Dodany: 09.02.2011 09:27|Autor: anek7
Refleksje przy gorącej czekoladzie i jagodziankach
Muszę przyznać, że bardzo trudno jest pisać o książce, którą czytali nieomal wszyscy, a jak już przeczytali, poczuli nieprzepartą chęć, aby ją zrecenzować. Jeszcze gdybym miała odmienne zdanie od ogółu recenzentów, byłoby łatwiej. Ale, niestety - podobnie jak znakomita większość moich poprzedników, jestem zachwycona, zauroczona, zakochana i tylko czekam, kiedy w moje ręce wpadnie kolejny tom „Cukierni pod Amorem” Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.
Cóż takiego jest w tej książce, co przyciąga rzesze czytelników? Co sprawiło, że nie jest to kolejne babskie czytadło? Powodów jest kilka – niebanalny pomysł, przemyślana kompozycja, ciekawi bohaterowie, tajemnica związana z zaginionym pierścieniem to z pewnością atuty tej książki. Perypetie bohaterów - i głównych, i drugoplanowych - opisane w gawędziarskim stylu, niemal bez dialogów, sprawiają, że czyta się tę powieść jak najpiękniejszą baśń, tracąc poczucie czasu i rzeczywistości. Sama tego doświadczyłam – fakt, że jest godzina 3.40 nad ranem, a ja czytałam prawie całą noc, dotarł do mnie dopiero w momencie zakończenia lektury.
Akcja powieści toczy się w dwóch planach czasowych – w 1995 roku w Gutowie oraz w sąsiednich Zajezierzycach w drugiej połowie XIX wieku. Poznajemy współczesną gutowiankę Igę Hryć, wnuczkę właścicielki tytułowej cukierni, która po tym, jak była świadkiem sensacyjnego odkrycia archeologicznego, stawia sobie za zadanie rozwikłanie rodzinnej tajemnicy sprzed lat. Jednak historia Igi i i jej poszukiwań stanowi niejako pretekst do przedstawienia wydarzeń, które miały miejsce w Zajezierzycach i Gutowie ponad sto lat wcześniej.
Autorka na kartach tej powieści stworzyła postacie kilku kobiet, które w dwóch różnych epokach, w odmiennych warunkach ekonomicznych i społecznych muszą stawić czoło przeszkodom stawianym przez los. Ich życiowe wybory oddziałują nie tylko na nie same, ale również na ich otoczenie – na dzieci, mężów, rodzinę i sąsiadów. Każda ma jakieś plany, marzenia i nadzieje, które w zderzeniu z realiami codziennego życia bardzo rzadko udaje się zrealizować, a nawet gdy już wydaje się, że marzenie się spełnia, efekty niewiele mają wspólnego z oczekiwaniami. Wszystkie bohaterki związane są w mniejszym lub większym stopniu z hrabią Tomaszem Zajezierskim. Jego apodyktyczna matka - Barbara z Sokołowskich, zobojętniała żona - Adrianna z Bysławskich, jej siostry - Kinga i Wanda, będąca po trosze czarownicą mamka - Zuzanna Blatko i jej naiwna córka, Marianna – każda z kobiet z otoczenia młodego Zajezierskiego nosi na sobie piętno tragizmu. Wydawać by się mogło, że samo zetknięcie z Tomaszem przyciąga nieszczęście. Czy tak jest w istocie? Czy nad młodym arystokratą ciąży jakieś fatum, czy może to tylko splot okoliczności, trudne popowstaniowe czasy i wszechobecne konwenanse rządzące życiem mieszkańców Zajezierzyc, Gutowa i okolicznych dworów? Po odpowiedź na te i pewnie jeszcze inne pytania odsyłam do powieści.
Na koniec słów parę o dodatkach do głównego tekstu, które znajdziemy w książce – przyznam się, że u mnie, osoby zawodowo zajmującej się historią, wywołały uśmiech od ucha do ucha. Jest drzewo genealogiczne rodzin Zajezierskich i Cieślaków, jest kalendarium wydarzeń i jest krótki rys historii Gutowa – brakowało mi już tylko mapy, dzięki której mogłabym zaplanować wakacyjny wyjazd nad jezioro Nyć. Widać tu przemyślaną koncepcję całej sagi, co pozwala z optymizmem czekać na lekturę kolejnych tomów.
Drogi czytelniku - jeżeli jeszcze nie odwiedziłeś najsłodszej kamienicy przy gutowskim rynku, zrób to jak najszybciej. Przy gorącej czekoladzie i pysznych jagodziankach spędzisz przyjemnie czas i będziesz mógł zanurzyć się w malowniczą opowieść o czasach, które - chociaż już dawno przeminęły - nadal mają wpływ na życie właścicieli Cukierni pod Amorem.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.