Dodany: 10.04.2011 20:37|Autor: micsad

Książka: Bambino
Iwasiów Inga

Hiperrealistyczny PRL


Bambino to nazwa baru mlecznego w Szczecinie, podobno kiedyś faktycznie istniejącego, w którym splatają się losy kilkorga bohaterów książki Ingi Iwasiów. Każde z nich sprowadza do tego portowego miasta inna droga w momencie, kiedy decyzją Aliantów zostaje on przekazany Polsce jako część tzw. Ziem Odzyskanych. Ula jest Niemką, która - co raczej nietypowe - nie opuszcza miasta po wojnie, dość płynnie przechodząc w jego rodzącą się polskość. Dużo młodsza Marysia została na zachód przesiedlona razem z rodziną. Janek jest ze wsi, nie miał ojca, nigdy się nie kształcił, ale doskonale odnajduje się w aparacie komunistycznego państwa. Anna ucieka do Szczecina z Małopolski, ma jej tu być lepiej.

Powieść Iwasiów opisuje przeplatające się losy powojennych szczecinian, tworząc swego rodzaju panoramę życia codziennego w mieście, które jest, na dobrą sprawę, laboratorium kształtowania się nowej tożsamości. Mamy zbliżenie na życie prywatne - romanse, małżeństwa, dzieci, rozwody, samotność. Są poważne wybory moralne - Janek aktywnie angażuje się w pracę dla SB, nie do końca chyba rozumiejąc, co to oznacza. Są pytania o tożsamość, jak w przypadku Uli, która po latach odzyskuje kontakt z ojcem w Niemczech, ale nie chce już zrywać więzi ze Szczecinem, czy w przypadku jej mężczyzny, profesora o żydowskim pochodzeniu, który wyjeżdża do Izraela niedługo przed 1968 r.

Może to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się, że Iwasiów rozpoczyna opowieść bardzo poetyckim językiem, trochę rozmytym, nie najłatwiejszym do śledzenia, potem krystalizuje go coraz bardziej w miarę rozwoju wydarzeń. Jakby im głębiej w przeszłość, tym mniej przejrzystości. Jeśli chodzi o typ narracji, w "Bambinie" panuje coś, co w krajach anglosaskich nazywa się hiperrealizmem (np. w odniesieniu do powieści Zadie Smith czy Jonathana Franzena). Iwasiów śledzi losy kilku postaci, wdaje się w psychologię, zarysowuje tło historyczne - daje to szeroki, ciekawy obraz, ale mnie brakuje tu czasami dynamiki. W pewnym momencie zorientowałem się, że mój egzemplarz "Bambina" jest wybrakowany, brakuje w nim około dwudziestu stron. Nie poczułem przymusu poznania tej części historii, choć pewnie mógłbym to zrobić reklamując zakup w wydawnictwie. Z łatwością mogłem sobie wyobrazić na pewnym poziomie uogólnienia, co zostało opisane na tych stronach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 837
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: