Dodany: 21.04.2011 11:23|Autor: Drakula

Książki i okolice> Kącik językowy

14 osób poleca ten tekst.

Ala i Alicja to inne imiona?


Z pewnego źródła dowiedziałem się, że Ala i Alicja to są inne imiona. Czy to prawda? Wiem, że np. Magda i Magdalena to też są inne imiona, ale z Alą i Alicją to pierwsze słyszę.
Jak możecie to podajcie jeszcze inne przykłady takich podchwytliwych imion.

pozdrawiam cieplutko Drakula
Wyświetleń: 79023
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 66
Użytkownik: jakozak 21.04.2011 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Nie wiem, jak jest teraz.
Po mojemu staremu była Alina i Alicja. A Ala to zdrobnienie od tych imion.
Podobnie, jak Jolanta. Jola to tylko zdrobnienie.
Użytkownik: exilvia 21.04.2011 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Ada jest zarówno samodzielnym imieniem, jak i skrótem od Adrianna. To samo Ida (samodzielne i od Idalia). :-)
Użytkownik: Syxtus 28.04.2011 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Apolonia i Pola.
Użytkownik: superkasiunia 29.04.2011 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
chyba to prawda ala to chyba alina a nie alicja
Użytkownik: alicja225 05.05.2011 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: chyba to prawda ala to ch... | superkasiunia
Wiecie, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam:)? Według mnie Ala jest zdrobnieniem. Chyba używanym zarówno w odniesieniu do Aliny jak do Alicji. Tego nie wiem na pewno, to tylko moja opinia. Na imię mam Alina, nick i wszystkie komputerowe sprawy załatwiam Alicją i nie bardzo lubię jak się "mnie" zdrabnia w jakiejkolwiek formie:).
Użytkownik: Pola_6 07.05.2011 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Ja mam na imię Alicja. Gdy się przedstawiam jako Ala, przeważnie jestem pytana czy to zdrobnienie od Alicji, czy od Aliny.
Użytkownik: loginka 12.05.2011 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Mała dygresja dotycząca imion i skrótów...
Zadzwonił do mojej firmy nasz zagraniczny współpracownik i chciał rozmawiać z osobą, która nadzorowała pewien projekt. Powiedział, że dostawał e-maile od dwóch pań w tej sprawie Oli B. i Aleksandry B. i tak przy okazji zapytał, czy to są siostry, czy przypadkowa zbieżność nazwisk.
Oczywiście chodziło o tę samą osobę, która podpisywała się na zmianę, raz jako Ola, a kiedy indziej, jako Aleksandra... :-)
Użytkownik: Zaczytana2 14.09.2011 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
A ja bym chciała przy okazji zwrócić uwag, że poza imieniem Magdalena, istnieje też imię Magda, bez żadnych końcówek (uporczywie przez wielu dopisywanych).
Użytkownik: nikosizina 14.09.2011 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
A ja mam kolegę, który ma na imię Kuba, nie Jakub tylko Kuba i tak też ma wpisane we wszystkich dokumentach, ale nie potrafię się do tego odnieść w żaden sensowny sposób, chyba że... BO TAK! ;)
Użytkownik: lilunia 13.03.2012 21:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mam kolegę, który ma... | nikosizina
Moja przyjaciółka ma w dokumentach wpisane imię Majka. Nie Maja, a Majka. Zawsze miała z tego powodu kłopoty, bo nawet na studiach, na dyplomie wpisywano od razu imię Maja.
Użytkownik: Auriga 24.02.2013 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Mnie dziwi dlaczego Aleksandra to Ola, a nie Ala.
Ktoś potrafi wytłumaczyć dlaczego?
Użytkownik: Fiona54 28.03.2013 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie dziwi dlaczego Aleks... | Auriga
Aleksandra kiedyś występowała w formie: Oleksandra i dlatego w zdrobnieniu mamy Olę, nie Alę. W którymś z języków słowiańskich, ukraińskim, białoruskim lub jeszcze innym jest imię Ołeksandr. To ten sam źródłosłów.
Użytkownik: alva 21.06.2013 15:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Aleksandra kiedyś występo... | Fiona54
Nie tak dawno w urzędzie, w którym pracuję, pewna pani wypełniała formularz meldunkowy i wpisała imię "Ola". Delikatnie zwróciłam jej uwagę, że w takich dokumentach należy pisać pełne imię, a nie zdrobnienie, na co pani odparła, że ma na imię właśnie Ola. Na dowód pokazała (przepraszam za kalambur) dowód osobisty, w którym rzeczywiście widniała ta wersja imienia. Muszę przyznać, że było to dla mnie duże zaskoczenie - nigdy wcześniej nie spotkałam się akurat z taką sytuacją.

Sama mam na imię Alicja i tak się zawsze przedstawiam - niezależnie od tego, czy sytuacja jest oficjalna, czy nie. I strasznie mnie denerwuje, kiedy rozmówca natychmiast stosuje zdrobnienie. "Ala" jest zarezerwowana tylko dla najbliższych! No i skoro przedstawiam się pełnym imieniem, to jest dla mnie jasne, że chcę, by właśnie tak się do mnie zwracano. Po kilku sytuacjach, kiedy zwracałam uwagę, że nie "Ala", tylko "Alicja", dałam spokój - ludzie się na mnie obrażali, że niby taka pretensjonalna jestem...
Użytkownik: janmamut 21.06.2013 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tak dawno w urzędzie,... | alva
Dobrze mówisz o swoim imieniu! Dać Ci placka ze śliwkami! :-)
Użytkownik: alva 21.06.2013 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze mówisz o swoim imi... | janmamut
:) A mogę pokaprysić? Żeby z truskawkami? (No nie mogę się nimi najeść, kilogram dziennie to jeszcze mi mało! Chwała Światłości, że nie mam na nie alergii!)
Użytkownik: janmamut 22.06.2013 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: :) A mogę pokaprysić? Żeb... | alva
:-) Zawsze przecież możesz wymyślić nowe tłumaczenie. Już mieszano ławkę z brzegiem rzeki, psa z kotem, a nawet Alicja była Alą; więc czemu nie. Kanonicznie jest jednak:

„Hej, to nieuczciwie! - zawołał Jednorożec, gdy Alicja usiadła z nożem w ręku, nie mając pojęcia, co dalej robić. - Potwór dał Lwu dwa razy więcej niż mnie!”
„Ale sobie nic nie zatrzymała - powiedział Lew. - Czy lubisz placek ze śliwkami, Potworze?”
Użytkownik: midori. 22.05.2013 19:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie dziwi dlaczego Aleks... | Auriga
Całe życie się z tą Olką męczę. Jak byłam mała to nie mogłam pojąć czemu Pani w szkole mówi do mnie Ola, a rodzice Aleksandra, albo Aleka.
Użytkownik: MałgorzataO 22.05.2013 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
My używamy obu tych zdrobnień:) i nikt się nie obraża, choć do tej pory nie wnikaliśmy które jest poprawne.
Użytkownik: kins12 23.05.2013 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: My używamy obu tych zdrob... | MałgorzataO
Moim zdaniem używanie zdrobnień powyżej pewnego wieku to kiepski pomysł. Pamiętam jak w szkole średniej pani z języka polskiego zdenerwowała się na pewną Barbarę, bo na dyktandzie podpisała się Basia Nowak. Jak dla mnie nauczycielka miała stu procentową rację. Prawie dorosła kobieta, a podpisywała się Basia. Bez przesady. Mam też taką koleżankę, która do dzisiaj na serwisach społecznościowych podpisuje się Gosia, a ma ponad 30 lat. Masakra. Przecież Małgorzata brzmi świetnie!
__________________________________________
Reklama usunięta
Użytkownik: lady P. 23.05.2013 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem używanie zdr... | kins12
Ale może jej lepiej brzmi Gosia. ;) Szczerze mówiąc nie widzę powodu, żeby trzydziestolatka stawała się nagle Małgorzatą, skoro czuje się Gosią. ;)
Użytkownik: alizeti 25.05.2013 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale może jej lepiej brzmi... | lady P.
Masz rację ;) Ja uważam, że niektóre imiona są "stworzone" do zdrobnień. Po co mówic do kogoś "Katarzyno", skoro można krócej, sympatyczniej "Kasiu" ;)
Tak że nie przeszkadza mi, że ktoś "w pewnym wieku" podpisuje się zdrobniale na fejsie. Bez przesady! Co innego oficjalne dokumenty, oczywiście.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 25.05.2013 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację ;) Ja uważam, ... | alizeti
Dokładnie. :)
Użytkownik: gizmo453 21.06.2013 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację ;) Ja uważam, ... | alizeti
Bez przesady, używać zdrobnień w języku oficjalnym? A co to mała dziewczynka jest żeby Gosia na nią mówić? Wcale się nie dziwię tej nauczycielce, jak to sobie wyobrażacie, że niedługo będzie się mówić: prezydent Bronuś Komorowski przybył z wizytą do Baraczka Obamy, albo np. Adaś Małysz i Kubuś Błaszczykowski zostali wyróżnieni......

Widzę, że to duch obecnych czasów takie nazywanie wszystkiego zdrobniale i cukierkowo. Dlatego ten artykuł podany wcześniej http://prawo.rp.pl/artykul/989446.html wcale mnie nie dziwi. Świat już całkiem zaczyna zajmować się nie tym co trzeba. Dlaczego przez setki lat było Aleksander, Krzysztof, Jakub, a teraz nie da się żyć bez Oluś, Krzysiu albo Kuba?

Jak ktoś chce być mała Gosią albo małą Basią to niech będzie, ale w domu, widocznie mentalnie dalej są małymi dziećmi.
Użytkownik: Elfa 21.06.2013 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Bez przesady, używać zdro... | gizmo453
A mówisz w rozmowie William Clinton, John Nicholson czy Stefanie Graf?
Zdecydowana większość mówi Bill Clinton, Jack Nicholson czy Steffi Graf.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.06.2013 11:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A mówisz w rozmowie Willi... | Elfa
Większość tak mówi, bo właściciele tych zdrobniałych imion zdecydowali się posługiwać nimi w przestrzeni publicznej. Ale ta sama większość mówi też "książę William", "John Malkovich", "Stephanie Seymour", a tylko bliżsi znajomi i rodzina używają zdrobnień :-).
Użytkownik: Eida 21.06.2013 11:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Większość tak mówi, bo wł... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ale to właśnie o to chodzi. Niech każdy decyduje sam, o tym jak chce się przedstawiać innym, bez ulegania presji ze strony nauczycieli, sąsiadów, czy innych ;-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.06.2013 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to właśnie o to chodz... | Eida
No, nie, mimo wszystko zależy, którym "innym" - student profesorowi na uczelni? Urzędnik w banku klientowi? Lekarz pacjentowi? Polityk dziennikarzowi, który z nim przeprowadza wywiad na antenie? Jakoś nie wyobrażam sobie w tych sytuacjach "Kasi" czy "Kuby". Oczywiście, jeśli publicznie rozmawiają ze sobą osoby, które się od dawna znają - jak np. w dyskusjach panelowych na konferencjach naukowych - to może się zdarzyć, że jakiś docent powie do profesora "Janku", a ten do niego "Guciu" i nikt mu tego nie weźmie za złe; ale czy gdyby prowadzący panel na początku przedstawił zebranym docenta Gucia Kowalskiego i profesora Janka Maliniaka, wyglądałoby to poważnie?
Użytkownik: gizmo453 21.06.2013 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: No, nie, mimo wszystko za... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tak właśnie, o tym mówiłem i o tym ktoś napisał wcześniej. Przykładowo formę Kuba Wojewódzki i inne przytoczone tu przykłady można uznać za ksywkę, która funkcjonuje w showbiznesie. A wszystkie oficjalne dokumenty powinny być opisane imieniem nie zdrobniałym, począwszy właśnie od klasówki. Jak widzę formularz, w którym mam wpisać imię i nazwisko to rozumiem, że mam wpisać imię, a nie zdrobnienie.

dot59 ma całkowitą rację!

Jest takie powiedzenie "nazywajmy rzeczy po imieniu". Jak do przestrzeni publicznej będą wchodzić takie zdrobnienia to niedługo trzeba będzie stworzyć nowe powiedzenie: "nazywajmy ludzi po imieniu".
Użytkownik: Eida 21.06.2013 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No, nie, mimo wszystko za... | dot59Opiekun BiblioNETki
Radosław Sikorski był ministrem Radkiem Sikorskim w Wiadomościach czy w Faktach. Ktoś wcześniej podał przykład Billa Clintona, o którym chyba nie mówi się używając imienia William, nawet jeśli przeprowadza się z nim wywiad na antenie. Nie rozumiem dlaczego niektóre osoby mogą mieć przyzwolenie na używanie zdrobniałych form swoich imion, a inne nie. Dlaczego uczennica nie może być Gosią, jeśli ma na to ochotę, a polityk może być Billem? Bo uczennica nie jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, nie ma władzy, pieniędzy i wpływów? Może dlatego, że prezydentowi nikt po prostu nie ośmieli się zwrócić uwagi, że "nie wypada", a uczennicy owszem? Czy prezydent Bill Clinton jest nagle mniej poważny, tylko dlatego, że nie przedstawia się jako William Clinton?

A co do profesorów i uczelni, to podam przykład z życia wzięty. Na studiach w mojej grupie było dwóch chłopaków, którzy mieli na imię Kuba. I tak się jakoś przyjęło wśród nas (studentów), że do jednego z nich zwracaliśmy się "Kuba", a do drugiego "J.J." (wymawiane "dżej dżej" - Jego nazwisko też zaczynało się na "J"). Po jakimś czasie ksywka przyjęła się na tyle, że używali jej nie tylko inni studenci, ale również część naszych wykładowców. Bo wygodnie, bo on razu wiadomo, o kogo chodzi, bo nie ma po co uszczęśliwiać kogoś na siłę każąc mu stosować formę imienia, której on nie lubi. To po prostu kwestia przyzwyczajenia, po pewnym czasie po prostu przestajesz się nad tym zastanawiać.

Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.06.2013 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Radosław Sikorski był min... | Eida
"Bill" to modelowy przykład tego, o czym wcześniej wspominałam, czyli amerykańskiej mody, której przecież nie musimy przejmować (o ile pamiętam, wszyscy nasi prezydenci i premierzy używali w oficjalnym obiegu imion pełnych i żadna krzywda im się od tego nie stała). Z "Radkiem" sprawa wygląda o tyle inaczej, że wspomniany minister przez długi czas przebywał za granicą, gdzie ludziom mówiącym po angielsku zapewne łatwiej było wymówić "Radek" niż Radosław).
Co do sytuacji na zajęciach, sama piszesz, że "po jakimś czasie przyjęło się". Po jakimś czasie, czyli gdy wykładowca poznał studentów. Ale chyba ani jeden, ani drugi z tych kolegów nie przedstawiał się "Kuba X" ani "Dżej-Dżej Y" wchodząc np. do sekretariatu profesora, do którego miał jakąś sprawę? Ani nie wpisywał takiej formy imienia do arkusza egzaminacyjnego?
Użytkownik: ka.ja 21.06.2013 14:46 napisał(a):
Odpowiedź na: "Bill" to modelowy przykł... | dot59Opiekun BiblioNETki
Z moim imieniem jest ustawiczny problem, ponieważ wszyscy w pracy i w zagrodzie mówią do mnie zdrobniałą, a może nawet zupełnie zmienioną formą mojego imienia, dokumenty zaś podpisuję pełnym "dorosłym" imieniem, którego żywiołowo nienawidzę, jest trudne do wymówienia przez moich współpracowników i kompletnie nikomu się ze mną nie kojarzy. Problem rodzi się wtedy, kiedy ludzie myślą, że nas jest dwie. Najzdrowiej by było, gdybym mogła używać formalnie tego imienia, którego używam faktycznie, bo do tego, które mam w dokumentach, za nic namówić się nie dam. Równie dobrze mogłabym się przedstawiać jako Zygmunt.
Użytkownik: Marylek 21.06.2013 19:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Z moim imieniem jest usta... | ka.ja
Skoro "żywiołowo nienawidzisz", to czemu nie zmienisz? Urzędowo i oficjalnie. Na drugie, albo na trzecie, albo jakoś inaczej. Po co się męczyć? :)
Użytkownik: ka.ja 21.06.2013 19:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro "żywiołowo nienawid... | Marylek
A bo mnie życie rozpieszcza ostatnio i tylko czasem dochodzi do śmiesznych sytuacji, kiedy ktoś szuka "tej drugiej pani z Polski". Przede mną i tak konieczność wymiany dokumentów, więc pewnie kiedyś się za to wezmę. Acz wtedy będę mieć imię, które formalnie jest zdrobnieniem. I też będą się zdarzały rozmaite wpadki. Bo nie chcę innego imienia poza tym, którego faktycznie używam.
Użytkownik: Eida 25.06.2013 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "Bill" to modelowy przykł... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Bill" to modelowy przykład tego, o czym wcześniej wspominałam, czyli amerykańskiej mody, której przecież nie musimy przejmować"

Oczywiście, że nie musimy - ja nie pisałam o przymusie - ale możemy, jeśli akurat ta moda nam się podoba i jest nam wygodnie.

"o ile pamiętam, wszyscy nasi prezydenci i premierzy używali w oficjalnym obiegu imion pełnych i żadna krzywda im się od tego nie stała"

Masz rację, żadna krzywda się nie stała. Podobnie, w sytuacjach, kiedy ktoś używa zdrobniałej formy imienia, zamiast oficjalnej formy, też żadna krzywda nie dzieje się ani jemu, ani żadnej z osób postronnych.

"Co do sytuacji na zajęciach, sama piszesz, że "po jakimś czasie przyjęło się". Po jakimś czasie, czyli gdy wykładowca poznał studentów."

Owszem - w końcu widząc ksywę "J.J." mało kto wiedziałby, że chodzi o jakiegoś Kubę. Jednak w sytuacji, kiedy ktoś zamiast "Małgorzata" pisze "Gosia", wcześniejsza znajomość ze studentem/uczniem nie jest konieczna, by zorientować się, o kogo chodzi.

"Ale chyba ani jeden, ani drugi z tych kolegów nie przedstawiał się "Kuba X" ani "Dżej-Dżej Y" wchodząc np. do sekretariatu profesora, do którego miał jakąś sprawę? Ani nie wpisywał takiej formy imienia do arkusza egzaminacyjnego?"

Tego, niestety nie wiem. Wiem, że podpisywał się w ten sposób pisząc do naszego promotora (mieliśmy tego samego, czasem wysyłaliśmy i odbieraliśmy maile grupowe, była zachowana ciągłość korespondencji, więc to jedno wiem na 100%).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 25.06.2013 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Bill" to modelowy przykł... | Eida
Ja mimo wszystko jednak dalej stoję na stanowisku, że zdrobnienia i ksywy/nicki są stosowne w sytuacjach prywatnych i półprywatnych (albo szczególnych, np. takich jak powyżej opisała Ka.ja - gdy obcokrajowcy mają problem z wymówieniem pełnej wersji imienia), a w pozostałych należy jednak posługiwać się imieniem oficjalnym. Oczywiście, jeśli ktoś się koniecznie uprze również w stosunkach służbowych być Dziunią czy Ziutkiem, niech sobie będzie, ale musi się liczyć z tym, że obcy ludzie mogą go odbierać jako dziecinnego, niepoważnego.
Kiedyś pracowałam jako redaktor w czasopiśmie i m.in. robiłam wywiady ze znanymi osobistościami ze świata medycyny, zamawiałam artykuły u profesorów czy adiunktów. Naprawdę nie wyobrażam sobie, że mogłabym się w takiej sytuacji przedstawić jako Dorotka, Dorka, Dot, jednym słowem jakkolwiek inaczej, niż pełnym imieniem.
Użytkownik: gizmo453 27.06.2013 08:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mimo wszystko jednak d... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zgadzam się z tym jak najbardziej, te ksywki i pisanie z promotorem to kiepski pomysł. Wykładowcy pewnie to przepuszczają żeby być na czasie, ale taka dziecinada doprowadzi do tego, że studia będą wyglądać jak gimnazjum, jeśli powoli już tak nie wyglądają. Po to są pewne oficjalne formy i zdrobnienia żeby nadawać rangę, pewnym sytuacjom większą innym mniejszą. Dlatego w przedszkolu mówią do ciebie Gosiu, Krzysiu, a na studiach pani Małgorzato lub panie Krzysztofie. Tak moim zdaniem powinno to wyglądać. Dorastamy, dojrzewamy więc wszystko wokół powinno też przybierać inne formy. Wtedy człowiek miałby sygnał, jestem już na takim i takim etapie, jestem już dorosły powinienem być zatem np. bardziej odpowiedzialny. Może wtedy mielibyśmy mniej niedojrzałych trzydziestolatków.
Użytkownik: Pingwinek 02.09.2018 17:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Radosław Sikorski był min... | Eida
Masz rację. A w ogóle to w szkole, w klasie sytuacja, gdy kilka osób ma to samo imię, jest raczej niekomfortowa. Korzystanie z różnorodnych zdrobnień może wtedy pomóc.
Użytkownik: verdiana 04.01.2014 16:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to właśnie o to chodz... | Eida
Nic dodać, nic ująć. Oficjalne imię jest konieczne tylko w sytuacjach, kiedy MUSI być zgodne z dowodem osobistym, żeby nie było problemów prawnych. Klasówka taką sytuacją nie jest.
Użytkownik: Pingwinek 02.09.2018 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic dodać, nic ująć. Ofic... | verdiana
Mnie też czepianie się czyjegoś imienia na klasówce wydaje się grubą przesadą. Dopóki byłam w stanie zidentyfikować ucznia czy uczennicę, raczej przymykałam oko na wszelkie zdrobnienia czy ksywki.
Użytkownik: Pingwinek 02.09.2018 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to właśnie o to chodz... | Eida
O tak. Bo przecież najważniejsze, by dobrze się ze swoim imieniem czuć :-)
Użytkownik: Eida 21.06.2013 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A mówisz w rozmowie Willi... | Elfa
Właśnie. Poza tym, to nawet nie chodzi o to, że ktoś mentalnie czuje się dzieckiem, tylko bardziej podoba mu się brzmienie własnego imienia w wersji zdrobniałej, np. Gosia zamiast Małgorzata. Nie przesadzajmy, chyba każdy ma prawo przedstawiać się, jak mu się podoba. Do Twoich przykładów dodam jeszcze kilka nazwisk: Kuba Wojewódzki, Kuba Strzyczkowski, Katarzyna Stoparczyk (dziennikarka Trójki) na antenie radia też częściej przedstawia się jako Kasia, a nie Katarzyna, a nasz minister spraw zagranicznych też swego czasu w mediach istniał jako minister Radek Sikorski, i jakoś nikt nie miał z tym problemu. Więcej luzu.
Użytkownik: Pingwinek 02.09.2018 17:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie. Poza tym, to naw... | Eida
I ja apeluję o więcej luzu :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.06.2013 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Bez przesady, używać zdro... | gizmo453
Zgadzam się - wszystko ma swoje miejsce. Zdrobnienia w przestrzeni prywatnej (a więc i w towarzystwie rodziny/ przyjaciół/ znajomych na żywo, i, jeśli komuś to odpowiada, również w serwisach społecznościowych) - a pełne imię i nazwisko we wszelkich sytuacjach oficjalnych (od klasówek począwszy).
Osobiście okrutnie mnie irytuje, gdy osoba płci dowolnej występuje w mediach, albo, co gorsza, w dokumentach, jako Kasia, Gosia, Kuba, Tomek. Moda oczywiście, jak każda inna głupia moda, przyszła ze Stanów - to zresztą kraj, w którym jako oficjalne imię można nadać dziecku nie tylko dowolne zdrobnienie/ uproszczenie każdego tradycyjnie funkcjonującego imienia (sama jedna nasza Katarzyna może występować jako: Catherine, Katherine, Catharine, Katharine, Cathrin, Kathryn, Katy, Caty, Katie, a i to chyba nie wszystko) ale także cudze nazwisko, nazwę geograficzną, botaniczną itd.
Użytkownik: yyc_wanda 23.06.2013 00:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się - wszystko ma... | dot59Opiekun BiblioNETki
Może i głupia moda, ale tu zdaje egzamin. Zarówno Stany jak i Kanada skupiają ludzi ze wszystkich krajów świata i trudno ich zmuszać do zmiany imion na angielski odpowiednik (jeśli taki w ogóle istnieje). Trudno im również narzucać rygory w wyborze imion dla dzieci - stąd też ta swoboda. Osobiście znam Filipińczyka, który ma na imię Kowalski, bo lata temu polski piłkarz Kowalski podbił serca jego rodziców. I co w tym złego? W Polsce też mamy takie przypadki. Jeden ma na imię Janusz, a drugi ma Janusz na nazwisko. Imię Róża, a prawdopodobnie i Rozalia, pochodzą od nazwy botanicznej. Czymże więc różnimy się od Amerykanów? Polska jest w Unii, więc coraz więcej obcych imion będzie przybywać w rejestrze. I skrutów też. Do listy różnorakich interpretacji imienia Katarzyna możesz dodać jeszcze jedno – Kasha. Polska Kasia pisana w ten zangielszczony sposób coraz częściej pokazuje się na różnych portalach. Nikt w Ameryce ani w Europie nie żąda od polskiej Katarzyny, by zmieniła imię na Kathrin czy też inną formę używaną w danym kraju. Ale to działa w dwie strony. Polska też musi uszanować różnoraką pisownię imion oraz zaakceptować nowe, może i dziwaczne, ale dla rodziców ważne imiona.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 23.06.2013 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Może i głupia moda, ale t... | yyc_wanda
Mimo wszystko wydaje mi się czym innym akceptowanie imion noszonych przez obcokrajowców mieszkających w danym państwie, a czym innym przesadne dążenie do oryginalności poprzez wymuszanie na urzędnikach nadania imienia w formie zdrobniałej, z udziwnioną pisownią czy w postaci wyrazu, który formalnie w ogóle nie jest imieniem. Oczywiście, zakazywanie drogą urzędową nie jest żadnym rozwiązaniem, zdrowy rozsądek rodziców natomiast by się przydał. Zuzia czy Czesio jest w porządku, póki właściciel imienia ma niewiele lat, ale jakoś dziwnie wyglądałoby w dokumentach siwowłosej pani profesor albo równie wiekowego księdza biskupa.
Co do imion odrzeczownikowych, to zdaję sobie sprawę, że dla niektórych kultur są one typowe, ale wyjąwszy wspomnianą Różę, Kalinę i jeszcze jedno czy dwa inne, u nas jednak się jakoś specjalnie nie zagnieździły i w innych językach europejskich jest mniej więcej podobnie. Jak dla mnie to dobrze - słowo honoru, że naprawdę nie chciałabym mieć na imię Ameryka, Paryż ani Kościuszko!
Użytkownik: gizmo453 27.06.2013 08:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Mimo wszystko wydaje mi s... | dot59Opiekun BiblioNETki
"zdrowy rozsądek rodziców natomiast by się przydał"

Oto właśnie chodzi - zdrowy rozsądek. Ktoś widzi małego człowieka i daje mu na imię Zuzia, bo myśli, że córka zawsze będzie mała. Niedojrzałe myślenie rodziców pewnie nie jeden raz skrzywdziło dziecko na całe życie poprzez dziwaczne imię. Ale cóż się dziwić, rozglądam się koło siebie i widzę małego 5 letniego Natanka, wystrzyżonego na "Ostatniego Mohikanina". Patrząc na rodziców wyciągam taki wniosek: dziwne, zamerykanizowane imię dziecka jest ściśle skorelowane z prowincjonalnym i infantylnym usposobieniem rodziców. Oczywiście nadawanie bardzo oryginalnych imion zawsze miało miejsce, raz mniej lub bardziej. Tak było np. kiedyś, kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych w TV leciała "Dynastia". Mieliśmy wtedy wysyp dziewczynek o imieniu Amanda, bo tak społeczeństwo było zaczarowane zachodem. Nie dość, że dzisiaj takie imię to mi się kojarzy nie powiem z czym to jeszcze dziecku wydaje się, że jest tak mega wyjątkowe, że aż strach.
Użytkownik: miłośniczka 04.01.2014 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "zdrowy rozsądek rodziców... | gizmo453
Ale Natanek to Nataniel. Istnieje pełna forma tego imienia.
Użytkownik: aleutka 05.01.2014 00:35 napisał(a):
Odpowiedź na: "zdrowy rozsądek rodziców... | gizmo453
Natanek to chyba od Natana jest? Natan z kolei jest imieniem prastarym, biblijnym, starotestamentowym a nie zamerykanizowanym.
Użytkownik: alizeti 21.06.2013 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Bez przesady, używać zdro... | gizmo453
Nie pisałam powyżej, żeby używać zdrobnień imienia w oficjalnych sytuacjach, więc nie rozumiem tego oburzenia...
Użytkownik: Pingwinek 02.09.2018 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację ;) Ja uważam, ... | alizeti
"W pewnym wieku" ;-)
Użytkownik: Pingwinek 02.09.2018 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale może jej lepiej brzmi... | lady P.
Ja również nie widzę. Jestem przed trzydziestką, w mediach społecznościowych wolę formę "Ania", "Anna" wydaje mi się zbyt poważna.
Użytkownik: norge 23.05.2013 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem używanie zdr... | kins12
No, faktycznie, jak się ma ponad 30 lat, to już prawdziwa masakra...
Użytkownik: Paulina* 23.05.2013 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: No, faktycznie, jak się m... | norge
A co powiecie o tym?
http://prawo.rp.pl/artykul/989446.html
Użytkownik: TheNaturat 23.05.2013 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A co powiecie o tym? htt... | Paulina*
Hm, ja tak się zastanawiam czy te zdrobnienia już nie funkcjonują. Znam np. Maję czy Adę (nie Adrianę lub Adriannę).
Użytkownik: hburdon 25.05.2013 14:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem używanie zdr... | kins12
Nie widzę nic niestosownego w tym, że osoba w dowolnym wieku używa imienia "Basia" lub "Gosia". Osobiście nie bardzo lubię, jak ktoś zwraca się do mnie per "Hanno" (chociaż jak ma ochotę, to też się nie obrażam), wolę "Hanię", a tak się podpisując, zachęcam innych do stosowania tej formy.

Jeśli mam być szczera, bardziej przeszkadza mi używanie BiblioNETki do reklamowania swojej strony internetowej, zupełnie nie związanej z książkami.
Użytkownik: janmamut 25.05.2013 16:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie widzę nic niestosowne... | hburdon
No, akurat w tym przypadku to dla mnie brzmi jak sugestia, że używanie zdrobnień to pomysł do... obszaru pracy proktologa. ;-)
Użytkownik: anetakaleta 06.11.2013 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Ala to Alicja i Alina ;)
Użytkownik: ilia5 18.12.2013 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Skoro skrót od imienia Magdalena może stanowić pełnoprawne imię, to dlaczego nie miałoby tak być w przypadku skrótu od imienia Alicja i Alina? Trochę irytujące jest to, że takie na przykład Magdy oburzają się straszliwie gdy ktoś nie domyśli się, że zostały nazwane skrótem i zwróci się do nich "Magdalena", a chyba pretensje powinny mieć do rodziców, prawda?
Użytkownik: verdiana 04.01.2014 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro skrót od imienia Ma... | ilia5
Ale skoro same nigdy nie przedstawiły się ani nie podpisały Magdalena, to z jakiej racji ktoś ma tak się do nich zwracać? Jak się ktoś przedstawi Arek, a ktoś powie do niego Janie, to nikogo nie będzie oburzać, że się właściciel imienia złości, a tu nagle wielkie halo. Jak ktoś mi się przedstawia Ola, to tak do niego mówię, a jak potrzebuję wysłać list polecony, to pytam, czy na kopercie ma widnieć Ola, czy Aleksandra. Proste. Jak się nie wie, jak ktoś ma na imię, to się pyta. A wszelkie urzędowe papiery i tak wypełnia się wg dowodu osobistego czy legitymacji szkolnej, więc też nie ma problemu.

BTW, nasz promotor powiedział, że na V roku jesteśmy już jego młodszymi kolegami po fachu, więc możemy sobie mówić po imieniu - i przedstawił się nam jako Darek. A książki podpisuje Dariusz. :)
Użytkownik: katarzyna_kilar 13.02.2014 11:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Podobno Ola i Aleksandra to dwa różne imiona.
Od nie dawnego czasu. Jak dla mnie Ola to Aleksandra i już.
Użytkownik: Checkpoint 13.02.2014 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Podobno Ola i Aleksandra ... | katarzyna_kilar
Olka, Oliwcia, Oliwieńka - tak mówimy na 9-letnią siostrzenicę, jej się to podoba, nawet, gdy nie są w pełni poprawne a na imię ma Oliwia. Ale to dziecko więc zdrabniać można. Sama podpisuje się swoim właściwym imieniem na klasówkach czy gdziekolwiek indziej.
Mojego imienia rzadko ktoś używa, nawet podczas zwykłej rozmowy czy to w pracy, czy to w rodzinie. Nie wiem dlaczego, nie jest ciężkie w wymowie choć dla 4-letniej Wiktorii było ciężkie i mówiła najpierw do mnie "Mania" a później zmieniła na "Mali".
Użytkownik: crousilla 23.03.2014 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Nie rozumiem dlaczego niektórzy rodzice zamiast nadać dziecku normalne imię nazywają je zdrobnieniem - żeby miało trudniej w życiu?
Użytkownik: kacperjanik111 20.05.2014 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Jak dla mnie to są te same imione. Koleżanka ze szkoły śrdeniej miała na imię Alicja, mówiono do niej Ala.
Użytkownik: knekar 13.06.2014 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Nie ma chyba jakiś reguł, że na każdego kto ma na imię Alicja można mówić Ala. Zawsze są jakieś wyjątki.
Użytkownik: Krausa 14.06.2014 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Z pewnego źródła dowiedzi... | Drakula
Dwie znajome: Teresa i Renata, a zdrobnienie to samo - Renia. Renata to dla mnie jasne, a Teresa to chyba dlatego, że Terenia, w skrócie Renia.
Użytkownik: Konciaknet 14.10.2014 09:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwie znajome: Teresa i Re... | Krausa
Pierwsze słyszę, żeby do Teresy było zdrobnienie Renia.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: