Dodany: 01.04.2011 23:59|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

4 osoby polecają ten tekst.

02.04.2011 "Koniec rzeki" i nie tylko... (coś dla fanów Chmielewskiej)


Ostatnio w ramach relaksu wrzuciłem sobie na czytelniczy ruszt Koniec rzeki (Roberts Nora (pseud. Robb J. D., właśc. Robertson Eleanor Marie)). Po Norę Roberts sięgnąłem raz, wiedziony czystą ciekawością wobec literatury romansowej jeszcze w gimnazjum. Jej "Rafa" nie powaliła mnie na kolana, ale też nie zostawiła specjalnie jakiegoś czytelniczego niesmaku. Teraz po latach byłem ciekaw, jak dziś odbiorę tego typu literaturę. Wybrałem "Koniec rzeki". To historia Olivii Tanner, która jako czteroletnie dziecko jest świadkiem śmierci swej matki - Julie McBride, wspaniałej aktorki. Ojciec Olivii, a mąż Julii zostaje osadzony w więzieniu, a dziewczynką opiekują się dziadkowie. W prowadzonym przez nich schronisku "Koniec rzeki" z dala od Los Angeles wśród lasów i gór, Livvy dorasta, jednak nie umie pokonać dziecięcych traum. Na domiar złego pojawia się dziennikarz - Noah Brady, syn policjanta przed laty prowadzącego śledztwo w sprawie Tannerów. Noah, obecnie popularny dziennikarz chce napisać książkę dotyczącą słynnego morderstwa. Jednak ponowne spotkanie z Livvy wyzwala w nim uczucia... no dobra, wiadomo jakie, przecież to romans.

Nora Roberts nazywana jest czasem "amerykańską Danielle Steel" - myślę, że niesłusznie. Jej fabuły są oparte (z tego co zdążyłem się zorientować również po notach wydawniczych) na jakimś przestępstwie - i zawsze mają historię miłosną w tle. Tego nie ma u Steel, która - wydaje mi się - w poruszanej problematyce bywa bardziej życiowa. Zdrady, kłamstwa, rodzące się uczucia, śmierć... to zawsze aktualne tematy. Z drugiej strony to zbrodnia nadaje tego specyficznego dreszczyku, prawda?

Nora Roberts jednak robi coś, o co nie dba w swoich powieściach Steel - nie gna z akcją, nie opowiada (niczym bajkę dla dorosłych), a portrety postaci są dobrze rozrysowane i umotywowane poprzez szereg rozmaitych sytuacji. Czyta się to też w miarę dobrze i szybko, jakiś pomysł na zbrodnię jest (choć Norze Roberts bliżej chyba do Mary Higgins-Clark niż do Agathy Christie). Jedyne co mi zgrzytało to sceny romansowe. Patetyczny opis każdego pocałunku, drobiazgowe opisanie każdego zbliżenia - dla mnie to było niestrawne - i rzecz nie w jakiejś mojej pruderyjności, bo tej mam w sobie jak na lekarstwo. Właśnie te rozmamłane sceny miłosne mi wszystko psuły - ale poza tym zasłużona czwórka.

Natomiast ostatnio zupełnie nieoczekiwanie zachwyciłem się książką Detektyw i panny (Lewańska-Kuypers Magdalena (Lewańska Magdalena)). Początkowo byłem jej niechętny, bo wyglądało mi to na tanią Christie-podobną sieczkę. Otóż ambitny policjant obejmuje komisariat w małym niemieckim miasteczku Kirchdorf. Moje początkowe zniechęcenie już na pierwszych stronach przeszło w chichot, czy raczej śmiech do łez. Nie żeby książka była zła, wręcz przeciwnie - po prostu ten humor trafiał mi do przekonania. Zrozumiałem, że "Detektyw i panny" to nie tyle kryminał, co parodia kryminału. Komisarz Tielke jest niezaradny, brak mu intuicji, choć ma dobre chęci. No ale na dobrych chęciach się kończy, bo przez pierwsze sześć miesięcy w Kirchdorfie absolutnie nic się nie dzieje - to oaza spokoju. W końcu do komisarza przychodzi klientka, powabna Alke Filk...

Cóż, więcej nie zdradzę. Powiem tylko, że ja, który nie lubię humoru w kryminałach tu po prostu piałem ze śmiechu. Bo też "Detektyw i panny" obśmiewa standardowe motywy tych powieści, świetnie gra z tradycją Christie, Chandlera czy Gardnera i w sumie nie zbrodnia tu się liczy tylko humor (przy czym nie jest to ten rodzaj humoru jaki prezentuje Chmielewska). A jak tu się nie śmiać, skoro dzielny detektyw boi się myszy? Skoro nie umie znaleźć najmniejszego śladu? Skoro mieszkańcy podczas śledztwa wywierają na nim presję i nie ma wśród nich zasadniczo posłuchu? Skoro gubi dowody rzeczowe? Skoro podejrzani o morderstwo traktują przesłuchanie jak wyborną zabawę w zgaduj-zgadulę... ech można by wymieniać...

A tu kilka smaczków:

[Scena tuż po pierwszym pocałunku komisarza i ładniutkiej Alke]

"Zapomnieli o całym świecie. Nieświadomi byli również tego, że nie sami tylko czerpali w tej chwili zadowolenie. Szef miejscowej policji w biały dzień całujący na środku rynku piękną dziewczynę - to nie był zwyczajny widok w Kirchdorfie. W wielu oknach zafalowały firanki, w kilku sklepach przerwano aktualne transakcje, nieliczni przechodzi przestali spoglądać pod nogi, gdzie po przelotnym deszczu pozostały kałuże. Mieszkańcy Kirchdorfu dziś bardziej niż kiedykolwiek gratulowali sobie, że dynastia starych pryków na komisariacie nareszcie się skończyła"

[Zaczyna się pościg za psychopatycznym mordercą - nasz komisarz chce ruszać tam sam. Jednak nie pozwala mu na to apodyktyczna Edeltraud Funke]:

- Dlatego właśnie chcę tam pojechać cywilnym samochodem i bez wszystkich. Nie chcę też tracić czasu na wzywanie posiłków. Możliwe, że każda minuta się liczy.
- Jadę z panem! - prychnęła pani Funke.
Dirk próbował protestować.
- Nic na to ne poradzisz, chłopcze. To moje auto i jeśli chcesz nim jechać to tylko ze mną. A jeśli pójdziesz na piechotę pojadę zwyczajnie za tobą. Nie zabronisz mi!
Wiedział wprawdzie, że mógłby użyć argumentów w rodzaju "utrudniania dochodzenia" czy "stawiania oporu, ale rozsądek mówił mu, że nie z Edeltraud Funke takie numery."

A to scena, kiedy Dirk Tielke i Frau Funke wchodzą do pewnego mieszkania i - jak spodziewa się nie tylko komisarz, ale i zapewne czytelnik - mogą znaleźć trupa.

"Kiedy otworzyła drzwi, buchnęło na nich stęchłe, rozgrzane powietrze. W kawalerskim mieszkanku śmierdziało nieprzyjemnie, ale był to tylko zapach niepranej bielizny, starych butów i dawno niewietrzonego, zakurzonego pomieszczenia. Żadnych rozkładających się trofeów.
Dirk uświadomił sobie, że musiał się chyba spodziewać jakiegoś makabrycznego znaleziska, bo teraz poczuł się nagle odrobinę bezradnie. Stał w nieciekawie umeblowanym pokoju, jego wzrok przesuwał się po rozgrzebanym łóżku, wpółotwartej szafie, regale, na któym stał telewizor i leżało kilka książek. Czego szukać? Od czego zacząć?
Edeltraud Funke rozwiązała ten problem za niego. [jak zwykle!]
- Iii, a co to takiego?!!!!! - usłyszał nagle jej okrzyk".

Cóż, to było moje najmilsze zaskoczenie czytelnicze ostatnich dni:) I bardzo Wam ten sympatyczny kryminał Magdaleny Lewańskiej polecam!


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2863
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: sowa 02.04.2011 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio w ramach relaksu... | misiak297
Tia... anim się obejrzała, i już mam zaschowkowaną kolejną książkę...
Użytkownik: Chilly 02.04.2011 11:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio w ramach relaksu... | misiak297
Roberts mnie nie interesuje, ale Lewańska do schowka oczywiście. :D
Użytkownik: agatatera 02.04.2011 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio w ramach relaksu... | misiak297
I ja dorzuciłam do poszukiwanek książkę Lewańskiej :) Dzięki!
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: