Dodany: 22.02.2007 22:45|Autor: Ala
Piętno
Właśnie przeczytałam "Latarnika" po raz drugi. Pierwszy raz - w podstawówce - nie poruszył mnie za bardzo. Najlepszy dowód, że pamiętałam, o czym to, ale to wspomnienie raczej mgliste zostało, niewyraźne... To nie jest recenzja. To refleksje, których zapisania nie byłam w stanie sobie odmówić.
"Latarnik" to opowieść o polskim losie - tułaczym, zagubionym, bez spokoju i spoczynku. Dzieje Skawińskiego - powstanie, potem wojny w Hiszpanii i na Węgrzech, w końcu tułaczka po całym świecie - to typowy obraz życia polskiego emigranta.
Skawińskiego ściga pech - jakieś ciemne przeznaczenie, które nie pozwala mu spocząć. Poza tym - niepokój. Przecież nic mu nie każe zabierać się za procedery tak niebezpieczne, jak służba w Indiach albo handel w Amazonii. Dlaczego więc to robi? Dlaczego po każdym niepowodzeniu rzuca się w przedsięwzięcie jeszcze niepewniejsze? Zawsze z tym samym uporem i wiarą, że się tym razem uda. Ciągły czyn, ciągła walka, nawet gdy nie ma już o co walczyć - to jego życie. Takie musiało być - to jakieś piętno: kraju, pochodzenia, młodości. Nic dziwnego, że w końcu przychodzi chęć odpoczynku. Zamknięty w swojej latarni jak w twierdzy, jeszcze wierzy, jeszcze śni o czynie, jeszcze mu się inna przyszłość roi. W końcu jednak - przychodzi rezygnacja... i spokój. Ale nie. Nie ma spokoju. Nie da się zmazać piętna, uciec w samotność, popaść w letarg. Skawińskiego ściga jakieś dalekie zło i doścignie go nawet zatopionego już w półśmierci, każe tułać się dalej, bez końca i bez wytchnienia. To piętno syna zniewolonego narodu, który, choć stary już i zmęczony, nie może spocząć, gnany tęsknotą i niepokojem. Skawiński nad tym nie panuje, nie decyduje, nie zależy to od niego. Może uciekać przed tym losem, zamknąć się w latarni - w swoim milczeniu, w samotności, w mistycznym stopieniu z naturą. Ale on powróci, spadnie nagle, nie wiadomo skąd, przypomni tęsknotę, rozdrapie stare rany i popchnie w dalszą drogę - dalej i dalej. Bez spoczynku.
Latarnia ma sens przede wszystkim symboliczny. To wewnętrzne uspokojenie, zamknięcie w sobie, wyciszenie, próba ucieczki i zapomnienia o świecie. Ale pomimo grubych murów latarni i morza dookoła bolesna rzeczywistość wedrze się do wnętrza, przypomni o sobie, zburzy misternie budowany spokój, nakaże duszy opuścić azyl, który sama sobie stworzyła, i powrócić do świata.
Posłem z zewnętrznego świata jest "Pan Tadeusz". Poseł o tyle dziwny, że o realnym świecie na dobrą sprawę nie mówi nic. Przywołuje tylko wspomnienia. Powoduje przebudzenie. Z jednej strony jest wybawieniem dla Skawińskiego, wyrywa go z odrętwienia. Z drugiej strony - jego przekleństwem. W istocie tragiczne jest to rozdarcie, miłość ojczyzny, która męczy i boli, która nie pozwala spocząć, mimo że nic już przecież zrobić nie można i gna po świecie, niepokoi, zupełnie irracjonalnie, ale tak, że uwolnić się od tego nie sposób.
Dobra, przemyślana, klasyczna kompozycja jest zdecydowaną zaletą tego utworu. Powoli wzrastające napięcie powoduje, że efekt końcowy jest wyrazisty, oddziałuje na emocje.
Cóż jeszcze można napisać - polecam, niekoniecznie tylko gimnazjalistom, którzy muszą "Latarnika" czytać jako lekturę, ale i wszystkim nieco starszym czytelnikom, bo warto sobie przypomnieć tę niepozorną, wydawałoby się, książeczkę.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.