Dodany: 02.02.2011 14:48|Autor: norge

Czytatnik: Kocha, lubi, szanuje...

5 osób poleca ten tekst.

Jak szukałam prawdy o początkach chrześcijanstwa


Nieusatysfakcjonowana szkolnymi lekcjami religii, które jakie są każdy wie, postanowiłam poszukać czegoś konkretnego na temat początków chrześcijaństwa. Przeczytałam pięć książek i muszę powiedzieć, że było to naprawdę fascynujace. Wprawdzie nie uzyskałam odpowiedzi na żadne pytanie, które mogłabym sobie zadać, ale już mam jakie takie wyobrażenie, jak to z tym wszystkim było. A ile się przy tym ciekawych rzeczy dowiedziałam!

Najpierw sięgnęłam po naszych rodzimych autorów. Opowieści ewangelistów (Kosidowski Zenon) uderzyły mnie tonem "wojującego ateizmu" oraz wyraźną chęcią zredukowania korzeni chrześcijaństwa do zbioru mitów wymyślonych przez prostych pasterzy. A ja nie nie chciałam być przekonywana do żadnego poglądu; chodziło mi raczej o wyważone odsłonięcie kulisów badań historycznych, wytłumaczenie, o co i dlaczego spierają się uczeni, jakie padają w debatach argumenty, tak, abym sama mogła wyciągnąć wnioski na temat tego, co się w Kościele działo i dzieje. Próbowałam dalej. Kościół w świecie późnego antyku (Wipszycka Ewa) był dla mnie za suchy i z trudnością przebrnęłam przez gąszcz faktów i naukowych wywodów. Rozmowy o Biblii: Nowy Testament (Świderkówna Anna (Świderek Anna)) przeczytałam z zaciekawieniem, ale powiem szczerze, że nie tego szukałam. Sporo spraw rozjaśnił mi Upadek Rzymu (Vogt Joseph), który poświęca problematyce chrześcijaństwa dwa obszerne rozdziały. Wreszcie natrafiłam na Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa I-IV w. (Simon Marcel) (wydaną w serii ceramowskiej). Pozycja ta okazała się "strzałem w dziesiątkę". Tak mi się spodobała, że napisałam nawet obszerną recenzję, bo uznałam, że powinnam się moim odkryciem podzielić z innymi :-)

Opracowanie Simona jest wyważone, spokojne i rzeczowe. Trafnie dobrane fragmenty literatury starożytnej, gdzie przytaczane są opinie tak chrześcijan, jak i niechrześcijan, dają jasny i bezstronny obraz sytuacji. Trudno nawet wyczuć, jakie przekonania religijne ma sam autor, choć wyszperałam, że jest wierzący. Jeśli natomiast otwieram książkę Kosidowskiego, od razu widzę, że pisze to ateista. Świderkówna - przy wszelkich próbach bezstronności i solidności - też nie pozostawia żadnych wątpliwości co do swoich poglądów religijnych; jest silnie związana z katolicyzmem, a posłowie do jej książki napisał ksiądz Józef Kudasiewicz.

Podsumowując, gorąco polecam książkę Marcela Simona. Naprawdę warto się czegoś więcej dowiedzieć o początkach tego, co ukształtowało naszą kulturę i do dziś na nią wpływa. Inaczej wtedy spojrzymy na świat, który nas otacza, zapewniam :-)


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5781
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: jakozak 02.02.2011 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieusatysfakcjonowana szk... | norge
Po lekturze Biblii, Opowieści biblijnych i Opowieści Ewangelistów oraz paru innych jeszcze dość agresywnych pozycji chętnie sięgnę po tę książkę. Chciałabym bowiem, aby mi się cokolwiek zaczęło w głowinie rozjaśniać i układać. :-)
Myślę, że po prostu trzeba czytać, czytać, czytać...
Użytkownik: norge 02.02.2011 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Po lekturze Biblii, Opowi... | jakozak
Cudnie ci wyszło to ostatnie zdanie, Jolu. Czytać, czytać, czytać i najlepiej różnych autorów, tak żeby móc samemu rozejrzeć się w temacie. Wklejam ci fragment książki Marcela Simona, tak w celu zorientowania się jakiego języka uzywa autor i na jakim mniej więcej poziomie jest ta książka. Pochodzi on z zakończenia, gdzie autor posumowuje:

„My, ludzie Zachodu, mamy niekiedy skłonność do zapominania, że tylko
połowa cesarstwa rzymskiego uległa zagładzie. Tutaj istotnie w ruinę obraca się cała cywilizacja starożytna wraz ze strukturami politycznymi i społecznymi, które tworzyły jej ramy i podłoże. Dotyczy to szczególnie aspektu intelektualnego tej cywilizacji, kultury, tak jak ją pojmowało późne cesarstwo. Na Zachodzie, gdzie najazd barbarzyński stanowi cios radykalny i powoduje niezaprzeczony upadek, wiek IV staje się naprawdę kresem pewnej epoki. Na Wschodzie natomiast nie ma żadnej luki pomiędzy IV wiekiem a epoką bizantyjską, jest on raczej pierwszą jej fazą: zazwyczaj uważa się, że historia Bizancjum zaczyna się od założenia Konstantynopola. Bizancjum oparło się atakom z zewnątrz i potrafiło, dzięki ciągłości politycznej, stworzyć kulturę oryginalną, której główne elementy jednak zawierają się już w kulturze późnego cesarstwa chrześcijańskiego. Zbudowane na absolutnej władzy cesarza, który panuje z woli Boga jako wykonawca jego zamiarów, Bizancjum łączy kulturę helleńską z chrystianizmem. Od początku do końca historii Bizancjum hellenizm czuje się tam jak u siebie, podobnie jak i ortodoksja chrześcijańska, nierozdzielnie z nim związana, której obrońcą mieni się basileus i która umacnia jedność państwa. Jak zauważył Paul Lemerle, uczeń bizantyjski uczy się z dwóch podręczników: z Psałterza i Homera.

Nic nie upoważnia nas do wniosku, że cywilizacja zachodnia i kultura
posługująca się językiem łacińskim były gorzej niż grecki Wschód uzbrojone do walki z niszczącą siłą czasu. Nie padły one ofiarą własnych słabości, lecz legły pod ciosami barbarzyńców, poniosły klęskę dlatego, że poniosło ją samo państwo. Kultura Zachodu, podobnie jak kultura Wschodu, odrodziła się dzięki chrześcijaństwu. Mając, pozornie, te same możliwości, mogła również zaznać nowego rozkwitu, którego zarodek tkwił już w renesansie teodozjańskim. Właściwie nie warto zastanawiać się, co by było, gdyby nie najazdy. Przykład Bizancjum również każe nam i tutaj mieć się na baczności: jest argumentem przeciwko twierdzeniu, że chrześcijaństwo przyczyniło się doupadku cesarstwa zachodniego i w konsekwencji do rozpadu jego kultury. Nie
można uważać Kościoła za jeden z głównych czynników katastrofy, jaka
spotkała Rzym. Na pewno też Kościół nie był w stanie tej katastrofie zapobiec, ale mógł przynajmniej ocalić niektóre elementy starożytnej cywilizacji. Staje się strażnikiem kulturalnej spuścizny łacińskiej i w ten sposób, poprzez nędzę duchową wieków barbarzyństwa, wytycza drogę wiodącą do przyszłego odrodzenia.”

s.383
Użytkownik: jakozak 02.02.2011 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Cudnie ci wyszło to ostat... | norge
No i pięknie. I o takie coś mi chodzi. Dziękuję Ci bardzo, Diano. :-)
Użytkownik: Sznajper 20.02.2011 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Po lekturze Biblii, Opowi... | jakozak
Czytam właśnie Ewolucję Boga Roberta Wrighta, którą szczerze Ci polecam. Wright koncentruje się przede wszystkim na religiach abrahamicznych w ujęciu "materialistycznym", ale nie jest ani "agresywnym ateistą" jak Kosidowski, ani wyznawcą którejś konkretnej religii i w moim mniemaniu stara się być obiektywny. A jak sam pisze we wstępie:

Sądzę, że określenie "materialistyczny" jest w moim przypadku dość trafnie użyte. W tej książce zajmuję się przecież historią i przyszłością religii z materialistycznego punktu widzenia. Moim zdaniem genezę i rozwój religii można wytłumaczyć poprzez odniesienia do konkretnych, podlegających obserwacji elementów - natury ludzkiej, czynników politycznych i ekonomicznych, zmian technologicznych i tak dalej.

Nie uważam jednak, by "materialistyczny" opis genezy, historii i przyszłości religii, jaki przedstawiam w tej książce, kwestionował słuszność religijnego światopoglądu, ale że prezentowana przeze mnie historia religii, chociaż materialistyczna, w gruncie rzeczy potwierdza słuszność światopoglądu religijnego; nie tradycyjnie religijnego światopoglądu, lecz światopoglądu, który jest w jakimś głębokim sensie religijny.

Brzmi to jak paradoks. Z jednej strony sądzę bowiem, że bogowie powstali na zasadzie iluzji i że dalsza historia pojęcia Boga jest, w pewnym sensie, ewolucją iluzji. Z drugiej zaś strony: (1) sama historia tej ewolucji wskazuje na istnienie czegoś, co śmiało można nazwać boskością; oraz (2) owa "iluzja" w procesie ewolucji stała się na tyle efektywna, że zbliżyła się do granic wiarygodności. W obu przypadkach stawała się coraz mniej iluzoryczna.

Czy to ma sens? Chyba nie. Mam jednak nadzieję, że ta teza znajdzie logiczne wyjaśnienie na końcu książki.


Do jakich wniosków doszedł Wright na końcu książki jeszcze nie wiem, bo nie chcę sobie psuć przyjemności czytania. A czyta się naprawdę świetnie, w 2010 r. książka była nominowana do nagrody Pulitzera. Dodatkową zaletą "Ewolucji Boga" jest jej świeżość, po angielsku wydano ją w 2009 roku i opiera się między innymi na najnowszych badaniach.
Użytkownik: jakozak 20.02.2011 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Ewolucję ... | Sznajper
Już sobie dodałam do schowka. Dzięki Sznajperku. :-)
Użytkownik: norge 20.02.2011 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Ewolucję ... | Sznajper
Wygląda ciekawie. Mam nadzieję Sznajperze, że skusisz się na napisanie recenzji tej książki. Jak widzę jest to nowość i nikt jej jeszcze nawet nie ocenił.
Użytkownik: Sznajper 18.03.2011 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wygląda ciekawie. Mam nad... | norge
Bóg sumy niezerowej
Użytkownik: Kuba Grom 20.02.2011 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieusatysfakcjonowana szk... | norge
Mam w domu książkę "Od Mojżesza do Mahometa" omawiającą cztery wielkie religie monoteistyczne i ich twórców. Ciekawa w sumie lektura. Co do różnych podejść do tematu, o ile istnienie Buddy, Mahometa i nawet Mojżesza, nie było w zasadzie negowane, o tyle co do Chrystusa autor starał się wykazać wszelką niezgodność i niepewność w źródłach historycznych, ani razu nie dopuszczając możliwości, że mógł być sobie taki człowiek Jezus. Książkę wydano w latach 80. więc zwaliłem to na karb czasów.
Użytkownik: VERA25 11.05.2021 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieusatysfakcjonowana szk... | norge
Książka Marcela Simona dobra. „Kościół w świecie późnego antyku (Wipszycka Ewa) był dla mnie za suchy i z trudnością przebrnęłam przez gąszcz faktów i naukowych wywodów.” To byłby najmniej poważny z zarzutów, gdyby książka ta przynajmniej przekazywała jakąś wiedzę. Wipszycka np. o prawie rzymskim pojęcie ma żadne. Z udawanym znawstwem napisała, jakoby odpowiedź Trajana na list Pliniusza w sprawie chrześcijan nie miała mocy ustawy, „można się było na tę opinię powoływać, ale jej respektowanie nie było obligatoryjne.” (s. 103) Tymczasem nie była to „rada” czy „opinia”, wola cesarza była prawem. Jak mówią „Instytucje Gaiusa” (I, 5) „cokolwiek cesarz postanowi wyrokiem, obwieszczeniem bądź listem ma moc prawa i nigdy w to nie wątpiono”.
Podobnie napisała o zarządzeniu z 321 : „nakazano wszystkim święcenie niedzieli, nie wolno było w tym dniu pracować (poza pilnymi robotami w polu)” (s. 141). Tymczasem brzmiało ono na odwrót, by ludność wiejska „w tym dniu swobodnie i bez ograniczeń oddawała się pracy na roli” (Kodeks Justyniana 3, 12, 2).
I szereg podobnych twierdzeń wziętych z sufitu.
Z książek o początkach chrześcijaństwa polecam Joachima Gnilki „Pierwsi Chrześcijanie. Źródła i początki Kościoła” (i inne jego książki), autor był katolickim teologiem, lecz pisał w sposób nietradycyjny.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: