Mark to jedenastolatek, który przeszedł za dużo. Większa część jego życia upłynęła w strachu przed pijanym ojcem, z którym w końcu matce udało się rozwieść. Mark ma młodszego brata, Rickiego, który przyłapał go na paleniu papierosów. Ponieważ zagroził, że powie mamie, Mark zgadza się nauczyć go palić. Z tego właśnie powodu trafiają sami na skraj lasu, w miejsce, gdzie sławny prawnik postanowił popełnić samobójstwo zatruwając się gazem.

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Od tej chwili Markiem zaczynają interesować się zarówno FBI, jak i mafia...

Szczerze powiedziawszy, mam mieszane uczucia co do tej książki. W sumie nie jest taka zła. Momentami można się nawet trochę pośmiać. Ale finałowa wyprawa do innego miasta jest już trochę za bardzo wydumana. Myślę, że żaden jedenastolatek nie wpadłby na taki pomysł, a jeżeli już, to nie zdecydowałby się na jego realizację.

Generalnie pomysł wydaje mi się dobry na dłuższe opowiadanie, a nie na całą powieść. I w pewnym momencie zaczęłam mieć wrażenie, że akcja jest przeciągana na siłę. Niby nadal były wciągające momenty, ale i tak pozostawało wrażenia niepotrzebnego przedłużania książki. Gdyby to była moja pierwsza książka Grishama, zastanawiałabym się, czy dać mu kolejną szanse. Ponieważ jednak jest druga, na pewno spotkam się jeszcze z tym autorem, ale ta powieść zdecydowanie to spotkanie odwlekła.