Dodany: 01.02.2011 21:23|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

1 osoba poleca ten tekst.

Rozbierany, czyli powtórka z Toscany


Nienawidzę powtórek i kocham powtórki. Kolejne czytanie pozwala często dotrzeć głębiej, lub po prostu spojrzeć na lekturę pod innym kątem i uwypuklić to, co skryło się pod powłoką akcji. A taki Ostatni czytelnik (Toscana David) jest jak cebulka w łupinie i dopiero rozbierając go warstewka po warstewce dochodzimy do sedna i znajdujemy to, co w tej powieści jest istotne i wartościowe.

W warstwie wierzchniej mamy jakąś absurdalną historię o zamierającej mieścinie i jeszcze bardziej nonsensowne morderstwo. Tuż za, wydawałoby się, centralną postacią bezpośrednio zamieszaną w bieżące wydarzenia ukrywa się prawdziwy bohater powieści – współczesny Don Kichote, który wykłada rzeczywistość za pomocą literackich odniesień. Tych prawdziwych i tych zmyślonych.

Ale i to tylko swawolna gra z czytelnikiem i przyczynek do rozważań o literaturze, jej twórcach i czytelnikach. Lucio bowiem, na pierwszy rzut oka szalony cenzor książek, serwuje wcale nie tak bzdurne jakby się wydawało opinie na ich temat. Wyjęte z całości wcale nie brzmią tak nonsensownie i można się z nimi nie zgadzać, ale nie można machnąć na nie ręką, jako na wydumane.

Lucio oskarża twórców latynoskich o odżegnywania się od własnych korzeni :

„[…] bo kiedyś byłem z ludu, drogie panie, a teraz jestem sfrancuziały, zniemczony albo bułgarofil; mój bohater niegdyś dzierżył w ręku sztylet, a dzisiaj ściska kieliszek wina; spał w jakiejś uliczce, a teraz skarży się, że jego hotel nie ma widoku na morze[…]”. (s.16.)

„Znał inne pozycje Antonia Pedrozy z czasów, gdy ten w biografii wymieniał swoje książki, a nie podróże; wówczas gdy jego proza wyrażała jeszcze cokolwiek, zajmowała się ludźmi bez wizytówek, którzy chodzą po ulicy, ulicy, która nazywa się ulica, a nie rue”. (s.17.)

”Kolejne Hiszpaniątko, u którego więcej przypisów niż opisów[…]”. (s.21.)

Lucio krytykuje twórców ulegających presji czytelników oczekujących szczęśliwych zakończeń, lub przeciwnie, serwujących im kaskady krwawych opisów, wydumanych mordów – nieprawdopodobnych, bo powstałych wyłącznie na podstawie wyobrażeń twórców. Nie darmo przywoływane przez Lucia tytuły książek przywodzą na myśl jakieś potworkowate romansidła, horrory czy kryminały pośledniego sortu: „Różowe podkolanówki”, „Miasto bez dzieci”, „Szpital niewiniątek”, „Córka telegrafisty” itp. Papka dla mas. Wyśmiana i wyszydzona.

Lucio przeciwstawia im literaturę dążącą do twórczego przetworzenia rzeczywistości, bez jednoczesnego jej udoskonalania i deformowania; odrzuca formy, których zadaniem jest jedynie wtłoczenie treści; preferuje otwarte problemy, otwarte zakończenia, które pozwolą czytelnikowi na uruchomienie własnej wyobraźni i pozostanie z bohaterami powieści nawet po zamknięciu ostatniej karty.

Lucio tworzy także dość ciekawą teorię na temat różnicy pomiędzy światem rzeczywistym, a tym odbitym w powieści.

„Książka o historii mówi o rzeczach, które były, podczas gdy powieść o rzeczach, które są, i w ten sposób czas historii kontrastuje z czasem powieści, który Lucio nazywa czasem teraźniejszym permanentnym, czasem natychmiastowym, namacalnym i autentycznym”. (s. 116.)

Historia przemija, bohaterowie zamieniają się w proch, natomiast w powieści ten odcinek czasu, który ona opisuje trwa wieczność całą i trwać będzie, dopóki istnieć będą czytelnicy, bo jest odtwarzany za każdym razem, gdy jakaś dłoń odwraca karty książki. A czasami o wiele dłużej, szczególnie wtedy gdy mamy ochotę wybrać się z autorem na spacer i znaleźć u niego odpowiedzi na dręczące nas wątpliwości, co do losu bohaterów. ;-)

= = =
Skojarzenia luźne: Marquez, Carpentier, Hamsun, Blixen, Nabokov, Hugo, Tołstoj, Bioy Casares - właściwie ta książka to zaproszenie do starej, ale wciąż jarej klasyki powieściowej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3227
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Czajka 02.02.2011 02:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Nienawidzę powtórek i koc... | carmaniola
"Dobry czytelnik, wielki czytelnik, czytelnik aktywny i twórczy jest czytelnikiem wielokrotnym."
Nabokov
(Tak na marginesie mi wpadło w oko)
:)
Użytkownik: carmaniola 02.02.2011 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: "Dobry czytelnik, wielki ... | Czajka
Bardzo mądrze Nabokov prawił, ale byłoby jeszcze lepiej, gdyby przy okazji podał jakiś przepis na czas rozciągliwy.;-) Ostatnio mam fazę na nieplanowane powtórki - Marcelek też swój kawałek tortu dostał - i zupełnie nie mogę się pozbierać z tym, co nowe leży na półeczce.
Użytkownik: Czajka 02.02.2011 18:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo mądrze Nabokov pra... | carmaniola
No ale czas rozciąga się poprzez powtarzanie - pierwszy raz Iliadę czytałam miesiąc ponad, trzeci raz czytałam ją dziesięć dni. Jeszcze trochę i przeczytam w jeden dzień. ;)
Ps. Czytać Marcelka raz to jakby w ogóle nie czytać. ;)
Użytkownik: carmaniola 02.02.2011 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale czas rozciąga się ... | Czajka
No ale zaraz! To książki się skracają przy powtórkach a nie czas rozciąga! I te skróty, tak czy tak, bardzo skutecznie wycinają półeczkowe pozycje, a przecież ja wciąż szukam nowych!

PS. Rozumiem, że radzisz by nie kończyć Dzieła, bo to i tak jakby w ogóle nie czytać?! ;-)
Użytkownik: Czajka 04.02.2011 02:05 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale zaraz! To książki ... | carmaniola
To wychodzi na jedność, jak powiedziałaby Franciszka. A ja marzę o chwili, kiedy mi zostaną głównie powtórki, jakoś mnie nie ciągnie do nowych. To znaczy nie tak przemożnie. :))
Nie kończyć, żeby się skazać na smutek i nieukojenie? No i nie jesteś ciekawa, czy on ten czas w końcu odnajdzie? ;)

Użytkownik: carmaniola 04.02.2011 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: To wychodzi na jedność, j... | Czajka
Czas to mi się już zapętlił na samym początku i wszystko mi jedno w którą stronę się kręci, szkoda mi tylko barona Charlusa, bo opuściłam go w dość kiepskiej kondycji i muszę wrócić by go wesprzeć. ;-)
Użytkownik: adas 08.02.2011 13:02 napisał(a):
Odpowiedź na: "Dobry czytelnik, wielki ... | Czajka
O! Mam kolejny powód by za Nabokovem nie przepadać. Bo ja jestem dobry czytelnik, twórczy, przy...dostojny i w ogóle, a powtórki uważam za pomyłki ewolucji. Czytelniczej oczywiście.

A w książeczce Toscany najbardziej pasuje mi klimat, choć - uparty jak osioł jestem - nie jest to najlepsza pozycja na pierwszą wyprawę do Meksyku.
Użytkownik: carmaniola 08.02.2011 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: O! Mam kolejny powód by z... | adas
A bądź sobie uparty i twierdź, że nie jest to dobra pozycja na początek przygód z Meksykiem - wcale się z Tobą spierać w tym względzie nie zamierzam. I co do klimatu się zgadzam, ale też twierdzę, że jest to jednocześnie pewien manifest pisarski - chyba bardzo meksykański (trzeba Paza o diagnozę poprosić skoro Lucio ma kompleksy wobec Hiszpanów, gringos i kobiet) i bardzo... buntowniczy, odrzucający to, co literatura iberoamerykańska przyniosła - całą rzeczywistość cudowną, cały realizm magiczny. Niestety. Niestety, bo ja to lubię. I trochę mi smutno, że propagując nowe kierunki, nowe formy, próbuje się dyskredytować te wcześniejsze. Jakby nie można było wstąpić po prostu na kolejny stopień.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: