Dodany: 26.03.2011 11:13|Autor: MELCIA

Dlaczego Gombrowicz zachwyca?


Na pytanie postawione przeze mnie w tytule trudno udzielić krótkiej i konkretnej odpowiedzi. Próba wypisania przyczyn, dla których cenię twórczość autora "Ferdydurke", zaowocuje więc Recenzją. Pisząc ją, zrobię co w mojej mocy, aby choć częściowo uwolnić się od Formy.

Na początek pragnę napisać o tym, co w utworach Gombrowicza lubię najbardziej, a jest to humor - humor wspaniały, groteskowy i absurdalny, wyzwolicielski i mistrzowski! Już dawno nie śmiałam się tak głośno podczas czytania lektury. Humor to bardzo ważna zaleta "Trans-Atlantyku", a także innych powieści Autora. Groteska w powieściach Gombrowicza służy m.in. demaskowaniu absurdów rządzących ludzkim życiem, ale jest również kategorią estetyczną, ułatwiającą odbiór tych wcale niełatwych przecież dzieł. Kapitalne poczucie humoru - to cecha, za którą cenię Mistrza. A poza tym? Uważam, że Gombrowiczowi należą się Oklaski za zdemaskowanie Formy, za nowatorskie spojrzenie na pojedynczego człowieka i naród. Jego filozofia jest prawdziwa! Każdy z nas ma gębę zasłaniającą prawdziwą twarz. Wszyscy przystosowujemy się w większym lub mniejszym stopniu do wymagań otoczenia. Ja wierzę w to, że jeśli odpowiednio duża liczba osób zacznie klaskać bez powodu, to wkrótce "grzmot oklasków rozlegnie się wśród widzów"[1]... Że przebywając wśród melomanów, zachwycimy się w końcu muzyką Chopina, choćbyśmy "nie zostali bezpośrednio zachwyceni"[2]... Że poczucie wspólnoty narodowej może narzucać pewne zachowania, z pozoru (a może naprawdę?) pozbawione sensu... Nie jest łatwo zachować indywidualizm, uwolnić się od Formy. Gombrowicz jako pisarz całe życie czynił wysiłki w tym kierunku, miał jednak świadomość, że całkowicie uciec od gęby się nie da. Jego dzieła, z założenia niedoFORMOwane, miały uwolnić Autora od grania wszelkich ról - czy to narodowych, czy artystycznych, czy społecznych... Gombrowiczowi udało się w końcu stworzyć własną, autentyczną, gombrowiczowską, ale jednak... Formę. Bo, jak wiadomo, przed gębą można uciec tylko w kolejną gębę. Artystyczna anty-gęba Gombrowicza to po trosze Forma skandalisty, awangardzisty, błazna, geniusza, filozofa... Mistrz zdecydował się na jej przyjęcie, gdyż wiedział, że nie ma ucieczki. Chociaż tak naprawdę nie, nie zdecydował się - "zdecydowało mu się". Przecież tak naprawdę o niczym sami nie decydujemy.

O Formie można pisać bez końca (albo i nie można), bo nigdy nie dojdzie się do wniosków (chyba że się dojdzie) i nie podejmie się nowego wątku (albo i podejmie...). Spróbuję więc ciągnąć dalej. Mam nadzieję, że jakoś ta recenzja mi się napisze i przybierze w końcu Formę Przedmiotowi Właściwą (albo i nie przybierze).

Uwaga! W kolejnym akapicie zdradzę zakończenie utworu i szczegóły fabuły! Czytacie na własną odpowiedzialność!

Na uwagę zasługuje język Gombrowicza, jako tyż styl tegoż. Powieść Mistrza zachwyca nietypową składnią, obecnością neologizmów (wiwat Synczyzna!), archaizacją i masą odwołań do najróżniejszych znanych dzieł literatury polskiej i europejskiej. Gombrowicz po mistrzowsku, w sposób parodystyczny naśladuje styl utworów Mickiewicza i Sienkiewicza - o tym każdy może dowiedzieć się w szkole. Jednak mnie w szczególny sposób interesują odwołania Gombrowicza do twórczości Rabelais'go. Pamiętajmy, że twórczość szesnastowiecznego francuskiego pisarza również miała charakter prześmiewczy. Rabelais drwił ze współczesnego sobie porządku społecznego, z autorytetów, zachęcał czytelników do beztroskiego śmiechu. Gombrowicz nawiązuje do stylu "Gargantui i Pantagruela" choćby poprzez charakterystyczne litanie wyliczeń. Uważny czytelnik dostrzeże również pewien związek między zakończeniem "Trans-Atlantyku" i kresem podróży do wyroczni Wielkiej Flaszy. W obu przypadkach dochodzi do rozładowania napięcia poprzez śmiech, drwinę z rzeczywistości. Gombrowicz i Rabelais, kpiąc z wszelkich konwencji, stworzyli ponadczasową filozofię śmiechu. Ich powieści to anty-powieści, powieści karykaturalne, mistrzowskie pod względem literackim żarty z literatury.

"Trans-Atlantyk" cieszy się popularnością także ze względu na brak pokory autora, wspomniane już wyśmiewanie autorytetów, obalanie stereotypów związanych z polskością. Mistrz porusza tematy kontrowersyjne (homoseksualizm - postać Gonzala), kreując obraz świata z upodobaniem sięga po elementy brzydkie, wulgarne, drastyczne (to kolejna cecha łącząca dzieła Gombrowicza z twórczością Rabelais'go). Wielu odbiorców podziwia tę odwagę, innym podoba się ona dużo mniej. Co do mnie, to choć jestem raczej konserwatystką i niespieszno mi do "deptania przeszłości ołtarzy", mistrzowska próba wyśmiania Wszystkiego i Wszystkich w "Ferdydurke" i "Trans-Atlantyku" spotkała się z moim (wręcz mimowolnym) uznaniem. A co z tego wynika? Że Gombrowicz wielkim pisarzem był.


---
[1] Witold Gombrowicz, "Ferdydurke", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 192.
[2] Tamże, s. 77.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4017
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: grafoman 02.08.2015 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pytanie postawione prz... | MELCIA
Warto też wspomnieć o elemencie autobiograficznym Trans-Atlantyku, m.in. o homoseksualnych skłonnościach Gombrowicza (kolejna recenzja, jaką czytam, która pisząc o homoseksualiźmie nawiązuje tylko do Gonzala).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: