Dodany: 22.02.2011 12:15|Autor: mono
Smutna Czechosłowacja
Szczygła pamiętam z telewizji i to z programu, którego nie cierpiałam - jakiegoś talk show, który szedł w scenerii dachowej, bliżej - na dachu wieżowca (jeżeli takie w Polsce wtedy były). Niechęć do programu przeniosła się na niechęć do Szczygła i gdyby nie to, że pisze o Republice Czeskiej, nigdy pewnie bym żadnych Szczygłowych książek nie czytała. A skąd moja miłość do czeskiej tematyki? O ironio! Przeczytałam kiedyś w "Wielkim Formacie" artykuł o Czeszce Marcie Kubišovej, artykuł mnie zszokował, ale nie zwróciłam uwagi na autora. Dziś wiem, kto zacz - to Mariusz Szczygieł. I od tego artykułu zaczęło się moje czeskie szaleństwo - Hrabal, Pavel, Hašek i wszystko, co z Czechami związane. Więc i Mariusz Szczygieł.
"Gottland", krótko mówiąc, poraża nawet czytelnika, któremu owa tematyka nie jest obca. Szczygieł śledzi losy Czechów za czasów komuny, losy w znakomitej większości tragiczne: rodziny Batów, siostrzenicy Franza Kafki, piosenkarek: Heleny Vondráčkovej i Marty Kubišovej, gwiazdy piosenki - Karela Gotta, pisarzy: Jana Procházki i Eduarda Kirchbergera vel Karela Fabiana, rzeźbiarza Otakara Szveca, chirurg plastycznej Jaroslavy Moserovej, 18-letniego samobójcy Zdenka Adamca. Czytając "Gottland" odniosłam wrażenie, że to aneks do powieści Hrabala "Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać", a może dowód w sprawie, że dom taki istniał.
Czesi nas zawsze bawili - te śmieszne filmy, wojak Szwejk i śmieszny dla nas język, ale z całą stanowczością rzec mogę, że to był najsmutniejszy barak komunistycznej Europy. Pamiętam ten barak z 1988, tuż przed transformacją, jechałam do Austrii - smutne, szare i wyludnione ulice, gdzieniegdzie ktoś przemykający pod murem. W Austrii rozmawiałam z Janą, uciekinierką z Czechosłowacji: "- Przyjechałabyś do Polski? - Nie mogę, bo po drodze mogą mnie aresztować". Nie rozumiałam tego strachu, wręcz mnie to śmieszyło. Dziś zastanawiam się, jak można było w tamtych czasach żyć: jak Eduard Kirchberger vel. Karel Fabian - z dwiema twarzami czy jak Marta Kubišová, cicho, odarta z człowieczeństwa, pogodzona?
Nie lubiłam Mariusza Szczygła?! Jest przecież doskonałym dziennikarzem i zapewne do książki "Gottland" jeszcze wrócę, a tymczasem "Zrobię sobie raj!" i pojem "Gulaszu z turula" .
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.