Dodany: 21.02.2007 11:29|Autor: bono

A mnie się nie podobała...


Ta książka była moją lekturą w gimnazjum i może dlatego niezbyt mi się podobała. Jest za bardzo moralizatorska i przesłodzona, ponadto nie przepadam za opowieściami z czasów PRL (nawet komedie Barei do mnie nie przemawiają). Do fanów "Jeżycjady" mówię: To tylko moja subiektywna opinia i jak najbardziej mogę się mylić, tym bardziej że po prostu nie przepadam za tym gatunkiem literackim.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 33381
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 79
Użytkownik: kucykowa 21.01.2008 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka była moją lekt... | bono
Ja tak samo. Parę dziewczyn z klasy ciągle czyta książki Musierowicz. Ja próbowałam - przeczytałam parę stron nie pamiętam już jakiej i po prostu nie podoba mi się. Lekturę czytałam też tylko dlatego, że to lektura.
Użytkownik: Maleńka15 10.01.2009 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka była moją lekt... | bono
Każdy ma swoje zdanie!!!!:):):)
Ja kocham Jeżycjade i właśnie jestem w trakcie czytania..... A dla tych którzy czytają książki....Początek książki zawsze jest nieciekawy to wprowadzenie i nie mozna oceniac książki po 5 stronach!!!!
Użytkownik: mOn- Cheri 28.02.2009 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Każdy ma swoje zdanie!!!!... | Maleńka15
Najczęściej jest tak, że usłyszy się od kogoś, że książka jest zła i od razu jest się do niej uprzedzonym. Dlatego nie zniechęcajcie się po 5 stronach!! Przeczytajcie całość i dopiero wtedy oceńcie książkę:P
i zgadzam się ze nie każdemu mogą się podobać te same powieści. nic na siłę!
Użytkownik: wiolcia432 25.03.2009 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Najczęściej jest tak, że ... | mOn- Cheri
ja awsze czytam książki-lektury tak jak tu wspomniano wczesniej że po piciu stronach książki sie nie ocenia.. ..Osoba które nie przeczytały to polecam. a końse sa zawsze fajne:P
Użytkownik: olka76 28.06.2011 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka była moją lekt... | bono
To mój pierwszy kontakt z "Jeżycjadą" pani Musierowicz, i wypadł niestety wielce niefortunnie.
Przeczytałam tę książkę - z trudem. Uparłam się i przeczytałam. Mnie też nic w niej nie urzekło, wręcz przeciwnie - raczej zraziło do następnych z serii.
Jakoś nie zapałałam sympatią dla żadnego z bohaterów "Opium w rosole", nie wciągnęły mnie też ich perypetie, słowem - nie znalazłam w tej książce nic dla siebie, nic, co kazałoby mi do niej wrócić.
Nawiasem mówiąc, czasy PRL-u, które znam z autopsji, opisane w tej książce wydają się jeszcze bardziej szare i nijakie.

Użytkownik: jakozak 28.06.2011 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: To mój pierwszy kontakt z... | olka76
Ja też zaczęłam od Opium... i się zniechęciłam. Potem sięgnęłam po inne namawiana przez biblionetkowiczki.
Szósta klepka i Język trolli są całkiem miłe.
Użytkownik: olka76 28.06.2011 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też zaczęłam od Opium.... | jakozak
Może ja się zbyt łatwo zniechęcam już na starcie...
Gawędy kulinarne pani Musierowicz podobają mi się ogromnie, nastawiłam się na coś równie fajnego, a tu takie rozczarowanie.
Dawno, dawno temu w "Płomyku", pisemku, które prenumerowałam, drukowano w częściach inną powieść Musierowicz "Brulion Bebe B." i już wtedy, pomimo żywego zainteresowania wszelkim słowem pisanym, nie wzbudziło to we mnie ni krzty ciekawości, ani o czym to, ani o kim, nic a nic. Nie wiem, może to już była jakaś zapowiedź, że Musierowicz to nie dla mnie.
W każdym razie - mam w gminnej bibliotece calutką Jeżycjadę i jak mi przejdzie zniechęcenie, to może jeszcze po coś sięgnę.
Użytkownik: jakozak 28.06.2011 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Może ja się zbyt łatwo zn... | olka76
Nie zniechęcaj się. Szósta klepka jest naprawdę fajna.
Użytkownik: imarba 28.06.2011 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka była moją lekt... | bono
Ja wychowałam się w PRL-u, a Jeżycjady nie trawię. Opium w rosole czytałam z córką, kiedy była w gimnazjum ( i nie rozumiem po co wprowadzono to jako lekturę do gimnazjum i co to dzieło ma pokazać? Ma udowodnić, że trzeba kochać sześcioletnie dziecko, że pani od polskiego ma problemy, czy, że sąsiedzi umieją gotować?) Mam dokładnie takie samo zdanie jak ty ( komedie Barei uwielbiam, ale to zupełnie inna sprawa).
(swoją drogą ciekawa jestem gimnazjalnej interpretacji tego rosołu, po którym czka mi się już dobre dziesięć lat ;)
Opium to dziwactwo. Taki niby sąsiedzki psychoterapeutyczny program naprawczy, który działa w pięć minut... Nie... Nieprawdopodobne, nawet w PRL-u ;)
Użytkownik: joanna.syrenka 28.06.2011 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wychowałam się w PRL-u... | imarba
A no widzisz - bo Jeżycjady broń Boże nie zaczyna się od "Opium", i tutaj faktycznie jakiś straszny błąd w kanonie lektur nastąpił.
Książki Musierowicz są jednak świetnym materiałem na lekturę, bo mówią i niosą wartości, o których dzisiejsze dzieciaki nie mają najbledszego pojęcia.
Użytkownik: joanna.syrenka 28.06.2011 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: A no widzisz - bo Jeżycja... | joanna.syrenka
W większości oczywiście, bo na szczęście nie wszystkie.
Użytkownik: imarba 28.06.2011 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: W większości oczywiście, ... | joanna.syrenka
No to syrenko podaj tytuł, który mnie zachwyci! Fakt - nic nie czytałam i mam małe możliwości zdobycia, ale się "poświęcę" :) Pratchetta też zaczęłam niefortunnie, a potem się zakochałam, ale pominąwszy ten fakt powiedz JAK w takim razie ma odbierać tę "lekturę" - (miałam wielką ochotę napisać przez o z kreską) zwykły gimnazjalista?
Użytkownik: joanna.syrenka 28.06.2011 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: No to syrenko podaj tytuł... | imarba
Teraz, jak jesteś uprzedzona, to żaden tytuł Cię nie zachwyci. Ja zaczynałam od "Idy sierpniowej". Bardzo lubię z tej serii "Szóstą klepkę", "Kłamczuchę", "Kwiat kalafiora" czy "Pulpecję". Spróbuj, może zaskoczy. "Opium" jest najtrudniejszą książką z tej serii - sama Autorka nie ukrywa, że miała problem z napisaniem tej powieści, przerabiała ją kilkakrotnie. Stanowczo to jest pozycja już dla "zamusierowiczowanych".
Użytkownik: imarba 28.06.2011 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Teraz, jak jesteś uprzedz... | joanna.syrenka
Jestem uprzedzona, ale nie wredna, zobacz co znalazłam :

http://jezycjadka.w.interia.pl/jez.htm

i cytuję za źródłem, co powinno cię bardzo zmartwić, bo większość tych jednostek chorobowych w jakiś sposób dotyczy połowy biblionetki w tym i ciebie. Może weźmiesz aspirynę, choć nie wiem czy zadziała ;)

Jednostka chorobowa "Borejkowie":

Borejkofilia - nieustanne czytanie książek Małgorzaty Musierowicz.

Borejkomania - czytanie "Jeżycjady" w wannie, windzie, na wykładach, podczas zakupów, mówienie "jeżycjadą", nadawanie swoim dzieciom imion z książek Musierowicz.

Borejkopsychoza - tapetowanie ścian rysunkami z książek o Borejkach i wydawanie na świat potomstwa tylko po to, aby nadać im imiona z książek, organizowanie pielgrzymek na Jeżyce.
Jak na razie medycyna jest bezsilna. Choroba jest nieuleczalna i można się nią błyskawicznie zainfekować.
(c) Copyright, PRESSPUBLICA Sp z o. o
Użytkownik: joanna.syrenka 28.06.2011 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem uprzedzona, ale ni... | imarba
Jakby co, to uprzedzaliśmy, że zaraźliwe ;-)

A tak serio, to musiałabym w sumie powtórzyć sobie serię. Już chyba będzie z 5 lat, jak nie zaglądałam. Ciekawe, czy perspektywa mi się zmieniła w tym czasie...

PS. Nie wiedziałam, że jesteś z Bolesławca! Byłam zachwycona tym miastem!
Użytkownik: imarba 28.06.2011 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakby co, to uprzedzaliśm... | joanna.syrenka
Byłaś w Bolesławcu?
Dla mnie to najpiękniejsze miasto na świecie (po przejściach) - to znaczy ja, nie świat i nie miasto :) W każdym razie szkoda, że się nie spotkałyśmy. Jak następnym razem będziesz jechała w te okolice to mały mail i już :)
Użytkownik: joanna.syrenka 28.06.2011 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Byłaś w Bolesławcu? Dla... | imarba
To dawno było - ponad trzy lata temu. Ale wszystkim to miasto bardzo polecam i chętnie kiedyś tam wrócę! A wtedy na pewno dam znać i zrobimy pierwsze spotkanie bolesławieckie!
Użytkownik: imarba 28.06.2011 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: To dawno było - ponad trz... | joanna.syrenka
Jest piękne i ma prężnego prezydenta, uśmiałabyś się, ale to byłoby pierwsze spotkanie biblionetkowe z udziałem telewizji, lokalnej, to fakt, ale ;)
Użytkownik: Czajka 28.06.2011 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem uprzedzona, ale ni... | imarba
A po co się leczyć? Ja czekam na McDusię. :)
Ale jedno trzeba przyznać - Musierowicz ma niezwykłą umiejętność kreowania rzeczywistości i postaci. Jej postacie są tak naturalne, że ja właściwie widziałam Natalię Borejko, kiedy jechałam niedawno ulicami Poznania. Tak, byłam oczywiście na Roosevelta 5. Nie, moje dzieci nie mają imion z Jeżycjady, mają imiona z Kubusia, czy to też się leczy? :)

Ps. Może czytaj po kolei? ;)
Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: A po co się leczyć? Ja cz... | Czajka
Krzyś i Winifreda?????
:)
Użytkownik: Czajka 29.06.2011 03:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Krzyś i Winifreda????? :... | Monika.W
Trudno w to uwierzyć, ale Kubuś jako imię dotarło do mnie całkiem niedawno. W związku z tym, mam brata Krzysia, potem przerwa i młodszego syna też Krzysia. Starszy syn ma imię nieliterackie, natomiast jego komputer ma na imię Marcel. :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 29.06.2011 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Trudno w to uwierzyć, ale... | Czajka
Chcecie bajki? To nie bajka:
W Biblionetce żyje Czajka
i ma dzisiaj urodziny,
wiwat więc na cześć ptaszyny!
Sto lat, Czajko, bądź tu z nami,
zachwycaj się Borejkami
i opornych rzesze wielkie
kuś Kubusiem i Marcelkiem,
Homerem i Wergiliuszem,
wciąż z tym samym animuszem,
a prócz nich odkrywaj nowe
książki piątkowo-szóstkowe!
Użytkownik: asia_ 28.06.2011 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A po co się leczyć? Ja cz... | Czajka
Aż się zastanowiłam przez moment, czy nie jesteś moją teściową (nie, nie jesteś ;) ). Ona też dała synom imiona z Kubusia - Kubuś i Krzyś. Rodzina mówi, że całe szczęście, że dziewczynki nie było, bo by musiała nosić imię Kangurzyca.
Użytkownik: Czajka 29.06.2011 03:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się zastanowiłam przez... | asia_
Albo Sowa. :)
Użytkownik: asia_ 29.06.2011 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Albo Sowa. :) | Czajka
Albo Sowa ;) Wszystkiego najksiążkowszego z okazji urodzin :)
Użytkownik: jakozak 29.06.2011 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Albo Sowa. :) | Czajka
Ptaszynko moja najkochańsza. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin biblioNETkowych, samych wspaniałych książek i - oczywiście - pięknych spotkań życzy Ci Jola :-)

Użytkownik: misiak297 28.06.2011 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem uprzedzona, ale ni... | imarba
Słuchajcie, zacznijmy od tego, że wielu czytelników ma mieszane uczucia wobec Jeżycjady. Nawet ci, którzy odświeżają sobie "sagę rodu Borejków" rokrocznie często przyznają, że Musierowicz po prostu zaniżyła loty, a Borejkowie zamieniają się w karykatury samych siebie. Sam jestem najlepszym przykładem takiego postrzegania Jeżycjady - to dla mnie literatura zbyt lukrowana, za mało zaangażowana (Imarbo, dokładnie w kontrze do cyklu Musierowicz Kinga Dunin napisała dylogię "Tabu" i "Obciach"). Na forach obok zachwytów aż wrze od krytyki. Bo dlaczego dzieci, które w pierwszych częściach były tylko tłem opowieści nagle dorabiają się swoich własnych historii miłosnych? Dlaczego Jeżycjada to saga "matek Polek". Dlaczego "rodzina" jest tam tak silna, nie ma buntu (nawet Patrycja w końcu od tego odchodzi), dlaczego nie ma wzorców alternatywnych? Która z wnuczek Borejków obejrzała "Nigdy w życiu"? Która poszła na słynną Paradę Równości w 2005 roku? Takie pytania mnożą się na forach. Chcę tylko zwrócić uwagę, że Borejkomanię trzeba traktować z pewnymi zastrzeżeniami.
Osobiście najwyżej sobie cenię "Język Trolli", najmroczniejszy, najbardziej zaangażowany w chorą rzeczywistość, zaraz potem "Opium w rosole". A na pierwszy ogień polecam "Kwiat Kalafiora".
Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, zacznijmy od ... | misiak297
Hmmm, czy literatura musi być zaangażowana? Czy wyznacznikiem dobrej książki jest to, czy jest ona zaangażowana? Na oba pytania - ja odpowiem "nie".

"Bo dlaczego dzieci, które w pierwszych częściach były tylko tłem opowieści nagle dorabiają się swoich własnych historii miłosnych?" Bo dorosły?

"Dlaczego Jeżycjada to saga "matek Polek"." A tego akurat nie wiem - nie jestem matką-Polką.

"Dlaczego "rodzina" jest tam tak silna, nie ma buntu (nawet Patrycja w końcu od tego odchodzi)," mnie się wydaje, że buntu to aż za dużo jest - bunt Tygrysa znużył mnie (jak monologi Idy - matki jej syna:)))

"dlaczego nie ma wzorców alternatywnych?" A czy muszą być? Ja zresztą w ogóle nie postrzegam Jeżycjady jako książki kreującej jakieś wyjątkowo warte naśladowania wzorce. Nie przesadzajmy - to jest jednak tylko literatura. Zresztą - czy Kuczok kreuje jakieś "alternatywne" (w znaczeniu pozytywne, zbliżone do Jeżycjady) wzorce?? Tak sobie myślę, że to pytanie można zadać też literaturze kreującej wzorce przeciwne.

"Która z wnuczek Borejków obejrzała "Nigdy w życiu"?" Hmmm, ja też nie obejrzałam. I jaki z tego wniosek? Sama książka zbyt mnie zniesmaczyła, żeby jeszcze oglądac film, który musi być słabszy od słabej książki.


"Która poszła na słynną Paradę Równości w 2005 roku?" - j.w. - też nie poszłam. I czy z tego coś wynika?

Użytkownik: imarba 28.06.2011 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmmm, czy literatura musi... | Monika.W
Zresztą - czy Kuczok kreuje jakieś "alternatywne" (w znaczeniu pozytywne, zbliżone do Jeżycjady) wzorce??

Przecież alternatywne nie znaczy wcale pozytywne i wcale nie muszą być zbliżone do Jeżycjady, nawet gdyby były pozytywne.

Sądzę, że Kuczok pokazuje rzeczywistość, a nie "kreuje" i to chyba jest zaleta raczej niż wada. To inna "tożsamość" literacka i nie ma sensu tego porównywać, choć bez porównań warto o tym mówić.
Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Zresztą - czy Kuczok kreu... | imarba
Wskazałam na Kuczoka, bo sam Misiak go powołuje w innej wypowiedzi w tym wątku. I tylko dlatego.

Jak rozumiem - Kuczok opisuje rzeczywistość, a MM ją kreuje? Nie ma świata MM, jest świat Kuczoka? Właśnie z tym się nie zgadzam. Pewnie są oba światy - jeśli będziemy jakoś uogólniać. Albo nie ma żadnego - jeśli będziemy podchodzić "zerojedynkowo".
Pytanie pozostaje - czy u Kuczoka są "inne" wzorce, takie jak w Jeżycjadzie? Chyba nie. Tak samo jak u MM nie ma wzorców z Kuczoka. Zarzut można postawić w obie strony. I tylko o to mi chodziło.

Bo akurat dla mnie - to nie jest żaden zarzut.
Użytkownik: misiak297 28.06.2011 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmmm, czy literatura musi... | Monika.W
Nie, literatura nie musi być zaangażowana, natomiast uważam, że literatura młodzieżowa w pewnym stopniu powinna. Jeśli pisarka tej klasy co Musierowicz będzie szerzyć tolerancję, zrozumienie dla tego co inne, co piętnowane dzisiaj, możliwe, że czegoś nauczy swoich czytelników, którzy oswoją się na przykład z dziećmi niepełnosprawnymi albo za kilka lat nie pójdą w kontrparadzie krzycząc "Pedały, zrobimy z wami co Hitler z żydami".

Nie zrozumiałaś mnie. Mówię, że np. w "Kwiecie Kalafiora" Pulpecja i Nutria rozładowywały akcję, nadawały jej błyskotliwego humoru, ale pozostawały w tle. A dziś? Jedenastoletni bodaj Ignacy Grzegorz ma swoją Czekoladkę. Nie mówię o już dorosłych czy zaawansowanie-nastoletnich dzieciakach.

Laura jest czarną owcą i chyba jedyną zbuntowaną tam postacią.

A dlaczego nie ma być wzorców alternatywnych? Zwłaszcza w tych czasach, kiedy - jak pisałem wyżej - funkcjonalność tradycyjnej rodziny zostaje zakwestionowana. Kuczok nie kreuje pozytywnych wzorców, on w swoich powieściach ("Gnój", "Senność") desakralizuje rodzinę. I oczywiście, że można zadać to pytanie też literaturze przeciwnej.

A co do "Nigdy w życiu" i Parady Równości - tu chodzi o to, o czym pisał ktoś wyżej. Borejkowie są zmanierowani, żyją w swoim ciepełku rodzinnym, troszeczkę takim bezproblemowym świecie (tu wybija się ładnie Język Trolli, w którym występuje krytyka służby zdrowia, niechciana ciąża, obecność agresywnych młodych ludzi na ulicach, gadanie o masach spadkowych itp.). Chyba żadne z Borejków nie "zniżyłoby się" do czytania Grocholi (a swoją drogą film nie musi być słabszy od słabej książki, czego "Nigdy w życiu" jest najlepszym przykładem).



Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, literatura nie musi ... | misiak297
Misiaku - nigdy się nie zrozumiemy. Z całej Twojej wypowiedzi wynika, że literatura musi być zaangażowana i musi pokazycwać współczesne problemy Tobie bliskie.
Ja mam poglądy przeciwne.
I dlatego nie będę Cię przekonywać:)

a przy okazji - wcale nie jestem zagorzałą fanką książek MM. Owszem, czytam wszystkie. Ale tylko z rozpędu. Dawno przestałam uważać je za ważne lub wybitne.
Użytkownik: misiak297 28.06.2011 22:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku - nigdy się nie z... | Monika.W
Rzeczywiście, ja lubię literaturę zaangażowaną, lubię literaturę, która obrazuje ważne problemy współczesności (co nie przeszkadza mi namiętnie czytać klasyków), bo uważam, że to potrzebne. Wierzę, że właśnie literatura jest w stanie zmienić świat. Wierzę, że w literaturze można odnaleźć siebie, swoje problemy, a może nawet ich rozwiązanie. Wierzę, że literatura uczy. Ale zostawmy może na boku kwestie literacko-ideologiczne:)

Ja jestem fanem Musierowicz, ale już teraz patrzę na jej książki dość niechętnie, bo moim zdaniem one drastycznie obniżyły poziom. Bezproblemowe historie o Kopciuszkach, co to odnalazły swojego księcia mnie nie przekonują. To było dobre kiedyś i z sentymentem wspominam "Kwiat kalafiora", "Kłamczuchę" czy "Idę sierpniową". A dziś? "Imieniny" są po prostu infantylne, "Żaba" też. Moim zdaniem Musierowicz troszeczkę ucieka od spraw problematycznych, od spraw naprawdę ciekawych Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Czasami wydaje mi się, że fan-fiki na temat Musierowicz mają większy potencjał niż autentyczne części Jeżycjady.

Pozdrawiam Cię:)
Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście, ja lubię li... | misiak297
Skoro "właśnie literatura jest w stanie zmienić świat" to powinniśmy czytać tylko MM - bo tam świat jest dobry, a luzie szlachetni. A nie wskazanych przez Ciebie autorów, którzy opisują tylko "ciemną stronę księżyca".
:)
taka sobie luźna uwaga na marginesie.
:)


A ważne problemy to porusza literatura, która nie jest beletrystyką.
Użytkownik: misiak297 28.06.2011 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro "właśnie literatura... | Monika.W
Nie tylko. Bo czasem to właśnie ta literatura z "ciemnej strony księżyca" otwiera oczy na kwestie, które rozgrywają się tuż obok nas. I - może jestem utopistą - ale czytając o jakiś drażliwych sprawach, można zmienić pogląd na rzeczywistość i na przykład nie udawać głuchego, kiedy sąsiad za ścianą tłucze żonę, a rano grzecznie mówi dzień dobry.

A z ostatnim zdaniem nie zgadzam się zupełnie. Dlaczego beletrystyka nie może poruszać ważnych problemów?
Użytkownik: Monika.W 29.06.2011 08:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie tylko. Bo czasem to w... | misiak297
"Dlaczego beletrystyka nie może poruszać ważnych problemów?" A gdzie napisałam, że nie może???? czytasz to, co chcesz wyczytać:)
Ja twierdzę, że inny rodzaj literatury nadaje się do tego znacznie lepiej. I znacznie częściej to robi. Tylko - jest ciężki, zniechęcający, itd, itp. Ale o tym to juz jest w innym wątku - który wyniknął z notki Dehnela.
Użytkownik: misiak297 29.06.2011 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: "Dlaczego beletrystyka ni... | Monika.W
Teraz rozumiem, co miałaś na myśli. Ale z tego, co wcześniej napisałaś:

"A ważne problemy to porusza literatura, która nie jest beletrystyką. " wynikało, że beletrystyka nie porusza ważnych problemów:) No ale nie będziemy się przecież spierać o słówka:)

Pozdrawiam:)
Użytkownik: chuda 28.06.2011 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście, ja lubię li... | misiak297
Natalię za Filipa wydał Czesław Miłosz. :P Szkoda, że MM dała się namówić na ten pomysł.


A literatura nie jest w stanie zmienić świata. Nie bądźmy aż tak naiwni.
Użytkownik: emkawu 29.06.2011 07:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Natalię za Filipa wydał C... | chuda
No właśnie nie za Filipa, tylko za Robrojka. Brr, nie znoszę tego wątku.
Użytkownik: chuda 29.06.2011 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie nie za Filipa,... | emkawu
Tak, masz rację. W ukrytej części u Misiaka była też mowa o Filipie, więc z rozpędu dałam Filipa zamiast Robrojka.
Użytkownik: Czajka 29.06.2011 03:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, zacznijmy od ... | misiak297
Ja powiedziałabym więcej - literatura zaangażowana, to na ogół słaba literatura.
Zgadzam się z Moniką powyżej. No i też nie byłam na Paradzie, mało tego - moje dzieci też nie były, czy jak opisałabym swoją rodzinę, to też byłoby kreowanie?
No i tak, najśliczniejszą matką Polką w Jeżycjadzie jest Bernard oczywiście.
Misiaku, wszyscy wiemy, że dosypałbyś chili do sernika, na szczęście nie wszyscy popierają kuchnię aż tak alternatywną. ;)
Ja odświeżam Jeżycjadę co roku i nie uważam, że ma zaniżone loty.
Użytkownik: misiak297 29.06.2011 08:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja powiedziałabym więcej ... | Czajka
I tu się nie zgodzimy:) Według mnie literatura zaangażowana jest raczej dobra (nie napiszę "na ogół", bo nie chcę generalizować), ale bywają też pozycje słabe tego nurtu. Dla mnie dobrą literaturą zaangażowaną był "Język Trolli" - zamiast się tu rozpisywać, dlaczego zamieszczę link do swojego tekściku Kilka uwag na temat Trolli.

Co mam do zarzucenia Jeżycjadzie poza warstwą ideologiczną? Czemu uważam, że zaniża loty? Nie przekonują mnie opisane w ostatnich tomach historie - bodaj Zbójnica wspomniała wcześniej o "Marszu dla Rodziny":D w "Czarnej polewce", nie podoba mi się strywializowanie wątków i wysunięcie na plan pierwszy dzieci (dawniej były tylko tłem - jak małe Mamerciątka, Bobcio, Nutria czy Pulpa - a dziś? Historia miłosna Ignasia i Czekoladki? Ratunku!).

Swoją drogą ciągle sobie obiecuję powtórkę z Jeżycjady i nie mam na nią czasu. Ale chciałbym wrócić do tych starszych tomów:) I tak mam do tego cyklu słabość i tak będę go czytał - choć zgrzytając zębami.

Napisałem Ci już na prv, ale powtórzę i tu: wszystkiego najlepszego:)
Użytkownik: chuda 28.06.2011 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem uprzedzona, ale ni... | imarba
Imarbo, ale w taki sposób można też wypowiedzieć się o fanach Harry'ego Pottera, Zmierzchu czy Stiega Larssona...

Ja tam wolę Borejków niż nastoletnich wampirów, nastoletnich czarodziejów czy mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet.
Wydaje mi się, że wiele osób zbyt poważnie i dosłownie odczytuje Jeżycjadę. Zastanawiam się, z czego to wynika. Może z tego, że MM dużą uwagę przywiązuje do oddania realiów, a jednocześnie tworzy mało realne postacie? Hmm...

Użytkownik: misiak297 28.06.2011 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Imarbo, ale w taki sposób... | chuda
No tak, wiele ludzi poważnie i dosłownie odczytuje Jeżycjadę - ten cykl doczekał się już niejednego krytycznoliterackiego omówienia:) Może chodzi o to, że jest to saga niezwykle popularna, sprawnie napisana - a z drugiej o to, jakie wzorce przekazuje i czy te wzorce nie rozbijają się o dzisiejszą rzeczywistość. We współczesnej literaturze istnieje jakby cały nurt, który obnaża "podwójność" rodziny jako instytucji, pokazuje dom rodzinny często jako istne piekło ubrane w fatałaszki tradycji, pokazują, że ta tradycyjna rodzina po prostu się już nie sprawdza (przywołam tu choćby powieści Kuczoka, Białkowskiego, Ostrowskiej, Kowalewskiej, żeby pozostać przy naszym podwórku). Musierowicz dziś tkwi w literackiej kontrze - jej rodzina jest zbyt nieskalana, aby była prawdziwa. I owszem, czytelnicy chcą się chronić w tym jeżyckim ciepełku, ale pojawiają się też głosy otwarcie krytyczne.
Użytkownik: imarba 28.06.2011 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, wiele ludzi poważ... | misiak297
Zastanawiam się czy czytając od wieku 7 lat( czyli 45 minęło) i przeżerając ( dosłownie - jak soda kaustyczna) biblioteki mojego miasta, a były tylko trzy, w tym jedna Not'u i nie były zasobne, nigdy nie trafiłam na Musierowicz?
Może mogłam trafić?
Może też nie mogłam. Matkopolskość mnie przeraża, bo tworzy moim zdaniem nierealne i niebezpieczne wzorce zachowań, ale nie o tym będziemy rozmawiać na bnetce, wszak to nie portal polityczny i dobrze - takowe omijam.
Użytkownik: Pani_Wu 12.07.2011 01:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawiam się czy czyta... | imarba
Już nie rozumiem, czy na tę Musierowicz trafiłaś czy nie, ja przepraszam, że się wtrącam. Ale właśnie rozpoczęłam własną przygodę z tym cyklem i rozważałam - dlaczego nigdy dotąd na nią (Jeżycjadę znaczy się) nie trafiłam? A mam wiek podobny do Twojego i tutaj jest odpowiedź! Gdy wydano "Szóstą klepkę" byłyśmy już nastolatkami, które "obczytały" Siesicką, Ożogowską i co tam jeszcze w łapki wpadło z tzw. literatury młodzieżowej, a nasze oczka zaczęły penetrować półki z literaturą ogólną. Wtedy trwał boom na literaturę latynoamerykańską i nie wiem jak Ty, ale ja po "Stu latach samotności" na żadne dzieła młodzieżowe patrzeć już nie chciałam.
Do tego te okładki pani Musierowicz. Teraz doceniam je, oczywiście, wszystko to biorę z dystansem, urzekają mnie, ale obawiam się, że wtedy, w nastoletnim wieku, książki z tak dziecinną okładką nie wzięłabym do rąk.
Dlatego teraz nadrabiam zaległości i właśnie przeczytałam "Opium w rosole" :)
Użytkownik: imarba 14.07.2011 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Już nie rozumiem, czy na ... | Pani_Wu
Prawdopodobnie masz rację.
"byłyśmy już nastolatkami, które "obczytały" Siesicką, Ożogowską i co tam jeszcze w łapki wpadło z tzw. literatury młodzieżowej, a nasze oczka zaczęły penetrować półki z literaturą ogólną. Wtedy trwał boom na literaturę latynoamerykańską i nie wiem jak Ty, ale ja po "Stu latach samotności" na żadne dzieła młodzieżowe patrzeć już nie chciałam."
TAK! Tak było, ja jeszcze miałam to zboczenie, że moja mama była kierowniczką księgarni, a to oznaczało, że można było czytać co się chciało o ile umiało się nie "zaczytać" książki. Wystarczyło wpaść na zaplecze, umyć rączki, wytrzeć je dokładnie ( wiedzieć, które okładki jak się psują - ale tylko po to, żeby tego nie robić) i zapaść się w czytelniczy raj ;)
Użytkownik: Pani_Wu 14.07.2011 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawdopodobnie masz rację... | imarba
Oh! Jak ja zazdrościłam paniom z księgarni, gdy widziałam książki w czytaniu wzięte z półek, a mnie nie było na przykład na nie stać, albo już znikły, a to był egzemplarz prywatny. Dobrze miałaś :)
Użytkownik: Zbojnica 28.06.2011 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, wiele ludzi poważ... | misiak297
Że na moment zboczę z tematu, pozwolisz Misiaku :)
Nie będę odkrywcza jak powiem, że literatura odzwierciedla rzeczywistość. Wszyscy wymienieni przez Ciebie autorzy nie przez przypadek pojawili się akurat w tym konkretnym okresie. Skoro nasza cosmokultura wpycha w odbiorców przekonanie, że rodzina jest niemodna, stałe związki są passe, a liczy się tylko ego, nakierowanie na siebie i komfort własny. Takie podejście musiało zaowocować kryzysem wartości rodzinnych (brrr, jakżeż to staroświecko brzmi!) i z rodziną związanych, a co za tym idzie - literatura zaczęła tej rodzinie się przyglądać. Rozwiercać od środka. I, niestety, w większości wyciągać patologie czy skrajności. Jakoś rzadko mówi się o tym, co pozytywne w rodzinie, a jeżeli już, to koniecznie w kontekście poprawności okołokościołowej (czyli - kolejnej skrajności).
Dlatego lubię Jeżycjadę - że można w niej odnaleźć nieco inny wzorzec. Ja przynajmniej odnalazłam :)
Użytkownik: imarba 28.06.2011 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Że na moment zboczę z tem... | Zbojnica
"Nie będę odkrywcza jak powiem, że literatura odzwierciedla rzeczywistość".

No właśnie POWINNA w jakiś sobie właściwy sposób, choć w rożnym stopniu dosłowności, co zależy od autora, gatunku i wielu innych czynników natury literackiej odzwierciedlać rzeczywistość, choć natychmiast powiem, NIE chodzi o dosłowność w tym odzwierciedleniu.

Rodzina i związki mogą być, jak to określiłaś passé, ale nie muszą. Ego zależy od człowieka, tak już po prostu jest i to nie jest nic nowego. Nikt nie mówi, że nie należy kochać Jeżycjady, są tylko tacy, którzy mówią, że ONI sami jej nie kochają, a to nie jest w żadnym wypadku skrajność, ani zniewolenie :)
Użytkownik: misiak297 28.06.2011 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: "Nie będę odkrywcza jak p... | imarba
"Rodzina i związki mogą być, jak to określiłaś passé, ale nie muszą.". No jasne, tylko że Musierowicz przeważnie tworzy rodzinę i związki bezkonfliktowe, idealne. Żadna z Borejkówien nie spiera się z mężem, nikt (poza może jedną Laurą) się nie buntuje, nie ma właściwie naturalnego konfliktu pokoleń. To jest mocno polukrowane. Nawet dość nierealne.
Użytkownik: imarba 28.06.2011 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: "Rodzina i związki mogą b... | misiak297
I o to właśnie mi chodziło...
Nawet w szafie z Narnii jest więcej konfliktów.
Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: "Rodzina i związki mogą b... | misiak297
Nie ma konfliktu pokoleń? A kto zabił okno gwoździami? Czy to nie jest konflikt pokoleń jak w Romeo i Julii?
(osobiście uważam, że to jeden z głupszych pomysłów całego cyklu - żenujący wręcz)
Użytkownik: misiak297 28.06.2011 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma konfliktu pokoleń?... | Monika.W
A mogłabyś przypomnieć część i szczegóły?:)
Użytkownik: Zbojnica 28.06.2011 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A mogłabyś przypomnieć cz... | misiak297
To chyba była "Czarna polewka" , Ignacy Borejko zabijał gwoździami okno Laury (?). Poprawcie, jeśli się mylę.
...I wylazł z nobliwego nestora rodu, filologa klasycznego, tyran despota :D Co racja to racja - wyjątkowo nieadekwatny pomysł ;)
Użytkownik: chuda 28.06.2011 23:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma konfliktu pokoleń?... | Monika.W
Moim zdaniem najgłupszy pomysł całego cyklu to parada Borejków z Grzesiem i Pyziakiem (!!) na czele - niby to na ślub Laury i Wolfiego. :/ Ten zły Pyziak w pochodzie z Borejkami... Czy MM naprawdę nie mogła inaczej rozwiązać/wyjaśnić sprawy z Januszkiem?!
Użytkownik: misiak297 28.06.2011 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem najgłupszy p... | chuda
"Czy MM naprawdę nie mogła inaczej rozwiązać/wyjaśnić sprawy z Januszkiem?!" - nie mogła! Bo rodzina TO SIŁA! Rodzina jest niezachwianą potęgą, rodzina się jednoczy, żeby wyprawić jedną wnuczkę za mąż, a drugiej kupić lokum z nie wiadomo jakich oszczędności. Swoją drogą tak samo postąpiła Ewa Nowak w finale żenującej powieści dla młodzieży "Wszystko tylko nie mięta". Ta to może i porusza w tej książce jakieś współczesne problemy, ale robi to tak rażąco powierzchownie, że już lepiej niech uprawia "Borejkowszczyznę".
Użytkownik: Pani_Wu 12.07.2011 01:20 napisał(a):
Odpowiedź na: "Rodzina i związki mogą b... | misiak297
Wybacz Misiaku, że się wtrącam ni z gruchy ni z pietruchy. Właśnie po raz pierwszy czytam "Jeżycjadę" (powód wyjaśniłam kilka wpisów wcześniej) i pozwolę się z Tobą na temat polukrowanej rodziny nie zgodzić.
Jestem przy "Opium w rosole" i mogę się wypowiadać na temat modelu rodziny w początkowych tomach cyklu. Otóż jest to czas PRLu, do tego Poznań. I na dokładkę żadna z rodzin nie jest patologiczna. Ja wtedy, w tych czasach byłam nastolatką, pamiętam je, na dodatek duża część mojej rodziny jest z Poznania. Sama też odebrałam ten szczególny rodzaj wychowania, który w tym rejonie występował. Z tej perspektywy, rodziny z Jeżycjady są jak najbardziej prawidłowe. Nikt przy dzieciach konfliktów nie wałkował ( w jednym z tomów był nawet fragment, żeby dzieci wyszły bo tatuś z mamusią będą się kłócić :)), mąż miał zawsze rację (nawet jeśli jej nie miał), dzieci i ryby głosu nie miały, a chałupa wypolerowana była na glanc.
Taka była ówczesna rzeczywistość i taką ją autorka przedstawiła.

Potem, rzecz jasna nawet w Poznaniu model rodziny uległ zmianom, ale do tomów z tych czasów późniejszych nie dotarłam jeszcze, więc porównań póki co nie mam.
Użytkownik: Pani_Wu 12.07.2011 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Wybacz Misiaku, że się wt... | Pani_Wu
No i czemu mi się ta wypowiedź wkleiła tutaj, a nie odnośnie Misiakowej wypowiedzi z 28 czerwca 2011 z godziny 22:15 ?
Użytkownik: Zbojnica 28.06.2011 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: "Nie będę odkrywcza jak p... | imarba
Żeby nie było, to ja nie twierdzę, że Jeżycjadę kochać trzeba i szanować :). Mnie też ona momentami drażni okrutnie. Gdzieś tam w niej odnalazłam pewien wzorzec. Ale obowiązku znalezienia tegoż, oczywista, nie ma.
Odnośnie związków, to myślałam tutaj głównie o wizerunku kreowanym przez babską prasę, portale internetowe i literaturę tworzoną przez kobiety dla kobiet. Nie twierdzę, że jest obraz rodziny przedstawianych w tych mediach jest normą społeczną. Ot, po prostu epatuje z ekranów ;).
Użytkownik: Marylek 28.06.2011 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Teraz, jak jesteś uprzedz... | joanna.syrenka
Syrenko, jak pisze Czajka, nie każda książka jest dla każdego. Ja próbowałam wymienionych przez Ciebie. Nie zaskoczyło. I nie mam zamiaru się katować. Nie wszyscy muszą lubić to samo. :)
Użytkownik: joanna.syrenka 28.06.2011 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Syrenko, jak pisze Czajka... | Marylek
Też jestem tego zdania. I stanowczo uważam, że "Opium" nie nadaje się na lekturę obowiązkową. Tak samo jak zraziłam się do Lema przez Pilota Pirxa...
Użytkownik: Marylek 28.06.2011 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Też jestem tego zdania. I... | joanna.syrenka
Lema uwielbiam i Pirxa też! Ale ja go nie czytałam jako lektury, tylko z własnej, nieprzymuszonej woli. :)
Użytkownik: Czajka 29.06.2011 03:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Lema uwielbiam i Pirxa te... | Marylek
No, ja z nieprzymuszonej woli go nie lubię. Za moich czasów chyba nie był lekturą, a Solarisem umęczałam się na własne życzenie. :)
Użytkownik: Marylek 29.06.2011 07:48 napisał(a):
Odpowiedź na: No, ja z nieprzymuszonej ... | Czajka
Się trzeba może było spróbować umęczać Cyberiadą i Bajkami robotów? ;)
Użytkownik: Marylek 29.06.2011 07:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No, ja z nieprzymuszonej ... | Czajka
Czajeczko kochana, wszystkiego najlepsiejszego i wielu dobrych książek z okazji Urodzin! :-)))
Użytkownik: asia_ 28.06.2011 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: No to syrenko podaj tytuł... | imarba
Ja polecam pierwsze tomy, najbardziej "Szóstą klepkę". To moja ulubiona część, bo występujący tam bohaterowie są prawdziwi, przekonujący, no i są tam też fizycy i chemicy, a nie, jak to się w późniejszych tomach zdarza, inteligent = humanista z definicji. Uwielbiam też mamę Żakową za jej sposoby radzenia sobie z tą ekipą i oczywiście za jej metodę zmywania. Do tego cała książka aż tryska poczuciem humoru.
Za Borejkami nie przepadam, bo są okropnie zmanierowani i często patrzą z góry na ludzi nie będących takimi "wysokich lotów humanistami". W początkowych tomach cyklu nie rzuca się to w oczy, prawie nie występuje, ale w tych nowszych robi się niemiło. W ogóle przy okazji kilku ostatnich części niemal znienawidziłam tatę Borejko i rzutuje to także na mój odbiór tomów czytanych wcześniej.
W "Opium" brakuje według mnie tego, co najlepsze w "Jeżycjadzie", czyli takiego rodzinnego ciepła. Można sobie wmawiać, że Aurelia/Genowefa jest pocieszna, że to ciepło jakoś dostaje od sąsiadów, ale generalnie z tej książki wyziera rozpacz.
Użytkownik: Jean89 28.06.2011 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A no widzisz - bo Jeżycja... | joanna.syrenka
Wyjęłaś mi to z ust, Syrenko (tzn. z klawiatury...) nigdy nie kazałabym zaczynać komuś Jeżycjady od "Opium w rosole", pewnie sama bym się nie zachwyciła aż tak bardzo, bo przy "Opium..." warto już co nieco wiedzieć :)
Użytkownik: Czajka 28.06.2011 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wychowałam się w PRL-u... | imarba
Ale, Imarbo droga, w ten sposób możemy zakwestionować każdą, dowolnie wybraną lekturę. Co ma mi udowodnić Odyseja - że żona powinna czekać na męża, a Romeo i Julia, że miłość jest ważniejsza niż waśnie rodzinne? Ziołowa pseudoterapia. ;)

Dla mnie Opium jest jedną z lepszych części, nie pamiętam w ogóle od czego zaczęłam, pamiętam, że profesor Raszewski właśnie zaczynał od Opium, co mu wcale nie zaszkodziło zakochać się w reszcie cyklu.
Nie jest wykluczone, że nie wszystkie książki są dla wszystkich, tak sobie myślę i wtedy nie ma znaczenia od czego się zacznie. Ja tam Jeżycjadę uważam za mistrzostwo świata, lubię sobie posiedzieć u nich przy herbacie i posłuchać jak ojciec Borejko cytuje Eneidę, w której drugiej książce dla młodzieży jeszcze kochają Wergiliusza? No, ale może dlatego, że ja za głęboko nie wnikam jaki program uruchamia sąsiadka piekąc ciasto.
Podejście do Jeżycjady jako do narzędzia wychowawczego jest, moim zdaniem, błędną koncepcją. Oczywiście można, ale ile się z tego powodu traci? Cały kawał szarlotki. Bo przecież można wejść do sąsiadów i na widok szarych klusek zżymać się na wywyższanie sąsiadki przez gotowanie, a można po prostu zachwycić się aromatem i dobrze zjeść.

Ale co ja właściwie chciałam powiedzieć merytorycznego? Ach, że Opium to nie dziwactwo. :))
Użytkownik: imarba 28.06.2011 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale, Imarbo droga, w ten ... | Czajka
Czajko kochana, nie chciałam cię zdenerwować i solennie obiecuję, że jak coś wpadnie mi w ręce to przeczytam, nawet raz jeszcze to opium. Nie mam ochoty narażać się setkom, ( a może tysiącom biblionetkowiczów - kto wie, może nawet z mojego miasta), którzy są fanami Jeżycjady. Fakt każdy kocha coś innego, to związane jest nie tylko z książką jako taką, ale też z tym co się przeżyło.
W której drugiej książce dla młodzieży jeszcze kochają Wergiliusza? Czy nie w Szatanie Makuszyńskiego :)
Ja jestem tak bardziej pod Halinę Popławską, czytałaś coś?
Użytkownik: Zbojnica 28.06.2011 21:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko kochana, nie chcia... | imarba
Jak dla mnie, "Opium" jest jedną z najlepszych części cyklu.
Traktuję cały świat borejkowy jako rzeczywistość alternatywną. Swego rodzaju fantasy. A przynajmniej fantasy się ta opowieść staje w momencie, gdy dojrzewają córki Gabrysi, i robi się jakoś tak mało składnie, mało sensownie, a rozwiązania sytuacji (nie tylko miłosnych) wołają o pomstę do nieba, tak są momentami naiwne i słodkie.
Tym nie mniej, myślę że warto serię Musierowiczowej znać. Albo starać się poznać. Jest naprawdę dobrze napisana - niezłym językiem, z dużą dozą erudycji i poczucia humoru. Stanowi miły kontrast dla wielu hitów obecnej literatury młodzieżowej, gdzie ważniejsze od stylu czy jakości języka stają się kolejne udziwnienia co do ponadnaturalnego pochodzenia kochanków ;).
Użytkownik: Czajka 29.06.2011 03:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko kochana, nie chcia... | imarba
Pisząc dla młodzieży, miałam na myśli czytanej przez młodzież. Makuszyńskiego w tej chwili czyta na ogół młodzież w moim wieku, czyli zaangażowana w latach bardziej. ;)
Szatan nawet się nie umywa ze swoją miłością, Tam w ogóle nie miłości, tam tylko "pono" jest: "Jest to akrostych — objaśnił wielkim grzmotem matematyk. — Ułożył go pono nawet Wergiliusz w “Eneidzie”, jeśli to nie zwykły przypadek."
Czyli nawet sam matematyk go nie czytał, a co dopiero młodzież. Basia z koleżankami czytają romanse wujcia Olszowskiego. Natomiast w Jeżycjadzie Gabrysia leży na tapczanie i zaśmiewa się z "Fizjognomiki" Arystotelesa - "Ci, którzy mają małe oczka, bywają nikczemni: wnioskuje się o tym z przykładu małp". Omatko, do dzisiaj nie udało mi się tego znaleźć.

I nie wierz Misiakowi, który teraz jest we wrogim obozie, niestety, głównie przez chili - tam nie ma żadnych matek Polek. A jeżeli są, to mają kurz na regałach, fotele pozarastane książkami i gazetami, zmywają czytając książkę opartą o kran, a karpia na wigilię musi im mąż rozmrażać. Zakładają książki paluszkami. Nie, nie, nikt mi nie powie, że Jeżycjada jest głupia. :))

No i nie zdenerwowałaś mnie, może faktycznie zacznij od "Szóstej klepki"? ;)
Ale, faktycznie, lubię, jak każdy lubi co innego, ale nie lubię jak się robi zarzut z ciepła i ciasta. Nawet gdyby dookoła był sam jeden Kuczok, a nie jest na szczęście, to i tak wolę czytać o lesie i normalnej rodzinie. Z tym że nie zgadzam się, że Musierowicz jest jak pierzyna - widział ktoś pierzynę z poczuciem humoru? No, ja nie widziałam. :)

Popławskiej nie znam w ogóle, a do Musierowicz też nie trafiłam w młodości (może była wypożyczona ciągle?), trafiłam do niej już w dorosłości przez jej felietony w Filipince. Pamiętam, przez lata marzyłam o wspomnianym w nich Pavlu, zanim pojawił się internet i mogłam wreszcie kupić "Śmierć pięknych saren". A teraz właśnie skończyłam czytać "Miasteczko Middlemarch", które kupiłam tylko dlatego, że mama Borejko czytała je w chorobie i wystawiłam szóstkę. W ogóle masa literatury, jaka przewija się przez Jeżycjadę i jakość tej literatury jest oszałamiająca, chociażby z tego powodu warto.
Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wychowałam się w PRL-u... | imarba
Ale komedie Barei (Bareji?) są wbrew pozorom apoteozą PRLu. A Jeżycjada - wręcz przeciwnie. Jeżycjada jest gorzka i smutna. Nalezy brać poprawkę na fakt wydawania jej w dobie cenzury, a MM chciała mówić niepokornie o rzeczach trudnych - i parę rzeczy jest tam napisanych nie-wprost.

Użytkownik: imarba 28.06.2011 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale komedie Barei (Bareji... | Monika.W
Komedie Barei ( sprawdź bareizm na wiki) nigdy nie były apoteozą niczego poza jego geniuszem, z pewnością nie PRL-u :)
To co zabawne też bywa gorzkie, jak lekarstwa dla dzieci, leczą, ale nie są smaczne. Stanisław Bareja także TWORZYŁ W CZASACH CENZURY i raczej do pokornych nie należał, nie porównywałabym go z MM bo to jak porównać wulkan z pierzyną, i to ciepłe i to, ale jak ciepłe?
Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Komedie Barei ( sprawdź b... | imarba
OK, uprościłam. Obecny odbiór komedii Barei to apoteoza komunizmu. Oglądamy sobie "Rozmowy kontrolowane" i zaśmiewamy się ze stanu wojennego. Ależ był ubaw, no nie, hihihiiii, wcale nie było tak źle, żadnych ofiar, milicjanci są głupi, itd, a my tacy super...
Gdy powstawały - miały inny odbiór i inny cel. I za to chwała Barei. Obecnie - kreują PRL i pokazują go jako okres, gdy wczale nie było tak źle, o co chodzi, jakie rozliczanie, przecież mieliśmy wczasy w FWP i talony na maluchy.
Zabawne i gorzkie jest właśnie Opium. Ale goryczy u Barei obecnie nie widzę. Tak samo jak w Alternatywy 4 i podobnych.
Użytkownik: imarba 28.06.2011 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: OK, uprościłam. Obecny od... | Monika.W
Ja przepraszam, ale dla mnie słowo "apoteoza" oznacza zachwyt.
Stan wojenny zastał mnie na strajku studenckim na Kul - taka uczelnia ( w mieście Lublin), uwielbiam "Rozmowy Kontrolowane" bo tak było, śmieję się z tego, bo mogę.
Bo to przeżyłam. Nie było komórek, studiowałam o 600 kilometrów od domu, a na poczcie, kiedy chciałam zadzwonić do rodziców i kiedy "panienka z okienka" mnie połączyła słyszałam właśnie to"
"Uwaga rozmowa kontrolowana"
Dla mnie to jest śmieszne. Po prostu i zwyczajne i śmieszne.
Tak było i nic tego nie zmieni...
To nawet było bezpieczne, bo człowiek wiedział, że nie może powiedzieć niczego "niekonwencjonalnego";)
Użytkownik: Monika.W 28.06.2011 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja przepraszam, ale dla m... | imarba
Apoteoza – pochwała osób, rzeczy, wydarzeń, idei bądź wartości - za wskazywaną przez Ciebie Wiki. Więc nie zachwyt, ale pochwała.

Owszem - tak było. Ale nie tylko tak. Obecny odbiór filmu mówi - było tylko tak. I właściwie niewiele więcej w tym stanie wojennym nie było - więc o co tyle hałasu? I po co jakieś pociąganie do odpowiedzialności? A poza tym - to dla dobra naszego było.
Użytkownik: imarba 28.06.2011 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Apoteoza – pochwała osób,... | Monika.W
Nie mówi "tylko" tak. Mówi "TAKŻE I TAK" Wyśmiewa się tego, ośmiesza.
To specyficzny środek przekazu. Specyficzny i pokrętny...
Pamiętasz "parówkowym skrytożercom mówimy nie?!"
To wszystko to tylko zdania, obrazy i sygnały, a człowiek ma sam je odczytać. Nie ma najmniejszego sensu chcieć zrozumieć ten film dosłownie! To film z kluczem, a klucze leżą w pamięci tych, którzy to przeżyli ;)
Użytkownik: in_dependent 28.06.2011 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka była moją lekt... | bono
Gdy pierwszy raz czytałam "Opium w rosole" też nie przypadła mi do gustu. Wydawała mi się być zupełnie inna od tych wszystkich książek Musierowicz, które do tamtej pory przeczytałam.
Dopiero niedawno w ramach uzupełniania biblioteczki zakupiłam brakujące części Jeżycjady i przy okazji sięgnęłam po "Opium". W ciągu jednego popołudnia przygody Ge awansowała z najgorszej, na najlepszą powieść Pani Małgorzaty i sama nie wiem, czemu wcześniej nie lubiłam małej Aurelii.

Zgadzam się z głosami, iż wpisanie "Opium" na listę lektur szkolnych mogło zabić tę świetną powieść, ale z drugiej strony w podstawówce przerabiałam takie książki, jak "Dzieci z Bullerbyn", "Anię z Zielonego Wzgórza", czy "Kłamczuchę" Musierowicz i wcale nie czułam z tego powodu awersji do tych niewątpliwych dzieł literatury.

A filmy Barei to zupełnie inna bajka!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: