Dodany: 13.04.2011 21:28|Autor: ettariel
W labiryncie
Przekraczasz próg sklepiku ze starociami. Zapach przeszłości; w półmroku zarysy wystawionych na sprzedaż przedmiotów, tłoczących się na półkach bez ładu i składu, rzuconych w kąt jedne na drugie. Porcelanowe lalki, ozdobne spinki do włosów, stare pocztówki, tajemnicze puzderka… Znajdziesz tu wszystko, pod warunkiem, że wiesz, czego szukać. Cierpliwości… Ten cenny skarb może leżeć na samym dnie, przysypany całą masą niepotrzebnych rupieci, zwodniczych błyskotek. A może nawet nie w tym sklepie, tylko w następnym… Przed tobą cała ulica, a potem kolejna – cały labirynt tajemnic.
Guy Roland, który przed kilku laty utracił pamięć, postanawia zapuścić się w ten labirynt w poszukiwaniu własnej tożsamości. Zatrudniony w agencji detektywistycznej, zdaje się mieć po temu najlepsze środki: znajomości i dostęp do dokumentów. Wyrusza na swoją wyprawę przygotowany i uzbrojony.
„Jestem nikim”* – informuje na wstępie, w pierwszym zdaniu powieści. Nie godzi się na to. Desperacko pragnie być znowu „kimś”. Ze skrawków historii, zwierzeń i starych fotografii, z odnalezionych adresów i numerów telefonu próbuje posklejać samego siebie. Układanka okazuje się jednak z każdym krokiem bardziej złożona, niż mógł przypuszczać. Ileż fałszywych tropów, ile rozdroży i ślepych uliczek! Bohater miota się w tej zamkniętej, lecz rozległej przestrzeni, goniąc za każdym przebłyskiem prawdy, wciąż jednak pozostaje w półcieniu domysłów, w gąszczu niepewności. W paradzie postaci, których ścieżki przecinają jego drogę, szuka po omacku siebie i swoich bliskich, dotyka ich twarzy z nadzieją, jak ślepiec… i wycofuje się, zawiedziony. Obecny, lecz nieznany w tym miejskim labiryncie, znajduje w sobie podobieństwo do owego „człowieka plaż”, pojawiającego się na tysiącach zdjęć z wakacji, którego nikt jednak nie potrafiłby zidentyfikować; nikt nawet nie zaprząta sobie głowy jego tożsamością.
„Wszyscy jesteśmy »ludźmi plaż«” – konstatuje bez żalu jeden z bohaterów - „a piasek tylko przez parę sekund zachowuje ślady naszych kroków”**. Zbłąkani, nierozpoznani, idziemy wciąż naprzód w tłumie innych nierozpoznanych; zagłębiamy się w ciemne sklepiki własnej świadomości; wśród skrawków prawdy i fałszu zapadamy się w coraz głębszą niepewność. Gubimy się w niezliczonych zaułkach, zdani na grę przypadku i na łaskę ulicznych lamp.
Co odnajduje Guy Roland? Prawdę czy fałsz? Siebie czy kogoś innego? Tego nie zdradzę. Nie pozbawię was przyjemności zagłębienia się w to dzieło, będące swoistą mieszanką powieści kryminalnej i refleksji nad życiem. Sami wejdźcie do labiryntu. Kto wie, może wcale nie dotrzecie do celu?
---
* Patrick Modiano, "Ulica Ciemnych Sklepików", tłum. Eligia Bąkowska, wyd. Czytelnik, 1981, s. 7.
** Ibidem, s. 52.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.