Dodany: 28.02.2007 14:04|Autor: infrared

Cokolwiek hipotetycznie


Mężczyzna przychodzi dokładnie o wyznaczonej godzinie. Jest wpół do siódmej, zapada noc. Hangar nie jest zamknięty. Otwiera drzwi pozbawione zamka. Z oddali dobiega odgłos kapiącej wody – rzadki, regularny szmer wybijający monotonny rytm. Światło ledwo przedostaje się do wnętrza pomieszczenia. Mężczyźnie z trudem przychodzi rozróżnianie kształtów otaczających go przedmiotów. Jakieś zdezelowane maszyny, jakieś kadłuby, żelastwo, kurz i rdza. Dziwne to miejsce na spotkanie w sprawie pracy, a jest to przecież jedynie preludium do dalszych osobliwości...

Niewiele wiadomo o samym mężczyźnie. Jego tożsamość okrywa gęsta mgła niewiedzy. W powieści występuje jako Szymon Lecoeur, aczkolwiek paszport, jakim się miał legitymować, został wystawiony na inne nazwisko. Policja dysponuje sprzecznymi informacjami na temat jego pochodzenia. Pewne jest jedynie to, że jest obcokrajowcem, oraz że wykładał współczesną literaturę francuską. W piątek, 9 maja, nie zjawił się w szkole i ten fakt nie wzbudził jeszcze podejrzeń. Zaniepokojenie wywołała dopiero jego poniedziałkowa nieobecność w pracy. Od środy próbowano się z nim skontaktować, ale wyglądało na to, że dosłownie zniknął jak kamfora. W piątek zawiadomiono policję. Funkcjonariusze w godzinach popołudniowych wyważyli drzwi do mieszkania Szymona Lecoeura na ulicy Amsterdamskiej. Nie stwierdzono żadnych śladów walki ani pospiesznego wyjazdu. Jedyną wskazówką mógł być znajdujący się na biurku maszynopis; 99 stron tekstu opatrzonego dość prozaicznym, być może roboczym tytułem „Spotkanie”.

Alain Robbe-Grillet, papież „nouveau roman”, wydaje się pisarzem niezwykle przekornym. Wymyśla anonimowego bohatera, następnie jego powieściową egzystencję obdarza absolutnym minimum informacji (które w toku fabuły będą konsekwentnie podważane), po czym wspaniałomyślnie oddaje mu głos. Rodzi to dość specyficzne konsekwencje. Nie dość, że autor całkowicie dystansuje się od swego dzieła, to na dodatek Szymon Lecoeur staje się dzięki takiemu zabiegowi nie tylko alter ego, lecz wręcz synonimem pisarza. W efekcie sama powieść może być odczytywana jako wypowiedź francuskiego awangardzisty na temat aktu czy też procesu kreacji dzieła literackiego. Oczywiście komplikuje to także sam odbiór książki. Jakby tego było mało, autorowi, czy też bohaterowi książki, będącemu autorem wspominanego powyżej tekstu, ewidentnie zależy na tego tekstu skomplikowaniu. Powieść jest właściwie siatką wzajemnie się warunkujących treści, nieustannie oscylujących pomiędzy hipotezą i podejrzeniem, możliwością zaistnienia danej rzeczy, a jej nieprawdopodobieństwem w kontekście całości. Wraz z rozwojem akcji czytelnik napotyka na piętrzące się coraz bardziej wieloznaczne symbole, przedmioty, zdarzenia. Niczego w tej książce nie można być pewnym, chyba jedynie tego, że jeśli coś wydaje się pewne, to wkrótce takie być przestanie, ponieważ nie sposób nie odnieść wrażenia, że w tej powieści jawa, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przemienia się w sen. Trudno też, wcześniej lub później, nie zacząć zastanawiać się nad relacją pomiędzy podmiotem opisującym powieściową rzeczywistość a przedmiotem opisu oraz, w konsekwencji tegoż, nad własnym stosunkiem do otaczającej rzeczywistości naddanej.

Wreszcie forma książki, a więc pierwsze skojarzenie, jakie pojawia się w odniesieniu do Robbe-Grilleta. Można ją opisać przez kilka wyznaczników:

- ramowa obudowa książki, która w uproszczony sposób wykorzystuje konstrukcję opartą na „opowieści w opowieści”,
- nowatorski sposób narracji pseudoodautorskiej oraz konstrukcji świata powieściowego, który poznajemy z perspektywy pierwszoosobowej, oczami bohatera posiadającego cechy „everymana”,
- materia powieściowa, na którą składają się trzy historie będące wariantami rozwijającymi fabułę w oparciu o tę samą historię rozgrywającą się w zamkniętej przestrzeni i oglądaną coraz to innymi oczami,
- specyficzny styl opisu, czasami paradokumentalny, silnie podkreślający przeczucia i domniemania postaci literackiej względem otaczającej ją rzeczywistości oraz wydarzeń, których jest obserwatorem, uczestnikiem i wreszcie głównym bohaterem,
- nieprzekładalna na nasz język konstrukcja gramatyczna książki, którą Robbe-Grillet określił w sposób następujący:

„Czytając jego opowieść, odnosi się zrazu wrażenie, że mamy tu do czynienia z podręcznikiem szkolnym, przeznaczonym do nauki francuskiego, jakich istnieją setki. Systematyczne zwiększanie trudności gramatycznych naszego języka łatwo można prześledzić w owych 8 rozdziałach coraz dłuższych, które w całości mieszczą się w ośmiotygodniowym amerykańskim trymestrze. Czasowniki wprowadzane są tam zgodnie z klasycznym porządkiem czterech koniugacji. [...] Czasy i tryby są tam również doskonale rozmieszczone, następując kolejno, począwszy od trybu oznajmującego czasu teraźniejszego aż do trybu łączącego czasu przeszłego niedokonanego, czasu przyszłego dokonanego i trybu warunkowego. Tak jest z użyciem zaimków względnych, których formy złożone pojawiają się zbyt późno. Czasowniki zwrotne umieszczone są, jak zwykle, w większości na końcu*”[1].

Jak opisać rzeczywistość taką, jaka ona jest? Jakie przyjąć kryteria opisu? Na ile jest to możliwe? Jak wiele sensu zawiera się w terminie i definicji mimesis oraz w dziełach sztuki, które korzeniami tkwią w realizmie? Jak właściwie przebiega proces percepcji rzeczywistości oraz jakimi przesłankami kierujemy się w jego trakcie? Czy to, co widzimy, jest naprawdę takim, jakie w istocie jest? - całkiem możliwe, że lektura powieści „Dżin. Czerwona wyrwa w ulicznym bruku” postawi Ci takie pytania oraz że zaczniesz głęboko zastanawiać się nad możliwymi odpowiedziami. Może być tak, że po jej przeczytaniu słowa pisarza, który zapytany: „Po co napisał Pan tę książkę” miał odpowiedzieć: „Po to, żeby się dowiedzieć, dlaczego chciałem ją napisać”[2], staną się dla Ciebie trochę bardziej klarowne. Istnieje szansa, że lektura książki, mimo komplikacji, sprawić Ci może dużą przyjemność, zwłaszcza jeśli zafascynował Cię kiedyś warsztat literacki grupy ”OuLiPo”. To jednak jedynie hipotezy.


---
* "Potwierdzeniem naszej tezy może być ukazanie się ostatnio w druku owych ośmiu rozdziałów u wydawcy szkolnego zza Atlantyku: HOLT, RINEHART and WINSTON CBS. Inc., 383 Madison Ave. New York N.Y 10017"[1].


----
[1] A. Robbe-Grillet, "Dżin. Czerwona wyrwa w ulicznym bruku", przeł. Loda Kałuska, Wydawnictwo Literackie, 1984, s. 7.
[2] Za wypowiedzią dr. Krystyny Kłosińsiej w wywiadzie udzielonym Mariuszowi Kubikowi, zamieszczonym w Internecie (tnij.com/s13).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5399
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mężczyzna przychodzi dokł... | infrared
Nareszcie. :-) Czytałam tę recenzję już w poczekalni i chciałam zapytać, czy ta książka stylistycznie naprawdę ma coś wspólnego z OuLiPo? Trudno mi sobie wyobrazić np. takie drugie Ćwiczenia stylistyczne. :-)

Dzięki za linka do wywiadu z Kłosińską. "Ciało, pożądanie, ubranie" jeszcze mnie nie do końca przekonało, wywiad czytało się znacznie lepiej niż książkę.
Użytkownik: infrared 05.03.2007 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nareszcie. :-) Czytałam t... | verdiana
Chodziło mi tu raczej o świadomość literacką. Zarówno nowa proza francuska jak i OuLiPo są awangardowe i eksperymentalne. Oba kierunki stawiają duży nacisk na kwestię formy. Jeśli Oulipo opiera się na matematyce i języku, to nowa powieść francuska występuje przeciwko subiektywizmowi, psychologizacji postaci i moralizmowi. Tak czy inaczej oba nurty podważały klasyczną, mimetyczną i realistyczną koncepcję powieści. Stąd takie skojarzenie.

Hm, ja wyobrażam sobie drugie "Ćwiczenia stylistyczne". Wystarczyłoby spróbować opisać jakieś wydarzenie z aktualnych lub niedawnych, wydarzeń politycznych w naszym kraju tak, jak to uczynił Quenneau. Mogłoby być śmiesznie, nie sądzisz?
Użytkownik: lachus77 14.03.2010 15:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodziło mi tu raczej o ś... | infrared
A ja z innej beczki; wiem, że czytałeś "Sekcję" Georga Heyma, a ponieważ być może w niedalekiej przyszłości ją przeczytam, napisz mi coś o niej.
Użytkownik: infrared 07.05.2010 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja z innej beczki; wiem... | lachus77
Trudno będzie napisać mi o niej coś konkretnego. Jej treść totalnie uleciała mi z głowy. Sięgnąłem po nią ze względu na zainteresowanie modernizmem i ekspresjonizmem niemieckim. Czytało się średnio, bez "większych wzruszeń" i "głębszych namysłów". Wydaje mi się, że to rzecz wyłącznie dla zainteresowanych, bez takowego spokojnie można sobie ją podarować. Pozdrawiam
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: