Dodany: 18.02.2011 16:08|Autor: lirael
Kwiaty wiśni za mgłą
"Ani na jawie, ani we śnie nie było nam dane się spotkać, a smutek ani na jawie, ani we śnie nie mija. Jakże wielka jest moja miłość do Ciebie, choć widziałem Cię, jak przez mgłę dostrzega się w górach kwiaty drzew wiśni".
Ki no Tsurayuki[1]
Jeśli nie utonęliście w powodzi walentynkowych serduszek i różowych pluszaków, zapraszam na kolejną przejażdżkę wehikułem czasu. Tym razem celem naszej podróży będzie Japonia w epoce Heian (VIII-XII wiek naszej ery).
Choć książka "Japońska miłość dworska" Iwony Kordzińskiej-Nawrockiej jest opracowaniem naukowym, nabrzmiałym od przypisów i cytatów, pochłonęłam ją z zapałem, błyskawicznie i z dużą przyjemnością. Nie dajcie się zwieść przyciężkawemu wstępowi! Kolejne rozdziały są fascynujące. Komentarze i interpretacje autorki prowokują do myślenia, ale jeszcze bardziej oczarowały mnie przywoływane przez nią we fragmentach przykłady japońskiej literatury z okresu Heian.
Iwona Kordzińska-Nawrocka skupiła się na rekonstrukcji miłosnych zachowań bohaterów literackich oraz przedstawiła środki wyrazu składające się na wzorzec miłości dworskiej. Gatunki, które poddane zostały szczegółowej obserwacji, to opowieści dworskie, pamiętniki intymne i szkice literackie.
To, co uderzyło mnie szczególnie, to fakt, że literatura japońska w VIII-XII wieku była tak rozwinięta i wysublimowana. Niektóre fragmenty czyta się jak dzieła współczesne. Nie mogłam uwierzyć, że powstały dziesięć wieków temu. My omdlewamy z zachwytu nad "Rozmową mistrza Polikarpa ze śmiercią", podczas gdy w Japonii powstawały dzieła o niebo subtelniejsze.
Zachwyciło mnie to, że delektowanie się literaturą w epoce Heian było w wyższych sferach czymś naturalnym. Co ciekawe, czytelnicy nie występowali tylko w roli biernych konsumentów. Wspólna lektura, powielanie i wykonywanie ilustracji, przepisywanie tekstu z wprowadzonymi przez siebie modyfikacjami stanowiły nie tylko formy spędzania wolnego czasu, ale wręcz zalecano je jako narzędzie edukacji młodych kobiet.
Dla zaostrzenia Waszego apetytu kilka słów o ludziach żyjących w epoce Heian. Dominuje wówczas poligamia. Autorka cytuje Fujiwarę Michinagę, który namawiając syna do kolejnego mariażu, konstatuje z oburzeniem: "Czy to normalne, żeby mężczyzna miał tylko jedną żonę? Przecież to głupota"[2]. Kobiety akceptują ten stan rzeczy z filozoficznym spokojem i nie oczekują od partnerów wierności. Wśród pań obowiązuje hierarchia. Najważniejsza jest "pierwsza żona", zwana też "główną". Często starsza od męża, posiada majątek i koneksje. Bynajmniej nie musi być niewiastą urodziwą. Kolejne miejsce zajmuje druga żona, zwana "późniejszą" lub "następną". Najczęściej rówieśniczka męża. Jej zadanie to prowadzenie domu i interesów. Trzecia żona, młoda i piękna, stanowi gwarancję długowieczności. Do tego dochodzi tłumek pozostałych małżonek, kochanek, nałożnic i osobistych służących. Tu sytuacja była dynamiczna, a niektóre znajomości miały charakter przelotny.
Mężczyzna mieszka z żoną główną, zaś pozostałe wybranki odwiedza sporadycznie i bez zapowiedzi. Kobiety czekają i tęsknią. Na szczęście dla nas przelewają swoje cierpienia na papier, pozostawiając teksty piękne i wzruszające: "Zniknąłeś jak ta rosa. Rękawy mych szat są mokre od łez. Niebo pokrywały dziś chmury. Jak bardzo mi źle!" (Michitsuna no Haha)[3].
Autorka szczegółowo i sugestywnie opisuje dworskie obyczaje ślubne: zaloty i ceremonię małżeńską. Życie erotyczne arystokracji miało charakter subtelnej, wyrafinowanej gry, w której nadrzędną wartość stanowiły dworska elegancja, miyabi, u której podłoża leżał kult piękna. Wytworne konwenanse wpływały na styl zachowań miłosnych.
Większość środków poetyckich wyrażających miłość odwoływała się do piękna przyrody, zmian pór roku, liczne były symbole zwierzęce i roślinne. Na przykład:
robaczek świętojański - gorąca namiętność;
chryzantema - zmienność w uczuciach;
niezapominajka - przemijanie;
jesień - melancholia, nuda;
kukułka - smutek miłosny[4].
Uczucie rozwijało się według ściśle określonego scenariusza: etap I - miłość poszukiwana, etap II - miłość spełniona, etap III - miłość utracona. Rytuały miłości dworskiej były wprawdzie wyrafinowane i eleganckie, ale jednocześnie wydają mi się sztuczne i wyzute ze spontaniczności.
Bardzo ważną rolę odgrywała miłosna epistolografia. W japońskim świecie kultury dworskiej list miłosny podniesiono do rangi sztuki. Na jego wartość składało się mnóstwo elementów: gatunek papieru, jego kolor i zapach, charakter pisma, sposób złożenia arkusza, dołączony kwiat lub gałązka, pora doręczenia, osoba, która list przekazała. W cenie były pomysły oryginalne. Książę Genji otrzymał list od ukochanej na wachlarzu, a poeta Ariwara Narihira wysłał wiersz miłosny na skrawku swojej szaty z wytłoczonym wzorem kwiatu paproci.
W epoce Heian niepodzielnie króluje kult piękna, dążenie do zaspokajania wyrafinowanych potrzeb estetycznych. Do ulubionych rozrywek zaliczają się turnieje malarskie i poetyckie, konkursy robienia perfum, koncerty, bale, podziwianie piękna kwiatów śliwy, wiśni, glicynii, czerwonej barwy klonu, pełni księżyca.
Przydałoby się choć trochę miyabi przenieść do naszego świata. Coraz mniej mamy czasu na to, by wpatrywać się w krople rosy. Szkoda, bo można w nich zobaczyć tak wiele: "To twoją postać ujrzałam dzisiaj, odbijającą się w pokrytych rosą płatkach powoju"[5].
---
[1] Iwona Kordzińska-Nawrocka, "Japońska miłość dworska", wyd. Trio, 2005, s. 95.
[2] Tamże, s. 3.
[3] Tamże, s. 36.
[4] Tamże, s. 93.
[5] Tamże, s. 130.
[Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.