Dodany: 07.02.2011 18:35|Autor: safin

Ujemne wrażenia


Chociaż nazwisko Mai Lidii Kossakowskiej nie było mi obce, do czasu „Zakonu Krańca Świata” nie miałem okazji zapoznać się z jej twórczością. Nie jestem pewien, czy to za sprawą wysokich nakładów wydawnictwa na marketing, czy dzięki naturalnym zasobom talentu autorki, jednak niedawno zdecydowałem się zainwestować w nią swój czas. Chciałem nareszcie sięgnąć po coś spod jej pióra i przepełniony ciekawością chwyciłem ten „dwutomowiec”.

Powieść opowiada o stalkerze przyszłości, używającym swoich umiejętności do pozyskiwania naukowych i mistycznych osiągnięć Mistrzów Cienia, którzy zniewolili trzecią część populacji Ziemi i ukrywają się w sferze, do której dostęp mają jedynie nieliczni, nazywani „pozyskiwaczami”. Lars Bergson, jako jeden z nich, naraził na niebezpieczeństwo swoją przyjaciółkę i żeby ją uratować, musi wybrać się w podróż na daleką Północ do osnutego legendami miejsca zwanego Zakonem Krańca Świata.

Jestem czytelnikiem wymagającym. Szczególnie skrupulatnie przyglądam się zawsze poziomowi językowemu każdej czytanej książki. Zanim zabrałem się za „Zakon...” próbowałem zmierzyć się z niejakim K. Wagnerem w przekładzie D. Kamińskiej (Pajęczyna utkana z ciemności (Wagner Karl Edward)). Pospiesznie się jednak wycofałem, ponieważ niefortunne rozwiązania przekładowe oraz inne niezgrabności językowe błyskawicznie wyczerpywały zasoby mojej cierpliwości i zadawały niemal fizyczny ból. Miałem nadzieję, że polski autor nie skrzywdzi mnie tak bardzo i faktycznie – było znacznie lepiej. Ale mimo wszystko nie obyło się bez zgrzytów. Irytowała mnie zwłaszcza chorobliwy strach autorki przed słowem „jak”: „Ból głowy ustąpił, serce przestało brykać NIBY rozzłoszczony koń, puls się uspokoił. Tylko mięśnie drgały, JAKBY po wielkim wysiłku. Leżał na łóżku wśród rozsypanych pigułek, NICZYM zmarły barbarzyńca obsypany paciorkami z malachitu”* (wyróżnienia moje). Każda taka językowa nieporadność (a było ich sporo) rozpraszała mnie i nie pozwalała skupić się na fabule.

Fabule, która w porównaniu z pierwszym tomem ma tendencję spadkową. Nudny środek poprzedzony względnie ciekawym początkiem i zakończony ledwie przeciętnym finałem. W zestawieniu z częścią pierwszą książka wypada blado.

Narracja również pozostawia wiele do życzenia. Nie wiem, czy to ja nie potrafiłem się skupić, czy to styl był parszywy, jednak co kilkadziesiąt stron zupełnie traciłem kontakt z opowieścią. Nie byłem w stanie zobaczyć rysowanych przede mną krajobrazów, nie dostrzegałem grozy w ponurych pomieszczeniach, nie czułem dynamiki zdarzeń.

Niechybnie porzuciłbym czytanie, gdyby nie pierwszoplanowy bohater. Tylko za sprawą Berga, jego obscenicznego słownictwa i cynicznej postawy wytrwałem do końca. Bystry i przebiegły, zawsze znajduje ciętą ripostę, choć jest na tyle mądry, by nie zawsze z niej skorzystać: często zachowuje ją dla siebie (i dla czytelnika). Autorka wykreowała nietuzinkową postać i idealnie wpasowała się we współczesny trend tworzenia antybohaterów (Lars Bergson do złudzenia przypomina serialowego Dextera albo dr. House'a). Berg jest zdecydowanym atutem powieści.

Z rozczarowaniem stwierdzam, że w ostatecznym rozrachunku dylogia „Zakonu...” nie była warta mojej uwagi. Nawet oszczędności zebrane przez pierwszą część nie wystarczyły na pokrycie długów części drugiej, pozostawiając na koncie solidny debet. Choć Kossakowska nie jest moim największym dłużnikiem (zdążyłem się zorientować, że ma wartościowe pomysły, które realizuje w powieściach), to jednak na kolejny kredyt zaufania z mojej strony trochę poczeka.



---
* Maja Lidia Kossakowska, „Zakon Krańca Świata", tom 2, wyd. Fabryka Słów, 2006, s. 142.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1128
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: