Dodany: 18.04.2011 22:00|Autor: trixy

Trochę o miłości


Ludzie lubią, a może nawet uwielbiają czytać cudze listy. Ma to pewnie związek z ich zamiłowaniem do podglądactwa. Lubimy wiedzieć o innych wszystko, a najbardziej to, o czym inni sami nigdy by nam nie opowiedzieli. Jednym ze sposobów, które mogłyłby pomóc pogłębić naszą wiedzę o innych, jest czytanie cudzej korespondencji, zarówno tej pisanej przez osobę, którą aktualnie inwigilujemy, jak i tej, którą ta osoba otrzymuje. Kto z nas, trzymając list zaadresowany nie do niego, nigdy nie przyłapał się na myśli, że fajnie byłoby ten list na parą otworzyć, przeczytać, a potem jakby nigdy nic oddać adresatowi? Powód, dla którego tego nie robimy, to norma kulturowa, mówiąca, że cudzych listów otwierać nie należy.

„Listy na wyczerpanym papierze” pozwalają nam nie przekraczać tej normy i jednocześnie uchylają przed nami rąbka tajemnicy miłości Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory. Są to listy otwarte, na których straży nie stoją zaklejone koperty. Ktoś wcześniej się ich pozbył, żeby czytelnik mógł się w nich rozsmakować.

Magda Umer - pomysłodawczyni i opiekunka artystyczna książki - we wstępie zaznacza, iż opublikowano te listy ze względu na ich literacką wartość. Ważna jest tutaj również zgoda ich autorów.

Listy, napisane ładną polszczyzną, oszczędnie operujące skrótami, stanowią przyjemną odskocznię od dzisiejszych sms-ów i maili wysyłanych w pośpiechu. Przywodzą na myśl czasy, kiedy za pomocą słów zakochani chcieli, niekoniecznie dosłownie, wyznawać sobie miłość, bo czy jest coś bardziej uroczego od poświęcenia chwili kartce papieru, dzięki której ukochana osoba będzie mogła poczuć się częścią mojego świata, mimo iż jest setki kilometrów ode mnie? „Listy na wyczerpanym papierze” to właśnie tego rodzaju lektura oraz zapis pozwalający czytelnikowi odkryć drobne tajemnice jego autorów, jak choćby tę, że na początku cała ta miłość, przynajmniej ze strony Agnieszki Osieckiej, była „na lipę”.

Listy Osieckiej i Przybory, choć podobne (ta sama epoka, porównywalne talenty), są jednak różne. Współtwórca Kabaretu Starszych Panów pisał długie, szczegółowe listy. Natomiast autorka „Okularników” ograniczała często długość swojej korespondencji do kilku zdań, co zresztą w pewnym momencie wypomina jej Przybora. To spostrzeżenie może nasunąć czytelnikowi skojarzenia odnośnie do usposobienia autorów. On wydaje się tym spokojniejszym, cierpliwszym, bardziej dokładnym. Ona z kolei, to ta trochę narwana, żyjąca chwilą, nieroztrząsająca zdarzeń minionych.

Po lekturze „Listów na wyczerpanym papierze” pomyślałam, że nie tylko jak cię widzą, tak cię piszą, ale również jak ty piszesz, tak cię widzą. Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora byli niezwykłymi ludźmi, dlatego pewnie pisali niezwykłe listy, których lektura to prawdziwa przyjemność.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1479
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: