Dodany: 21.01.2011 22:47|Autor: tairawkytna

Ogólne> Offtopic

Polonistyka albo nie polonistyka - oto jest pytanie...


Sprawa wygląda następująco. Lubię czytać, jeśli wybór tytułów należy do mnie. Kiepsko idzie mi zmuszanie się do czytania pod przymusem, zwłaszcza tego, co mnie nie interesuje. Nie czytam szybko (chociaż kiedyś było inaczej i nie mam pojęcia dlaczego to się zmieniło). Lubię pisać. Jestem skłonna zmierzyć się z przyswajaniem szeroko pojętej technicznej strony literatury.

W najbliższym czasie muszę wybrać kierunek przyszłych studiów (w tym roku zdaję maturę) i oczywiście nie bardzo wiem co z tym fantem zrobić. Najmożliwsza wydaje mi się polonistyka na UAM, chociaż mam pełną świadomość, że ciężko mi będzie później znaleźć pracę związaną z zawodem. Problem polega na tym, że nie widzę siebie na żadnych innych studiach.

Będę wdzięczna za wszelkie porady, osądy, werdykty, diagnozy, czy co tam jeszcze wymyślicie:) I nie pogardzę też propozycjami co do innych kierunków, na które ktoś taki jak ja mógłby składać dokumenty na wszelki wypadek (bo wolałabym nie zgubić gdzieś po drodze roku akademickiego 2011/2012).

P.S. Zdaję maturę rozszerzoną z polskiego, rozszerzoną z angielskiego, rozszerzoną z WOS-u i podstawową z matematyki.
Wyświetleń: 41210
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 73
Użytkownik: misiak297 21.01.2011 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Na polonistyce trzeba czytać trochę pod przymusem. Na polonistyce raczej nauczą Cię interpretacji tekstów, ich odczytywania - a nie pisania. Poza tym jest mnóstwo gramatyki i językoznawstwa. Mówi Ci to student piątego roku:) Ale ja idę starym systemem, może ktoś "świeższy" powinien się wypowiedzieć...
Użytkownik: tairawkytna 21.01.2011 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Na polonistyce trzeba czy... | misiak297
Nie chodzi mi o to, żeby nauczyć się pisać, bo moim zdaniem każdy kto chce to robić powinien uczyć się tego od samego siebie - na własnych błędach, niedorobieniach i sukcesach. Nawet nie chciałabym, żeby ktoś mi mówił, jak mam pisać. Dla mnie pisanie to nie odtwarzanie wzorców i stosowanie się do wskazówek, tylko szukanie i wędrowanie i próbowanie i jeszcze parę innych rzeczy. A jeśli chodzi o interpretację tekstów - to jest też coś co lubię (szczególnie jeśli wydaje mi się, że w rozszyfrowywaniu "pojechałam" za daleko, a po chwili okazuje się, że jednak miałam rację:)). Tylko że właśnie żeby zinterpretować trzeba przeczytać, a w moim przypadku ilość lektur + przymus + brak zainteresowania = wielkie prawdopodobieństwo poddania się.
Użytkownik: milenaj 21.01.2011 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chodzi mi o to, żeby ... | tairawkytna
Na polonistyce jest przymus czytania. I to wielu rzeczy. Nie tylko książek, ale i artykułów.
Ja jestem absolwentką polonistyki UAM. Dla mnie to była świetna przygoda.
A im dalej, tym lepiej, bo zaczynały się książki, które mnie naprawdę interesowały. A magisterkę pisałam z fantasy. Bajka. Niestety nie pracuję w zawodzie, ale cóż...
Użytkownik: chuda 21.01.2011 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Na polonistyce trzeba czy... | misiak297
Interpretować teksty - nie mylić ze szkolną interpretacją wierszy. ;) To zupełnie coś innego.
Użytkownik: misiak297 21.01.2011 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Interpretować teksty - ni... | chuda
Ooooo oczywiście. Zazwyczaj profesor prowadzący ćwiczenia tak ci ukaże ten tekst, że byś w życiu sama nie pomyślała, że to tam może być. Pamiętam jak w się zszokowałem kiedy jakiśtam biały motyw w wierszu "Zima" Iwaszkiewicza okazał się wyściółką trumny, a jakieś drzewo samą trumną... brrr.

I właśnie! Ćwiczenia na studiach w ogóle nie wyglądają tak jak lekcje polskiego. Są lepsze.
Użytkownik: chuda 21.01.2011 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ooooo oczywiście. Zazwycz... | misiak297
Są lepsze i trwają 1,5 godziny. :)
Czasami to było stanowczo za mało, by omówić dany problem, więc pozostawał często niedosyt...
Użytkownik: misiak297 21.01.2011 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Są lepsze i trwają 1,5 go... | chuda
Oj jaki niedosyt... Fakt.

Do autorki wątku: pamiętam jak na staropolskiej Pani Profesor kazała nam przeczytać 50 stron z Michałowskiej (to jest taka cegła, w której masz wszystko absolutnie wszystko o literaturze średniowiecza) i wstęp z benki z Galla Anonima. Kto był nieprzygotowany, musiał zdawać materiał na konsultacjach. Nie ma zmiłuj.
Użytkownik: chuda 21.01.2011 23:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Zacznę od tego, że studia na filologii polskiej nie wyglądają jak szkolne lekcje polskiego!

Jest mnóstwo czytania - na każdym roku ok. 100 lektur. Są kolokwia z ich znajomości. Większość studentów dostaje od tego książkowstrętu. W sumie każde zajęcia bazują na wcześniejszym przeczytaniu konkretnych tytułów - nie tylko literatury pięknej, ale dodatkowo różnych naukowych opracowań.
Po prostu siedzisz na tyłku i czytasz, czy Ci się coś podoba, czy Ci się nie podoba. ;)

Jeśli chodzi o pisanie - tutaj się zawiedziesz (i to dość mocno), bo wbrew pozorom studenci polonistyki piszą bardzo mało, niemalże wcale. Do napisania są trzy prace badawcze - jedna na rok - i to wszystko! Zdarza się, że na zaliczenie trzeba coś napisać, ale taka forma (przynajmniej u mnie tak było) należy do rzadkości.

Te studia to właściwie sama teoria.
Użytkownik: misiak297 21.01.2011 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od tego, że studia... | chuda
Zgadzam się z Tobą, Chuda. Mnóstwo lektur, kolokwia, a do tego do każdej lektury albo BN-ka (bo nie czytamy innych wydań niż bnkowskie) do i do tego jakiś tekst naukowy. Ale mogę Cię pocieszyć, Autorko Wątku, że ja od tego książkowstrętu nie dostałem, a wręcz przeciwnie, stwierdziłem, że to co czytam, jest po prostu genialne.

A prac do napisania nie jest tak znowu mało (przynajmniej na moich studiach) ale takich porządnych badawczych to faktycznie 2-3 na rok.
Użytkownik: chuda 21.01.2011 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą, Chuda... | misiak297
Misiaku, mimo wszystko chyba nie zaprzeczysz, że pisemnych prac na polonistyce jest stanowczo za mało...
Dla mnie to było dużym minusem.



Do autorki wątku:

Co do wstępów z BN-ek - one też są obowiązkowe!
Użytkownik: misiak297 21.01.2011 23:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, mimo wszystko ch... | chuda
A wiesz, że po Twoim poście zacząłem się zastanawiać, ile prac napisałem? Postaram się je wszystkie wyliczyć

- z lit. staropolskiej
- z leksykologii i leksykografii
- z poetyki opisowej
- z poetyki historycznej
- z historii języka polskiego
- z analizy i interpretacji
- z literatury romantyzmu
- z kultury języka
- z historii języka
- no i jeszcze manifesty magisterskie

chyba niczego nie pominąłem... Ale pamiętam, że każda z tych prac była dla mnie świetną choć czasochłonną zabawą. Ale ja w ogóle lubię pisać prace. I lubię jak taki polonistyczny Poirot wyłapywać niuanse w wierszach/słownikach/ogólnie tekstach.
Użytkownik: chuda 21.01.2011 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A wiesz, że po Twoim pośc... | misiak297
Poetyka opisowa? Poetyka historyczna? ;) Misiaku, czy Tobie się coś nie poplątało?
Chyba gramatyka opisowa i gramatyka historyczna... ;)
Użytkownik: misiak297 22.01.2011 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Poetyka opisowa? Poetyka ... | chuda
To też było:) Ale z tego prac nie pisałem, tylko egzaminy:)
Użytkownik: chuda 22.01.2011 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: To też było:) Ale z tego ... | misiak297
Ja też z nich prac nie pisałam, ale była taka możliwość (teoria literatury albo gramatyka opis., wok albo gramatyka hist.). Za to egzaminy miałam z obu. ;)
Była u nas taka trójca wywołująca trwogę: romantyzm + opisówka + historyczna.
Użytkownik: janmamut 22.01.2011 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Poetyka opisowa? Poetyka ... | chuda
I jeszcze SPS: StaroPoetyckoSłowiański! ;-)
Użytkownik: misiak297 22.01.2011 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze SPS: StaroPoety... | janmamut
Ja nazwałbym to jednak - SCSem Strasznym Ciskaniem Starociami:D
Użytkownik: janmamut 22.01.2011 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nazwałbym to jednak - ... | misiak297
A przy okazji: czy przy jakiejś zbliżonej okazji wspominał może ktoś z prowadzących o dobrych fontach do zapisu tekstów staro-cerkiewno-słowiańskich? Sam wiem tylko o rozwiązaniach częściowo zadowalających...
Użytkownik: chuda 22.01.2011 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nazwałbym to jednak - ... | misiak297
Ja tam żadnej cyrylicy nie miałam! :P Więc nie musiałam niczym ciskać. :)
Użytkownik: misiak297 22.01.2011 00:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam żadnej cyrylicy ni... | chuda
Szczęściara:)
Użytkownik: Czytelnik_Kasia 20.03.2011 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą, Chuda... | misiak297
Trafiłam na ten wątek przez przypadek, ale się zainteresowałam, bo - tak, wybieram się na polonistykę. I czytając Wasze wpisy zaczęłam nabierać niepotrzebnych wątpliwości. A Twoja wypowiedź, Misiaku, podniosła mnie na duchu. Dziękuję ;-)
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Po przeczytaniu Waszych odpowiedzi jedynym problemem wydaje mi się w moim przypadku konieczność zmuszenia się do czytania w zastraszającej ilości i przezwyciężenia nieciekawości. A ta zastraszająca ilość oznacza niebezpieczne zwiększenie rangi problemu. Ale może jeśli to dla mnie jedyna przeszkoda - to może jakoś dam radę skoro wiem mniej więcej co mnie czeka? Może sukces to tylko kwestia nastawienia? I może kojąco (:D) podziała na mnie klimat biblioteki uniwersyteckiej, w której pewnie spędzę mnóstwo czasu?

Myślę, że nie zawiodę się deficytem pisania. Jak wspomniałam, nie chcę, żeby ktoś uczył mnie pisać. Mogę sobie coś bazgrać na własną rękę (nawet jeśli ta bazgranina ma nie ujrzeć światła dziennego). A cała polonistyczna teoria posłuży mi do... yyy... ... (mam nadzieję że odpowiedź przyjdzie z czasem - wiem tylko, że nie chcę być nauczycielką). Ale gdzieś słyszałam, że nauka wynikająca tylko z zainteresowania też ma sens. Jak myślicie?
Użytkownik: misiak297 22.01.2011 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu Waszych o... | tairawkytna
Tak, to jest wszystko kwestia nastawienia. Mnie bardzo dobrze nastawiały bnki, miałem ochotę poczytać lekturę. A że na studiach jest przymus - cóż, studia to nie koncert życzeń:D
Użytkownik: Virvien 22.01.2011 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, to jest wszystko kwe... | misiak297
To ja najczęściej z chęcią czytam wstępy BNowskie, za to samej treści książki nie strawię ;) Do tej pory tylko Kronikę Anonima przeczytałam z zainteresowaniem ;)
Użytkownik: chuda 22.01.2011 00:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu Waszych o... | tairawkytna
"wiem tylko, że nie chcę być nauczycielką"

Droga Autorko! Ja na te studia szłam z IDENTYCZNYM nastawieniem! :)

Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: "wiem tylko, że nie chcę ... | chuda
Znam kogoś, kto miał podobnie - ale ja jestem naprawdę zdecydowana. NAPRAWDĘ. Mam styczność z "nauczycielowaniem" od kuchni i wiem że NIE CHCĘ. (Obym nie musiała się kiedyś śmiać z tej wypowiedzi!)
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Ogłaszam wszem i wobec, że decyzja zapadła, a właściwie została ugruntowana: jednak polonistyka. Zobaczymy, może uda mi się zmusić do działania (a ponieważ jestem bardzo energooszczędna, byłby to cud jakich mało!). A co dalej - to też się okaże. Bardzo dziękuję wszystkim za pomoc i oczywiście czekam na kolejne wypowiedzi:)

Teraz to dopiero będzie jeden wielki ZONK jeśli się nie dostanę... :D

A macie może jakieś pomysły na kierunki w miarę pokrewne, mogące posłużyć celom asekuracyjnym?
Użytkownik: janmamut 22.01.2011 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogłaszam wszem i wobec, ż... | tairawkytna
Celom asekuracyjnym? To najpewniej ubezpieczenia i reasekuracja. Na matematyce oczywiście. :-)
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 00:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Celom asekuracyjnym? To n... | janmamut
Ha ha. :P Bardzo proszę nie wspominać mi tu o matematyce, bo nie ręczę za siebie! :D
Użytkownik: chuda 22.01.2011 00:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha ha. :P Bardzo proszę n... | tairawkytna
Na polonistyce jest logika - jeśli się dostaniesz, będziesz musiała ją przeżyć. I egzamin zdać.
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 00:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Na polonistyce jest logik... | chuda
Tak, słyszałam opowieści o logice. Jestem na to wstępnie acz boleśnie przygotowana psychicznie.
Użytkownik: chuda 22.01.2011 00:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogłaszam wszem i wobec, ż... | tairawkytna
Energooszczędność na studiach nie jest dobrą cechą, a wręcz bardzo złą.
Skoro wiesz, że będziesz się zmuszać ("może uda mi się zmusić do działania"), to może warto zastanowić się nad inną drogą? Masz jeszcze trochę czasu. Po co się w to pakować?

Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Energooszczędność na stud... | chuda
Zdaję sobie z tego sprawę. Ale energooszczędność jest zła nie tylko na polonistyce - również na każdym innym kierunku. A jeśli mam studiować gdziekolwiek, to i tak muszę się zmusić do działania.
Użytkownik: chuda 22.01.2011 00:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdaję sobie z tego sprawę... | tairawkytna
Przecież napisałam, że na studiach, a nie tylko na polonistyce.

Wiesz, jestem trochę zdziwiona Twoją postawą. Jak szłam na studia to nawet przez ułamek sekundy nie przeszło mi przez myśl, że będę się do czegokolwiek ZMUSZAĆ. Wiedziałam, że to nie przelewki, że będzie duuużo ciężkiej pracy, a mimo to czułam dużą radość. A Ty nawet matury nie zdałaś, a już wiesz, że to wszystko będzie dla Ciebie "zmuszaniem się do działania"...

Może warto zastanowić się nad inną drogą życiową?
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 00:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Przecież napisałam, że na... | chuda
Mój przypadek to trochę złożona sprawa ale rozumiem o co Ci chodzi. W Twojej poprzedniej wypowiedzi "inną drogę" potraktowałam jako "nie-polonistykę". Ale skoro mówisz o studiach w ogóle, to jakie może być inne rozwiązanie, skoro właśnie kończę liceum ogólnokształcące? Praca w McDonald's?
Użytkownik: chuda 22.01.2011 01:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój przypadek to trochę z... | tairawkytna
Rozwiązań jest wiele, tylko od Ciebie zależy, jakie wybierzesz.
Nie ma gorszej rzeczy od zmuszania się do czegokolwiek - bo łatwo to coś znienawidzić.
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 01:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozwiązań jest wiele, tyl... | chuda
Studia mogą też być próbą zmiany trybu myślenia - ze zmuszania się na zdobywanie pragnień i ich realizację. I nie dotyczy to tylko nauki.

Ale wróćmy do tematu bo robi się pesymistycznie. :)
Użytkownik: Natii 22.01.2011 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Studia mogą też być próbą... | tairawkytna
Niekoniecznie trzeba iść od razu do McDonalda, jeśli po liceum ogólnokształcącym nie wie się, co robić. Możesz np. wyjechać na kilka miesięcy/na rok w ramach jakiegoś wolontariatu (polecam Wolontariat Europejski, EVS, na który sama sobie ostrzę zęby :-)) - zmiana środowiska, zmiana ludzi, kto wie, może wtedy pojawi się pomysł na to, co byś chciała robić? :-)
Użytkownik: misiak297 22.01.2011 09:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Przecież napisałam, że na... | chuda
Miałem tak samo. Jasne, że były cięższe przedmioty, że trzeba było sporo pracować, ale bardzo dobrze wspominam te pierwsze lata. Sporo pracy, ale były też duże okienka i wtedy chodziło się z grupą na piwo do pobliskiego pubu. A teraz? Wszystkie paczki się rozleciały, zajęć prawie nie ma (to już V rok) i każdy jeszcze obok studiowania pracuje. Ale wiem, że studia będę zawsze pamiętał jako jeden z najlepszych okresów w życiu.
Użytkownik: xxass 25.01.2011 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Przecież napisałam, że na... | chuda
Ekchm.. Pozwolę sobie poinformować Cię i inne osoby tutaj piszące ;) ona nie może wybrać innej drogi. Jest skazana na polonistykę, bo jest genialna!! Nasza polonistka, chyba najlepsza w Poznaniu, zaciągnie ją tam siłą ;D
Użytkownik: tairawkytna 25.01.2011 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ekchm.. Pozwolę sobie poi... | xxass
To są wszystko kłamstwa i oszczerstwa (oczywiście poza kwestią o naszej polonistce:D) !
Użytkownik: xxass 25.01.2011 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: To są wszystko kłamstwa i... | tairawkytna
Jasne, bo to ja miałam 100% z wypracowań i najgorszy wynik to chyba 80% nie..? No i to mnie polonistka pyta o interpretacje, wyłącza mnie poza osiągnięcia całej klasy i twierdzi, że powinni kserować twoje interpretacje wszyscy naokoło ;D
Użytkownik: tairawkytna 25.01.2011 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Jasne, bo to ja miałam 10... | xxass
Podane powyżej dane statystyczne są nie do końca zgodne z prawdą, bardzo proszę użytkownika xxass o zaprzestanie rozpowszechniania mylących informacji! :P I o trzymanie się tematu! :D
Użytkownik: xxass 25.01.2011 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Podane powyżej dane staty... | tairawkytna
Proszę I... to coś co masz w nicku o zaprzestanie bycia skromnym, bo tego nienawidzę xD zwłaszcza, że mówię prawdę. Ale ja się trzymam tematu ;)odpowiadam im dlaczego chcesz polonistykę ;D
Użytkownik: tairawkytna 25.01.2011 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę I... to coś co mas... | xxass
To nie skromność tylko realizm! I koniec dyskusji. :D Odpowiedziałaś cudownie, pozostawmy to wszystkim do indywidualnej interpretacji. :)
Użytkownik: xxass 25.01.2011 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie skromność tylko re... | tairawkytna
No to już wszyscy wiedzą jaki z Ciebie uparty osioł. Jak będziesz chciała to problemu z czytaniem nie będzie, albo ja Cię skutecznie do tego zmobilizuje hehehe ;D
Użytkownik: Virvien 22.01.2011 18:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogłaszam wszem i wobec, ż... | tairawkytna
Może bibliotekoznawstwo? Mi się (jak do tej pory) podoba.
Użytkownik: baduu 22.01.2011 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Mam dwa pytania:

1. Dlaczego chcesz iść na polonistykę?

2. Co Ciebie interesuje, co lubisz robić, co mogłoby sprawić Ci przyjemność w późniejszym życiu zawodowym?
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam dwa pytania: 1. Dl... | baduu
ad. 1. Nie widzę siebie na żadnych innych studiach; ogólnie rzecz biorąc lubię czytać; książki (te, które czytam chętnie) to dla mnie m.in. źródło niepowtarzalnych klimatów, ukrytych znaczeń, czasami też drzwi do antyświata; język polski jest w tej chwili przedmiotem, z którym radzę sobie najlepiej i nie mam z nim problemów; do pracy w ramach nauki j. polskiego miałam zawsze największą motywację; mam od zawsze sentyment do j. polskiego i osób, od których się go uczyłam; chcę stać się częścią humanistycznego środowiska; chcę kiedyś czuć satysfakcję, że mimo wątpliwości, trudności i nawału pracy dałam radę; chcę zmienić nastawienie.

ad. 2. Moje największe zainteresowania wiążą się z trybem życia, który prowadzę od kilku lat - mają ścisły związek z lasem, sentymentami, miejscami i ludźmi, od których jestem uzależniona. Ale nie mam możliwości połączyć tych zainteresowań z późniejszym zawodem, to musi istnieć równolegle. Nie wiem jeszcze dokładnie, co chcę robić w przyszłości, ale będzie to miało na pewno charakter humanistyczny. Gdzieś w mojej podświadomości krążą marzenia o pisaniu, chociaż zdaję sobie sprawę, że małe jest prawdopodobieństwo odniesienia przeze mnie sukcesu w tej kwestii. Być może uda mi się zrealizować ten pomysł chociażby częściowo poprzez dziennikarstwo (myślę o takiej specjalizacji na polonistyce), ale jeszcze wszystko może się zmienić. Uwielbiam też muzykę i podróże. Nie lubię dostosowywania się do rzeczywistości i czyichś oczekiwań; nie przepadam za przebywaniem w tłumie nieznanych ludzi, nie chciałabym pracować w zawodzie, który tego wymaga. Uwielbiam mieć święty spokój.
Użytkownik: arhnea 22.01.2011 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: ad. 1. Nie widzę siebie n... | tairawkytna
Jako absolwentka polonistyki na UAMie, mogę ją Tobie z czystym sumieniem polecić. Oczywiście, z pracą po studiach jest ciężko, ale obecnie chyba żadne studia nie gwarantują zatrudnienia. Poza tym instytut bierze teraz udział w jakichś unijnych programach i prowadzi staże dla studentów, bardzo dobrze płatne, które z pewnością ułatwią późniejsze odnalezienie się na rynku pracy.

Na Twoim miejscu nie przerażałabym się listą lektur - kiedy zaczynałam studia była o wiele dłuższa, teraz została z tego jakaś 1/4, więc jest coraz łatwiej:) Owszem, czasami nie jest zbyt wesoło, kiedy trzeba na kilka zajęć przeczytać po książce lub dwóch, które dostępne są w pojedynczym egzemplarzu w czytelni, ale studenci od lat sobie z tym radzą, więc i Ty sobie poradzisz. Wykładowcy z reguły są przesympatyczni, niektóre zajęcia są nudne albo trudne, ale można sobie to zrekompensować samodzielnie wybranymi fakultetami, które z założenia są przyjemne dla studentów.
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako absolwentka polonist... | arhnea
Dziękuję za skuteczne pocieszenie:)
Użytkownik: Natii 22.01.2011 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: ad. 1. Nie widzę siebie n... | tairawkytna
Hej, a może dziennikarstwo ekonomiczne? Jest taki kierunek na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu: publicystyka ekonomiczna i public relations. Słyszałam (studiuję na UE, ale na innym kierunku), że to dobry kierunek i myślę, że można powiedzieć, że wszechstronny - uczysz się pisać, zdobywasz wiedzę ekonomiczną (czyli masz też o czym pisać ;-)) i jeszcze poznajesz tajniki public relations, które moim zdaniem są bardzo ciekawe i przydatne!

Tylko nie pisz, że uważasz się za humanistkę i w związku z tym nie nadajesz się na uczelnię ekonomiczną - też zdawałam WOS (i nie zdawałam matematyki, nie musiałam i szczerze mówiąc, byłam pewna, że pójdę na typowo humanistyczny kierunek ;-)), jestem po klasie humanistycznej i przeżyłam na tych studiach. :-) Ekonomia to nauka społeczna, dotyka bardzo wielu obszarów i tematów, co - tak myślę - jest bardzo przydatne dla osoby, która ma szerokie, humanistyczne zainteresowania i nie do końca jeszcze wie, co chciałaby robić.

Widzę tylko pewną niekonsekwencję w tym, co piszesz - z jednej strony myślisz o dziennikarstwie, z drugiej chcesz mieć święty spokój - dla mnie to się kłóci. :-)

Jeśli zainteresowałam Cię kierunkiem, tutaj masz szczegóły: http://www.ue.poznan.pl/studia-i-studenci/specjalnosci-studiow/specjalnosci-publicystyka-ekonomiczna-i-public-relations/ Na stronie znajdziesz również katalogi studiów, czyli wykaz przedmiotów na każdy semestr. :-)
Użytkownik: tairawkytna 22.01.2011 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej, a może dziennikarstw... | Natii
Dziennikarstwo ekonomiczne to chyba całe rzesze tłumów, zamieszania itd... :P Wspominając o dziennikarstwie miałam raczej na myśli coś bardziej felietonowo-reportażowo-gazetowego. Ale dzięki za radę, o tym kierunku nie słyszałam wcześniej i obiektywnie rzecz biorąc warto by było się nad nim zastanowić - ciężko go nazwać mało życiowym.
Użytkownik: Natii 22.01.2011 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziennikarstwo ekonomiczn... | tairawkytna
Hm, felietony rzeczywiście zazwyczaj nie wymagają wyjścia z domu, ale już reportaż? Oczywiście trafiają się różne tematy, no ale ogólnie, żeby zrobić dobry reportaż, trzeba wyjść do ludzi i zazwyczaj trzeba się trochę nabiegać, żeby zebrać materiał. Gazety - pisząc do gazety, skądś musisz brać materiał - a to niemal zawsze wymaga kontaktu z ludźmi. Dziennikarz przecież opisuje to, co się dzieje, czyli musi gdzieś pójść i z kimś porozmawiać, żeby się czegoś dowiedzieć. Przynajmniej ja mam taki obraz (dobrego) dziennikarza. Jeśli chodzi o tematy ekonomiczne, to wiesz, zależy, jaka tematyka - bo możesz np. śledzić kwestie unijne i być potrzebną na miejscu, w samym środku wydarzeń, a możesz skupić się na jakichś analizach, raportach, wyciąganiu wniosków i wtedy rzadziej wychodzisz z biura - myślę, że tak naprawdę wszystko zależy od konkretnego tematu, na jaki piszesz. :-)
Użytkownik: aleutka 25.01.2011 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziennikarstwo ekonomiczn... | tairawkytna
Przyznam ze mnie tez zaskoczylo takie stawianie sprawy. Zadna forma dziennikarstwa nie pozwala na zamkniecie sie w domu, to skrajnie "spoleczny" zawod, niezaleznie od specjalizacji. Aby nakrecic/napisac reportaz, artykul, felieton trzeba sie obracac wsrod ludzi, szukac tematow i tak dalej.

Przyznam, ze po kilkuletnim pobycie za granica jeszcze bardziej jestem sklonna uznac ten akurat element polskiego systemu edukacyjnego za skrajnie nieprzemyslany. Idzie sie na studia zaraz po maturze w wieku lat 18-19. To bardzo czesto po prostu za wczesnie i w Polsce rzeczywiscie trudno sobie wyobrazic inna opcje. Ktos mi opowiadal, ze w Danii kiedy jego przyjaciolka postanowila isc na uniwersytet zaraz po maturze stanowczo jej to odradzono. Poza wszystkim innym - brzmial argument - bedziesz dzieckiem na roku. Klasyczny jest tzw. gap year, roczna przerwa, kiedy czlowiek decyduje sie na jakis wolontariat, wyjazd w celu nauki jezyka (klasyczna opcja dla mniej zarabiajacych to au pair)w pracy widze wielu dwudziestoparolatkow, ktorzy skonczyli college, pracuja i zastanawiaja sie czy chca isc na uniwersytet. Przyznam ze to mi sie wydaje o wiele rozsadniejsze. Ale nawet w Polsce studiowac zeby nie pracowac w McDonaldzie to skrajne stawianie sprawy wydaje mi sie. Sa inne opcje.
Użytkownik: tairawkytna 26.01.2011 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam ze mnie tez zask... | aleutka
Są inne opcje, macie rację. Ja po prostu od zawsze zakładałam, że po liceum pójdę na studia i będę dalej się uczyć, nie poprzestanę na minimum. Tylko o to mi chodziło.

I jeszcze jedno - nie mam ksenofobii, spokojnie. Wiem, że dziennikarstwo wymaga kontaktu z ludźmi. Wolałabym tego uniknąć, ale to jedna z opcji, które dopuszczam.
Użytkownik: Czajka 26.01.2011 03:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Są inne opcje, macie racj... | tairawkytna
I bardzo słusznie zakładasz. :)
Ja tylko dodam celem pocieszenia i podtrzymania na duchu, że nie każdy jest (albo był studenckimi czasy) pracowitą pszczółką od samego rana do późnego wieczora. To, że musiał się przełamywać i zmuszać do pracy wcale nie oznacza, że ma w perspektywie MacDonalda, przeciwnie nawet. Gorzej jeżeli nei podejmuje prób przełamania, wtedy raczej nie rokuje nadziei w dziedzinie nauki.
Hihi, ale powiem niepedagogicznie, że paniczne zrywy studentów do nauki przed samą sesją są przysłowiowe wręcz. No, skądś się musiała ta opinia wziąć, chociaż oczywiście najlepiej się uczyć pilnie i systematycznie nawet najbardziej korbiastych przedmiotów, bo takie wszędzie się znajdą, nawet na politechnice. Ale są też rzeczy fajne. Spokojnie się nad tym zastanów i życzę połamania ołówków na maturze i powodzenia ogólnie. :)
Użytkownik: tairawkytna 26.01.2011 16:39 napisał(a):
Odpowiedź na: I bardzo słusznie zakłada... | Czajka
Dziękuję:)
Użytkownik: aleutka 26.01.2011 08:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Są inne opcje, macie racj... | tairawkytna
Moze warto rozwazyc specjalizacje edytorska na polonistyce, o ile jest cos takiego nadal. Redagowanie i wspoltworzenie ksiazek moze byc dla ciebie ciekawym rozwiazaniem.
Użytkownik: tairawkytna 26.01.2011 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Moze warto rozwazyc specj... | aleutka
Już ją nawet rozważam. I to chyba bardziej niż dziennikarską. :)
Użytkownik: baduu 23.01.2011 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: ad. 1. Nie widzę siebie n... | tairawkytna
To chyba sama odpowiedziałaś sobie na swoje własne wątpliwości. Życzę Ci dużo szczęścia i wytrwałości. Myślę, że sama najlepiej wiesz czego chcesz. Powodzenia:)
Użytkownik: tairawkytna 23.01.2011 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba sama odpowiedzia... | baduu
Sama to może niekoniecznie, ale z Waszą pomocą - tak. Jeszcze wiele może się zmienić, w każdym razie wiem na pewno więcej niż w momencie zakładania tego tematu - bardzo Wam dziękuję i może nawet kiedyś pochwalę się (albo wyżalę) co z tego wszystkiego wyszło:)
Użytkownik: persona 24.01.2011 16:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Sama to może niekonieczni... | tairawkytna
Trzymam kciuki za Ciebie. :) Mam jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji o kierunku studiów, ale z wielkim zainteresowaniem przeczytałam powyższą dyskusję.
W moim przypadku polonistyka jest jak najbardziej brana pod uwagę, przy czym w obecnej chwili najbardziej interesowałaby mnie logopedia.
Użytkownik: ka.ja 25.01.2011 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Z dużym zainteresowaniem śledziłam ten wątek. Aczkolwiek nie ukrywam, że czułam się tak, jakbym obserowowała przybysza z kosmosu; ile razy pisałaś o studiach, zaskakiwałaś mnie aż otwierałam usta
Moja serdeczna przyjaciółka pracuje na państwowej uczelni wyższej w mieście stołecznym. Wykłada i prowadzi ćwiczenia. I mówi, że czasem ma ochotę pirzgnąć skryptami, wyjść i nie wrócić, bo ławki na sali zaludnione są przez osoby, które przyszły z założeniem "OK, idę na te studia, bo przecież nie będę pracować w McDonaldzie. Ale nie spodziewajcie się, że będę się zmuszać do tego, co mi nie sprawia przyjemności". Wykładowczyni staje na głowie, przygotowuje prezentacje i materiały multimedialne albo ćwiczenia w oparciu o najnowsze techniki, a za sukces może uznać fakt, że trzy-cztery osoby na sali są zainteresowane, a jedna to nawet się przygotowała i wie, o czym jest mowa. Ręce opadają. To po co iść na studia, skoro to tak boli?
Chuda napisała, że szła na studia z radością. Ja też! I to z jaką! Zdanie egzaminów wstępnych to był sukces, motywacja do pracy, początek czegoś fascynującego. Owszem, niektórzy wybrali pochopnie i męczyli się albo rezygnowali, ale nikt nie zdawał na uniwersytet po to, żeby marudzić, że mu się wymagania nie podobają! Albo może ja się obracałam w jakimś dziwnym towarzystwie?
Czytanie to miła rozrywka, ale jeśli chcesz być w tym zawodowcem, to musisz umieć przeczytać wszystko! Wiedza wymaga wysiłku; unikając wysiłku, nie nauczysz się niczego poważnego.
Mam nadzieję, że Twoje wypowiedzi są raczej efektem znużenia zimowego, chwilowego spadku formy, a może takim żartem z nas. Jeśli myślisz tak trwale i serio, to jakoś mi z tego powodu przykro.
Użytkownik: chuda 25.01.2011 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Z dużym zainteresowaniem ... | ka.ja
Nie, nie obracałaś się w dziwnym towarzystwie.

Ludzie idą na studia, bo "nie będą przecież pracować w McDonaldzie", a później są magistrzy filologii (a. magistrowie - jak kto woli), którzy nawet połowy lektur na studiach nie przeczytali, bo nie będą się przecież zmuszać do czegokolwiek, bo to nie leży w ich naturze, bo nie będą sobie zawracać głowy rzeczami, które ich nie interesują itd. itp.


Co z tego, że ktoś jest zdolny, skoro ma zerowy zapał do pracy?
Dalej zajdzie osoba mniej zdolna, ale za to pracowita i sumienna, która nie boi się żadnych przeszkód, jest otwarta i entuzjastycznie nastawiona.

"Mam nadzieję, że Twoje wypowiedzi są raczej efektem znużenia zimowego, chwilowego spadku formy, a może takim żartem z nas. Jeśli myślisz tak trwale i serio, to jakoś mi z tego powodu przykro."

A ja odniosłam wrażenie, że autorka 1. nie wierzy w siebie, 2. nie chce zmieniać siebie i swoich upodobań, ogólnie nie lubi zmian - jest jej dobrze z samą sobą w jej własnym świecie, 3. nie ma pomysłu na siebie/swoje życie, a wydaje się jej, że pójście na studia będzie w pewnym sensie najprostszym wyjściem.

Po prostu - na siłę stara się sama siebie przekonać, że będzie jej dobrze na studiach.

Użytkownik: ka.ja 25.01.2011 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie obracałaś się w ... | chuda
Większość życia spędzam wśród entuzjastów, rzadko zdarza mi się zadawać z kimś, komu się wiecznie nie chce. Wielu moich znajomych to prawdziwi fachowcy albo artyści. I wszyscy oni zgodnie twierdzą, że tylko niewielki procent sukcesu to jest talent, wszystko zależy od wkładu pracy. Żeby praca zaczęła sprawiać przyjemność, trzeba być w niej naprawdę dobrym, a żeby być dobrym, trzeba się napracować.
Użytkownik: tairawkytna 25.01.2011 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Z dużym zainteresowaniem ... | ka.ja
Przez całą dotychczasową edukację miałam szczęście trafiać na świetnych polonistów. Wiem co to znaczy zawieść kogoś, ale wiem też czym jest sprawienie komuś satysfakcji z jego pracy (to zresztą zdarzało mi się o wiele częściej). Świetni ludzie sprawiają, że chce się coś robić chociażby dla nich, jeśli brakuje motywacji żeby pracować dla siebie. Dzięki nim znacznie łatwiej jest tą motywację odzyskać. Jeśli chodzi o mnie - nie zawsze było tak jak jest teraz. Nie robię sobie z Was żartów. Niech nie będzie Ci przykro, wiem czym jest praca i satysfakcja z niej. I mam nadzieję, że na studiach sobie to dokładnie przypomnę. Gdybym w to nie wierzyła, dalsza nauka nie miałaby żadnego sensu.
Użytkownik: szara23 20.03.2011 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Przez całą dotychczasową ... | tairawkytna
Też jestem skazana na polonistykę. Maturę zdawałam rok temu i nie poszłam na studia, bo nie wiedziałam gdzie chcę iść. Teraz już wiem, że chcę na bank na UAM i polonistykę, choć mieszkam w Warszawie. Może w tym roku pojawię się w Poznaniu. :D

A co później?
Praca w radiu bądź jakieś wydawnictwo.
Użytkownik: Zbojnica 20.03.2011 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Z mojego podwórka:
Poszłam na polonistykę, bo wydawało mi się, że to, że lubię czytać książki, jest wystarczającym powodem. Otóż nie, nie jest. To przede wszystkim studia,które wymagają dyscypliny, pewnej rzetelności i sumienności. I to nie chodzi o to, że całe studia praktycznie pracujesz na hemoroidy, spędzając godziny w bibliotekach ;-). Bardzo często musisz szukać rozwiązań samodzielnie - zwłaszcza, jeśli masz do czynienia z przedmiotami językoznawczymi. Z literaturą jest prościej, bo zawsze istnieje szereg opracowań (chociażby- wyżej wspominanych -wstępów do BN). Do gramatyki trzeba mieć taki trochę ścisły umysł, umieć odszukać pewien algorytm. Ważna jest zdolność abstrakcyjnego myślenia, zwłaszcza przy gramatyce historycznej.
Ciężko przewidzieć, jak potoczą Ci się same studia. Ja byłam zmuszona podjąć pracę na trzecim roku (stolyca jest kasochłonna), w wyniku czego przerwałam studia na dwa lata. Mierziło mnie to, że nie mam na nie tyle czasu, ile powinnam. Zanim poszłam do pracy, czytałam prawie wszystko co było konieczne i wtedy te studia dawały mi olbrzymią, ogromną, niewypowiedzianą satysfakcję. W momencie, gdy miałam na nie mniej czasu, zaczęły mnie męczyć i czułam złość na samą siebie, że nie czerpię z nich tyle, ile powinnam.
Teraz wróciłam na studia - summa summarum uwielbiam je, cieszę się, że je wybrałam,ale mam też na nie tyle czasu, ile chcę i potrzebuję :).Zaczęłam się nawet zagłębiać w językoznawstwo, wcześniej nieco przeze mnie spychane.
Gdybym jednak miała teraz dokonywać wyboru, polonistykę wybrałabym po skończeniu innego kierunku. Byłyby to moje studia uzupełniające lub podyplomowe. Być może wybrałabym teraz antropologię, lub którąś z filologii- słowiańską, bałtycką. Zastanawiałabym się nad kierunkami typu negocjacje, bezpieczeństwo narodowe, logistyka. To są kierunki wymagające zacięcia humanistycznego.Do czytania książek nie potrzebujesz studiów, zauważ, że mimo istnienia szkół muzycznych i plastycznych, nikt nie tworzy szkół pisarzy lub poetów. Polonistyka ma rację bytu jako studia hobbystyczne...
Użytkownik: Rigel90 12.05.2011 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Z mojego podwórka: Poszł... | Zbojnica
Nie wiem, czy wątek jest nadal aktualny, bo od ostatniego wpisu minęło już trochę czasu, ale i ja dorzucę coś od siebie.

Jestem na drugim roku komparatystyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na studia poszłam, bo uwielbiałam (i nic w tej kwestii się nie zmieniło) zarówno czytać, jak i pisać. Dziękuję Niebiosom, że zdecydowałam się na ten kierunek. Studia są całym moim życiem, moją największą pasją. Cudowna, najmilsza komparatystyko!

To prawda, polonistykę należy traktować hobbystycznie, o ile ciągnie się tylko do magisterki...
Gdy poważnie rozważa się doktorat i dalszą karierę naukową, ponieważ myśl o niespędzeniu reszty życia w uczelnianych murach i robieniu czegokolwiek poza szeroko pojętym "literaturowaniem się" wydaje się przykra, ba, dobijająca, chyba można sobie pozwolić na traktowanie bardziej profesjonalne, choć, i tak, nie ma pewności, czy nie wygląduje się czasem na bruku. Zawsze można coś zawalić i nie mieć szansy na doktorat, a i nie każdego, kto nawet doktorat ma, uczelnia przyjmuje w poczet pracowników, nie mówiąc o rozmaitych wypadkach losowych, które, jak wiadomo, po ludziach chodzą.

Wielu moich kolegów rozczarowało się wymarzonym kierunkiem. Przyznaję, na pierwszym roku też miałam kryzys. Syndrom złamanego pióra? Pisaliśmy dwie prace rocznie i to znienawidzonym przeze mnie stylem naukowym.
Jeśli ktoś:
a) lubi patos, poetyckie uniesienia czy felietonowy luz - będzie mu ciężko. I nie ma zmiłuj się. Nawet ci "najfajniejsi" profesorowie dopuszczają jedynie jakieś piętnaste echo stylu eseistycznego.
b) nie lubi, czasem nudnej jak flaki z olejem, teorii literatury i liczy, że większość zajęć odbywa się na zasadzie kawiarnianego dyskursu - również grubo się myli.
c) z literatury w szkole zawsze miewał piątki, a z gramatyki oceny niedostateczne, gdyż literatura to rzecz dzicinnie prosta (w jego miemaniu, błędnym zresztą) a nawet najbanalniejsza gramatyka jest bardziej skomplikowana od budowy statku międzygalaktycznego, mieszczącego wszystkich mieszkańców naszej planety wraz z inwentarzem, prawdopodobnie niewiele w tej kwestii się zmieni i czwórka/ trójka w indeksie przez dwa pierwsze lata będą mu psuły średnią. Chyba, że delikwent polubi językoznawstwo. Z autopsji - znienawidziłam jeszcze bardziej.
d) uważa, że strukturalizm to przeżytek - większość wykładowców się zgodzi, owszem, lecz i tak swoje wykuć trzeba, a i napisać tym, wręcz nieziemsko skostniałym i niezrozumiałym, stylem, na niektórych kolokwiach, zwłaszcza z poetyki, nie zaszkodzi.
e) myśli, że treść ważniejsza od formy i w gruncie rzeczy drobne błędy w przypisach, interpunkcji (no dobra, trochę więcej niż drobne) czy źle komputerowo wydrukowanym tekście pracy to nic takiego - brutalnie sprowadzon na ziemię (a nawet Ziemię) zostanie. To polonistyka. Każdy błąd się liczy. Nic to, że wynika z miernych zdolności w zakresie obsługi Worda/Exela/Power Pointa.
f) stokroć bardziej od literatury polskiej kocha angielską i ma nadzieję, że pozwolą mu pisać prace z dwóch autorów anglojęzycznych - pozostanie mu płakać rzewnymi łzami ze zgryzoty, a na pytanie, co robi na polonistyce zamiast anglistyce dzielnie odpowiada, że poszedłby, ale na amerykanistykę, gdyby ta była filologią, gdyż chronicznie znieść nie potrafi brytyjskiego akcentu ani słownictwa, ani gramatyki, za to ma obsesję na punkie amerykańskich.

Nie mogę natomiast powiedzieć, by było specjalnie ciężko. Czytać szybko wcale nie trzeba. Znam osoby o tempie niewiarygodnie wręcz wolnym, które jakoś przędą.
Ktoś, kto pochłania książki, będzie mógł czytać, mniej więcej, w proporcji pół na pół: lektury i literaturę wyłącznie dla przyjemności/samorozwoju czy jakichkolwiek innych, niezwiązanych ze studiowaniem, celów, czytając, na dodatek, również utwory nadobowiązkowe/z listy dodatkowej, a studiując niemal same literaturoznawcze przedmioty plus sporo dodatkowych (rzecz jasna - z literatury porównawczej). Oczywiście pod warunkiem, że tempo nie spada poniżej piędziecięciu książek miesięcznie.

Natomiast jeżeli ktoś nie odczuwa dzikiego entuzjazmu, graniczącego z obłędem, na widok jakiegokolwiek przejawu słowa pisanego i na pytanie wykładowcy: To co, na "za tydzień" przeczyta pani te dziesięć książek? nie odpowiada: Ależ panie profesorze! Przeczytam to za dwa dni! - nadal może wybrać polonistykę, ale istnieje zagrożenie, iż nie będzie czerpać z niej chorej wprost radości.

Na chwilę obecną to wszystko, jak sobie przypomnę coś jeszcze, dopiszę.

pozdrawiam
wracająca do komentowania po trzech latach przerwy Rigel
Użytkownik: tairawkytna 08.08.2011 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Między innymi pod wpływem tej dyskusji próbowałam dostać się na polonistykę i na wszelki wypadek na filologię słowiańską z polską. Dostałam się na oba kierunki i ostatecznie wybrałam... filologię słowiańską. Mam nadzieję, że będzie ok, i że podjęłam jednak dobrą decyzję. A jeśli okaże się, że nie, to zajrzę sobie tutaj znów i będę wiedziała, dokąd iść:)
Użytkownik: tairawkytna 28.09.2014 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Minęły trzy lata od założenia przeze mnie tego wątku. Korzystam z ostatnich dni wakacji po intensywnym dzierganiu licencjatu, obronie i zamykaniu sesji. A efekty?

Ukończyłam filologię słowiańską i polską z j. rosyjskim pierwszego stopnia z piątką na dyplomie. Dziewięćdziesięciostronicowy licencjat o mediewistyce obroniłam na formalnie nieistniejący celujący. Mam za sobą tony książek polskich i rosyjskich: trudnych, nudnych, jako-takich, zaciekawiających, genialnych albo drążących mózg swoją niebywałością. Studiowałam według indywidualnego toku, skupiając się najbardziej na materiale polonistycznym. Chodziłam na dodatkowe przedmioty, korzystałam z wyjątkowych okazji (umożliwionych przez indywidualny tok) do poszerzania horyzontów.

Nie było łatwo. Odechciewało się gdzieś po drodze. Często ratował mnie zwykły fuks. Nie czytałam wszystkiego (a przecież materiał jest obecnie znacznie okrojony), nie miałam wzorowej frekwencji, przechodziłam przez sesyjne turbulencje. Czasami musiałam się zmuszać, ale poza okresami słabości znajdowałam w sobie zaskakująco dużo zapału.

Za kilka dni rozpoczynam studia magisterskie na polonistyce według indywidualnego toku. Będę dążyć do pozostania na uczelni.

Dla wszystkich, którzy mają wątpliwości takie jak ja trzy lata temu:
BYŁO WARTO. Idziemy dalej.
(Ach, i nie kierujcie się moją biblionetkową listą ocenionych książek, już dawno przestałam je rejestrować;))
Użytkownik: koralinanna 28.09.2014 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Minęły trzy lata od założ... | tairawkytna
Gratuluje! I życzę dalszych sukcesów :)
Użytkownik: realistka 22.05.2019 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa wygląda następując... | tairawkytna
Czy ktoś pokusiłby się o wrzucenie całego spisu lektur jaki występuje na polonistyce wszelkich specjalności?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: