej śmierci, w pewnym momencie opowiadania zadaje pytanie: kim jestem? czym jest dla mnie świat? Czy istnieje „czwarty wymiar”? W „Dzieciach dniu urodzin” pojawia się również sprawa śmierci. Widoczny jest kontrast: dzień urodzin i śmierć. Truman Capote nie boi się tak zwanych „trudnych” tematów. Przecież one są: wokół nas i jeszcze bliżej: w nas.

Kay, bohaterka opowiadania „Drzewo nocy”, podróżuje pociągiem. W przedziale poznaje dziwną parę: ona jest ekscentryczną, gadatliwą kobietą, on milczącym, niewyglądającym na zdrowego mężczyzną. Kobieta jest natarczywa, bezkompromisowa, nietaktowna. I bardzo lubi swoje ego. Opowiada niesamowite opowieści o swym życiu. Coś pomiędzy science a fiction. Wkraczamy w świat cyrku, show, pokazów parareligijnych. Jest to i zabawne, i straszne. Kobieta chce być uważana za kogoś w rodzaju maga, prestidigitatora.

Czytając „Drzewo nocy” miałem wrażenie, że kobieta z tego opowiadania jest matką chrzestną panny Bobitt z „Dzieci w dniu urodzin”. Innymi słowy: obie mają te same cechy charakteru: lubią rządzić, lubią krytykować, oddają się z wielką przyjemnością mówieniu o sobie. Kay zaś jest lustrem, w którym kobieta z pociągu z lubością może się przejrzeć.

Dziewczynka z okładki jest przepołowiona: to symbol bohaterek opowiadań Trumana Capote: są dziećmi, chcą być dorosłe. Dorosłość kojarzy im się z wulgarnością, cynizmem, przekraczaniem barier. Zadałem sobie pytanie: czy Capote lubi swoich bohaterów, czy usprawiedliwia ich zachowanie? Odpowiem tak: akcja opowiadań toczy się w półrealnym świecie, być może takie pytania są zbyteczne? Być może takie zachowanie w świecie Trumana Capote jest na miejscu? W świecie, gdzie rządzą sen, działania parareligijne, paraduchowe. Jest to świat majaków, urojeń. Świat, gdzie nie można przewidzieć pointy. Świat, który rządzi się swoimi własnymi prawami.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1969
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: