Dodany: 23.02.2007 20:03|Autor: 00761

Młyńskie koła totalizmów


Czy można historyczną książkę, pełną dat, faktów, odnośników, pisaną językiem rzeczowym i wyważonym, czytać emocjami? Można, pod warunkiem, że traktuje o sprawach tak niezwykłych i frapujących, że sami szukamy potwierdzenia w komentarzach i źródłach, bo pokazywana prawda nie mieści się po prostu w głowie. Tak czyta się książkę o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, człowieku, którego angielski historyk, Michael Foot, uznał za jednego z sześciu najdzielniejszych ludzi XX wieku.

Książka „Ochotnik do Auschwitz” składa się z dwóch części. Pierwsza to zrekonstruowana biografia Witolda Pileckiego autorstwa historyka i pracownika Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Adama Cyry. Część druga to unikatowy dokument - raport z pobytu w Auschwitz więźnia nr 4959, Tomasza Serafińskiego, bo pod takim nazwiskiem Pilecki figurował w dokumentach obozu. Obie części książki świetnie się nawzajem uzupełniają – najpierw dostajemy solidnie udokumentowaną biografię, dopełnioną szeregiem zdjęć, potem mamy możność „posłuchania głosu” samego bohatera.

Biografią Witolda Pileckiego można by hojnie obdzielić wiele życiorysów. Uczestnik walk o granice wschodnie w latach 1918-21, działacz społeczny w okresie dwudziestolecia, uczestnik wojny obronnej 1939, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, żołnierz AK, dobrowolny więzień Auschwitz-Birkenau, twórca szeroko rozgałęzionej siatki konspiracyjnej, której celem miało być przygotowanie powstania na terenie KL Auschwitz, uciekinier z kacetu, uczestnik Powstania Warszawskiego, więzień oflagów, żołnierz Andersa, wreszcie jego tajny wysłannik do Polski, mający zbierać informacje o sytuacji w kraju. Aresztowany wiosną 1947 roku przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, po nieludzkich przesłuchaniach, torturach, w pokazowym procesie skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 25 maja 1948 roku. Miejsce pochówku nieznane.

Ta charyzmatyczna i barwna zarazem postać, którą z pietyzmem ocala od zapomnienia Adam Cyra, jest niezwykła nie tylko ze względu na losy, mogące stanowić wspaniały materiał dla wielu scenariuszy filmowych. Uderza w postawie Pileckiego skromność, głęboki patriotyzm, honor, niezłomność i człowieczeństwo. Ten doskonały żołnierz był także świetnym konspiratorem, który podejmując najbardziej karkołomne zadania, zawsze na pierwszym miejscu stawiał dobro i bezpieczeństwo ludzi, za których czuł się odpowiedzialny. Zadziwia fakt, że nigdy nie złożył broni, nawet po trwającym ponad dwa lata pobycie w obozie koncentracyjnym i trudach ucieczki (zagrożenie dekonspiracją) natychmiast powrócił do walki. Nie był nigdy rozpieszczany awansami, sam zresztą o nie nie zabiegał. Tragicznym paradoksem jest to, że jeden z największych polskich patriotów okresu wojny został oskarżony o zdradę, okrzyknięty sprzedawczykiem i z zimną krwią zamordowany w majestacie prawa. Uniknął jego losu inny Niezłomny tego okresu, nieodparcie kojarzący mi się z Pileckim, Kazimierz Moczarski, który po miesiącach spędzonych w celi śmierci, po odwilży został zwolniony z więzienia i zrehabilitowany. Rodzina rotmistrza Pileckiego musiała czekać na pośmiertną rehabilitację aż do roku 1991.

„Raport rotmistrza Witolda Pileckiego z 1945 roku” to druga część książki „Ochotnik do Auschwitz”. Nie jest to raport w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo pisząc o pobycie w obozie śmierci nie udało się autorowi uniknąć osobistych komentarzy czy emocji. Niemniej wyraźna jest tendencja do sprawozdawczości i koncentracji na faktach. Pilecki niezwykle wnikliwie analizuje rytm życia lagru, metody terroru, doskonalenie metod eksterminacji, tworzenie zrębów konspiracji obozowej, tzw. „piątek”. Czasami zatrzymuje się na detalu, doskonale charakteryzującym wrażliwość tego człowieka – oczach dziecka czekającego na śmierć, wychudłej postaci więźniarki wlokącej się do pracy, krematoryjnym dymie. Kreśli sylwetki tych, z którymi stworzył siatkę konspiracyjną, ale dokumentuje także los całej zbiorowości, ukazuje postawy: od heroicznej i dumnej – po haniebną i zbrodniczą. Dodać należy, że tu linie podziału nie są tożsame z narodowością; mamy porządnych Polaków, Żydów czy Niemców, mamy też największe kanalie wśród wymienionych nacji. Raport rejestruje także szereg ucieczek, niektórych zorganizowanych z iście ułańską fantazją (samochodem w mundurach gestapo), innych zakończonych tragicznie – dla uciekinierów lub dla więźniów rozstrzelanych w ramach odpowiedzialności zbiorowej. Pilecki ukazuje także ewolucję warunków bytowych i stopniowe zyskiwanie praw przez więźniów – do paczek ubraniowych, żywnościowych, wreszcie odejście od karania zbiorowości po ucieczkach.

Raport napisany jest dość sprawnym piórem, a ciekawe, często wstrząsające fakty pozwalają nam zapomnieć o drobnych mankamentach narracji - autor w zamierzeniu tworzył przecież zapis zbrodni i dokument podziemnej walki. Niewątpliwie jest on niezwykły – pamiętniki więźniów, zwłaszcza pisane przez osoby niezwiązane z literaturą, niemające zatem i pretensji do szerokich ujęć i uogólnień, ukazują zwykle mocno subiektywny i wąski wycinek rzeczywistości. Pilecki dzięki swojej siatce miał ogromną wiedzę o obozie, o wszystkich komandach i blokach. Być może miał jednak wiedzę zbyt ubogą, skoro nie zapamiętał rzekomo aktywnego działacza podziemia w Auschwitzu, Cyrankiewicza? Taka hipoteza pojawia się w książce. Faktem jest, że Cyrankiewicz prośby o ułaskawienie nie poparł.

Witold Pilecki kończy swój raport, pisany w coraz większym pośpiechu w 1945 roku, znamiennymi słowami:

„Lecz to jeszcze nie wszystko... Zbyt widocznym stało się teraz powszechne jakieś krętactwo. Biła wyraźnie w oczy jakaś praca niszcząca nad zatarciem granicy między prawdą a fałszem. Prawda stała się tak rozciągliwa, że naciągano ją, przysłaniając wszystko, co ukryć było wygodniej. Skrzętnie zatarto granicę pomiędzy uczciwością a zwykłym krętactwem.

Nie to jest ważne, co napisałem dotychczas na tych kilkudziesięciu stronach, szczególnie dla tych, co będą je czytać li tylko jako sensację, lecz tutaj chciałbym napisać tak wielkimi literami, jakich nie ma, niestety, w maszynowym piśmie, żeby te wszystkie głowy, co pod pięknym przedziałkiem mają wewnątrz przysłowiową wodę i matkom chyba tylko mogą podziękować za dobrze sklepione czaszki, że owa woda im z głów nie wycieka – niech się trochę głębiej zastanowią nad własnym życiem, niech się rozejrzą po ludziach i zaczną walkę od siebie, ze zwykłym fałszem, zakłamaniem, interesem podtasowanym sprytnie pod idee, prawdę, a nawet wielką sprawę”*.

Pełne gorzkiej ironii słowa tego uniwersalnego (niestety!) testamentu nie wymagają komentarza. Rotmistrz Pilecki musiał zostać starty przez młyńskie koła stalinizmu – dla człowieka tego formatu w ponownie zniewolonej Polsce nie było miejsca.

Z tą niezwykłą postacią zetknęłam się po raz pierwszy w roku 2006, oglądając spektakl telewizyjny „Śmierć rotmistrza Pileckiego” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego. Akcja rekonstruuje najbardziej tragiczne lata bohatera, okres pobytu w Auschwitz i w katowni na Rakowieckiej, gdzie przesłuchuje go okryty najgorszą sławą major UB, Różański. Oglądamy godną postawę rotmistrza (świetna rola Marka Probosza) na sali sądowej i haniebne realia procesu. Jest w tym spektaklu wiele scen wstrząsających, nie tylko retrospekcji z obozu czy przesłuchań. Największe (poza śmiercią rotmistrza) wrażenie wywarł na mnie obraz napisu „Arbeit macht frei” przesuwający się po siatkówce oka skatowanego przez „swoich” patrioty, który nigdy tak nieludzko nie został potraktowany za drutami.

Polecam gorąco książkę Adama Cyry i spektakl Bugajskiego - ocalmy od zapomnienia tego Niezłomnego XX wieku!



- - -
* Adam Cyra, „Ochotnik do Auschwitz. Witold Pilecki 1901-1948”, wyd. Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich, Oświęcim 2000, s. 410.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 20356
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 33
Użytkownik: joanna.syrenka 24.02.2007 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy można historyczną ksi... | 00761
Też będę się starać ocalić od zapomnienia.
Dziękuję za tę recenzję, Michotko!
Użytkownik: 00761 25.02.2007 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Też będę się starać ocali... | joanna.syrenka
Cieszę się bardzo Twoją deklaracją. ;)
Użytkownik: hburdon 24.02.2007 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy można historyczną ksi... | 00761
Bardzo dobra recenzja. Dlaczego Biblionetka jej nie poleca?
Użytkownik: Kemor 25.02.2007 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy można historyczną ksi... | 00761
"Prawda stała się tak rozciągliwa, że naciągano ją, przysłaniając wszystko, co ukryć było wygodniej"
Niestety, te słowa W. Pileckiego ciałem się stały na długie dziesięciolecia. Taką naciąganą, zideologizowaną "prawdę" podawano nam do wierzenia przez tyle lat! Skutki tego trwają nadal. Iluż Polaków wie dziś o Rotmistrzu - jednym z najdzielniejszych ludzi XX wieku?
Ileż zostało jeszcze białych plam w naszej historii?

To wspaniałe, że powstają takie książki, takie spektakle i takie ciekawe recenzje. Dzięki nim mamy szanse ocalić od zapomnienia nie tylko Człowieka Niezłomnego, ale też lepiej poznać realia życia obozowego w Auschwitz. Staje się to obowiązkiem w czasach, gdy nowi "specjaliści" od Prawdy nazywają krematoria "polskimi obozami śmierci" lub też negują Holokaust.

Użytkownik: 00761 25.02.2007 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: "Prawda stała się ta... | Kemor
Zupełnie się z Tobą zgadzam - tak właśnie odczuwam naszą powinność jako Polaków (choć brzmi to może patetycznie) - przynajmniej po latach, gdy prawda staje się dostępna, dotrzeć do niej i pamiętać o tych, których imiona wymazano z historii.
Gdy skończyłam czytać książkę, przyszła mi na myśl piosenka legionowa: "Śpij, kolego, w ciemnym grobie / niech się Polska przyśni tobie". I zaraz potem refleksja - czy ten sen o współczesnej Polsce byłby dla Pileckiego snem pięknym?
Użytkownik: Kemor 26.02.2007 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zupełnie się z Tobą zgadz... | 00761
Zdaje mi się, że we współczesnej Polsce Pilecki nie zaznałby odpoczynku, bo tak wiele miałby do zrobienia.
Pzdr:)
Użytkownik: Gusia_78 25.02.2007 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy można historyczną ksi... | 00761
Michotko, dziękuję Ci za tę recenzję. Postać rotmistrza Pileckiego była mi bliżej znana, (dzięki książkom J.N. Jeziorańskiego), ale podobnie jak na Tobie szczególne wrażenie zrobiła na mnie zeszłoroczna sztuka w Teatrze Telewizji. O Rotmistrzu można znaleźć również sporo informacji w Muzeum Powstania Warszawskiego. Książka ląduje w chowku.
Użytkownik: 00761 25.02.2007 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotko, dziękuję Ci za ... | Gusia_78
Ja niestety dowiedziałam się o Pileckim dopiero dzięki spektaklowi, który, nie ukrywam, wstrząsnął mną do głębi. No i zaraz zaczęłam szukać informacji. Znalazłam tytuł jeszcze jednej książki Cyry i Wysockiego "Rotmistrz Witold Pilecki", ale do niej nie dotarłam, zresztą obawiam się, że w dużym stopniu powiela "Ochotnika...". I tu prośba do Ciebie, Malutka Czarownico, o tytuł książki Jeziorańskiego, bo chętnie przeczytałabym coś więcej.
Użytkownik: Gusia_78 25.02.2007 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja niestety dowiedziałam ... | 00761
To było w którymś z cykli jego felietonów, już nie pamiętam w których "Polska z oddali"?, nie wiem, to były tylko napomknienia, kto to był i co robił, podobnie u Władysława Bartszewskiego "Warto być przyzwoitym" i "Skąd Pan jest?". I chyba najwięcej u Normana Daviesa "Powstanie'44". Na pewno nie wystarczająco aby zaspokoić Twoją ciekawość. A tę książkę Cyry i Wysockiego właśnie ktoś wystawił na allegro. Wolałabym kupić jednak tę wzbogaconą o Twoją recenzję.
Użytkownik: 00761 25.02.2007 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To było w którymś z cykli... | Gusia_78
Dziękuję, będę szukać we wskazanych przez Ciebie kierunkach. A "Ochotnika..." kupiłam też na allegro, non stop tam się pokazuje. Nawet jest w tej chwili.
Użytkownik: Gusia_78 25.02.2007 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, będę szukać we ... | 00761
Michotko, znowu przez Ciebie kupiłam właśnie książkę :)!
Jednak co do tych pozycji, to będziesz rozczarowana, nie ma tego wiele. Pamiętam jeszcze, że Jan Nowak i Władysław Bartoszewski wspominali o nim w wywiadach telewizyjnych i wtedy obszerniej.
Jak myślę o Plieckim to również nasuwa mi sie automatycznie wspomnienie Emila Fieldorfa, losy w pewbyn stopniu podobne. Zesłaniec syberyjski pod przybrany nazwiskiem, gdzie nie został rozpoznany, po wojnie więzień Rakowieckiej, gdzie zginął (miejsce pochówku ciała nieznane), zrehabilitowany dopiero w III RP. Rownież gorąco zachęcam do zapoznania się bliżej z tą wielką postacią o równie strasznym i bogatym życiorysie.
Nie zapomnimy...
Użytkownik: 00761 25.02.2007 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotko, znowu przez Cie... | Gusia_78
Jeziorańskiego znam tylko "Kuriera...", więc nawet jeśli znajdę tam niewiele, to nic nie stracę, bo i tak mam go w planach, podobnie z Bartoszewskim. Obawiam się, że bardziej szczegółowej książki o Pileckim niż "Ochotnik..." nie ma, zresztą ważny jest także Raport. We czwartek skończyłam książkę Cyry, w piątek dostałam przesyłkę z "Byłem asystentem dr Mengele" (to już Ci nie powiem, gdzie kupiłam) i oczywiście nie oparłam się natychmiastowej "konsumpcji". Niesamowite wrażenie - ta sama rzeczywistość (co prawda Pileckiego już w Auschwitz w tym czasie nie było), ale wyeskponowane są zupełnie inne jej aspekty.
O Fieldorfie słyszałam (ale tylko słyszałam) od ojca mojej koleżanki, P. Mariana Łozińskiego, autora pamiętnika "Przechodniu, powiedz Polsce...". Niestety niewiele z tej rozmowy dziś pamiętam. Ale na pewno warto bliżej poznać i tę postać. Dziękuję!
Użytkownik: hburdon 25.02.2007 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, będę szukać we ... | 00761
Człowiek, który "Ochotnika" sprzedaje na Allegro, pewnie nie może się nadziwić, skąd ten nagły popyt - ja też kupiłam. :-)
Użytkownik: Gusia_78 25.02.2007 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Człowiek, który "Och... | hburdon
Michotka powinna pobierać prowizję, to już nie pierwsza książka jaką kupiłam dzięki jej arcyciekawej recenzji :) A i Lenina "Wołkogonowa" wrzuciłam do schowka.
Użytkownik: 00761 25.02.2007 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Człowiek, który "Och... | hburdon
:) Oby nie podniósł ceny!
Użytkownik: Kemor 26.02.2007 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: To było w którymś z cykli... | Gusia_78
N. Davis w "Powstaniu 44" poświęca W. Pileckiemu niewiele miejsca. Pisze o jego niezwykłej determinacji w utrzymanu w rękach Powstańców strategicznie położonego Domu Turuystycznego przy placu Starynkiewicza /dziś siedziba redakcji "Rzeczpospolitej"/. Jego działania przez dwa tygodnie uniemożliwiały Niemcom ruch wzdłuż Alei Jerozolimskich.
Pilecki podczas tych dwóch tygodni sierpnia budynek zdobywał, tracił i ponownie zdobywał.
W innym miejscu Davis wskazuje motyw powrotu Pileckiego do Polski w roku 1945. Był to zamiar sprzeciwienia się reżimowi za pomocą wszystkich dostępnych środków. Wrócił do kraju z życiową partnerką. "Oboje przeżyli kilka sielankowych miesięcy z 2.Korpusem we Włoszech, a potem znów poszli za głosem obowiązku."
W rozdziale o represjach stalinowskich Davis zwraca uwagę, że "Witold" był pracownikiem wywiadu polskiego rządu na uchodźstwie i że wrócił do kraju z pełną świadomością, iż w przypadku schwytania będzie oskarżony o zdradę i szpiegostwo. Zamieszcza też bardzo krótki życiorys Rotmistrza zakończony refleksją: "Antyhitlerowskie wyczyny nie zaskarbiły mu łask u komunistów. Nie wiadomo, gdzie znajduje się jego grób."
Użytkownik: Kemor 27.02.2007 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja niestety dowiedziałam ... | 00761
Wiesław Jan Wysocki: Rotmistrz Pilecki, Warszawa 1994.
Użytkownik: norge 25.02.2007 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy można historyczną ksi... | 00761
Ksziążki pewnie nie uda mi się przeczytać, ale spektakl Bugajskiego na pewno kiedyś obejrzę w TV. Bardzo dzięuję ci Michotko za super recenzję i przypomnienie postaci, o której prawie nikt nie pamięta.

I tak coraz więcej białych plam wypełnia mi się wydarzeniami, ludźmi, wszystkim tym, o czym przez wiele lat nie miałam pojęcia. To dobrze, ale jestem coraz bardziej zniesmaczona zakłamaniem, fałszowaniem historii, propagandą... Czasem mam dziwne uczucie, jakbym świat uparł się przedstawiać mi dowody na to, że urodziłam się i żyłam przez dziesiątki lat w innej bajce, niż mi się zawsze wydawało.
Użytkownik: Gusia_78 25.02.2007 18:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ksziążki pewnie nie uda m... | norge
Na szczęście od kilkunastu lat mamy do czynienia z "odkłamywaniem historii". Co jest ogomnie pocieszające, bo wydawane są chociażby takie książki. Z drugiej strony następuje uapdek autorytetów...ale to już zupełnie inna sprawa.
Użytkownik: 00761 25.02.2007 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ksziążki pewnie nie uda m... | norge
Widzisz, ja mam dokładnie to samo wrażenie, że "żyłam w innej bajce, niż mi się wydawało" i pewnie dlatego teraz tak dużo czytam książek historycznych, do których kiedyś wcale się nie paliłam. I przyznam, że przeżyłam kilka mocnych wstrząsów, a chyba największy w trakcie lektury "Lenin. Prorok raju, apostoł piekła" Wołkogonowa.
A postać rotmistrza mnie osobiście, mimo tragizmu tej postaci, napawa optymizmem i dumą, że był w Polsce taki człowiek. Niestety nie da się tej refleksji uwolnić od innej - że to Polacy go w "majestacie prawa" zamordowali.
Użytkownik: Bozena 20.01.2008 07:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzisz, ja mam dokładnie... | 00761
Droga Michotko, chcę podziękować Ci za słowa życzliwe, za książkę, za płytę ze spektaklem o Witoldzie Pileckim także; i wreszcie za ostatni e-mail, który umieszczam tutaj, ponieważ jego treść w korespondencji z Waszymi wypowiedziami, a także z tekstem z Twojej znakomitej recenzji tworzy arcyciekawy materiał warty utrwalenia dla większego grona osób. Masz dar celnego trafiania w samo sedno rzeczy. Przeżyłam szok, i faktycznie, to, że obóz koncentracyjny podczas przesłuchań wśród rodaków jawił się Pileckiemu rajem – mówi więcej niż jakiekolwiek słowa... O haniebnym wyroku „w majestacie prawa” także nie wspominając... Doskonały spektakl! Gra, klimat, sceneria, nawet dym przenikał do... mnie. Brrr. Nie tylko Probosz dał z siebie wszystko, ale i inni aktorzy też. Spektakl był koszmarnym... majstersztykiem. Człowiek umie szokować...
------------------
A oto dla zainteresowanych kilka słów Michotki:

Wiesz, zastanawiałam się po przeczytaniu Twojego listu czy dobrze
zrobiłam, że wysłałam Ci ten spektakl, bo on rzeczywiście jest
wstrząsający. Ja po pierwszym obejrzeniu miałam koszmary. Gdy
włączyłam go po przeczytaniu książki, miałam wrażenie, że te wszystkie
potworne rzeczy robią z kimś dla mnie osobiście bliskim. Masz rację,
aktorzy są po prostu rewelacyjni, a ta scena, gdy w oku skatowanego
Rotmistrza odbija się brama Auschwitzu z napisem Arbeit macht frei,
jest genialna. Zresztą klimat tych czasów, moim zdaniem, odtworzono
perfekcyjnie. Z tej samej serii "Scena Faktu" pochodzi spektakl "Inka
1946", jeszcze mocniejszy niż "Smierć Rotmistzra Pileckiego". Tytułowa
Inka to 18-letnia sanitariuszka i łączniczka w V Wileńskiej Brygadzie
AK majora Szendzielarza-Łupaszki, aresztowana pod zarzutem mordowania
jeńców, którym tak naprawdę ratowała życie. Nie będę Ci opowiadać o
przebiegu przesłuchań, bo to swoista straszliwa norma tamtych czasów,
choć w tym przypadku, mam wrażenie, zwielokrotniona. Może zresztą
odnosi się takie wrażenie, bo bohaterka to krucha dziewczyna, jeszcze
prawie dziecko. Gdy obejrzałam ten spektakl, byłam pod wrażeniem jej
siły, patriotyzmu i niezłomności. I wiesz, to jest refleksja
dominująca, nie o podłości, zbrodniczości, małości ludzi, którzy Inkę
chcieli złamać. Jak w tym zdaniu Hemingway'a "Człowieka można
zniszczyć, ale nie można pokonać".

Wracając do Rotmistrza, zaakcentowana jest w spektaklu postawa
Cyrankiewicza, który znał Pileckiego z obozu i który nie zrobił nic,
by Go ułaskawić. Zaczęłam się mocno zastanawiać, jak to naprawdę z tym
panem w obozie było i nawet przeprowadziłam małe śledztwo, które
niewiele do mojej wiedzy wniosło. Niewiele, bo chciałam uzyskać
odpowiedź na pytanie, jak można, będąc z kimś w piekle i mając
świadomość, że do niego poszło się z najczystszych pobudek i dla
wyższych celów, po prostu odwrócić się plecami i nie reagować, jakby
na świecie nie istniała elementarna solidarność ludzka czy wreszcie
przyzwoitość. Oczywiście wiem, dlaczego Cyrankiewicz zrobił to, co
zrobił, ale pojąć tego tak po ludzku nie umiem. A wyobraź sobie ten
sam człowiek, o czym dowiedziałam się z pamiętnika Karskiego i książki
o Karskim, zorganizował odbicie go ze szpitala w N. Sączu, gdzie
starano się go podleczyć po skatowaniu na Słowacji, gdzie został
schwytany jako kurier. Oczywiście Cyrankiewicz sam tej akcji nie
przeprowadzał, ale w całości ją zorganizował, o co prosił go Karski w
grypsie. Właściwie bardziej nawet prosił o cyjanek niż ratowanie
życia, bo to wydawało się mu mało prawdopodobne.
No popatrz, znowu mnie poniosło. :)
-------------------------
Michotko, płakać się chce na to wszystko; i... niech Cię ponosi: niech dowie się cały świat!

PS.
Płytę ze spektaklem odeślę - komu tylko wskażesz, Michotko. Dziękuję.


Użytkownik: verdiana 20.01.2008 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Droga Michotko, chcę podz... | Bozena
Michotko, Olgo, czy ja mogę być następna do pożyczenia książki i spektaklu, jeśli nikogo po Oldze nie ma? Bardzo bym chciała. Dziękuję Wam, Dziewczyny, za tę recenzję i komentarze...

Zainteresowała mnie jeszcze ta książka: Pozostał po nich ślad: Życiorysy z cel śmierci (Cyra Adam). Czy któraś z Was może już ją czytała i coś może powiedzieć?
Użytkownik: 00761 20.01.2008 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotko, Olgo, czy ja mo... | verdiana
Verdiano, szukałam tej książki bez skutku. Już wiem, gdzie jest. A tutaj link do informacji o zawartości:

http://www.auschwitz-muzeum.oswiecim.pl/publikacje/index.
php?language=PL&ksiazka=283&mode=ksiazka&submode=i​nfo

Jeśli się zdecyduję na kupno, masz u mnie jak w banku. W sprawie Rotmistrza kontaktuj się, proszę, z Olgą. :)
Użytkownik: verdiana 20.01.2008 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Verdiano, szukałam tej ks... | 00761
Dziękuję! Zaraz napiszę do Olgi. Malutka Czarownica ma mi jeszcze podrzucić jedną z Twoich książek, to potem odeślę Ci wszystkie razem.

Udostępnisz schowek? Może i ja mogłabym Ci coś pożyczyć?
Użytkownik: 00761 20.01.2008 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję! Zaraz napiszę d... | verdiana
Bardzo chętnie! Ale zdecydowanie dopiero wtedy, gdy będziesz odsyłać moje. Chwilowo (?) blokuję pożyczki. :)))
Użytkownik: verdiana 20.01.2008 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo chętnie! Ale zdecy... | 00761
Obawiam się, że to może nie być zbyt szybko. Chyba że dasz mi znać, że szybko potrzebujesz swoich książek z powrotem. :-)
Ale o schowek zagadnę Cię i tak ponownie, jak będę Ci książki odsyłać. Chociaż chętnie obejrzałabym go już teraz, bo bardzo jestem go ciekawa. I czuję, że znalazłabym tam wiele nowych tropów... :)
Użytkownik: 00761 20.01.2008 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Obawiam się, że to może n... | verdiana
Schowek odkryty dla zwiedzających. :) Nie, moich książek nie potrzebuję szybko. A w moim schowku to wiesz chyba, co dominuje, jak mnie znasz. :D
Użytkownik: verdiana 20.01.2008 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Schowek odkryty dla zwied... | 00761
Ha! I znalazłam coś dla siebie.
Dla Ciebie też. Mam Kamyk, Limes inferior, Wypominki i ebooka Pruszkowskiej.

Z Pozostałych mam Dziwny przypadek psa nocną porą, Kwietniową czarownicę, Obronę Łużyna, Pamięci, przemów (starsze wydanie), Wilka stepowego i Wykłady o literaturze. Nie wszystko mam w domu, część na gościnnych występach, ale pewnie zanim przeczytam Twoje książki, wszystko wróci. :)
Użytkownik: 00761 20.01.2008 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! I znalazłam coś dla s... | verdiana
Ha! To świetnie! :)
Użytkownik: 00761 20.01.2008 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Droga Michotko, chcę podz... | Bozena
Dziękuję, Olgo. :)

Ogromnie się cieszę, że grono admiratorów Rotmistrza rośnie i zyskało kolejny cenny nabytek w Twojej osobie.

Sporo rozmawiałyśmy jakiś czas temu z Malutką Czarownicą o Rotmistrzu, także o spektaklu, który podobnie do Ciebie przeżyła. Pewnego dnia przysłała mi zdjęcie grobu Pileckiego na warszawskich Powązkach. Oczywście grób jest symboliczny, bo do dziś nie wiadomo, co robiono z ciałami "wrogów ludu". Właśnie Malutka Czarownica znalazła artykuł (z Niej jest śledczy, że ho ho!), w którym są sformułowane przypuszczenia, że mógł zostać pogrzebany na Okęciu przy fosach, gdzie prawdopodobnie wśród innych została pochowana inna Ofiara powojennej "sprawiedliwości", gen. Fieldorf-Nil, również niezwykła postać.

Verdiano! Oczywiście tak!!! Bardzo mnie to cieszy.
Użytkownik: verdiana 20.01.2008 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, Olgo. :) Og... | 00761
Ojej, a na których Powązkach jest ten grób? Czy na Komunalnych? Chętnie bym pojechała... Czy dysponujesz jeszcze tym zdjęciem?
Użytkownik: 00761 20.01.2008 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej, a na których Powązk... | verdiana
Oczywiście, mam je w swoim archiwum specjalnym. Rotmistrz pochowany jest na Powązkach w Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej - to znalazłam w e-mailu Malutkiej Czarownicy. A zdjęcie zaraz Ci wyślę. :)
Użytkownik: Bozena 21.01.2008 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, Olgo. :) Og... | 00761
Pozdrowienia dla "śledczego" - Malutkiej Czarownicy.:)

Michotko, będę z Verdianą w kontakcie. Dam znać, gdy książkę i płytę wyślę.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: