Dodany: 12.02.2011 16:24|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

7 osób poleca ten tekst.

12.02.2011 "Panie z Cranford" i nie tylko...


Akcja klasyka zmobilizowała mnie do czytania starych „sprawdzonych” powieści, które tak lubię – a raczej nowości z tej „prewersalskiej” półki, które chciałem poznać. Jedną z takich jest Panie z Cranford (Gaskell Elizabeth (Gaskell E. C., Gaskell Elizabeth Cleghorn)). Na naszych księgarnianych półkach nie brakuje (i bardzo dobrze!) powieści Jane Austen czy sióstr Bronte, częste są też ich ekranizacje, a taka perełka jak „Panie z Cranford” – bardzo zbliżona zwłaszcza do książek Austen – pozostaje białym krukiem do zdobycia już chyba tylko na Allegro. A szkoda, bo ten kto lubi Jane Austen na pewno nie zawiedzie się Elizabeth Gaskell – równie krytyczną, równie dowcipną i równie bezkompromisową.

Jej książka opisuje miasteczko, w którym rządzą kobiety i konwenanse. Tytułowe panie ustalają rozliczne zasady, naginają je, oburzają się, kiedy się je (zasady) łamie i chyba to stanowi sens ich życia. Decydowanie o tym co nie wypada, a co wypada (przy czym zakazów jest znacznie więcej niż nakazów) wypełnia całą codzienność. Nudne? Pozornie. Gaskell opisuje to nie tylko z ciepłem, ale wspaniałą ironią, która pozostaje głównym atutem „Pań z Cranford”. To taki humor, który bawi nawet po tych dziesiątkach lat od napisania tej powieści. Nie mogę sobie odmówić przyjemności zacytowania kilku smaczków. Śmiałem się jak głupi przy tym, więc teraz wy się pośmiejcie

Podczas przyjęcia (oczywiście babskiego, bo w powieści występują głównie panie:D):

„Usłyszałyśmy jakieś dziwne odgłosy. Gdyby synową barona wypadało podejrzewać o chrapanie, powiedziałabym, że to właśnie robiła pani Jamieson. Z natury skłonną do drzemki rozmarzyło ciepło pokoju, a miękki fotel nęcił pokusą nie do odparcia, więc głowa jej zaczęła się kiwać. Parę razy z trudem dźwignęła powieki i obdarzyła nas łagodnym półprzytomnym uśmiechem, ale po chwili nawet jej dobra wola nie mogła sprostać temu wysiłkowi i pani Jamieson pogrążyła się we śnie.
- Sprawia mi to wielką satysfakcję – szepnęła panna Barker przy stoliku karcianym do swoich trzech partnerem, które mimo zapowiedzianej nieznajomości preferansa niemiłosiernie ogrywała – bardzo wielką satysfakcję, doprawdy, kiedy widzę, że w moim skromnym mieszkanku pani Jamieson czuje się zupełnie jak u siebie w domu. nie mogłabym słyszeć od niej piękniejszego komplementu. (…)
Przy stoliku do kart rozgrywała się bardzo interesująca i ożywiona scena: nad jego środkiem cztery panie zatopione w szybkich i coraz głośniejszych szeptach niemalże stykały się głowami strojnymi w kiwające się czepeczki, a między ie wpadał co chwila szept panny Barker: - Ciszej, proszę pań, jeśli łaska, ciszej! Pani Jamieson śpi.
Bardzo było trudno lawirować tak, by nie zbudzić śpiącej pani Jamieson, a jednocześnie być zrozumianą przez przygłuchą panią Forrester, ale panna Barker wywiązywała się świetnie z niełatwego zadania – przekazywała pani Forrester to, co szeptały inne panie, wykrzywiając niemiłosiernie twarz, aby ruchami warg pokazać, co mówi, a potem uśmiechała się życzliwie do nas i pomrukiwała do siebie – Bardzo wielka satysfakcja, doprawdy. Czemuż moja siostra nie dożyła tego dnia?
Niebawem drzwi otworzyły się szeroko, Carlo z kłapiącym szczeknięciem skoczył na nogi, a pani Jamieson musiała się obudzić, może jednak nie spała wcale, bo jak oświadczyła natychmiast, w pokoju było tak jasno, że z przyjemnością przymknęła oczy, ale z wielkim zainteresowaniem przysłuchiwała się naszej miłej, zajmującej rozmowie. (s. 101-103).

(Dopisek Lutka01, nałogowego śpiocha: „Czuję duchowe pokrewieństwo z panią Jamieson”).

A oto scena a propos rzekomych napadów, które miały miejsce w Cranford. Jedna z bohaterek, panna Pole utrzymywała, że przestępcy zjawili się właśnie pod jej domem:

„Panna Pole chciała, żeby uważano ją za bohaterkę, a to z powodu zdecydowanych kroków, jakie podjęła uciekając od owych dwóch mężczyzn i kobiety, których nazywała „bandą morderców”. W jaskrawych barwach przedstawiała ich pojawienie się, a zauważyłam, że za każdym razem, gdy opowiadała o nich, dodawała im coraz to nową odstraszającą cechę. Jeden z napastników był wysoki – stał się niemal olbrzymem, kiedy się z nim rozstawałyśmy; miał oczywiście czarne włosy, które po pewnym czasie zmieniły się w kołtuny nad czołem i z tyłu głowy. Drugi był krępy – i nim usłyszałyśmy o nim ostatnie słowo, wyskoczył mu garb na plecach; miał rude włosy – które stały się zupełnie marchewkowe i panna Pole była pewna, że miał zeza – potem mówiła, że był straszliwie zezowaty. Co do kobiety, jej oczy płonęły i wyglądała na mężczyznę – była to istna herod-baba; prawdopodobnie mężczyzna w przebraniu; później słyszałyśmy, że miała brodę, męski głos i męski krok”. (s. 143-144).

"Spostrzegłam, że panna Matty zbiera siły na jakieś wyznanie. W końcu je uczyniła. Zwierzyła się nam, że od dzieciństwa boi się, wchodząc do łóżka, że ktoś pod nim ukryty chwyci ją za nogę — za tę drugą, której nie zdążyła jeszcze oderwać od podłogi. Powiedziała, że kiedy była młoda i energiczna, miała zwyczaj wskakiwać z rozpędem do łóżka tak, aby obydwie jej nogi lądowały tam razem. Ale Debora dumna z tego, że może zachować wdzięk ruchów nawet przy kładzeniu się do łóżka bardzo nie pochwalała tych skoków i w rezultacie panna Matty musiała ich zaprzestać. Teraz stary lęk często ją nachodzi znowu, (...) jakże dręcząca jest obawa, że gdy zajrzy pod łóżko, zobaczy tam ukrytego mężczyznę, o dzikiej twarzy, który wlepi w nią oczy. Toteż wymyśliła pewien sposób. Może zauważyłam, że kazała Marcie kupić małą piłeczkę, taką do zabawy dla dzieci? Wrzuca teraz co wieczór tę piłeczkę pod łóżko. Jeśli wyleci z drugiej strony, to wszystko jest w porządku, a jeśliby nie wyleciała... zawsze uważa, by mieć wtedy w pobliżu sznur od dzwonka, i zaraz zawołałaby Johna lub Harry'ego, tak jakby na dzwonek miała się zjawić męska służba. Wszystkie wyraziłyśmy uznanie dla jej pomysłowości" (s. 147-8).

Elizabeth Gaskell jest u nas stosunkowo mało znana – a naprawdę szkoda. Można ją śmiało postawić obok takich sław dziewiętnastowiecznej literatury angielskiej jak Jane Austen, Charlotte Bronte (której biografię nota bene Gaskell stworzyła), Charles Dickens czy William Makepeace Thackeray. Ta opowieść o niezłomnych silnych paniach/pannach z Cranford mogłaby być nudna i moralizatorska – a skrzy się humorem, który nie pozwala się od niej oderwać. Po prostu chce się przebywać w tym Cranford – słuchając ploteczek, mądrości, anegdotek, nakazów i zakazów z ust Mary Smith (narratorka), panny Matty, panny Debory Jenkyns, panny Pole czy pani Forrester. To co mogłoby być zabójcze dla książki jest jej największym atutem – a wizyta w Cranford przemienia się we wspaniałą zabawę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5018
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: embar 13.02.2011 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Akcja klasyka zmobilizowa... | misiak297
Gaskell pojawia się u nas co najwyżej w nielicznych ekranizacjach (Żony i córki, Północ, Południe)- świetnych zresztą, niemniej jednak szkoda.
Zapowiadane na marzec ubiegłego roku wydanie "Północ-południe" oddaliło się w nieznane, wznowień nie ma. Buu.
Użytkownik: milenaj 13.02.2011 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Gaskell pojawia się u nas... | embar
Tak, ciągle nie widać wydania "Północ, południe". Wielka szkoda. A seriale świetne. polecam wszystkim.
Użytkownik: mandolina47 08.09.2012 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, ciągle nie widać wyd... | milenaj
Widziałam na stronie empiku, że pojawiło się nowe wydanie "Cranford".
Użytkownik: milenaj 08.09.2012 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałam na stronie empi... | mandolina47
Zgadza się. Już się nie moge doczekać. :)
Użytkownik: mchpro 12.09.2012 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałam na stronie empi... | mandolina47
Nakładem wydawnictwa Poligraf ukazało się nowe wydanie "Cranford" w przekładzie Katarzyny Kwiatkowskiej.
Użytkownik: misiak297 12.09.2012 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Nakładem wydawnictwa Poli... | mchpro
Ciekaw jestem tego nowego przekładu. Stary był bardzo urokliwy.
Użytkownik: milenaj 22.09.2012 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekaw jestem tego nowego... | misiak297
Nowy też jest. :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: