Dodany: 16.03.2011 23:01|Autor: yerba_mate

Wyznania sfrustrowanego czytelnika cz. III, czyli czasem czuję się bardzo głupia.


Literaturę zawsze uważałam za moją jedyną pasję, jedyną dziedzinę na której nieco się znam, jedyną rzecz która mnie w pewien sposób wyróżniała, jakoś określała. Ona - która czyta. Ona - która mogłaby wiedzieć, kto to napisał. Ona - która mogłaby pożyczyć jakąś fajną książkę. Stworzyłam sobie niejako wizerunek "czytelnika" aby zapełnić czymś pustkę osobowości którą zawsze odczuwałam. Zawsze uważałam się za nijaką i przeciętną do bólu, za prawdziwego "człowieka bez właściwości", zaistniałam więc w końcu jako "ja, która czytam". Czułam się z tym naprawdę dobrze, z biegiem czasu i przeczytanych książek - coraz pewniej, coraz bardziej umacniałam w sobie swój obraz. Czytałam więc więcej i więcej, coraz poważniejsze ("ambitniejsze") dzieła literackie, coraz jaskrawiej też dostrzegałam moje braki w znajomości "niezbędnej klasyki" i "dzieł z kanonu literatury światowej", coraz dotkliwiej odczuwałam tragizm tego, że nigdy nie zdążę przeczytać ich wszystkich. Bardzo też frustrowały mnie sytuacje, kiedy ponosiłam porażki merytoryczne na tym właśnie gruncie, który uważałam za jedyny pewny. Zdałam sobie w końcu sprawę, że takie podejście jest, łagodnie mówiąc, chorobliwe, tak samo zresztą jak cała moja psychika. Dzisiaj nadal sporo czytam, jednak nauczyłam się, a raczej nadal się uczę, czytać dla przyjemności, a nie dla "zaliczania" książek. Takiego podejścia nie da się chyba jednak całkowicie wyplenić. Do tej ekshibicjonistycznej, przyznaję, autoanalizy skłoniła mnie, o zgrozo, kobieta, doktor nauk humanistycznych w dodatku, która w ciągu paru zaledwie zajęć i wykładów uświadomiła mi, jak mało wiem, i jak mało potrafię pojąć. Kiedy próbowała wytłumaczyć nam związek filozofii Hegla z twórczością Lermontowa, w równym stopniu czułam bezbrzeżny podziw dla niej, zupełny brak zrozumienia omawianego problemu, i rozpacz z powodu swojej niewiedzy. I tak za każdym razem. I czuję się teraz taka głupia przez to. Eh. Szkoda słów. Chyba wykorzystałam roczny limit na publiczne zwierzenia. Zostały mi jeszcze tylko cztery i pół słowa, a z tego nie da się nawet ułożyć porządnego zdania. Więcej wyznań sfrustrowanego czytelnika w tym miesiącu już nie będzie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1415
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: