Dodany: 14.02.2007 19:29|Autor: dansemacabre

Beczka pełna absurdu


Sięgnąłem po tę powieść, ponieważ jej akcja rozgrywa się w Świnoujściu, do którego mam duży sentyment. Już po kilkunastu stronach zrozumiałem, że podjąłem niewłaściwą decyzję, rozpoczynając czytanie tej książki. Owszem, jest Świnoujście, są odniesienia do miejsc, które znam, ale… poza tym jest też mnóstwo zdań połączonych w grafomańską i pseudoliteracką całość, dumnie nazwaną powieścią sensacyjną.

Lars i Szymon, młodzi mieszkańcy Świnoujścia (do którego swoje przywiązanie podkreślają wielokrotnie), rozpoczynają wakacje w radosnych nastrojach i z perspektywą pierwszej letniej imprezy na promenadzie. Sąsiadka Larsa prosi go jednak o dość nietypową przysługę - chce, aby zakopał jej kota, który właśnie zdechł. Przyjaciele postanawiają szybko uporać się z tym zadaniem i dziarsko ruszyć na wspomnianą imprezę, ale okaże się, że owo zadanie nie będzie tak proste, a drobne komplikacje w planach spowodują szereg niezwykłych i dramatycznych wydarzeń, które wprowadzą ich w oko dramatycznego, kryminalno-sensacyjnego cyklonu…

Akcja powieści karkołomnie rozwija szereg coraz bardziej drastycznych i chwilami irracjonalnych sytuacji. Dialogi bohaterów są sztuczne i kalekie, a ich działania mało skoordynowane i przypadkowe. Autor szybko zdradza, że cała historia już się wydarzyła. Retrospektywny charakter narracji natychmiast odbiera przyjemność doświadczenia niepewności, tak koniecznej w tego rodzaju powieściach. Od początku przecież wiemy, że opowiadający tę historię Lars wyjdzie z wszelkich opresji cało, by spokojnie zrelacjonować dramatyczne wydarzenia.

Autor pretensjonalnie mizdrzy się do czytelnika, uprzedzając wulgaryzmy i wyjaśniając celowość ich użycia. Młodzi bohaterowie działają chaotycznie i po omacku, a czasami w obejmujących 15-20 stron opisach po prostu gdzieś się kręcą, chodzą, pytają - bez większego celu, sensu i związku przyczynowo-skutkowego. Końcowe sceny są już tak męczące, że czyta się je z niecierpliwością, bynajmniej niewynikającą z powodu ciekawości tego, jak opowieść się skończy. Uczucie, z jakim dociera się do ostatniej strony i odkłada książkę na półkę jest jedno - to ulga. W moim przypadku także podziw dla samozaparcia, jakie pozwoliło mi powieść Łapińskiego doczytać do końca.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1375
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: