Dodany: 23.01.2011 01:38|Autor: Marylek

Książka: Paula
Allende Isabel

4 osoby polecają ten tekst.

Paula: śmierć, czyli życie


Nie ma nic bardziej nieodwracalnego i pozbawionego nadziei niż śmierć. Nie ma straszniejszej śmierci niż śmierć własnego dziecka.

Część pierwsza: grudzień 1991 - maj 1992

Pisanie listu do córki w śpiączce wydaje się, w przypadku pisarki, zupełnie naturalne. Szczególnie że rokowania neurologa są w miarę optymistyczne, pomimo iż chora znajduje się w ciężkim stanie. List przeradza się w swoisty rodzaj autobiografii, tak jakby matka chciała, by córka po przebudzeniu nie tylko wiedziała, że o niej myślano i pamiętano, ale też żeby poznała, z pomijanymi być może wcześniej szczegółami, dzieje swojej rodziny, żeby bliżej zobaczyła własną matkę jako odrębnego człowieka. Teraźniejszość miesza się z przeszłością, fakty publiczne z intymnymi emocjami, a nad wszystkim dominuje codzienność szpitalna Pauli, opinie lekarzy, terapeutów, współpacjentów. Nadzieja, nadzieja, nadzieja. Ponoć ona umiera ostatnia.

Część druga: maj - grudzień 1992

Matka zabiera córkę ze szpitala do domu. Alternatywą był zakład opieki hospicyjnej, na co matka nie potrafiła i nie chciała się zgodzić. Właściwie do urządzonego w pokoju córki szpitalika, gdzie „Kontroluję każdą funkcję jej ciała, kroplówka wymierza nawet wodę, którą przyjmuje, na jej stoliku zobaczysz kilkanaście butelek i strzykawek. Jeśli nie będę jej karmiła przez tę rurkę, która prowadzi do żołądka, umrze z głodu w ciągu tygodnia, bo nawet nie potrafi przełykać”*. I tak przez pół roku. Godziny, dni, noce, tygodnie i miesiące, Paula w dzień i w nocy, rano i wieczorem. Rzeczywistość zamyka się, kurczy, ogranicza do tego pokoju wypełnionego specjalistyczną aparaturą. Córka wraca pod opiekę matki po dwudziestu ośmiu latach życia. Tyle. Tylko tyle. Aż tyle.

Zaczynając książkę wiemy, jak to się skończy. Matka ma nadzieję, widzi poprawę, my, przeczytawszy biografię Isabel Allende lub notkę na tylnej okładce książki, wiemy, a jednak idziemy wraz z nią tą drogą w jedną stronę. I życie zmienia się w powieść.

Pytano mnie, czy „Paula” nie jest zbyt ekshibicjonistyczna. Nie, nie jest. Jest wspaniale i przerażająco szczera; być może otwarte mówienie o miłości i śmierci jest szokujące, ale o czymże bardziej warto mówić?! I jak poradzić sobie z największą tragedią życia, z powolną, nieuchronną śmiercią własnego dziecka, pięknej dziewczyny o błyskotliwej inteligencji, z rocznym stażem mężatki, z mnóstwem planów na przyszłość?

Nie doceniamy tego, co mamy. Naszej nudnej codzienności, bez fajerwerków, bez wielkich zmian, bez nowin. Spojrzenie z bliska na prawdziwe problemy przywraca właściwą perspektywę. O, błogosławiona nudo mojego życia! Zostań! Niech będzie spokojnie, bezpiecznie. Daremne modły. Życie szykuje niespodziankę za najbliższym zakrętem.

„Paula” jest książką i trudną, i łatwą. Trudną, z uwagi na tematykę; łatwą, bo piękno języka Isabel Allende uwodzi, nie pozwala się oderwać. A Paula zostaje z nami. Na długo. Być może na zawsze.



---
* Isabel Allende, „Paula”, tłum. Elżbieta Komarnicka, wyd. Muza SA, 2002, str. 450.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5621
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: norge 24.01.2011 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma nic bardziej nieod... | Marylek
Marylku, piekna i chwytajaca za serce recenzja! Przymierzam sie do tej ksiazki, ale chyba troche sie boje tematu...
Użytkownik: Marylek 24.01.2011 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, piekna i chwytaj... | norge
Ja też się trochę bałam, a jednocześnie ciągnęło mnie do tej książki, bo mam okres Allende w moim czytelniczym życiu. ;) Wbrew pozorom więcej jest w niej życia niż śmierci - autorka przyjęła konwencję opowiadania córce o sobie i swojej rodzinie, chronologicznie, znajdujemy więc mnóstwo faktów i ciekawie przedstawionych sytuacji. Tylko nie sposób zapomnieć komu i po co ona to opowiada. Boli też nasza wiedza o śmierci Pauli zderzona z dokumentowaną na bieżąco wiarą matki w jej wyzdrowienie i obserwowanie jak ta wiara powolutku i boleśnie zaczyna sie załamywać.

Myślę, że nikt, kto nie przeżył podobnej traumy nie ma prawa oceniać takiego literackiego sposobu radzenia sobie z nią. Przymusu czytania nie ma. Ja jednak sądzę, że warto, Diano, namawiam Cię, spróbuj.
Użytkownik: gosiaw 24.01.2011 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też się trochę bałam, ... | Marylek
Ja nie tematyki się boję, ale tego, że zachwalana powszechnie proza Isabel Allende po raz kolejny nie przypadnie mi do gustu. Zawiodłam się już bardzo na Dom duchów (Allende Isabel). Warto próbować dalej i sięgać po "Paulę"?
Użytkownik: norge 24.01.2011 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie tematyki się boję,... | gosiaw
"Dom duchow" to wedlug mnie najlepsza ksiazka Allende. Wiec jesli ci sie nie podobala, to raczej nie zachecalabym do nastepnych prob :-)
Użytkownik: Marylek 24.01.2011 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie tematyki się boję,... | gosiaw
Zgadzam się z Dianą. Dla mnie "Dom duchów" też jest najlepszy i bezkonkurencyjny. Poza tym w "Pauli" jest wiele wątków z "Domu duchów", tyle że rozwiniętych i podanych wprost, z użyciem prawdziwych nazwisk i całą rzeczywistą otoczką, mnie się to pięknie wpasowało w brakujące szczegóły układanki życia rodziny Allende. Styl pisania, budowania zdań, jest taki sam. Obawiam się więc, że może Ci się "Paula" nie spodobać.
Użytkownik: gosiaw 24.01.2011 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Dianą. Dla ... | Marylek
Czy w "Pauli" też są podobne elementy nadprzyrodzone, jak w "Domu duchów"? Jeśli tak, i jeśli styl jest podobny, to na pewno odpuszczę sobie kolejne podejścia do Allende.
Użytkownik: Marylek 24.01.2011 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy w "Pauli" też są podo... | gosiaw
Nie, nadprzyrodzonych nie ma, to książka aż do bólu realna. Co prawda Allende używa określenia "moja jasnowidząca babka", ale to wszystko. Natomiast są sny. Ona w czasie choroby córki widuje ją w snach zdrową i pełnosprawną, rozmawia z nią, płacze po przebudzeniu, ale ja bym tego nie nazwała elementem nadprzyrodzonym.

Styl jest podobny, ale to jest ładny język przecież! Może mniej fantazyjny niż w powieściach, bo tematyka jest bardzo, hm, przyziemna, fakty, fakty, fakty. Gdyby wyciąć wszystkie fragmenty dotyczące wyłącznie choroby Pauli, zostałaby i tak solidnie gruba biografia Isabel. :)
Użytkownik: koczowniczka 25.09.2011 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nadprzyrodzonych nie... | Marylek
Allende twierdzi, że widziała zdrową Paulę podczas snu, a po przebudzeniu zobaczyła, że koło jej łóżka stoją kapcie Pauli. Czy nie jest to element nadprzyrodzony? Skąd więc wzięły się te kapcie?
"Gdyby wyciąć wszystkie fragmenty dotyczące wyłącznie choroby Pauli, zostałaby i tak solidnie gruba biografia Isabel".
Moim zdaniem jest to wielka wada tej książki, bo Allende więcej pisze o sobie, niż o Pauli.
Użytkownik: Elfa 24.01.2011 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie tematyki się boję,... | gosiaw
Przeczytałam ostatnio "Isabel Allende: Życie i duchy (Correas Zapata Celia de) i teraz przymierzam się właśnie do "Pauli", znając tę (i nie tylko) historię z życia autorki na podstawie jej rozmów. Może Ty też najpierw sięgnij po tę pozycję, a potem sama uznasz, co jeszcze chcesz (lub nie) przeczytać?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: