Dodany: 31.03.2011 19:33|Autor: karolynkaaaa

Książki i okolice> Pomoc

77 osób poleca ten tekst.

Konkurs recytatorski - pomoc w doborze tekstów.


Witam drodzy Biblionetkowicze! Zdając sobie sprawę, że znajdują się tu bardzo inteligentni i życzliwi ludzie, zwracam się do Was, o Wielcy Miłośnicy Słowa, z prośbą o pomoc w znalezieniu ciekawych wierszy tudzież fragmentów prozy na konkurs recytatorski dla szalonych dzieciaczków z klas IV - VI szkoły podstawowej. Osobiście, póki co, myślałam o Gałczyńskim (coś w stylu "Ballada o trzęsących się portkach", "Dlaczego ogórek nie śpiewa" - bo zabawne i wdzięczne, myślę, do recytowania), bądź Szymborskiej (np. "Kot w pustym mieszkaniu", "Cebula" etc.) - bo, wiadomo, mistrzyni. W każdym razie mam nadzieję, że ktoś z Was mnie natchnie... Może coś nowego, zaskakującego, nieznanego szerokiemu gremium... Z góry dziękuję za wszelką inspirację i pozdrawiam bardzo gorąco.
Wyświetleń: 132077
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: misiak297 31.03.2011 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam drodzy Biblionetkow... | karolynkaaaa
Może "Topielice" Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej? To piękny wiersz.
Użytkownik: KrzysiekJoy 31.03.2011 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam drodzy Biblionetkow... | karolynkaaaa
Tej pani od "Cebuli" bym nie polecał.

Może Stanisław Barańczak


Niech nikt nie czyni Pośmiewiskiem Świni,
Wieprza
Lub Knura:
W Pokłady Sadła głęboko zapadła
Lepsza
Natura.
Leżąc na boku czy stojąc w rozkroku
W Kale
I w Błocie,
Świnie jedynie wygląda na Świnię,
Ale
W Istocie
Są w niej Odchłanie, w których nie postanie
Stopa
Krytyka,
W których Bezkresie Świnia łatwo zniesie
Kopa
Czy Prztyka.
Kiedy więc nurza w Gnojówce Odnóża,
Burczy
I czmucha,
Dostrzeżmy w Knurze Kultury Przedmurze
Twórczy
Wzlot Ducha.
Choć ma w zasadzie na Ryja Fasadzie
Zero
Jałowe,
Kiedy jak dzień długi w myślach składa Fugi
Cztero -
Głosowe.

Stanisław Barańczak - Świnia
"Totalne zezwierzęcenie" str.39
Wydawnictwo a5 Poznań, 1993
Użytkownik: Sherlock 31.03.2011 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam drodzy Biblionetkow... | karolynkaaaa
http://eko-fan.waw.pl/gimnast.htm
http://lena.libra-wrd.pl/Wierszoteka/Warzywa_owoce.htm
Użytkownik: Jagusia 01.04.2011 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam drodzy Biblionetkow... | karolynkaaaa
Kiedyś słyszałam świetną recytację fragmentów "Mikołajka". Zdaje się "Trąbki". Chłopiec czynił to urokliwie z błyskiem łobuziaka w oku. Podobało się . Może coś Joanny Olech (Miziołki?)
Użytkownik: WBrzoskwinia 01.04.2011 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam drodzy Biblionetkow... | karolynkaaaa
Podziwiam, że bierzesz sobie na głowę taką robotę i odpowiedzialność...
Co proponuję dalej, rozważ sobie dobrze, czy pasuje do stopnia szaleństwa Twojej łobuzerii (z Twego listu wnioskuję, choć może niecelnie, że skoro w tej grupie wiekowej w konkursie ma być proza - to oj, nie są to "dzieciaczki", lecz ekipa bardzo wymagająca, bardzo męcząca i taka, z którą praca nieraz bywa setną frajdą. Tym samym to ekipa warta dużego starania - zgadza się? Jeśli się nie zgadza, to zastanów się, czy w ogóle proza nie będzie zbyt wysoką barierą, zwłaszcza w IV klasie, bo w VI już raczej nie powinna (ewentualnie zróżnicuj wymogi czy program wedle wewnętrznego podziału na grupy wiekowe).

Rozważ sobie sprawę "nowości", o której wspominasz. Mam nadzieję, że nie należysz do wyznawców "Co nowe - to dobre (tym samym stare jest do niczego)", ale z takim stawianiem sprawy wszyscy spotykamy się wszędzie. Tu akurat miłe sercu, duszy i szaleństwu starocie są bardzo dużo warte, wedle diametralnie przeciwnej reguły, którą znasz z "Powtórki z rozrywki": "...choć kontekst ulata jak łezka od rzęs, to dowcip po latach ma sens". Prawda jest taka, że właśnie dlatego, że rzeczywistość się zmienia, to dbanie o zachowanie owych staroci w obiegu zwiększa wartość ludzi, którzy z tego korzystają, przykładowo: że parowozów już nie ma, to nie znaczy, że "Lokomotywa" Tuwima jest nieaktualna, więc precz z nią, lecz właśnie na odwrót: oprócz tego, co jest warta jako genialne dzieło sztuki słowa, ona w dodatku ujawnia świat, do którego już nie ma dziś dostępu na co dzień. Toteż prócz "Stefka Burczymuchy", "Pana Maluśkiewicza i wieloryba" z przyległościami sugeruję sięgnąć w wiek XIX po "Chorego kotka" Jachowicza et consortes.
Powiedzieć można, że to jest raczej dla dzieci młodszych, a nie dla 12-latków. Czytanie może tak, ale nie recytacja. Np. w "Ptasim radiu", a i w "Lokomotywie" jest udział wyrazów dźwiękonaśladowczych, m.in. dlatego recytatorom i aktorom takie teksty stawiają bardzo wysokie wymagania, którym niełatwo sprostać. Są to rzeczy, z których recytator w każdym wieku może zrobić mistrzostwo świata - jeśli umie; a nie umieć może nawet zawodowy aktor z dużym doświadczeniem, co więcej: dorosłym jest w ogóle trudniej, zwłaszcza mężczyznom (kwestia grubego głosu). Kiedy do Twoich łobuzów dotrze (niekoniecznie wprost, jak tu podaję), że właśnie w tym wieku to oni są potencjalnie najlepsi do takich rzeczy - dużo na tym zyskacie wszyscy, ze słuchaczami włącznie.

Namawiam też do uwzględnienia staroci w prozie, jw. oczywiście podam tylko przykłady.
"Tajemniczy ogród". Tu np. kontakty Mary z rówieśnikami, Dickiem i Colinem (mają po 10-12 lat, powinno pasować). Wielkiej piękności sceną jest spotkanie Mary i Dicka, kiedy on jej opowiada o zwierzętach; inna, gdy oboje pracują w rzeczonym ogrodzie. Z Colinem: kiedy on się drze, a ona wpada i go obtańcowuje z góry na dół, wrzeszczy na niego. Dlaczego on się tak zachowuje, to pokazuje inna scena, kiedy on się żali Mary, że traktują go jako skazanego na śmierć z powodu choroby. Trzeba, żebyś to sobie dobrze rozważyła. To dzieło jest skarbem m.in. dlatego, że pokazuje kształtowanie się człowieka (ludzi) w kontakcie z otoczeniem, w tym poprzez konflikty. Jeśli robisz konkurs w ramach organizacyjnych typu szkoła, dom kultury itp., narażasz się na zarzut, że ta książka jest niepoprawna politycznie, a ściślej wychowawczo: ona naprawdę jest całkowicie niezgodna z obowiązującą linią wychowania bezstresowego. Mary (i nie tylko) tworzy się tam jako dobry człowiek m.in. przez poznawanie zła w sobie (i nie tylko w sobie). Stąd m.in. mowa tam jw. wprost o śmierci, a to, jak wiesz, jest traktowane obecnie jako temat poniekąd tabu, a zwłaszcza nie dla dzieci. Tę postawę mogę skomentować tylko ciężkim słowem, więc je sobie daruję, lecz tylko zaznaczam, że promując tego typu treści z tej książki (niesamowicie wręcz cenne) możesz się niepotrzebnie narazić, zależnie od tego, jakich masz szefów i jakich mieć będziesz członków jury. Co gorsza, recytator który za Twą namową taki tekst wybierze, może przepaść u jurorów właśnie z tego powodu: politycznego, a nie recytatorskiego. A wiesz, jak szkodliwie działa poczucie zawodu, gdy człowiek wie, że zrobił coś dobrze czy świetnie, a nie znalazło to uznania z przyczyny przyłożenia do rzeczy kryteriów nie pasujących (mówiąc prościej: bo się komisji nie spodobało, że 12-latek mówi ze sceny "Ja wiem, że niedługo umrę"; jest tam takie zdanie /a na początku Mary zostaje sierotą/). Niemniej mnóstwo tam partii pod tymi względami niekonfliktowych, np. z gilem (zwłaszcza gdy prowadzi Mary do ogrodu), rozmowy Mary ze starym ogrodnikiem, z Martą np. o wrzosowisku, o rodzinie Marty (w tym o jej matce, np. Marta /służąca/ cieszy się, że ma wychodne, pójdzie do domu, zrobi pranie, niech sobie kochane matczysko odpocznie - no, które dziecko czy ile dzieci /i nie tylko dzieci/ w dzisiejszych czasach w taki sposób myśli o rodzicach? To jest z mnóstwa względów bombowa książka; ale zawsze zastanawiaj się, czy nieznajomość kontekstu nie zablokuje odbioru, a tym samym też interpretacji recytatorskiej; np. w epoce pralki automatycznej które dziecko jest sobie w stanie wyobrazić, ile czasu i wysiłku wymagało pranie ręczne?/).

"Alicja w krainie...", "Alicja po drugiej stronie..." komentarza nie wymagają, prócz tego może, że jw. złe wrażenie może zrobić nawet mistrzowsko oddana Królowa wrzeszcząca dziko "Ściąć go! Ściąć ją!", niemniej to właśnie tam jest np. znakomity w recytacji numer dotyczący sposobów istnienia rzeczywistości: "A któżby się z wami liczył? Przecież jesteście tylko talią kart!" (no? Alicja to mucha, ale czy któryś z Twoich łobuzów, tu raczej łobuzic, jest w stanie recytacją oddać, że daną kwestię wypowiada nie człowiek - lecz karta go gry? Królik? Kapelusznik? Cheshirski kot?).

"Mały Książę". Jw. Ileż tam jest skarbów... Zupełnie cudowne "Narysuj mi baranka...", dorosły pilot rysuje dziecku baranka; nie, ten jest smutny; rysuje drugiego; nie, ten wygląda na chorego, rysuje trzeciego, też źle; w końcu się wkurza, rysuje pudełko: "Masz, twój baranek jest w środku" - a mały na to: "O, popatrz: zasnął... Dorysuj jeszcze dziurki w pudełku, żeby miał czym oddychać". A kiedy rozstaje się z różą? A kiedy napotyka ogród róż? A kiedy podróżuje po różnych planetach? Byle nie końcówkę ze żmiją i powrotem Małego Księcia, na swoją planetę - bo kiedy to zrobić dobrze, a zwłaszcza jeśli do zrobi dobrze człowiek w wieku Małego Księcia, to Ci ludzie na widowni zaczną padać, łzy im pociekną, wodę będzie trzeba podawać, a może i karetkę wzywać... A po drugie: wtedy okaże się, że nie ma żadnego konkursu, w ciemno wygrywa ten od Małego Księcia, choćby nie był najlepszym spośród recytatorów...

"Klechdy domowe" oraz wszelkie baśnie, a zwłaszcza legendy (m.in. bo nawiązują do historii, bywają w nich postacie historyczne). Jeśli masz możliwość, to zajrzyj do "Mity i legendy morskie" (autor na D, może Drapella, ale nie mam pamięci do nazwisk), to jest praca naukowa, zawiera zapisy opowieści różnych, w tym najodleglejszych narodów świata; w tym np. okazuje się, że Latający Holender to naprawdę zupełnie nie to, co na "Piratach z Karaibów". Tam trzeba wybrać, bo nie wszystko się nada, znaczna część nie jest tam podana w wersji literackiej.
Jeśli jest jakikolwiek zbiór czy cokolwiek, zawierający legendy z Twojej miejscowości czy z okolicy, z całą pewnością warto z tego skorzystać.

"Bajki robotów" Lema są w zasadzie dla dorosłych, tylko niektóre ewentualnie nadadzą się dla Twoich łobuzów. Np. końcowa część "Trzech elektrycerzy", w której nieuzbrojony mędrzec Baryon Lodousty pokonał elektrycerza Kwarcowego, świetna do recytacji; ale recytator powinien znać całość, a tam pierwszy bodajże elektrycerz ma zawołanie bojowe całkiem nie dla dzieci. Niemniej w zbiorze "Cyberiada" jest np. "Wyprawa pierwsza a, czyli Elektrybałt Trurla, w którym np. fragment o budowaniu i programowaniu maszyny do pisania poezji jest kładący, a potem jak ta maszyna przechodzi przez "egzamin" swych umiejętności, ze sławnym wierszem "Trzy samołóż wywiorstne, gręzacz tęci wzdyżmy...". Hm, a może jednak w VI-tej to jeszcze za wcześnie... Ja to czytałem pierwszy raz gdzieś w tym wieku, wiele z całej książki nie zrozumiałem, ale przeczytałem od deski do deski, bo było dość miejsc, dzięki którym stała się dla mnie fascynująca... Pod koniec zaś jest "Ratujmy Kosmos!", rzecz o ochronie środowiska, z takim udziałem neologizmów, że może powalić...

Przypuszczam, że jeśli weźmiesz "królów Maciusiów I" Korczaka, to tam się nada dowolny fragment wyjęty z dowolnego miejsca. No, temat wojenny nie jest może modny, więc może Maciuś na wojnie odpada. A w drugim ("...na wyspie bezludnej") jest sporo godnych uwagi i kuszących interpretacyjnie refleksji o ludziach (np. Alo i Ala, w tym partia z tym, jak jej Maciuś wymyśla bajkę i mu nie wychodzi - a nie wychodzi, bo ma być o wojnie, a wojna to nie temat na bajki, i to dla dzieci; bomba! Tylko że tego nie ma w tekście, więc zadaniem recytatora jest tak to wygrać głosem, żeby słuchacz sam zrozumiał, dlaczego). Tu pamiętaj, że Korczak wymaga sporej wrażliwości i wnikliwości, zwykły łobuz nie da rady takiej recytacji, tylko mający naturę choć trochę refleksyjną, czy może zdolny nieźle identyfikować się z bohaterem.

Oczywiście musiałabyś wspólnie ze swoimi łobuzami powybierać z tego wszystkiego nie za długie fragmenty, z których każdy stanowiłby w miarę spójną całość do wyrecytowania, a roboty przy tym jest co niemiara.

Z takich fragmentów poniekąd gotowych przychodzi mi do głowy tylko pieśń Słowana ze "Starej baśni", wiesz, ta o smoku wawelskim: "Wisło biała, matko biała, czemu mętne wody twoje? Jakoż mętne być nie mają, kiedy do nich łzy padają...". Samo w sobie to jest dobre, a jeśli to wydłużyć: rozpocząć od poprzedzającego fragmentu prozą, wprowadzającego kontekst (że to Słowan opowiada słuchaczom w głębokim średniowieczu) - recytator dostaje do ręki wyjątkową okazję do odegrania różnicy między prozą a poezją.

Jeśli nawet mało albo nic z moich propozycji Ci się nie nada, to może kiedyś będziesz robić coś podobnego dla starszej grupy wiekowej, a wtedy przydać się może z całą pewnością.

I możesz pomyśleć o jeszcze jednej rzeczy. Pojęcia nie mam, jakie w tych klasach są lektury na liście. Możesz sięgnąć do innych utworów tych samych autorów, pewnie nie wszystkich; a może nada się coś z listy lektur uzupełniających?
Np. "Pani Twardowska" Mickiewicza?

Jak najszczerzej sukcesu Ci życzę!
Użytkownik: karolynkaaaa 05.04.2011 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Podziwiam, że bierzesz so... | WBrzoskwinia
Serdecznie dziękuję za cenne wskazówki. Dla wyjaśnienia dodam, że moje "łobuziaki" mają do wyboru - wiersz lub fragment prozy. Niestety śmieszność całej sytuacji polega na tym, że kilku z nich znam tylko z widzenia. W czwartek się spotykamy. Najpierw z cierpliwością wysłucham ich propozycji, zapytam, co lubią i w czym się dobrze czują, poproszę o próbki recytacji i złożę im własne propozycje. Dla czwartaczków - ich znam bardzo dobrze, zaplanowałam raczej wiersze zabawne i frywolne, dla klasy szóstej - może już coś poważniejszego. W każdym razie skłaniać się (ich?) będę raczej ku poezji.
Użytkownik: karolynkaaaa 05.04.2011 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Serdecznie dziękuję za ce... | karolynkaaaa
Przypis do powyższej wypowiedzi:
Dalsze propozycje są naturalnie wskazane.
Użytkownik: WBrzoskwinia 05.04.2011 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Serdecznie dziękuję za ce... | karolynkaaaa
"Ich" masz na myśli tych z IV-tej, czy wszystkich?
Tak czy owak pamiętaj, że jeśli postawisz sprawę wobec nich per "wybrać możecie A lub B, ja was skłaniam do A" - wtedy wszyscy "wybiorą" A, bo tak działa siła słowa + Twój autorytet. Licz się też z tym, że jeśli ktoś jeden lub dwóch wybierze prozę - to wygra konkurs, mając nad innymi tę przewagę, że pokazał coś innego, niż wszyscy, a po drugie że zdecydował się na coś trudniejszego, niż wszyscy inni (tak to działa względnie niezależnie od świadomości jurorów i odbiorców). Zastanów się, czy w tej sytuacji nie należy tak postawić sprawy, żeby prozę mówiła jednak jakaś grupa, a nie tylko wyjątki (niekoniecznie większość ani nawet nie połowa). Rozumiesz, to tak działa: jeśli coś jest wyjątkowe, to i wyjątkowo jest oceniane. I słusznie, tylko że akurat tu wśród Twoich łobuziaków mogą być na tyle myślący, że dojdą do wniosku: aha, on wygrał, a nie był lepszy ode mnie, więc ja przegrałem, bo miałem poezję, a on prozę; zaś miałem poezję, bo mi pani tak poradziła...". Nie w tym rzecz, że Twój autorytet legnie w gruzach, bo to za mała rzecz, ale mogą mieć żal choćby nieświadomie. Nie ma siły, żeby do nich dotarło, że przecież sami sobie wybrali to, nie co innego (wszyscy mamy taki mechanizm zwekslowania winy na kogoś, bez względu na wiek). To znaczy: trzeba byś tak stawiała sprawę, aby oni mieli pełną... no, może za duże słowo, powiedzmy, jak największą świadomość, że sami decydują, sami wybierają - na tyle jasną i mocną, że w trybie wnioskowania jw. na końcu pojawia się nie zwekslowanie, lecz "a mogłem sobie wybrać prozę...". I to właśnie zależy od Ciebie, od tego, jak tę sprawę postawisz.

Możesz myśleć, że truję albo robię z igły widły. Ale jeśli sobie przypomnisz swoje dziecięce czasy, a w nich sytuacje, w których porównywano Cię (porównywałaś się) z innymi, w tym i konkursowe (ale nie tylko), to pamiętasz, jakie to dojmujące do żywego, kiedy się ma świadomość, że się poniosło klęskę czy źle wypadło, czy zostało niedocenionym(-ą) itp. Niewykluczone, że obecnie dzieci odczuwają takie rzeczy ostrzej czy mocniej, wobec powszechnego narastania wzorców typu: współzawodnictwo, wyścig szczurów, liczy się tylko zwycięstwo, kto nie jest pierwszy, jest tym samym ostatni, a ostatnich gryzą psy; trzeba być najlepszym, bo dobry nic nie znaczy; itp.
Jak Ty im uświadomisz, że wcale nie o to chodzi, by wygrać, lecz o to, żeby tę recytatorską robotę zrobić jak najlepiej, bo to literatura jest ważna... I że nagrody oraz I, II, III miejsca nie są po to, by je zdobyć, lecz by móc doskonalić się na podstawie porównania z tymi, którzy umieli lepiej, podobnie oraz gorzej...
A skąd ja to wiedziałem, kiedy brałem udział w takich konkursach? Nie wiem!
Użytkownik: karolynkaaaa 05.04.2011 19:48 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ich" masz na myśli tych ... | WBrzoskwinia
Po pierwsze, pisząc "ich", miałam na myśli wszystkich. A co do wygranej... Wiadomo, dobrze jak jest, ale bez niej też wszyscy przeżyjemy. Przygotowujemy się do konkursu powiatowego, a ponieważ to są dzieci ze wsi, dla nich już sam wyjazd jest dużym wydarzeniem. Mogą się gdzieś pokazać, zobaczyć, jak to wygląda itp. Dlatego myślę, że bez względu na wynik rywalizacji, goryczy być nie powinno.
Użytkownik: WBrzoskwinia 06.04.2011 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze, pisząc "ich"... | karolynkaaaa
"Strasna zaba. Monolog dla sepleniących"! Tylko dla osoby o bardzo dobrej dykcji (przy dykcji takiej sobie wszyscy mogą odnieść wrażenie, że recytator naprawdę sepleni na co dzień; chociaż kto wie, czy dosłowne potraktowanie podtytułu nie dałoby co najmniej ciekawego, jeśli nie bombowego efektu). Tu uwaga: to jest poniekąd satyryczny wiersz polityczny, jak zwykle w takich razach aktualny, choć przedwojenny; o ryzyku z tym związanym wspominałem, więc nie powtarzam.

Jeśli nie za trudne lub niewskazane z jakichkolwiek przyczyn, możesz się zastanowić nad tekstami gwarowymi lub stylizowanymi na takowe; np. z gwary miejscowej, ale wcale niekoniecznie; (np. "O zaśpionyk rycerzak w Tatrak" lub coś innego z "Na skalnym Podhalu"; lecz wtedy danego recytatora musiałabyś przygotować również w zakresie owej gwary "obcej", więc nie twierdzę, że to jest dobry pomysł; podejrzewam (bez pewności), że takich tekstów też nie należy polecać w ewentualnym środowisku, które właśnie uczy się w mowie codziennej wyodrębniania i odróżniania języka literackiego od swej gwarowej mowy).

A tak przy okazji: wiesz, z moich i nie tylko moich obserwacji wynika, że grupy dzieci ze wsi i małych miejscowości na ogół więcej wiedzą, więcej umieją i są bardziej aktywne od ekip w tym samym wieku ze szkół w dużych miastach; ci ostatni znacznie częściej bywają tacy jacyś niechętni, zblazowani, niezainteresowani niczym, nic im się nie podoba, nic ich nie ciągnie (prócz może gier komputerowych); blado wypadają na tle tamtych. Skoro zatem masz do czynienia z ekipą ze wsi, to ta statystyka lepiej rokuje, że dobrze trafiłaś!
I jeszcze jedno, to tak oczywiste, że nie przyszło mi do głowy, więc wspominam na wszelki wypadek (bo a nuż Tobie też nie przyszło; chociaż pewnie przyszło jako pierwsze): o publikacje z antologiami czy przykładami tekstów na takie konkursy można pewnie pytać w ośrodkach metodycznych czy kuratoriach wszelakiej maści, domach kultury lub ich bibliotekach, tudzież na wyższym szczeblu organizatorów konkursu? Jeśli takie publikacje istnieją, jeśli już je masz, albo gdy będziesz miała - podaj mi tu jeden czy ileś przykładów (sam jestem ciekaw, co się takim łobuziakom proponuje w takich okazjach).
Użytkownik: karolynkaaaa 06.04.2011 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "Strasna zaba. Monolog dl... | WBrzoskwinia
"Strasna zaba" - tak się składa, że jest w moich propozycjach :-p. Co do drugiego akapitu, o tym, że bardziej im się chce etc., tu nie mam najmniejszych wątpliwości. Jeśli chodzi o publikacje z antologiami - u nas takich nie ma i póki co nie spotkałam się z takowymi.
Użytkownik: bogna 06.04.2011 08:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam drodzy Biblionetkow... | karolynkaaaa
Niedawno umieszczałam na forum wiersz Mariana Załuckiego - O kramach z książkami i kramie z tymi kramami.
Jest tutaj: O musztardzie i Dickensie
Może któregoś ze starszych chłopców zainteresuje...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: